Cuda (podatkowe) na święta

Doceniasz tę treść?

Czytam, że „Polska to raj podatkowy. Dla bogatych”. Jako że z tych najbogatszych rzadko który jest rezydentem podatkowym w Polsce to się zastanawiam, czy oni powariowali, że z raju uciekają? Czy ktoś inny jednak zwariował? Otóż Ci najbogatsi płacą w Polsce podatek od dywidendy. Po pierwsze, podatek ten jest rzeczywiście nie wysoki – 19% więc na poziomie takim, jakie są efektywne stawiki podatkowe w krajach OECD – o podatkach w których też będzie mowa. Po drugie – i to jest ważniejsze – podatek ten jest pobierany u źródła – jak podatek bankowy. Podatnik nawet nie zauważa ze go musi zapłacić – po prostu dostane na konto tyle ile dostaje i już nić nie płaci. Nikt go nie może inwigilować, żeby ustalić jakie ma koszty i czy aby w jakąś progresję nie wpada. Czyli rzeczywiście jak w raju. Podobny raj mają wszyscy, którzy trzymają pieniądze w banku i pobierają odsetki – czyli „dywidendę” od kapitału.

Podobno nieprawdziwe jest mniemanie, że mamy „system podatkowy gwarantujący obywatelom sprawiedliwą redystrybucję gospodarczego wzrostu”. Otóż jest ono prawdziwe. Bo nie ma czegoś takiego jak „sprawiedliwa Redystrybucja”. Redystrybucja jest z definicji niesprawiedliwa bo opiera się nie na sprawiedliwości „rozdzielczej” (dystrybucyjnej) tylko na sprawiedliwości „wyrównawczej” (REdystrybucyjnej), która opiera się na arbitralnych przesłankach. Na przykład jak w stanie wojennym rozładowywaliśmy wagony z węglem – płacili nam za rozładowanie wagonu. Nikt się nie dekował – bo by go koledzy nie wzięli następnym razem na robotę. Jedni rozładowywali wagon szybciej a inni wolniej – a płacili im tyle samo. Pod tym względem za komuny było sprawiedliwie – obowiązywała zasada sprawiedliwości rozdzielczej. Jak bym dziś rozładował tonę węgla i mój kolega rozładowałby drugą tonę i każdy z nas otrzymałby 1000 i zapłacił podatek 20% (za komuny podatku dochodowego nie było) to: byłyby dwie rozładowane tony węgla, wypłacone wynagrodzenie 2000 i pobrany podatek 400. A jak trzeci kolega rozładowałby dwie tony węgla i otrzymał za to 2000 to powinien zapłacić 400 (20%) czy więcej? Przecież byłyby rozładowane dwie tony węgla i wypłacone 2000?

Dalej czytam, że „To straszne, bo ponoć „tak wygląda dziś podatkowa sprawiedliwość w Polsce„ To jest niestety fake news. Bo liczby są iluzoryczne, podobnie jak słowa i w dodatku nieprawdziwe.

Ludzie zwracają w tekście większą uwagę na cyfry niż litery. Albo ktoś to wie i świadomie manipuluje czytelnikiem, albo nie wie, bo niedouczony, choć chce pouczać innych. Po oczach bije: 71 v. 20. Tylko, że jednej strony to co mu zostaje, a z drugiej to co on oddaje. Jakby zestawić to, co „zostaje”: 71 v 80 już by tak nie biło po oczach, nieprawdaż? Albo to, co się oddaje – czyli 29 v 20? Ale to i tak nieprawda. Bo gdyby dziś za rozładowanie tony węgla pracodawca miał zapłacić 5000 to pracownik „dostanie na rękę” 3000. To nie jest 71% tylko 60%. Czyli jeszcze gorzej. Bojownicy o sprawiedliwość społeczną nie dostrzegają bowiem ile jest warta praca pracownika. Co się dzieje z 40% wartości tej pracy? Ją zabiera państwo. Na cele (re)dystrybucji oczywiście! Jej zwolennicy powinni być zadowoleni!

Zresztą nie tylko liczby są zmanipulowane. Słowa też. Pracownik „zarabia”. A „osoba, która prowadzi jednoosobową działalność biznesową” to „inkasuje”. Ciekawe od kogo „inkasuje”? Co więcej ona także nie „zarabia” tylko uzyskuje dochód. Żeby „prowadzić” działalność, z której „zainkasuje” 100 tys. miesięcznie, musi najpierw ją „założyć” i potem rozwinąć.

Podatki „stanowią, wraz ze składkami na ubezpieczenie społeczne, 32,5% PKB, podczas gdy w UE 38,7% PKB”. Po pierwsze – u nas nie liczyło się tej części „składki”, która była odprowadzana do OFE. Po drugie – porównajmy jaki procent PKB stanowiły podatki i składki w UE, gdy poziom PKB był taki jak u nas jest dziś? Gdyby podatki i składki stanowiły wówczas taki sam procent PKB jak dziś, to PKB dziś nie byłoby takie jak jest. Po trzecie – porównajmy siłę nabywczą. Jakby u nas dziś podatki i składki wynosiły tyle, ile wynoszą w Unii Europejskiej to o ile mniej BigMac,ów podatnik uzyskujący średni dochód netto w Polsce mógłby kupić, niż uzyskujący średni dochód netto podatnik choćby w takiej Szwecji? Bo już dziś może mniej. No chyba, że po podwyżce podatków i składek wynagrodzenia netto w Polsce by jakimś cudem wzrosły. W sumie idą Święta. Idą cuda!

Inne wpisy tego autora