Nie żebym tęsknił za komuna, ale ta putynizacja mogłaby jeszcze trochę potrwać. Spójrzcie państwo na pierwsze strony gazet. Polska Niemcy jednym głosem, Amerykańskie myśliwce nad polskim niebem. AWACsy pilnują wschodnich granic, Armia potrzebuje pieniędzy na prawdziwe wojsko a nie łazęgi i emerytów, Szybka ścieżka dla łupków, Ustawa o OZE pod głosowanie, Port w Świnoujściu bez biurokratycznych zatorów. Co tu się dzieje. Jak nie ten kraj, nie ten rząd. Zabałaganione reformy, nagle same się reformuj, spóźnione pociągi przyśpieszają. Politycy zrozumieli, że racja stanu nie kończy się na pancernej brzozie, a chłopcy lepiej żeby bawili się pistoletami niż lalkami, bo kto wie…
Nikt nie wie ile to jeszcze potrwa, ale Putin ma spore szanse przejść do historii jako Włodzio wskrzesiciel. Ojciec polskiego bezpieczeństwa energetycznego, wzmocnienia Polski na arenie międzynarodowej, animator dojrzewania polskiej klasy politycznej i… odpudelokowania polskich mediów. To ostatnie z pewną obawą piszę, po tekście Piotra Skwiecińskiego o feministkach GW nawołujących do oddania broni Rosji http://wpolityce.pl/artykuly/76299-piotr-skwiecinski-koniec-z-jednoscia-wokol-ukrainy-gazeta-wyborcza-zaczyna-studzic-emocje-redaktorzy-z-czerskiej-naprawde-w-ostatnich-dniach-tesknia-za-gender. Ale po chwili… to może nawet dobrze, że genderystki na czas „wojny” ujawniają się jako szalone pacyfistki. Przynajmniej jest porządek.