Nie wiem kto do końca ma rację w sporze o sądy, choć bardziej wierzę PIS niż korporacji, która traci wyłączność i przywileje. Za diabła też nie rozstrzygam czy to konstytucyjne, czy nie. Nie wiem. Mam jednak dwie wątpliwości natury systemowej – nie prawnej.
Pierwsza. „Wygaszenie kadencji sędziów”. Uważam, że to błąd i to bynajmniej nie z uwagi na tych sędziów. Tylko mam wątpliwość czy jak się zmieni władza – to będzie kolejne „wygaszenie”, a potem „kolejne”? Innymi słowy: czy sądownictwo trafi do puli łupów przejmowanych przez tych, co wygrali wybory? Warto o tym pomyśleć i być ostrożnym, bo mechanizmów, które to uniemożliwią zaszyć się (chyba) nie da.
Druga. Poważniejsza. Skarga Nadzwyczajna. Czy to aby nie wykluczy polskiego systemu prawnego z międzynarodowego obrotu prawnego. Ja na przykład nie wyobrażam sobie Sędziego w USA, który uzna jakikolwiek polski wyrok, jak się dowie – spokojnie, strona przeciwna poinformuje – że ten wyrok nie jest OSTATECZNY i można go jeszcze zmienić. Może to doprowadzić do MEGA absurdalnej sytuacji, w które sądy w USA będą honorowały wyroki sądów po procedurze Skargi Nadzwyczajnej!
Wszystko to grozi poważnymi konsekwencjami i nie ma co rechotać, że sędzia ukradł wiertarkę, Tuleya na pasku Krzywonos i Sędzia Sądu Najwyższego ubowiec – tylko poważnie się nad tym pochylić. Jak będzie w Europie nie wiem, bo słabo znam, ale mogę zagwarantować, że sędziowie amerykańscy nie będą uznawać wyroków, które można jeszcze zmienić.