Polski kapitał powinien się mnożyć, a nie dzielić i rozdrabniać

Doceniasz tę treść?

Jeśli szybko nie wprowadzimy jasnych, klarownych i przejrzystych podatkowo zasad możliwości kumulacji kapitału dla polskich przedsiębiorców – przegapimy największą od stuleci możliwość budowania potężnych, polskich, rodzinnych grup kapitałowych

Pierwsze pokolenie pracuje, drugie się bawi, a trzecie głoduje. Taki żart krąży po świecie w środowisku zamożnych ludzi biznesu. Każdy przedsiębiorca stanie kiedyś przed dylematem: co dalej stanie się z moją firmą? I tu nawet nie chodzi o trudności w dalszym zarządzaniu biznesem z powodu podeszłego wieku właściciela, ale najczęściej z chęci zmiany sposobu życia na trochę bardziej towarzysko – rekreacyjny. Niestety statystycznie w mniej niż 10% przypadków przedsiębiorca ma godnego (mającego odpowiednie predyspozycje) sukcesora w ramach rodziny i jednocześnie tenże sukcesor ma chęć i wolę przejęcia zarządzania firmą. To się bardzo rzadko zdarza. A co jeśli dzieci czy innych sukcesorów jest więcej niż jedno i nie każdy jednakowo chce nadal prowadzić biznes? A co z pozostałymi ponad 90% biznesów? Sama sprzedaż firmy też często nie rozwiązuje problemu. Oczywiście łatwiej podzielić pomiędzy kolejne pokolenia majątek płynny niż biznes, ale później mądre zarządzanie pieniędzmi jest bardzo trudne. Dla większości przedsiębiorców to zajęcie o większym stopniu skomplikowania i bardziej niezrozumiałe niż samo prowadzenie biznesu. Po sprzedaży biznesu przedsiębiorca znajduje się w nowych okolicznościach, mniej znanych i budzących niepokój, gdzie większość lub cały majątek znajdzie się w aktywach pieniężnych. Niektóre badania pokazują, że strach przed tą nową rzeczywistością jest głęboko ukrytym powodem, dla którego przedsiębiorca często wstrzymuje się ze sprzedażą własnego biznesu.

Podjęcie decyzji co zrobić dalej ze swoim biznesem, to jest realny problem, który dziś w Polsce jest szczególnie aktualny. Dlaczego akurat teraz? Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze obecnie mamy wyż demograficzny w kategorii „wiekowy właściciel z rozwiniętym biznesem w kieszeni”. Tak jak przeżywaliśmy wyż demograficzny w związku z pokoleniem dzieci urodzonych na początku lat 80. XX w., tak dziś przeżywamy pozytywny „wyż demograficzny” związany z kumulacją biznesów, które powstały na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Tych dojrzałych, 25-35 letnich rodzimych biznesów jest bardzo dużo, a przecież nikt nie jest w stanie aktywnie zajmować się własnym przedsiębiorstwem w nieskończoność. Drugi powód to zmiany socjologiczne. Osoby, które w latach 80. i 90. XX wieku miały 30-40 lat, dziś mają już 60-70. W tym wieku potrzeby ulegają przeobrażeniom, a także zmienia się sposób życia i priorytety.

W wielu krajach na świecie, dla tych wszystkich osób, które z różnych powodów chcą zwolnić jeśli chodzi o prowadzenie biznesu, a jednocześnie chcą w sposób trwały i długoterminowy, przez pokolenia wręcz, pozostawić majątek w rękach rodziny, zostały stworzone różne rozwiązania funkcjonalno-prawne. W Polsce takim wehikułem do kontynuacji biznesu rodzinnego były niegdyś ordynacje magnackie. Na świecie to są różnego rodzaju fundacje, czy trusty.

Kluczową kwestią, która jest na już do rozwiązania w skali całej polskiej gospodarki jest dylemat, w jaki sposób sprawić, by majątek czy biznes rodzinny mnożyć i kumulować dla przyszłych pokoleń, a nie dzielić. Jak pomóc, by tworzyły się coraz większe i silniejsze polskie dynastie biznesowe, na tyle duże i trwałe, by konkurować w skali globalnej i mieć szansę przetrwać przez kolejne pokolenia. To jest jeden z najważniejszych kluczy do sukcesu polskiej gospodarki na następne dziesięciolecia, a nie przetrwanie z biznesem jeszcze 5-10 lat (póki zdrowia, sił i chęci starczy), a na koniec sprzedaż firmy do międzynarodowego koncernu. Dziś z reguły tak to się niestety kończy. Ten problem przenosi się na indywidualnego przedsiębiorcę. Skala makro to efekt decyzji tysięcy przedsiębiorców.

Oczywiście, można stosować doraźne rozwiązania. Tworzyć fundacje austriackie, holenderskie, w Liechtensteinie czy polskie FIZ. Ale to wszystko są tylko rozwiązania ad hoc. Po pierwsze niewygodne dla polskiego przedsiębiorcy (wyprowadzanie aktywów za granicę, bariery językowe, mniejszy komfort przebywania w obcym środowisku prawnym, wysokie koszty utrzymania tych pomysłów itd.), a po drugie niekorzystne dla kraju (płacenie podatków za granicą, a nie w Polsce, koszty prawników i księgowych zagranicznych, a nie polskich itd.). Polski FIZ daje pewne możliwości, ale nie jest to wehikuł przystosowany do potrzeb w zakresie kumulowania rodzinnego majątku.

Świat zna lepsze rozwiązania. Wyobraźmy sobie, że polski przedsiębiorca chciałby zakończyć swój udział operacyjny w prowadzeniu biznesu czy wielu biznesów, a jednocześnie chciałby, aby majątek wypracowany do tej pory pozostał w rodzinie i dalej służył przez pokolenia. Załóżmy, że właściciel kumuluje wszystkie swoje firmy w wehikule funkcjonalno-prawnym, który nazwiemy spółką Majątek Rodzinny. Ustala z rodziną zasady zarządzania Majątkiem Rodzinnym. I tutaj powstają pytania. Czy zarząd ma się składać z samych członków rodziny, a może członkowie rodziny będą stanowić tylko nadzór, a zarząd będzie wynajmowany z zewnątrz? Jakie będą zasady korzystania z tegoż majątku dla rodziny w kolejnych pokoleniach? Czy będą dostępne stypendia na naukę? Czy należą się każdemu członkowi rodziny, czy trzeba będzie „zasłużyć” pracą na rzecz Majątku Rodzinnego? Pozostaje jeszcze kwestia zasady decydowania w sprawach strategicznych Majątku Rodzinnego, np. wybór kolejnych zarządów itd. Powstanie Rady Rodziny itp.

W efekcie powstaje spółka Majątek Rodzinny, pewnego rodzaju wehikuł prawny, w którym znajdują się poszczególne spółki, zarządzane jak każdy normalny biznes, który ma na celu przynoszenie zysków. Każdy z biznesów podlega normalnym zasadom prawno-podatkowo-księgowym, ale to, co jest na poziomie Majątku Rodzinnego, ma dodatkowe przywileje i możliwości, a przede wszystkim nie dzieli się przy każdej śmierci właściciela.

Podstawową korzyścią stworzenia takiej spółki jest to, że z biegiem lat może doczekamy się coraz większych i potężniejszych polskich, rodzinnych grup kapitałowych, w ramach których będzie można kumulować kapitał. Ostatni kryzys pokazał, że kapitał jednak ma narodowość. W przeciwnym wypadku możemy oczekiwać, że większość polskich firm, z których dziś się cieszymy, a które są innowacyjne i osiągnęły sukces, będzie zanikać. Będą sprzedawane, a środki pochodzące ze sprzedaży – dzielone. Czy środki te wrócą do biznesu? Tego nie wiemy. To jest duże ryzyko, a nawet jeśli tak, to trzeba zaczynać od początku.

Jeśli szybko nie wprowadzimy jasnych, klarownych i przejrzystych podatkowo zasad możliwości kumulacji kapitału dla polskich przedsiębiorców – przegapimy największą od stuleci możliwość budowania potężnych, polskich, rodzinnych grup kapitałowych. To jest ten moment. Dlaczego? Dlatego, że nikt nie żyje wiecznie i nie ma takiej siły, jak wtedy kiedy miał 30-40 lat. Zostało nam kilka najbliższych lat. Przez ten okres albo polskie biznesy będą się masowo sprzedawać i dzielić albo kumulować i mnożyć. Dajmy sobie szansę na stworzenie ram prawno–instytucjonalnych do dalszego wzrostu rodzimych majątków tutaj, w naszym kraju. Zróbmy wszystko, żeby polskie majątki mogły się kumulować, a może doczekamy się polskich fundacji na miarę fundacji Nobla…

Autor: Rafał Lorek, Partner w Lorek Pawlak Family Office

Inne wpisy tego autora

Zafundujmy im solidny klej

Ludzie z Extinction Rebellion napisali jakiś czas temu do Sejmu jakiś list. Były w nim znów standardowe dla tej grupy żądania – organizacja jakiegoś panelu klimatycznego i podobne. Ponieważ zostali – całkiem słusznie – zignorowani, zorganizowali protesty w kilku miastach.