Czekając na tej jeden jedyny slajd

Doceniasz tę treść?

Żyję na tyle długo żeby wiedzieć, że żaden polityk nie przechytrzy natury ludzkiej. Jej prostej, zwierzęcej chęci zysku najmniejszym kosztem. Im bardziej złożone są recepty na dobrobyt i wymyślne próby manipulowania zachowaniami tym marniejsze są nasze widoki i tym szybszy jest koniec polityków. Nie chcę się już więcej znęcać nad słowami prezesa Kaczyńskiego, który w przeddzień ogłoszenia konstytucji dla przedsiębiorców, mówi, że część z nich na złość rządowi nie chce się bogacić i rezygnuje z inwestycji. Pal licho obniżkę wieku emerytalnego. Za te dziesięć lat i tak nie wyżyłbym z tego, co w ZUSie zostanie. Ale te niekończące się zapowiedzi zrywu, uruchamiania magicznych trybów inwestycji strategicznych, cały ten polityczny Alugastrin na niestrawności i chropowatości ekipy rządzącej, nie wróży nic dobrego.  Rok, półtora może podziała, ale bez zmiany diety skończy się zwykłą sraczką.

Przejrzałem recepty Trumpa na pierwsze sto dni. Jak czytam, wicepremier Morawiecki też na to zerkał i doszukiwał się podobieństw. No nie wiem…  Trump ma porażająco prosty program. Obniżyć podatki tak, żeby pieniądze zamiast na biurokrację i socjał szły na inwestycje.  Natomiast oszczędności po Obamacare i  utopijnej walce ze skutkami zmian klimatycznych, jakieś 550 miliardów dolarów , wpompować w odbudowę dróg i walących się mostów. Miłośnicy wielopiętrowych konstrukcji,  ręcznego sterowania, uszczelniania wszystkiego aż po dziury w zębach doradcy podatkowego,  jeszcze przed wyborami wieścili totalną katastrofę Trumponomiki. Jak na razie giełdy i dolar reagują entuzjastycznie.  Konserwatystów specjalnie to nie zaskakuje. Zamiast czerpać z mądrości akademickich progresywistów przekonanych, że widzą świat dziesiątki lat do przodu, wolimy sięgać po doświadczenia z przeszłości.  A te napawają otuchą. Sięgamy do epoki Ronalda Reagana, ostatniego polityka, który ciął podatki jak szalony i dał Ameryce kwartalny wzrost gospodarczy powyżej  6.7 proc. Trump mówi dziś o 4 proc. wzrostu przy jeszcze większej redukcji podatków, porównywalnym zastrzyku pieniędzy w zbrojenia  i jeszcze większym w infrastrukturę.

Doświadczenie uczy, że tylko prywatne inwestycje mogą trwale rozruszać gospodarkę i rynek pracy.  Warunek – to biznes dostanie pieniądze do ręki a politykom zostawi się tyle, ile potrzeba żeby poprawić bezpieczeństwo i infrastrukturę. Żadnych wydatków na poprawianie świata i obronę ludzi przed samym sobą. Cięcia podatków, szybszy wzrost gospodarczy i wyższe stopy procentowe przyciągną zagraniczne inwestycje co, jak w czasach Reagana,  może rozruszać małomiasteczkową Amerykę i jej podupadający przemysł. I tyle. Wielki program w kilku słowach. Zachowanie amerykańskiej giełdy pokazuje, że niepotrzebne są wielkie inspirujące mowy, programy w dziesiątkach slajdów. Nic nie zastąpi najprostszego programu poprawy dobrobytu na świecie – redukcji podatków. Nie zastąpi go konstytucja dla biznesu, nie zastąpi 500 plus ani wcześniejsza emerytura, a już na pewno nie te kreatywne wariacje nad  jednolitym podatkiem.

Wszystko, co na koniec zostaje w pamięci po wielkim boomie gospodarczym Reagana czy Thatcher to mniejsze podatki. Ot jeden slajd na który wciąż czekamy.

Inne wpisy tego autora