Lato imigrantów

Doceniasz tę treść?

Nadciąga lato, a wraz z nim nielegalni imigranci, w niektórych kręgach zwani uchodźcami. Po groźbach nałożenia przez Unię kar na Polskę, Węgry i Austrię powraca pełna hipokryzji dyskusja na temat „przyjmować, nie przyjmować”. Dla mnie sprawa jest oczywista – nie przyjmować. Polityka Unii wobec problemu nielegalnej imigracji jest skrajnie głupia, szkodliwa i amoralna.

Europejczycy, którzy jak pokazują niepokazywane w Polsce badania, w ogromnej większości są przeciwni przyjmowaniu imigrantów. Jaki obraz się bowiem jawi? Oto na tysiącach zdjęć, tysiącach filmów z kilkunastu krajów widzimy tłumy mężczyzn w wieku poborowym przedzierających się przez zasieki, toczących walki na dworcach, ulicach i autostradach. Gdzie są ci uchodźcy? Dlaczego ja ich w tych przewalających się tłumach nie widzę? Dlaczego widzę tylko agresywnych byśków? Ktoś mną manipuluje, dałem się zwieść jakiejś propagandzie, że widzę to co widzę? Kochani, jasno oswietleni i postępująco postępowi Europejczycy – przekonajcie mnie, że nie mam racji. Pokażcie swoje statystyki, badania, opisujące kim są nielegalni imigranci zwani uchodźcami, bo nie wiem kogo mielibyśmy przyjmować. Powiedzcie:

  • Ilu ich przeniknęło do Europy?
  • Skąd pochodzą?
  • Jaki jest odsetek mężczyzn, a jaki kobiet?
  • W jakim są wieku?
  • Jaki jest odsetek dzieci, a jaki osób starszych, którymi rzeczywiście trzeba się zająć?
  • Z jakich powodów mniema się, iż są uchodźcami – uciekają przed wojną, są prześladowani z powodów politycznych, religijnych, rasowych?
  • Ilu takich przybyszów mogłaby Europa jeszcze przyjąć – 1 mln? Dwa miliony, pięć, a może piętnaście?

Instytucje unijne, media nie są w stanie odpowiedzieć na te najbardziej podstawowe pytania. Nie wiemy kim są ci przybysze. Żadne zaklęcia i odwoływanie się do uczuć nie zmienią tego, iż politycy odpowiedzialni za politykę imigracyjną nie wykonali elementarnej pracy. Swój kabotynizm, głupotę, intelektualne lenistwo pokryli gładkimi słowami o solidarności i aroganckim poczuciem wyższości moralnej. Oczywiście zawsze można pokazać zdjęcia martwego chłopca leżącego na brzegu morza i szantażować emocjami. Jednak tysiąc razy razy pokazane zdjęcie nie zmieni się w tysiące zdjęć tysięcy dzieci uciekających przed kataklizmem wojny. Jeśli ktoś odpowiada za śmierć tego chłopca, to właśnie europejscy politycy, którzy zachęcali takich debili jak ojciec tego dziecka: „przybywajcie, przybywajcie, przyjmiemy was z otwartymi ramionami”. Więc debil ojciec wsadził swego 3-letniego synka na gumową łódkę i postanowił przeprawić się przez morze ze stosunkowo spokojnej Turcji. Ten debil powinien siedzieć za to, co zrobił. Po to by innym, podobnym mu nie strzeliło do łba narażać swe dzieci i zabierać na takie wyprawy.

Na jakich zasadach Polska miałaby przyjąć imigrantów „relokowanych” (co za obłudne określenie”) np. z Niemiec?  Jakie gremium i według jakich zasad miałoby określać, kto będzie „relokowany”? Poszukają ochotników: „Kto chce do Polski, kto na Węgry, a kto do Bułgarii”? Co jeśli ochotników nie będzie? Zrobią losowanie? Co się stanie jeśli wylosowani „relokowani” relokowani być nie zechcą? Zostaną zapakowani siłą? Czy Polska będzie miała obowiązek siłą zatrzymać ich w Polsce? Może ja żyję w równoległym świecie i tylko ja nie znam odpowiedzi na te oczywiste pytania.

Drodzy jasno oświetleni i postępowi Europejczycy: darujcie sobie opowieści o korzyściach multikulti i ubogaceniu. Nie ma żadnego ubogacania, żadnej integracji i jakiejś tam multikulti. Jest sztuczny przeszczep, który się nie przyjmuje. Wszyscy wiemy, że miejsca, gdzie przeważnie zamieszkują przybysze z Afryki i Biskiego Wschodu to prawdziwe enklawy, zony, które nie mają nic wspólnego z Europą. Nie udało się zintegrować tych społeczności przez kilkadziesiąt lat, to skąd to mniemanie, że akurat uda się to teraz?

Oczywiście pozostaje argument moralny – wewnętrzne zobowiązanie człowieka, by reagować na nieszczęście i pomagać bliźniemu. Ale i ten argument europejscy politycy zniszczyli próbując racjonalizować swą politykę wobec przybyszów. Nagle okazało się, że może i nie ma wśród nich prawdziwych uchodźców (bo nie ma – bo wdzierający się na Węgry, do Niemiec, Hiszpanii etc. żadnymi uchodźcami wedle prawa międzynarodowego nie są), ale za to są wykształceni potencjalni pracownicy. Ci wszyscy mężczyźni to siła robocza, której Europie tak bardzo brakuje. I nic to, że w Hiszpanii, czy Portugali wśród młodych do 35-go roku życia bezrobocie sięga 50%, zaimportujmy sobie tańsze mięso robocze. Ograbmy Maroko, Ghanę, Tunezję, Czad, Sudan z inżynierów, lekarzy, informatyków, budowlańców i kogo tam jeszcze. Zachęcajmy, by najbardziej rzutkie, odważne przedsiębiorcze jednostki wdzierały się do nas i porzucały swą biedę, swych starców, rodziny, by u nas w Europie się integrować. W takim Bangladeszu na pewno wielka radość zapanuje jak tysiące ich informatyków zacznie pracować w Wielkiej Brytanii, czy Niemczech. Tak właśnie zadbamy o pomyślność np. Nigru – gdy ściągniemy stamtąd każdego lekarza.

Co leży u podstaw tej obłędnej, niespójnej polityki imigracyjnej Europy? Wiele osób, kieruje się czystymi intencjami, współczuciem wobec ludzi, których dotknęło nieszczęście. To jednak nie dotyczy polityków i zawodowych naprawiaczy świata. Dla części to koniunkturalny wybór – bo tak wypada i przyjemnie jest błyszczeć przed kamerami nadmuchanym dobrocią sercem, dla części to cyniczna gra o całkowitą zmianę europejskiego porządku. Doprowadźmy w imię wyznawanej przez nas ideologii do nieodwracalnych zmian demograficznych, czy w strukturze społeczeństw. Wzorem mogą być amerykańscy Demokraci, którzy z razie zwycięstwa Clinton chcieli zalegalizować miliony nielegalnych imigrantów. Zaimportujmy sobie elektorat i już nigdy nie oddajmy władzy.

Inne wpisy tego autora