Łapówka? Nie, to unijny realizm

Doceniasz tę treść?

Broń przydaje się na wojnie, ale zakupy broni kupują sojusze na czas pokoju.  Polska, jak pisaliśmy w ostatnim raporcie WEI – „ma najgorsze relacje z UE od 2004 roku i to w najgorszym dla siebie momencie” https://wei.org.pl/aktualnosci/run,wei-apeluje-o-klarowny-program-naprawy-relacji-z-unia-europejska,page,1,article,2784.html W czasie kiedy formatuje się nowa architektura Europy, my otwieramy front za frontem z Brukselą. Nawet w kwestiach gdzie mamy rację i przysługują nam prawa, nie potrafimy wywalczyć swojego, pozbawieni wpływowych obrońców w samej Unii. Nie wiem czy MSZ prowadzi ranking państw szczególnie zacietrzewionych i nam nieprzychylnych, ale gdyby taki istniał, to Francja znalazłby się na podium. I o to pojawia się okazja, może nie tyle pozyskania przyjaciela, ale przynajmniej zneutralizowania wroga. Mowa o zakupie francuskich okrętów podwodnych.

Polska w ramach programu Orka chce wydać 10 mld złotych na okręty zaopatrzone w pociski manewrujące. Coś, co każe Moskwie dwa razy zastanowić się zanim wystrzelą w naszą stronę rakiety z Kaliningradu. Gdzieś z dna Bałtyku czy Morza Norweskiego w każdej chwili mógłby pójść śmiercionośny odwet.

To na wypadek wojny. Na czasy pokoju, to są przede wszystkim pieniądze, które słabnącemu w oczach własnych wyborców, prezydentowi Emmanuelowi Macronowi mogą kupić poprawę wizerunku. Gwarancji nie ma, ale do kontraktu można by dołączyć tajną klauzulę uelastyczniającą nieprzejednaną postawę Paryża w sprawie pracowników delegowanych. Może argument, że proces centralizacji UE powinien oprzeć się o całą Unię a nie tylko strefę euro, jak sugeruje Paryż.

Co ciekawsze, nie musimy się tu specjalnie naginać. Francuska Naval Group jako jedyna dziś koncern zbrojeniowy na europejskim rynku, oferuje nowoczesne okręty podwodne razem z pociskami manewrującymi o zasięgu tysiąca kilometrów. Oczywiście okrętów podwodnych jest więcej w Europie. Są niemiecko-norweskie 212CD, ale bez własnych rakiet, na czym przejechała się już Republika Afryki Południowej, Portugalia czy Izrael. Są Szwedzi ze swoim podwodnym Saabem, który może zainstalować u siebie amerykańskie Tomahawki, ale tu znowu, nie ma gwarancji, że Amerykanie na to pójdą. Nie mówiąc już o kodach źródłowych, które Francuzi udostępniają a Amerykanie… wiadomo.

Bez narażania się na międzynarodowy zgrzyt z Niemcami, Amerykanami (nie oferują nam swoich okrętów), możemy zainwestować w czasy pokoju. Skoro minister Macierewicz tak bardzo polubił już zagraniczne wizyty, to może warto też porozmawiać o systemach satelitarnych, które nasza armia będzie potrzebowała do naprowadzania nowoczesnego sprzętu. Może warto pojechać też do Berlina i zastanowić się jak tam odbudować te wciąż przypalane mosty.

Hipokryzja, cynizm? Tak i gorzej. Faktem jest, że Polska potrzebuje nowych pomysłów żeby wrócić do stołu. Pozamykać rozjątrzone konflikty, z których niektóre może wygramy, inne przegramy, ale rzecz nie w karach za wycinkę puszczy, tylko w przyspieszeniu procesów integracyjnych w oparciu o strefę euro z pominięciem Polski. Liberalno-demokratyczne elity UE przekonane są, że mają pięć minut, kto wie czy nie ostatnie pięć minut, żeby stworzyć Europę na swoje podobieństwo. Unię narodów w miejsce unii państw narodowych. Rząd elitarnej merytokracji, wolnej od nacisków wyborców. Korzystając z doskonałej sytuacji gospodarczej, która wyciszyła nastroje eurosceptyczne i odebrała poparcie partiom narodowym, mogą realizować swój projekt pan-europejskiego państwa. Jak długo? Tu nikt nie ma złudzeń. Koniunktura nie będzie trwać wiecznie, imigranci i terroryści nie dadzą o sobie zapomnieć. Ameryka Donalda Trumpa ani myśli rezygnować z wartości narodowych i podważania roli instytucji ponad państwowych. To co Kanclerz Merkel w duecie z prezydentem Macronem uda się przeprowadzić w najbliższym roku, może zdefiniować europejskie struktury na kolejne 30 lat, ale też to czego nie uda się przeprowadzić, może nigdy już się nie wydarzy. Jak choćby unia dwóch ważności. Gdzie interesy Polski mogłyby spaść na dalszy plan niż interesy francuskich, czy niemieckich korporacji w Rosji. Kto wie, czy pieniądze mądrze wydane dziś na zbrojenia, nie będą ważniejszą inwestycją niż sama broń, która, miejmy nadzieję, nie będzie nas musiała nigdy bronić.

Inne wpisy tego autora

KTO NAPRAWDĘ RZĄDZI UNIĄ? #WWR180

#180 Podcast Warsaw Enterprise Institute – Wolność w Remoncie Kiedyś dziwne wydawało się, że patronem Unii Europejskiej jest Karol Wielki, władca, który 45 lat z