List otwarty do ubezpieczonych… Part Two: Po 10 latach

Doceniasz tę treść?

Dziś ostatni dzień okienka transferowego. Możecie wybrać ZUS czy OFE. Przy okazji dużo się mówi o emeryturach – o wieku emerytalnym, o planowanych zmianach w całym systemie w ramach tak zwanego „Planu Morawieckiego”, który ma zastąpić „Plan Balcerowicza”. Więc postanowiłem przypomnieć, co o tym pisałem 10 lat temu, jako Przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS, w swoim liście otwartym do „ubezpieczonych”:

„Agresję wielu z Was wywołały moje słowa, żeby nie liczyć na emerytury z ZUS. Jest ona o tyle zrozumiała, że politykom udało się Wam wmówić, że jesteście „ubezpieczeni”, płacicie „składki” i w ten sposób „oszczędzacie” na własne emerytury. Tymczasem Wasze pieniążki, które co miesiąc pod przymusem i groźbą kary pozbawienia wolności, są Wam pobierane pod mylącą nazwą „składki ubezpieczeniowej” są po prostu ordynarnym podatkiem celowym, przeznaczanym prawie w całości nie na Wasze przyszłe emerytury, tylko na wypłatę świadczeń dla aktualnie je otrzymujących emerytów i rencistów. W związku z tym w ZUS-ie nie ma w ogóle żadnych pieniędzy. Nie ma ich też w OFE. Nie mogą one inwestować za granicą. Nie mogą też kupować nieruchomości w Polsce. Dlatego na wzroście cen polskich nieruchomości zarabiają emeryci holenderscy i niemieccy, bo ich fundusze emerytalne mogą inwestować bezpośrednio w nieruchomości w Polsce i właśnie to robią.

Tymczasem 60% środków, które ZUS przekazuje do OFE, lokują one w „bezpiecznych” i „dobrze oprocentowanych” obligacjach skarbowych. A Skarb Państwa przekazuje je… z powrotem do ZUS, żeby starczyło na dzisiejsze wypłaty. A i tak nie starcza, więc ZUS zaciąga kredyt komercyjny w bankach!!! A skąd będą pieniądze, na spłatę tych kredytów i na wykup obligacji??? Wy je zapłacicie moi drodzy ubezpieczeni i Wasze dziatki (o ile oczywiście zdecydujecie się je spłodzić) w postaci wyższych podatków w przyszłości. Bo skąd Skarb Państwa weźmie pieniądze na wykup tych „dobrze oprocentowanych” obligacji i na kolejną dotację do ZUS na spłatę zaciągniętych kredytów? Od „ubezpieczonych” podatników je weźmie. Zapłacicie więc odsetki od swoich własnych pieniędzy, które dziś są Wam odbierane na „ubezpieczenie”.

System państwowych ubezpieczeń emerytalnych to, jak pisał zmarły przed kilkoma dniami Milton Friedman, „łańcuszek świętego Antoniego”. Płacimy dziś na emerytury naszych dziadków i rodziców w nadziei, że nasze dzieci i wnuki będą płaciły na nasze. Problem tylko w tym, że dzieci robimy coraz mniej – no bo przecież na swoje emerytury właśnie „oszczędzamy” w ZUS i w OFE. Więc po co nam dzieci? Nie mamy zresztą za dużo pieniędzy na ich utrzymanie, bo przecież połowę wynagrodzenia zabiera nam… ZUS!!! A te, które w przypływie nierozwagi spłodziliśmy, posłuchały, zdaje się, rady Pana Prezydenta i „spieprzają” do Londynu.

I tak sobie myślę, że ktoś musi to Wam uświadomić. Już w 1999 roku, jak zaczynała się reforma emerytalna, Krzysztof Dzierżawski napisał o reformie artykuł: „Fakty. Mity. Sofizmaty.” Nie było jednak wówczas zbyt wielu chętnych, żeby go opublikować. Nic dziwnego! OFE wydawały wówczas 2 miliardy złotych na reklamę palm, pod którymi będą wypoczywali emeryci, jak się do nich zapiszą. Dziś już chyba wiadomo, że to była tapeta na ścianie, a nie żadne Hawaje”.

Młodszym przypomnę, że rządził wówczas PiS. I wyobraźcie sobie, że mnie od razu nie odwołali – taki to panował „zamordyzm”. A potem nastał „liberalny” rząd Donalda Tuska. I… Prezes ZUS został aresztowany, bo podobno rąbnął blachę na dach i przyjął od pracowników telewizor. Na tym reformy ZUS się zakończyły. Ale sprawa prezesa się jeszcze nie zakończyła choć minęło 8 lat. I dopiero „zła” pani minister pracy Jolanta Fedak z PSL, na który to PSL premier Tusk zwalał regularnie przed dziennikarzami winę za to, że nic nie robi, pokazała „dobremu” jeszcze wówczas ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, że zmiana sposobu księgowania długu OFE może uratować go przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucyjnych progów ostrożnościowych w finansach publicznych.  I wtedy sam Rostowski dla niektórych stał się „zły” – bo się zamachnął na „nasze oszczędności w OFE”. Oczywiście w OFE nie było żadnych oszczędności, tylko środki publiczne odebrane obywatelom pod przymusem ustawowym przez ZUS i pod przymusem ustawowym przekazane w części do OFE. Potwierdził to Sąd Najwyższy już w wyroku z 2008 roku, a przypieczętował Trybunał Konstytucyjny w 2014 roku, ale niektórzy stwierdzili, że się w tym wyroku… „pomylił”.

Pomylił się, czy nie, kasy nie ma. I nie będzie. Bo w dzisiejszym systemie emerytalnym kasa do ZUS wpływa z tak zwanej składki ubezpieczeniowej od pracujących. A pracujących będzie coraz mniej z powodów demograficznych.

Więc po 10 latach od mojego poprzedniego listu, piszę ten następny, do tych, którzy 10 lat temu chodzili jeszcze do gimnazjum. Będzie krótki. Jak wy też mnie nie posłuchacie jak ci, którzy 10 lat temu mieli lat 20-25 i do dziś nie mają jeszcze dzieci, albo co najwyżej jedno, to tak samo jak oni nie będziecie mieć emerytur. Tylko jak się zorientujecie, że oni ich nie mają, to wy będziecie już mieć lat 50+ i wtedy będzie dla was też za późno na robienie dzieci. Przynajmniej dla kobiet.

Kolejny list napiszę za kolejne 10 lat – aczkolwiek wówczas nie będzie już po co pisać.

Inne wpisy tego autora