Jako ortodoksyjny wyznawca 1 poprawki do konstytucji USA jestem przeciwnikiem nowelizacji ustawy o IPN – choć rozumiem, że w zaistniałej nie ma wyboru.
Przypomnijmy poprawkę: „Kongres nie ustanowi ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, lub naruszających prawo do pokojowych zgromadzeń i wnoszenia do rządu petycji o naprawę krzywd”.
Od dawna jednak apeluję do polskich rządów, żeby zamiast oburzania się i zapluwania sie na Twitterze, co staje sie coraz bardziej groteskowe i co ważniejsze nie przynosi żadnych efektów, podjął konkretne działania, które raz na zawsze położą kres „polskim obozom śmierci”.
Jest to o tyle łatwe, że żadnego prochu nie trzeba tu wymyślać. Piszę to jako były uczestnik Jewish-Polish Committe w Chicago, który miał okazję z bliska obserwować jak to się robi. Żeby nie owijać za bardzo w bawełnę – jeśli chcemy cokolwiek osiągnąć musimy zaordynować kampanię zastraszania sądowego oszczerców i potencjalnych oszczerców – tak tak to zrobiła z sukcesem żydowska Anti-Defamation League.
Już samo wytaczanie pozwów oszczercom w krajach ich zamieszkania z żądaniami gitantycznych odszkodowań znacznie ograniczy ich liczbę, a kilka wyroków skazujących na zapłatę wysokich odszkodowań – wyeliminuje je niemal do zera. W przeciągu 5 lat jesteśmy w stanie rozwiązać problem „polskich obozów śmierci”, tak jak ADL rozwiązało problem „kłamstwa oświęcimskiego”.
– Czemu nas aż tak kopią?
– Bo mogą!
Jak kilku zapłaci – odechce sie reszcie.
Nie będzie można co prawda rytualnie się oburzać i pisać budzące ekstazę wśród elektoratu ostre twitty – ale problem zostanie rozwiązany. Ewentualnie do świetego oburzenia można czego innego sobie poszukać.
Oczywiścei plan się powiedzie jeśli nie zatrudnimy do jego wykonaia szwagra z kolegami.
PS
Gęba, która nam dorabiają zaczyna też powoli już szkodzić naszym interesom gospodarczym.