Międzyepoka 2.0

Doceniasz tę treść?

W czasach gdy modne było cytowanie Marksa, ”Przyspieszający parowóz dziejów” był jednym z bardziej popularnych powiedzonek. Współcześnie trudno odwoływać się do metafory parowozu, bo dorasta kolejne pokolenie, któremu parowóz kojarzy się wyłącznie z wierszem Tuwima. Ale też przyspieszenie biegu historii wciska nas w fotele z siłą, która kojarzy się raczej z myśliwcem F-16 niż z parowozem.

Kamienie milowe oznaczające dla historyków punkty zwrotne otwierające kolejne epoki zdają się pojawiać coraz częściej. Zdają się, bo zazwyczaj współcześni nie dostrzegali, że są świadkami kolejnej epoki. Porządek europejski (a to oznaczało w czasach nowożytnych światowy) ustalały: pokój westfalski w 1648 roku, potem Kongres Wiedeński w roku 1815 i Jałta w 1945r. Nie wymieniam tutaj traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową, bowiem z perspektywy stulecia widać wyraźnie, że otworzył on czas, który jeden z najbardziej przenikliwych publicystów politycznych, Stanisław Cat-Mackiewicz określił jako „międzyepokę”. Kilka dni po wybuchu bomby atomowej nad Hiroszimą Cat stwierdził, iż dobiega końca czas charakteryzujący się likwidacją politycznej roli „półmocarstw” przez mocarstwa rozpoczęty w Wersalu. Miał rację. Jałta i pojawienie się broni atomowej na prawie pół wieku stworzyły system władzy dwóch supermocarstw na świecie. Upadek Sowietów zamknął tę epokę. Pojawiły się prognozy i książki wieszczące koniec historii oraz nastanie Pax Americana, dominacji jednego mocarstwa porównywalnej do dominacji Rzymu w pierwszych stuleciach po Chrystusie.

Cóż, futurologia jest zajęciem wyjątkowo niewdzięcznym. Rozpad Związku Sowieckiego i triumf Zachodu w zimnej wojnie zamiast być końcem historii okazały się początkiem kolejnej międzyepoki. Po blisko 30 latach od załamania się dwubiegunowego porządku świata jesteśmy świadkami kolejnych wyzwań rzucanych przez odradzające się półmocarstwa (dzisiaj mówimy o potęgach lub mocarstwach regionalnych) Stanom Zjednoczonym i aspirującym do roli biegunów świata politycznego mocarstwom ponadregionalnym. Chiny, Rosja, Indie i Brazylia mające ambicje umoszczenia się w fotelu mocarstwowym mają problemy z całą grupą państw kwestionujących już nie tylko Pax Americana, ale nawet ukochany przez Chińczyków i Rosjan „świat wielobiegunowy”. Broń atomowa dotychczas pieczętująca status mocarstwowy posiadających ją krajów po wyprodukowaniu jej przez Pakistan, Izrael i – zwłaszcza – Koreę Północną staje się zwyczajnym argumentem politycznym. Agresja na Ukrainę, która dobrowolnie pozbyła się broni masowego rażenia zachęca wszystkich uczestników polityki światowej, żeby takiego głupstwa Broń Boże nie zrobić. Traktaty z Budapesztu gwarantujące granice i suwerenność Ukrainy okazały się świstkiem papieru, a awanturnicza polityka Kimów skłania światowe mocarstwa do kolejnych zabiegów obłaskawiających totalitarną dyktaturę. Trudno o lepszą zachętę dla wszystkich innych – Iranu, państwa arabskich, lokalnych potęg w Afryce – by zabrać się do stworzenia własnej broni atomowej.

Broń chemiczna, której nie odważył się użyć nawet Hitler, staje się narzędziem politycznego terroru. Jest kwestią czasu, kiedy jej zasoby znajda się w rękach terrorystów. A mamy jeszcze w zanadrzu zasoby broni biologicznej, której użycie (ulubiony motyw setek filmów katastroficznych) może wymknąć się spod jakiejkolwiek kontroli. No i jest jeszcze masowo testowana broń cybernetyczna. Bóg jeden wie, które awarie systemów elektronicznych są awariami, które wynikają z inwencji hakerów hobbystów, a które są testem możliwości organizacji terrorystycznych lub struktur państwowych? Na horyzoncie majaczy kolejne zagrożenie – podobno Korea, tym razem Południowa prowadzi zaawansowane badania nad produkcją robotów bojowych wyposażonych w sztuczną inteligencję i całkowicie autonomicznych. Armia klonów z „Gwiezdnych Wojen” przy takiej perspektywie wygląda jak średniowieczny rycerz przy czołgu…

Nie zamierzam nikogo straszyć. Chciałem tylko powyższą wyliczanką zwrócić uwagę na rosnący nieład o skali światowej będący cechą charakterystyczną międzyepoki. Podobnie jak powszechny, także w kręgu cywilizacyjnym Zachodu, wzrost nacjonalizmów i polityki opartej na – krótkoterminowych – interesach narodowych, realizowanych w coraz bardziej agresywny sposób. Atmosfera relacji międzypaństwowych zaczyna przypominać tę z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Mieszanka appeasementu i polityki agresywnej odpowiedzi jest doskonale widoczna w Syrii. Jednego dnia USA ogłaszają wycofanie się z Syrii a ideolog rosyjskiej polityki, Aleksander Dugin, po spotkaniu w Ankarze prezydentów Rosji, Turcji i Iranu obwieszcza koniec zachodniego panowania na Bliskim Wschodzie. Kilka dni później Ameryka szykuje się do wojny a lotniskowiec Harry Truman wypływa z Norfolk biorąc kurs na Morze Śródziemne.

Na całego rozkręcają się wojny handlowe Zachodu z Rosją, USA z Chinami… ale także zimna wojna handlowa USA z Europą. Długość przeróżnych murów na granicach już dawno przewyższyła swoim rozmiarem Wielki Mur Chiński. Setki milionów potencjalnych imigrantów czekają tylko na okazje by wyruszyć do zachodnich oaz dobrobytu.

Eksperci pocieszają nas, że globalizacja jest procesem nieodwracalnym i obroni nas przed wielkimi konfliktami. Warto jednak pamiętać, że poziom globalizacji gospodarek i polityki światowej w roku 1913, u progu poprzedniej międzyepoki, był zbliżony do dzisiejszego i wystarczył stary rewolwer serbskiego studenta, z którego wystrzelił w Sarajewie, aby uporządkowany świat rozsypał się w gruzy.

Świat, który wyłoni się z obecnej międzyepoki na pewno będzie inny od obecnego. A wygrają ci, którzy trafnie odczytają trendy przyszłości. Zadaniem humanistów i ekonomistów nie powinno być liczenie prawdziwych i wyimaginowanych rachunków z przeszłości. Powinniśmy zabrać się do myślenia o tym co wyłoni się z międzyepoki. Najprawdopodobniej wszyscy będziemy się mylić. Ale ten kto pomyli się najmniej będzie wśród rozdających karty w świecie, który z międzyepoki się wyłoni.

Inne wpisy tego autora

Kazachstańska matrioszka czyli nowa doktryna Breżniewa

Żangaözen to niewielkie miasto na zachodzie Kazachstanu. Ot nieco ponad 50 tys. mieszkańców, zakład przeroby gazu, nieduża rafineria, dookoła pola naftowe. Kilkadziesiąt kilometrów dzieli miasteczko

Tygodnie złych wróżb

Minione tygodnie były wyjątkowo intensywne w polityce europejskiej. Oczywiście odbyło się – trwające ponad 2 godziny – spotkanie video prezydentów Bidena i Putina. Turę rozmów

Wojna bez końca

Towarzysz Lenin miał rację. Zdarzyło mu się szczerze powiedzieć, ze „sojusz małej Polski z wielka Rosją będzie w istocie dyktatem”. Od kilku lat Ormianie boleśnie