Prywatny prom, czyli czy powstanie narodowo-prawicowy facebook?

Doceniasz tę treść?

Nie wiem czy akurat narodowy, albo prawicowy, ale jakiś tam nowy facebook powstanie. Być może już teraz, gdzieś w garażu rodzi się jakiś koncept, który zagrozi potędze Zuckenberga. Słowa Sławoimra Sierakowskiego, który szydzi z z organizatorów Marszu Niepodległości skarżących się na cenzurę facebooka, mogą okazać się prorocze. Sierakowski mówi: nie podoba wam się kasowanie jakichś tam treści na facebooku, to sobie załóżcie swój – narodowy, prawicowy.

Nie ma powodu, by jeden portal społecznościowy miał tak dominującą pozycję, by nie narodziła się konkurencja, zwłaszcza, że facebook to w gruncie rzeczy produkt marketingowy, a nie technologiczny.Nie wiadomo jednak, czy na tak pojmowanej konkurencji i wolnym rynku skorzystałby Sierakowski, który jest nie tylko szczerym socjalistą, ale też jak chce, to także skrajnym liberałem. Z jednej strony miałby bowiem swojego ideowo słusznego facebooka, na którym nie byłby narażony na oglądanie plakatów pokazujących karzące ramię z mieczem, z drugiej zaś strony jakiś inny facebook mógły odmówić Sierakowskiemu wstępu.

Niezależnie od ideowej awantury spowodowanej głupią cenzurą, sprawa jest jednak poważna. Nie mam wątpliwości, że prywatna firma może pozwalać, bądź nie, na publikowanie czego tam chce. Wszystko zależy jednak od umowy jaką zawieramy z facebookiem. Oto w zamian za udostępnienie przestrzeni na serwerach, możliwości korzystania z interfejsu i publikowania treści, przekazujemy swoje dane i oddajemy wszelkie prawa do tych treści. Zapisy w regulaminie pozwalają na dowolną interpretację tego co wolno publikować, wszystko zależy od widzimisię. Więc może to jednak facebook złamał umowę zawartą z osobami publikującymi plakat promujący Marsz Niepodległości? Co się teraz dzieje z danymi i samymi ocenzurowanymi treściami? Wygląda na to, że to facebook jest teraz dysponentem treści, które ocenzurował (pomińmy fakt, że akurat facebook jednak łaskawie zezwolił na publikację plakatu, bo podobne pytania pojawić się mogą w każdym innym przypadku).

Co innego gdyby w regulaminie zapisali: co chcemy to kasujemy. Ale i wtedy sprawa nie jest jednoznaczna. Wyobraźmy sobie właściciela przeprawy promowej posługującego się logiką właściwą Sierakowskiemu. Oto nadjeżdża Sierakowski, a właściciel odmawia mu przeprawienia na drugi brzeg. Mój prom, to przeprawiam sobie kogo chcę. Jak to? – wrzeszczy Sierakowski. A tak to, zbuduj sobie własny prom -odpowiada właściciel. Ale na jakiej podstawie? – Sierakowski wrzeszczy coraz głośniej. A na takiej, że mogę odmówić przewiezienia niebezpiecznego ładunku – odpowiada właściciel. Sierakowski wrzeszczy więc coraz głośniej, a im głośniej wrzeszczy, tym bardziej niebezpiecznym staje się ładunkiem, i tym bardziej można odmówić zabrania go na pokład i posłać w stukilometrowy objazd.

Tak, czy owak, sprawą cenzury na facebooku powinien zająć się też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, bo chodzi także o umowę pomiędzy firmą a klientem.

Inne wpisy tego autora