Tęczą lub krzyżem nie obronicie wolności

Doceniasz tę treść?

Od lat głoszę, że, zgodnie z teorią Platona i Arystotelesa, demokracja plebiscytarna (nazywana przez socjalistyczne elity, które liberałom w Ameryce już ukradły nazwę, a teraz próbują to samo zrobić w Europie, „liberalną”) wyrodzi się w dyktaturę. Bo z liberalizmem ona nic nie ma wspólnego. Liberalizm to wolność, która ciągle jest w opresji, bo jej przeciwników jest więcej niż obrońców.

Ileż to razy pisałem, że z trzech jej rodzajów – osobistej, politycznej i gospodarczej, najważniejsza jest ta trzecia, która, w połączeniu z własnością prywatną, tworzy obszar i jednocześnie daje instrument, obrony pozostałych wolności – jak świetnie to wyłożył Friedman. Państwo opresyjne w stosunku do przedsiębiorców fałszywie oskarżanych o udział w „karuzelach podatkowych”, prędzej czy później wykaże się tą samą opresyjnością w stosunku do demonstrantów manifestujących w obronie praw osobistych.

Niestety, przez te wszystkie lata wolność gospodarcza była ograniczana, więc teraz nie ma instrumentów obrony pozostałych wolności. Punkt krytyczny został chyba przekroczony. Idę o zakład, że jak PiS przegra wybory to większość regulacji ograniczających tę wolność pozostanie utrzymana. Zwłaszcza, że, zgodnie z moją teorią (no i Platona i Arystotelesa) PiS zastąpią raczej nacjonaliści, a nie PO. A po nacjonalistach bój stoczą ze sobą faszyści z komunistami, którzy się absolutnie nie różnią celami, ani metodami tylko instrumentami: nacjonalizm v. (inter)nacjonalizm. Kult państwa i wodza oraz mit wroga są u nich takie same. Różnica werbalna jest zaś tylko taka, że dla faszystów wrogiem są Żydzi, a dla komunistów burżuazja – czyli de facto w dużym stopniu też Żydzi tylko inaczej opisani.

Przypominany jest dziś w mediach społecznościowych wiersz Martina Niemöllera: „Kiedy przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą. Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,nie byłem socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”. Odpisałem znajomemu, który mi to podesłał, że pierwszy etap był jednak inny: kiedy przyszli po przedsiębiorców nie protestowaliście – przecież nie byliście przedsiębiorcami. Hayek’a „Drogi do poddaństwa” przecież nie czytaliście, bo Hayek to neoliberał – czyli prawie faszysta w teorii waszej guru – niejakiej Naomi Klein.

Dziś narzekacie, że ludzie uciekają od wolności (jak pisał Fromm), chcą bezpieczeństwa i dali się niecnie przekupić za 500+. Ano! Jak państwo mówiło że trzeba progresywnie opodatkować bogatych to się cieszyliście – nie byliście bogaci. Jak wam się tłumaczyło, że państwo tylko mówi o opodatkowaniu bogatych, a musi opodatkować biednych, bo jakby opodatkowało samych bogatych, nawet stawką 100%, to by mu starczy może na miesiąc – ignorowaliście argumenty. Gdyby w ciągu minionych 25 lat nie odbierano ludziom większości ich wynagrodzenia za pracę przy pomocy podatków i składek skonstruowanych CELOWO w taki sposób by się nie orientowali ile im się zabiera, to dziś 500+ nie stanowiłoby dla nich aż tak istotnego elementu w domowych budżetach by się dali tak łatwo przekupić. Ale dla was ważniejsza była tęcza. I to akurat na Placu Zbawiciela. To teraz się za nią schowajcie przed państwem.

Dla obrońców krzyża, którzy dziś tak ochoczo aprobują działania policji, choć takie same krytykowali kilka lat temu, też mam złą wiadomość. Mit wroga wymaga posiadania wroga. Nieustannie. Jak już tych wszystkich dzisiejszych waszych wrogów, wasze państwo pozamyka, to będzie potrzebny nowy wróg, na którego będzie można nasłać nowe rzesze przeciwników „niesprawiedliwości społecznej”. To wy będziecie tym wrogiem, jako przedstawiciele „starego układu” z IV RP. Wtedy, jak będzie budowana V. Do obrony przed państwową policją w życiu doczesnym krzyż przyda się tak samo jak tęcza. Zwłaszcza, że inni też będą nieśli krzyż – „celtycki”.

Inne wpisy tego autora