Ukraińska szansa Polski

Doceniasz tę treść?

Jeśli czekaliśmy na możliwość przełomu w Polskiej polityce, to szansa na to jest teraz. Można być dumnym, gdy na jednej mównicy w Kijowie stoją Jarosław Kaczyński, Marek Siwiec i Jacek Protasiewicz. Choć w Polsce dzieli ich wszystko, za granicą grają w jednej drużynie.
Odmowa podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską jest jedną z najbardziej dotkliwych klęsk polskiej dyplomacji. Nie byliśmy w stanie wymóc na Brukseli żadnych znaczących koncesji na rzecz Kijowa. Podejście do kwestii polityki wschodniej pokazuje twitt ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który – w momencie, gdy na Ukrainie polscy politycy wspierają demonstrujących, a nastrój w Kijowie osiąga rewolucyjne wrzenie – zadaje pytanie opozycji, ile polskich pieniędzy chce wpompować w skorumpowaną ukraińską gospodarkę. Po takiej wypowiedzi odpowiedzialny premier przedłużyłby o jeden dzień rekonstrukcję rządu i do zdymisjonowanych dorzucił nieodpowiedzialnego szefa dyplomacji. Ten jeden wpis pokazuje, że polski rząd wcale nie był zdeterminowany, by przyciągać Ukrainę do Europy. Można odnieść wrażenie, że wizyty Sikorskiego w Kijowie były tylko grą pozorów, bo w rzeczywistości chodzi tylko o miliony, które powinny zostać w Polsce.
Pal sześć, że naciskając na Brukselę, by była bardziej szczodra dla Ukrainy, w małym stopniu sami ponosilibyśmy koszty. Ważniejsze jest, że pieniądze przyznane Kijowowi w pewnej części mogłyby trafić do polskich firm, które już są obecne w tym kraju. Gorsze jest to, że szef dyplomacji podważył jeden z najbardziej trwałych kierunków polskiej polityki – przyciąganie do Europy krajów byłego Związku Sowieckiego. Do tej pory mimo zmian rządów, nikt tej kwestii nie kontestował. Trudno było poważnie przecież brać przebąkiwania Sikorskiego o odejściu od „polityki jagiellońskiej” czy oddawanie się w Berlinie pod kuratelę Niemiec. Część obserwatorów odbierała to raczej jako zabiegi Radosława Sikorskiego o stanowisko dla siebie w strukturach międzynarodowych. Teraz widać, że jednak nie żartował.
Całe szczęście nawet politycy Platformy nie bardzo liczą się ze zdaniem szefa dyplomacji i z entuzjazmem wspierają drugą ukraińską rewolucję. Mają świadomość, że dzięki tej aktywności Polska znów może stać się jednym z podmiotów gry w regionie. Silne wsparcie dążeń wolnościowych i europejskich ukraińskiego społeczeństwa przynajmniej częściowo zmaże blamaż polskiej polityki po katastrofie smoleńskiej, gdy wyjaśnienie tragedii – w imię wewnętrznych rozgrywek – zostało oddane obcemu, niezbyt nam przyjaznemu państwu.
W żywotnym interesie Polski leży utrzymywanie proeuropejskich dążeń ukraińskiego społeczeństwa i nawet jeśli teraz zostaną one brutalnie zduszone przez władze, to jako największe państwo regionu, musimy przedstawić plan wspierania prozachodnich dążeń naszego sąsiada. Szansą na to jest współdziałanie ludzi, którzy w krają bezpardonowo walczą o władzę.

Inne wpisy tego autora

Koniec koncertu mocarstw

Usilne próby Francji i Niemiec, by utrzymać Rosję w gronie mocarstw, pokazują w rzeczywistości skalę kryzysu, w jakim znalazły się najsilniejsze państwa Unii Europejskiej. Mogą

Moskwa nie chce być Zachodem

Okrucieństwo, ludobójstwo czy barbarzyństwo, jakim odznaczają się Rosjanie podczas wojny na Ukrainie, nie są przypadkiem czy wynikiem frustracji z powodu zaciekłego oporu, z jakim się

Kiedy Rosja ponosi klęski

Nie wiemy, jak i kiedy zakończy się wojna za naszą wschodnią granicą, ale po kilkunastu dniach widać, że Rosja musi walczyć sama przeciw szerokiej koalicji.