Właśnie przegapiamy kolejną szansę

Doceniasz tę treść?

Nawet dokładnie nie zauważyliśmy kiedy Ukraińcy stali się elementem naszego codziennego życia. Według niektórych szacunków pracuje ich w Polsce już nawet 1,2 mln. Mimo tego, a może właśnie dlatego, że przybyło ich tak wielu, bezrobocie spadło w grudniu do rekordowych 6 proc.

Nagłe przyspieszenie negocjacji Brukseli z Kijowem w sprawie zniesienia wiz do UE dla Ukraińców nie jest przypadkiem. Nawet najbardziej przesiąknięci poprawnością polityczną unijni i niemieccy urzędnicy widzą, że eksperyment z przyjęciem milionów muzułmańskich imigrantów nie rozwiąże problemu braku rąk do pracy w UE. Nie chodzi tylko o inny etos pracy przybyszów z krajów arabskich, ważniejsza jest szerzej pojęta bariera kulturowa, która wypycha tych ludzi na margines zachodnich społeczeństw. To z kolei wywołuje potężne napięcia.

W tym samym czasie, gdy Niemcy, Francja, Belgia i Wielka Brytania muszą zwiększyć wydatki na służby specjalne, by chronić się przed atakami terrorystycznymi organizowanymi przez przybyszów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, do Polski dotarła podobna liczba imigrantów, którzy nie tylko nie sprawiają żadnych problemów, ale jeszcze wypracowują nasz wzrost gospodarczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu udało nam się wygrać bitwę o ludzi z krajami znacznie od nas bogatszymi, a przez to bardziej atrakcyjnymi do osiedlania.

Ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Niemcy ogłosili właśnie, że brakuje im blisko 700 tysięcy pracowników. Można się więc spodziewać, że jeśli tylko wizy do UE zostaną dla Ukraińców zniesione, ci ruszą szturmem na Zachód, bo tam dostaną pensję 3-4 razy większą. Zasady wolnego rynku działają  przecież nie tylko w obrocie towarami, ale także na rynku pracy.

Zamiast pracować nad szybką ścieżką umożliwiającą Ukraińcom osiedlanie się w Polsce, co pociągnęłoby za sobą wzrost koniunktury – musieliby zaciągać kredyty na zakup mieszkań, inwestować we własną edukację itp. – wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed jeszcze nie dawno otwarcie promował przepisy utrudniające Ukraińcom przyjazd do Polski.  Choć sprawa na razie ucichła, to nie słuchać, by ktoś pracował nad takimi rozwiązaniami, które zachęcałyby Ukraińców do wiązania z Polską swojej przyszłości. 

Trudno zrozumieć krótkowzroczność tej polityki, bo powtarzane czasem hasło, że „Ukraińcy zabierają Polakom miejsca pracy” jest z gruntu nieprawdziwe. W grudniu, a więc miesiącu, w którym nie ma prac sezonowych, bezrobocie spadło w Polsce do 6 proc. To najlepszy wynik od upadku komunizmu. Dodatkowo stało się to w okresie spowolnienia wzrostu gospodarczego, a więc w czasie, w którym – tak przynajmniej do tej pory szacowali nasi ekonomiści – polski rynek pracy nie powinien absorbować nowych pracowników. Tymczasem nie dość, że wchłonął polskich bezrobotnych, to jeszcze przyjął kolejne tysiące Ukraińców.

To jednak nie powinna być niespodzianka, bo z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia, gdy tuż po wejściu Polski do UE, setki tysięcy rodaków wyjechało do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Pojawienie się nowych, aktywnych pracowników było impulsem dla tamtejszych gospodarek. Nie tylko zaczęły się szybciej rozwijać (Brytyjczycy szacowali, że imigranci z Europy Wschodniej wypracowali tam nawet 3 proc. PKB), ale stały się bardziej dynamiczne i elastyczne. Napływ młodych, rzutkich Polaków zwiększył wydajność pracy na Wyspach, ale też rozszerzył rynek konsumentów.

Z podobnym zjawiskiem możemy mieć do czynienia w Polsce. Ukraińcy to dziś nie tylko potężny segment na rynku pracy, ale także setki tysięcy klientów, którzy coraz więcej kupują, a więc zwiększają popyt. Spadek bezrobocia można więc wiązać właśnie z napływem imigrantów ze Wschodu.

Jeśli w przyszłym roku ruszą w Polsce duże projekty inwestycyjne związane z uruchomieniem unijnych pieniędzy, to ssanie na rynku pracy będzie jeszcze większe. Bez Ukraińców wiele z tych projektów po prostu nie da się zrealizować. Dlatego obowiązkiem rządu jest ich tutaj zatrzymać. 

Inne wpisy tego autora

Kogo obroni ociężała Unia?

Wojownicze wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczące wysłania żołnierzy NATO na Ukrainę pokazują, jak pomysł budowy europejskiej armii wyglądałby w praktyce. Nie broniłaby ona Wspólnoty,

Czy Polska pozostanie peryferiami?

Rezygnacja lub odłożenie w czasie wielkich projektów inwestycyjnych nie jest w rzeczywistości odgrywaniem się na PiS. To raczej rezygnacja z ambicji i aspiracji obywateli, która

Koniec koncertu mocarstw

Usilne próby Francji i Niemiec, by utrzymać Rosję w gronie mocarstw, pokazują w rzeczywistości skalę kryzysu, w jakim znalazły się najsilniejsze państwa Unii Europejskiej. Mogą