The road to serfdom

Doceniasz tę treść?

PiS nastaje na naszą wolność? Ano nastaje. Pisałem od lat, że kiedyś to się tak skończy, a właściwie powtarzałem co pisał Friedrich Hayek. Już w 1944 roku ostrzegał, że znaleźliśmy się na „The Road to Serfdom”.

Dziś mi trochę miło, że coraz więcej jest w Polsce zwolenników wolności. Żeby tylko im to na dłużej zostało. Bo wolność nie polega na tym, żeby pary jednopłciowe mogły nazywać się małżeństwem, a kobiety mogły usuwać ciążę kiedy chcą.

Jak pisał Isaac Berlin, dwie najistotniejsze teorie dotyczące przedmiotowego aspektu wolności traktują ją bądź jako brak przymusu ze strony państwa lub społeczeństwa w stosunku do jednostki, bądź jako tytuł do otrzymywania dóbr, sprawowania władzy itp. Te dwa rodzaje wolności bywają nazywane odpowiednio: „wolnością od” i „wolnością do”, albo wolnością „negatywną” i „pozytywną”, „formalną” i „materialną”.

Wolność jako brak przymusu polega na tym, że państwo i społeczeństwo nie stawiają przeszkód aktywności jednostki. Skoro jednak aspiracje poszczególnych ludzi często wchodzą ze sobą w konflikt, to ich wolność musi się wzajemnie ograniczać. Granicą wolności jednego człowieka może być tylko wolność kogoś innego. Jak powiada amerykańskie przysłowie: „twoja wolność wymachiwania rękami kończy się przed moim nosem”. Najważniejsze jest tu pytanie: „jak daleko sięga obszar, w którego granicach podmiot – osoba bądź grupa osób – ma, lub powinien mieć, całkowitą swobodę bycia i działania wedle swej własnej woli, bez wtrącania się innych osób?”. Głównym celem staje się w tym przypadku zdobycie jak największego obszaru swobody, bez rozstrzygania kwestii, w jakim celu i w jaki sposób owa swoboda zostanie wykorzystana. W takim ujęciu człowieka wolnego nie interesują żadne uwarunkowania strukturalne, a jedynie brak zewnętrznych ograniczeń. Pojęcie przymusu nie obejmuje wszystkich form ograniczenia możliwości działania. Przymus oznacza jedynie rozmyślne wtrącanie się innych ludzi w sferę czyjegoś działania. Sama niemożność osiągnięcia jakiegoś celu nie świadczy zatem o braku wolności. „Uważam się za ofiarę przymusu lub niewoli – pisał Berlin – dopiero wówczas, kiedy wierzę, iż niemożność uzyskania przez mnie jakiejś rzeczy wynika z faktu, że jacyś ludzie tak ułożyli sprawy, abym ja, w przeciwieństwie do innych, nie mógł mieć dość pieniędzy na jej nabycie”.

Ta właśnie koncepcja, będąca fundamentem klasycznej myśli liberalnej, legła u podstaw rozwoju ruchów rewolucyjnych w osiemnastym wieku i znalazła formalny wyraz w wielu dokumentach tej epoki. Francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z roku 1789 stwierdzała w artykule czwartym: „wolność polega na czynieniu wszystkiego, co nie szkodzi innym. Granicą wykonywania praw naturalnych jest zabezpieczenie wykonywania tych praw przez innych ludzi”. Tak rozumianej wolności rychło zaczęto przeciwstawiać wolność pozytywną, rozumianą jako „władzę czynienia czegoś lub korzystania z czegoś, co warte jest uczynienia, lub, z czego warto korzystać”. W tym sposobie myślenia, wolność wiązała się z odpowiedzią na pytanie:, „co, lub, kto, jest źródłem władzy albo ingerencji, która może przesądzić, że ktoś ma zrobić raczej to niż tamto, być taki, a nie inny?”. Katalog przyczyn determinujących jednostkę jest w tym przypadku bardzo obszerny, gdyż obejmuje wszelkie uwarunkowania strukturalne, a nie tylko nacisk polityczny, czy przymus zewnętrzny w ogóle. Aby więc człowiek mógł stać się własnym panem, podmiotem, a nie przedmiotem działania, muszą zostać usunięte wszystkie przeszkody uniemożliwiające pełną realizację jego osobowości – ze zmianą warunków ustrojowych włącznie.

Wolność, oznaczająca prawo człowieka do tego, by mógł postępować i myśleć jak chce, tak długo, jak długo nie godzi tym w prawa innych ludzi nie oznacza wszelkiego dobra i nieobecności jakiegokolwiek zła, a jedynie wolność od przymusu. „Nie zapewnia nam ona – pisał Friedrich Hayek – żadnych szczególnych możliwości, lecz pozwala zadecydować, jaki użytek zrobimy z okoliczności, w których się znajdujemy”. Wolność nie jest bowiem równoznaczna z faktycznymi możliwościami urzeczywistnienia naszej woli, a jedynie z istnieniem pewnej sfery prywatności wolnej od zewnętrznych ograniczeń.

Z trzech rodzajów wolności: osobistej, politycznej i ekonomicznej, największe znaczenie ma ta trzecia stanowiąc warunek i gwarancję dla dwu pozostałych. „Wolność ekonomiczna jest najważniejszą z ziemskich wolności. Bez wolności ekonomicznej wolność polityczna i inne zostaną nam z pewnością odebrane” – pisał William Buckley. Jak zaś twierdził Milton Friedman, absolutna wolność w sferze politycznej jest nawet niemożliwa, podczas gdy wolność ekonomiczna może być osiągnięta w pełni.

Niezwykle ważne są więc odpowiednie gwarancje wolności. „Jest wielkim błędem przypuszczać – pisał już John Calhoun – że samo umieszczenie w akcie prawnym przepisów przewidujących ograniczenie władzy rządu, bez wyposażenia osób, dla których ochrony są one umieszczone, w środki wystarczające dla wymuszenia ich przestrzegania wystarczy, czy uniemożliwi nadużycia władzy”. Oczywiście nie wystarczy, dlatego doktryna będąca pochwałą wolności nie może uniknąć problemu ustanowienia dla niej odpowiednich gwarancji. Do podstawowych zaliczyć należy gwarancje instytucjonalno-prawne i psychologiczne.

Zdaniem Hayeka głównym kryterium pozwalającym dokonać rozróżnienia między systemem wolności i niewoli jest zasada rule of law. Będąc doktryną metaprawną, określającą cechy, jakimi prawo powinno się odznaczać, stanowi ona ograniczenie władzy państwa, mając większą moc od aktów prawa pozytywnego. Normy prawne, aby pozostawały w zgodzie z rule of law i zabezpieczały wolność, muszą być ogólne, abstrakcyjne i stosowalne na równi do wszystkich. Gdy jesteśmy posłuszni prawom spełniającym powyższe warunki, nie jesteśmy podporządkowani arbitralnej woli innego człowieka, a zatem jesteśmy wolni – twierdzi Hayek.

Najsilniejszą formalnoprawną i ekonomiczną gwarancję wolności stanowi własność. Hayek pisząc, że posiadanie własności prywatnej jest warunkiem realnej wolności, podkreśla rolę, jaką odgrywa, związany z posiadaniem własności, etos burżuazyjny. Należy on już do kręgu psychicznych gwarancji wolności. Na etos ów składają się, zupełnie obce pracownikom najemnym, a sprzyjające wolności, takie cechy, jak zamiłowanie do eksperymentowania, inicjatywność, czy chęć posiadania szerokiej sfery wyboru. Znaczenie tych cech bardzo zdecydowanie podkreśla także Irving Kristol. Przemiany kulturowe i upadek burżuazyjnego ducha są dla niego głównymi przyczynami zagrożenia demokratycznego rządu.

No właśnie. Dlaczego miałbym się dziś dziwić, że ludzie – jak pisał Erich Fromm – „uciekają od wolności”? Przecież przez lata ducha burżuazyjnego w nich niszczono a afirmowano ducha socjalizmu. To państwo miało zajmować się ludźmi. No i mamy konsekwencje. Państwo się nimi zajmuje. Właśnie „naprawia” im system wymiaru sprawiedliwości. Przekonywani przez lata, że państwo jest dobre, dlaczego mieliby w to nie wierzyć?

Albo liberalizm, albo dyktatura – jak twierdził Hayek. Kwestia czasu. Po 1989 roku sami wybraliśmy drogę od jednej do drugiej dyktatury! Ale może zdołamy się opamiętać?

Inne wpisy tego autora