Przekleństwem polskiej polityki zagranicznej jest to, że często robiona jest na użytek polityki wewnętrznej. Na tyle wysoki jest brak kultury politycznej i odpowiedzialności polskich polityków. Tak było ostatnio z rozniecaniem histerii antyniemieckiej i antyukraińskiej wśród tyle twardego, co równie nierozgarniętego, elektoratu partii rządzącej.
Z expose MWW można ostrożnie wnosić, że księżycowe pomysły sojuszu z Wielką Brytanią i „Wielkimi Węgrami”, Jarosław Kaczyński, zdaje mi sie, ma już za sobą i postanowił wróćić na ziemię. Czy nam się to podoba czy nie podoba – przedstawicielem amerykańskich interesów w Europie – w dającej się ogarnąć perspektywie – są i będą Niemcy. Obojętnie czy Predydentem USA jest Trump, Clinton czy Kaczor Donald. Powody tego są dwa: położenie geograficzne (nie jest państwem buforowym) oraz siła ekonomiczna. Z tych samych powodów Polska nie będzie reprezentantem interesów amerykańskich w Europie.
Możemy sobie robić absolutnie, co chcemy – nie przeskoczymy tego. Na szczęście (chyba) nie ma w PIS durnia, który myśli, żeby postawić Amerykanów przed wyborem – my lub Niemcy. Wiadomo co wybiorą. A poparcie i „ochrona” USA to jeden z fundamentów naszej niepodległości. Z Rosją możemy się ułożyć na dwa sposoby: tak jak jest teraz (zimny pokój, momentami wrogość) lub podległość, jak za PRL lub zaborów. Innych relacji Moskwa w stosunku do nas nie ma i mieć nie będzie.
Należy mieć nadzieję, że „powrót” PIS do orientacji proniemiecko-amerykańskiej to trwała zmiana i dalsze podszepty gimbazy o „samodzielnej i podmiotowej polityce” nie będą znajdowały posłuchu.
Strasznie natomiast słabo jest na Wschodzie, wynika z expose. Jedną durną politykę wobec Białorusi, zamieniono na drugą durną. Wcześniej walczyliśmy jak idioci z Łukaszenką, teraz (chyba) jak idioci będziemy go we wszystkim popierać – zamiast uprawiać politykę i dyplomację. Bialoruś to temat na oddzielny wpis.
Tragedią jest polityka wobec Ukrainy. Absolutnie kluczowym celem polskiej polityki wschodzniej powinno być przekształcenie Ukrainy w państwo buforowe Zachodu – tak, żebyśmy my przestali nim być. Tak, żeby ewentualna konfrontacja wschód – zachód, na wybuch której mamy taki sam wpływ, jak na układ słoneczny, odbyła się nad Dnieprem, a nie nad Wisłą.
Musimy powtórzyć manewr, który wobec nas wykonali Niemcy. To absolutny priorytet. Nie ma kompletnie znaczenia, że dzisiaj jest kompletnie nierealne wciągnięcie Ukrainy w struktury euroatlantyckie. Polska w NATO w 1988 roku była jeszcze bardziej nierealna. To jest nasz cel długofalowy, który raz na zawsze może nam rozwiązać problemy z Moskwą, które mamy od 400 lat.
Niestety, tutaj postępujemy tragicznie. Niestety, na czele tej nieracjonalności stoi Naczelnik Kaczyński, depcząc brutalnie idee i dziedzictwo swojego brata. Nie jestem w stanie pojąć po co Jarosław Kaczyński wdaje się w historyczne dywagacje. Jest politykiem aktualnie odpowiedzialnym za Polskę, a zachowuje sie skrajnie nieopowiedzialnie podburzając gimbazę i swój twardy elektorat wobec jednego z trzech najważniejszych dla nas państw na świecie, które jeśli straci niepodległość na rzecz Rosji, to my zaraz pewnie za nim.
Należy tylko mieć nadzieję, że jak doszło do otrzeźwienia z Niemcami, tak dojdzie do otrzeźwienia na Wschodzie.