W wojnie o Tuska Brukseli nie chodzi o Tuska
W całej tej karuzeli poparć i wyparć kandydatów na prezydenta Rady Europejskej umyka nam istota problemu: Prezydent Rady Europejskiej. Prezydent, który nie jest żadnym prezydentem, a jego kandydatura nie jest żadną kandydaturą. Tam nie ma żadnych wyborów. Kandydat jest desygnowany w zawiłym procesie zakulisowych kompromisów i nacisków. Gdyby Papieża wybierano w tak mętnych okolicznościach, to lewica okrzyczałaby Kościół Katolicki organizacją mafijną.