Doręczyciel pocztowy

Doceniasz tę treść?

W mediach trwa bój pomiędzy Pocztą Polską i Polską Grupą Pocztową. Mój wpis o doręczaniu przesyłek sądowych też wywołał wiele komentarzy – że oto z wolnorynkowca stałem się obrońcom monopolisty. Więc spieszę wyjaśnić, że nie broniłem Poczty Polskiej a już tym bardziej jej monopolu. Nie krytykowałem też Polskiej Grupy Pocztowej. Do dzisiaj. Poprzednio krytykowałem system doręczeń pism sądowych i urzędników odpowiedzialnych za sposób przeprowadzenia nowego przetargu.

Obecny system wykorzystują niektórzy koledzy adwokaci jako instrument procesowy. Sprawy spadają z wokand bo nie wiadomo czy pismo doręczono stronie czy jej pełnomocnikowi. A fatalny stan sądownictwa jest jednym z istotnych elementów wpływających na konkurencyjność polskiej gospodarki. Z drugiej strony zdarza się, że choć adresatowi pisma nikt nie doręczył, uznaje się je za doręczone. Jest to sposób walki z tymi, którzy korespondencji nie odbierają i karania tych, którzy nie mieli szansy jej odebrać z bardzo różnych powodów: wyjechali, listonosz nie zostawił awizo choć napisał, że zostawił, albo awizo wypadło ze skrzynki pocztowej przepełnionej różnymi reklamówkami itp.

Dlatego uważam, że trzeba zmienić ten system – nie wystarczy zmienić operatora. Weźmy raz przykład ze Stanów Zjednoczonych.

Ale skoro już się zdecydowano na kontynuowanie dotychczasowego modelu, urzędnicy nie powinni ustawiać przetargu pod dotychczasowego operatora – czyli Pocztę Polską, co wydaje się ewidentne, a o czym pisał Paweł Dobrowolski. www.tocowazne.pl/v/dobrowolski-zakowski-klamie-bo-tak-naprawde-przetarg-pocztowy-sknocilo-panstwo. Nowy operator powinien mieć też zdecydowanie więcej czasu na przejęcie działalności poprzenika. Ale jego oferta powinna być dokładnie sprawdzona pod względem posiadanych zasobów, a nie tylko ceny.

Minął pierwszy miesiąc z nowym doręczycielem. Był w tym czasie u nas w kancelarii… 3 razy. (Dla porównania listonosz przychodził prawie codziennie). Ostatni raz wczoraj – po prawie dwóch tygodniach. Przyniósł 50 przesyłek na raz. Większość wymaga odpowiedzi w terminie siedmio- lub czternastodniowym. A wszystkie terminy biegną od wczoraj. Bo przecież z paroma listami to on codziennie nie będzie latał.

Inne wpisy tego autora