O ile mnie pamięć nie myli – pierwszy raz w życiu kibicowałem lewicowej partii. Były ku temu podstawy – sondaże dawały Partii Pracy i Torysom równe szanse i wydawało się, że możliwy jest scenariusz rządów Laburzystów ze Szkotami, co dawało szanse na uniknięcie referendum w sprawie Unii.
Może nie byłoby to najlepsze dla Wielkiej Brytanii, ale na pewno lepsze dla Polski, niż to co się wydarzyło.
Cameron już zapowiedział obiecywane referendum w sprawie obecności UK w Unii Europejskiej i wisi nad nami realna groźba wystąpienia Wielkiej Brytanii ze wspólnoty.
Dla nas w najlepszym, podkreślam w najlepszym, przypadku oznacza to już kompletną dominację Niemców w Unii, z fatalną skłonością tychże Niemców do ukladania się z Rosjanami, ponad naszymi głowami. Gorsze od tego jest już tylko rozpad Unii Europejskiej i „koncert mocarstw” w Europie – oczywiście z udzialem Rosji. To jest zresztą jeden z głównych celów Putina – rozbicie Unii Europejskiej.
Geostrategiczna polityka Rosj nie znieniła się od czasu I Rzeczpospolitej – nie dopuszczenie do powstania w Europie organizmu, który mógłby zagrozić militarnie Rosji oraz granice jak najdalej od Moskwy. Stanowi to dla nich kompas od 300 lat i będzie stanowić kompas przez lat kolejnych 300.
Jeśli potraktować to wszystko jako szanse, a nie zagrożenie – moglibyśmy próbować to wykorzystać, do powrotu idei europejskiej do korzeni – Europy wolnych narodów z wolnym przepływem ludzi, kapitału i pracy, a nie biurokratycznej dyktatury niewybieralnych urzędników. Takie rozwiązanie mogłoby zatrzymać Anglików.
Donald Tusk deklarował, że jednym z priorytetów jego prezydentury jest niedopuszczenie do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii – ma okazję się wykazać. Choć z drugiej strony nie ma się co łudzić – zdecydują o tym Niemcy, a ściślej czy w Niemczech zwycięży opcja euroatlantycka czy euroazjatycka, zakładająca pozbawienie Amerykanów wpływów w Europie i „koncert mocarstw” z Rosją. Zwycięstwo opcji euroazjatyckiej w Niemczech jest dla nas groźnejsze od wypowiedzenia nam wojny przez Rosję, Kazachstan i Białoruś razem wzięte.
Z punktu widzenia naszych interesów wynik wyborów w Wielkiej Brytanii jest niestety fatalny.