Pod naciskiem związków zawodowych PIS przystąpił do wygaszania handlu w niedzielę. Pomysł, żeby dotyczyło to co drugiej niedzieli jest w 100% polityczny. Nie ma charakteru religijnego. Ja tam chodzę do Kościoła co tydzień, chyba że może dotyczy to jakieś innej religii. Biznesowo powoduje to chaos. A społecznie również powoduje dezorientację i zamieszanie.
Najprawodpodobniej zakaz w tym kształcie skończy sie niezadowoleniem społecznym i rząd będzie się z niego za rok-dwa rakiem wycofywał. Jak na Węgrzech.
No ale tymczasem politycznie ktoś zostanie zaspokojony.
Rcjonalnego pomysłu, który Polacy chyba by zaakceptowali i mógłby być trwałym rozwiązaniem „na zawsze” – czyli handel w niedzielę, na jednej zmianie, do obiadu, nikt z powodu jakiegoś ideologicznego parola nie chciał słuchac. Może dlatego, że nie on go wymyślił.
Przy obecnym rozwiązaniu The Winner Is… Sieci handlowe. Wolumen sprzedazy im się nie zmniejszy, a wykonaja go przy mniejszych o około 2-3% zasobach ludzkich. Nikt chyba o zdrowych zmysłach nie sądzi, że jakaś kobieta nie kupi rajstop, „bo w niedzielę zamknięte”. To sprzeczne z prawami fizyki – kupi w inny dzień tygodnia. Zysk w Polsce Sieciom w CIT oczywiście nie wzrośnie. Wzrośnie im za to tradycyjnie w krajach pochodzenia oraz w rajach podatkowych!
Parę osób straci pracę. Brawo związki zawodowe! Na szczęście Polska od tego nie upadnie!