Ostatnie wydanie „Polityki” (cztery dni przed wyborami), prestiżowego tygodnika opinii z redaktorami pamietającymi niekoniecznie demokratyczne wybory. Okładka pod tytułem: „proporcje zgodnie z wynikami sondaży” i postać Bronisława Komorskiego o wysokości prawie kolumny. Dalej Andrzej Duda nie sięgający nawet środkowego guzika marynarki Prezydenta. Dalej Paweł Kukiz poniżej wysokości kolan faworyta. Manipulacja? Zaklinanie rzeczywistości?
Gorzej; bezmyślność. Nie tylko bezmyślność redaktorów ilustrujących sondaże, ale kompromitacja wielu ośrodków badawczych, tak zwanych ekspertów od sceny politycznej, socjologów, politologów, przesiadujących w telewizyjnych studiach profesorów, doktorów habilitowanych. Niech zapytają taksówkarzy wiozących ich na uczelnie i do telewizorów, hydraulicy też są rozmowni i z racji profesji mają reprezentatywny ogląd sytuacji.
W czasach, gdy badacze i marketingowcy są wstanie rozstawić produkty na półkach, dobrać zapach i muzykę by optymalizować u klientów decyzje zakupowe. W czasach gdy wnika się w mózgi inżynierią neuromarketigu, ośrodki badawcze nie były w stanie dostrzec wielomilionowego elektoratu. Który szukał i znalazł swojego reprezentanta. Reprezentanta sprzeciwu wobec „ciepłej wody w kranie”. Bo nie o Pawła Kukiza tu chodzi. Równie dobrze mógłby to być pewnie Michalczewski, Hołowczyc, Markowski, Maleńczuk lub ksiądz Lemański.
Bo przecież nie o JOW-y tu chodzi, W wielkiej Brytanii przy jednomandatowych okręgach 3.8 milionów głosów dały w czwartek 1 mandat a 1.5 miliona 56 mandatów. W Polsce znamy to z Senatu a przy wielkości okręgów w wyborach do Sejmu rzędu Iławy z pobliskimi wioskami efekty byłby… Stokłosy. Ale te sprawy zostawmy politykom. Nie to mieli na myśli wyborcy.
Wróćmy do sondaży, ekspertów telewizyjnych i doktorów habilitowanych. Po czwartkowej kompromitacji brytyjskich firm sondażowych zapowiadających wyrównane szanse konserwatystów i lauburzystów i bełkocie o efekcie „nieśmiałego torysa”, jedna z firm posypała głowę popiłem i zaapelowała o rewizję metod badawczych.
Kto dzisiaj w Polsce posypie głowę popiołem i rano zagadnie hydraulika o druga turę?