W sumie z coraz większym zdziwieniem obserwuję „walkę z komunizmem” w Polsce – niemal 30 lat po upadku tego nieszczęsnego ustroju, wielu nadal chce z nim walczyć. Wśród aktywnie walczących w pierwszym szeregu właściwie nie ma tych, którzy rzeczywiście realnie z nim walczyli.
„Walka z komunizmem” jest oficjalną narracja partii rządzącej – a na jej czele na odcinku sądownictwa, partia postawiła – prokuratora stanu wojennego, oddanego członka kompartii, towarzysza Piotrowicza. W telewizji z komunizmu innych rozlicza były sekretarz KC PZPR, Marek Król, który postuluje eliminację byłych komuchów z życia publicznego! Czyli siebie de facto.
Najlepszą ilustracją tego cyrku, może nawet symbolem szaleństwa – są dwaj towarzysze: Piotrowicz (PIS) i Święcicki (PO) przekrzykujący się w Sejmie, okrzykami „Precz z komuną”, co słusznie wyśmiał Rafał Ziemkiewicz.
Nie żebym odmawiał byłym komunistom prawa do udziału w życiu publicznym – aż tak ostry jak sekretarz Król, nie jestem. Tylko uważam, że najpierw powinno być wyznanie win, pokuta i prośba o przebaczenie a dopiero potem ponownie na afisz. Od żadnego z tych typków tego nie usłyszeliśmy.
Demonizowanie komunistów jest dość skuteczne – znaczna część patriotycznej młodzieży to kupiła – jako samo zło. A świat jest nieco bardziej skomplikowany. Przede wszystkim w przytłaczającej większości byli to oportuniści i jeśli spojrzy się na nich i na to co robili za 100 lat, jak nie będzie już obecnych emocji, to nie będzie aż tak jednoznacznie czarno.
Byłem i jestem dość radykalnym antykomunistą, spędziłem jako zawodowy konspirator 7 lat w podziemiu, rok w więzieniu – ale szczególnie, jak czytam co się w czasach sowieckich wyprawiało w Rumunii, NRD, Ukrainie czy Bułgarii, to jakoś trudno mi na tych naszych komuszków patrzeć, jak na jednoznacznych zdrajców i bandytów. Jednak jakoś tę Polskę tym PRLem przewieźli do niepodległości, kiedy była ona możliwa. Szczególnie inaczej patrzę dzisiaj na postać Gomułki, bo to on ukształtował ład w naszym PRLowskim baraku. Gierek czy Jaruzelski już tylko realizowali jego model i innego wyjścia specjalnie nie mieli. A zrobił rzeczy, których nikt inny nie zrobił: niezależny Kościół katolicki, który trzymał kręgosłup moralny i pielęgnował polskość, prywatne gospodarstwa rolne, które były ostoją tradycji, zdrowego rozsądku, pracy i przedsiębiorczości. M.in. dzięki nim była możliwa eksplozja polskiej przedsiębiorczości po odzyskaniu niepodległości. Zostawił prywatne rzemiosło, pozwolił na kręcenie patriotycznych filmów, umacniających poczucie dumy narodowej. I wiele pomniejszych rzeczy.
Mało? W porównaniu do czego? W żadnym innym kraju komunistycznym takich fanaberii nie było. Rumuni czy Bułgarzy jeszcze w latach 80. mordowali i torturowali opozycjonistów.
Zatem mam nieśmiały apel do przywódców rewolucji antykomunistycznej 30 lat po obaleniu komunizmu, żeby może nieco wyluzowali, bo często to co robią jest dość śmieszne.