ZUS i ja

Doceniasz tę treść?

„Niezłomni patrioci” ciągle mi wytykają, że byłem Przewodniczącym Rady Nadzorczej ZUS. Niektórzy twierdzą nawet że „prezesem”. Nie wiedzą nawet, że to było za PiS-u. Ale „totalni opozycjoniści” to wiedzą, więc krytykują tym bardziej: jak mogłem objąć tę funkcję za czasów PiS, skoro nie powstała koalicja PO-PiS, która miała powstać raptem cztery miesiące wcześniej? Zaczepki się nasiliły wczoraj, gdy pod zdjęciem Donalda Tuska z jakiejś majowej manifestacji w Gdańsku, na którym w kółeczku wyeksponował swoją twarz w tłumie demonstrantów, zamieściłem swoje zdjęcie z manifestacji w Warszawie, na którym niczego nie musiałem zaznaczać – bo widać wyraźnie. Jeden z  dziennikarzy powiedział mi kiedyś, że prosił Premiera Tuska o komentarz do jakiejś mojej wypowiedzi na temat OFE usłyszał, że „Gwiazdowski się skompromitował bo był w ZUS”. Tak twierdzi Premier, który powołuje prezesa ZUS i odpowiada za stan finansów publicznych w sytuacji gdy przez ZUS przechodzi kwota równa połowie budżetu państwa. Bo „BYŁ” w ZUS. Więc postanowiłem przypomnieć, co ja tam robiłem. Głównie pisałem. Trochę tego jest – w ilości której nie polubią raczej internetowi komentatorzy, ale można czytać po kawałku – każdy punkt i podpunkt oddzielnie.

1. Artykuł w majowym numerze Forbesa z 2006 roku „ZUS-ik mój widzę malutki”.

„Gdy Ministerstwo Pracy wydało komunikat, że zostałem Przewodniczącym Rady Nadzorczej ZUS  znajomi, z którymi dzień wcześniej jadłem kolację przysłali mi sms-a: „wczoraj wyglądałeś normalnie. Kto zwariował? Ty, czy oni?” Odpisałem, że to się dopiero okaże. Gwoli pewnego wyjaśnienia: Przewodniczącego RN ZUS powołuje Premier (a nie Prezydent, który czasami nie wie co podpisuje) na wniosek Ministra Pracy w porozumieniu z Ministrem FINANSÓW (a nie Ministra Skarbu Państwa). Być może to nieco tłumaczy moją decyzję i pozwala zapewnić, że w Radzie Nadzorczej ZUS będą panowały inne obyczaje niż w radach nadzorczych  tak zwanych „spółek skarbu państwa” – nawet tych giełdowych.

ZUS jest chyba najbardziej znienawidzoną instytucją w Polsce. I to całkiem zasłużenie. Tak zwane „ubezpieczenia społeczne”, wbrew swej nazwie, są jedynie narzędziem międzypokoleniowej redystrybucji dochodu narodowego. Już u progu ustrojowej transformacji w roku 1991 wysokość dotacji z budżetu państwa dla ZUS wynosiła 5,6% wydatków ponoszonych przez ZUS. W roku 1994 było to już 6,9%. Stanowiło to kwotę 140 bilionów starych złotych, czyli 20,1% wydatków budżetowych. Kolejne rządy – i to wszystkie bez wyjątku – miały jeden pomysł na uzdrowienie sytuacji: regularnie sięgały do kieszeni podatników. Jeszcze w roku 1989 składka na ZUS wynosiła 38% płacy. W roku 1990 podwyższono ją do 43% i dołożono 2% składki na Fundusz Pracy. W roku 1991 składka na ZUS wzrosła do 45%. W roku 1993 podwyższono składkę na Fundusz Pracy do 3%, a w roku 1994 wprowadzono składkę na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w wysokości 0,5% (w marcu 1995 roku obniżona ją do 0,2%). Co więcej, wraz z tak zwanym ubruttowieniem płac w związku z wejściem w życie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych z dniem 1 stycznia 1992 roku składki te zaczęto naliczać od wysokości płacy brutto, co oznaczało ich faktyczną podwyżkę. W efekcie opodatkowanie pracy wzrosło od roku 1989 prawie o 75%. Podwyżki nie wiele poprawiły. Za to na koniec roku 1993 zadłużenie podatników wynosiło w ZUS-sie 30 bilionów starych złotych, na koniec pierwszego kwartału 1994 roku wzrosło do 34 bilionów, by po upływie kolejnych dwóch kwartałów osiągnąć kwotę 39 bilionów złotych. Co prawda, prawie 32 biliony przypadały na sektor publiczny, ale ponad 7 bilionów na zaczynający się rozwijać sektor prywatny. Ponad 70% zakładów nie płaciło składek w terminie, zalegając nawet po kilka lat. Około 80% zaniżało deklarowany stan zatrudnienia, czasu pracy i wynagrodzenia. Prawie 90% zatrudniało pracowników na umowy zlecenia lub umowy o dzieło, gdyż umowy cywilnoprawne były łagodniej „ozusowane” od umów o pracę. Nie działo się to bez przyczyny. Dla prywatnych przedsiębiorców składki ubezpieczeniowe były po prostu zbyt wysokie. A wielkie „strategiczne” przedsiębiorstwa państwowe z nie płacenia składek uczyniły sobie „sposób na życie”. Mimo obciążenia pracy tak drastycznymi podatkami, że stała się ona dobrem niemalże „akcyzowym”, zarówno ZUS, jak i budżet państwa borykają się stale z problemem finansowania emerytur. Zwiększające się koszty pracy nie rozwiązały bowiem problemu finansowania bieżących emerytur. Sprawiły natomiast, że mimo dość szybkiego tempa wzrostu gospodarczego w połowie lat dziewięćdziesiątych, bezrobocie utrzymywało się na wysokim poziomie, a po spadku tempa wzrostu – przybrało dramatyczne rozmiary. Można się spodziewać, że gdyby „składka” na ZUS wynosiła nie 45% tylko 20%, to więcej podmiotów by ją opłacało. A 20% ze 100, to przecież więcej niż 45% z 40. Co więcej, gdyby „składka” była prawdziwą składką – te proporcje byłyby jeszcze lepsze. Tymczasem przymusowo „ubezpieczeni” i tak mają przeświadczenie braku jakiegoś qui pro quo – czegoś za coś, gdyż wypłacane przez ZUS świadczenia emerytalne były i są „głodowe”. Wydawało się, że tak dramatyczna sytuacja wymusi zdecydowane działania zaradcze. Przy okazji „Wielkiej socjalistycznej Reformy Emerytalnej” z roku 1998 politykom zabrakło jednak zarówno wizji, jak i odwagi, żeby ZUS po prostu zlikwidować. Za to dołożono mu obowiązków i… zabrano część pieniędzy. Więc został znienawidzony jeszcze bardziej. Centrum Adama Smitha wypowiadało wówczas, gdzieś tam „z końca sali”, wiele krytycznych uwag pod adresem ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Nikt nas jednak nie chciał słuchać. Dlatego teraz doszedłem do wniosku, że warto usiąść – może nie w pierwszym (bo kompetencje Rady Nadzorczej ZUS są raczej symboliczne) ale powiedzmy w drugim rzędzie – żeby tym razem było mnie słychać lepiej. Powtarzam Ministrowi Kuberskiemu, że ktoś, komu tę znienawidzoną instytucję uda się odmienić, będzie najbardziej kochany w kraju. Skoro mógł zmienić się bank PKO BP i dziś ma kilka świetnych produktów, może zmienić się i ZUS.

Żeby Rada Nadzorcza nie wypowiadała się zbyt głośno zbyt krytycznie zastosowano prosty wybieg prawno-ekonomiczny. Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 1999 określiło wynagrodzenie Przewodniczącego Rady na poziomie pięciu średnich pensji krajowych. Żeby było śmieszniej z pensji tej nie może on zrezygnować, bo…. pozostaje w stosunku pracy z ZUS, w związku z czym jego wynagrodzenie podlega ochronie na podstawie przepisów kodeksu pracy. Że przy okazji jest on podwładnym Prezesa Zakładu, którego ma niby kontrolować, przez siedem lat nikomu jakoś nie przeszkadzało. Pewnie dlatego, że to wszystko dzieje się na „niby”. Rada Nadzorcza ZUS jest pewnego rodzaju powieleniem Komisji Trójstronnej. W jej skład wchodzą przedstawiciele rządu, organizacji pracodawców i związków zawodowych. W obecnym stanie prawnym nie można jej mylić z radami nadzorczymi w spółkach prawa handlowego, które wypełniają funkcje kontrolne. Rada Nadzorcza ZUS takich uprawnień nie ma. (Zgodnie z art. 75 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych do jej zadań należy: 1) uchwalanie regulaminu działania Zarządu Zakładu, 2) ustalanie wynagrodzenia członków Zarządu, z wyłączeniem Prezesa Zakładu (które ustala premier), 3) okresowa ocena pracy Zarządu, 4) zatwierdzanie projektu rocznego planu finansowego Zakładu i sprawozdania z jego wykonania, a także rocznego sprawozdania z działalności Zakładu, 5) opiniowanie projektów planów finansowych Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i Funduszu Rezerwy Demograficznej oraz sprawozdań z ich wykonania, 6) opiniowanie projektów aktów prawnych z zakresu ubezpieczeń społecznych oraz zgłaszanie inicjatyw w tym zakresie kierowanych do ministra właściwego do spraw zabezpieczenia społecznego, 7) wybór biegłego rewidenta wykonującego badanie rocznego sprawozdania finansowego Zakładu, FUS i FRD, 8) opiniowanie projektu statutu Zakładu.) Można śmiało powiedzieć, że ZUS w ogóle nie jest kontrolowany w takim rozumieniu do jakiego przyzwyczaili się uczestnicy rynku kapitałowego w spółkach prawa handlowego. ZUS kontroluje NIK w zakresie swoich ustawowych uprawnień oraz Minister Pracy „co do zgodności działania z prawem”. Wydawało mi się, że przestrzeganie prawa to kontroluje raczej prokurator, ale jak widać byłem w błędzie.

Co można zrobić z tym fantem – czyli ZUS-em? Po pierwsze, skoro do składek ubezpieczeniowych stosuje się przepisy o zobowiązaniach podatkowych, to może organy podatkowe powinny je ściągać? One i tak kochane nigdy nie będą i nic im więc już nie zaszkodzi. Argument za pozostawieniem pobierania składek w ZUS-ie jest taki, że ściągalność jest wyższa niż podatków. Ale tak naprawdę nie wynika to wcale z tego, że ZUS jest lepiej zorganizowany i efektywniejszy, tylko z tego, że podatnicy mają przeświadczenie (co z tego, że błędne) iż „odkładają” na swoją emeryturę. ZUS w ten sposób zostanie poważnie odchudzony i łatwiej będzie wprowadzać w nim zmiany. Po drugie, orzecznictwo w sprawach rentowych nie powinno znajdować się w ZUS-sie. Nemo iudex in causa sua – powiadali starożytni Rzymianie. ZUS nie powinien więc sam decydować komu i ile ma wypłacać. O tym, że tak jest decydują podobno pieniądze. ZUS będąc płatnikiem ma dbać lepiej o to, żeby nie być oszukiwanym. Gdyby orzecznictwo znalazło się poza ZUS-em lekarze mogliby mieć bardziej łagodny stosunek do chorych kandydatów na rencistów. Ale przecież inna stara maksyma powiada, że lepiej uwolnić dziesięciu przestępców i zamknąć jednego niewinnego. I tak samo jest z rencistami. Niech więc ZUS przestanie być „demiurgiem”, a stanie zakładem emerytalnym, który sprawnie wypłaca co się komu należy. Im większy jednak jest ZUS – tym lepiej dla samego ZUS-u. Dlatego pomysły przekazania części funkcji ZUS do innych instytucji spotykały się pewnie będą z „oporem materii”. Kwestia trzecia to system informatyczny – kolejne państwo w państwie, tak samo jak ZUS w Polsce. Żeby mieć adres mailowy musiałem wypełnić kilkustronicowy wniosek, podpisać się chyba w trzech miejscach i dołączyć zdjęcie paszportowe (!!!) A  wniosek ten musiał być jeszcze zaopiniowany przez paru dyrektorów. I za tę twórczą pracę informatyków, ZUS musi płacić składki… na ZUS. Skoro IBM czy HP zajmują się już outsorsingiem informatyki może przyszedł czas, żeby to samo zrobić w ZUS-ie? Z całą pewnością nie będzie to trudniejsze z technicznego i ekonomicznego punktu widzenia niż w Lufthansie. I wreszcie po czwarte, pracowników ZUS – zwłaszcza tych starszych – trzeba spróbować przekonać, że też kiedyś będą emerytami. ZUS sam w sobie nie jest w stanie zapewnić emerytom większej emerytury, ale może zapewnić im przynajmniej uśmiech – miłą i profesjonalną obsługę. Emeryci nie są bowiem żadnymi petentami w ZUS-ie lecz wierzycielami państwa, w imieniu którego działa ZUS – jak klienci w banku. W końcu przez całe ich zawodowe życie państwo zabierało im pieniądze, obiecując w zamian emeryturę. Czytelny musi być też przekaz, że ZUS jest po prostu pewnego rodzaju kasą, która przyjmuje wpłaty i realizuje wypłaty na podstawie przepisów prawa, na których kształt nie ma wpływu, a które zależą od polityków. A jak coś zależy od polityków, to lepiej przyjąć założenie, że sprawdzi się prawo Murpy’ego i coś na pewno pójdzie źle…

+++

2. List Przewodniczącego Rady Nadzorczej ZUS do Ministra Pracy z dnia 12 kwietnia 2006 roku

Szanowny Panie Ministrze,

Rada Nadzorcza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na posiedzeniu w dniu 12 kwietnia 2006 roku upoważniła mnie do zwrócenia się do Pana Ministra w sprawie konkursu na stanowisko Prezesa ZUS.

Rozumiem, iż konieczność przeprowadzenia tego konkursu nie wynika z przepisów normatywnych dotyczących bezpośrednio Zakładu, lecz jest efektem uchwalenia w pośpiechu przedwyborczym ustawy z 27 lipca 2005 roku o przeprowadzaniu konkursów na stanowiska kierowników centralnych urzędów administracji rządowej, prezesów agencji państwowych oraz prezesów zarządów państwowych funduszy celowych.

Należałem do grona publicznych krytyków tej ustawy, a zwłaszcza przewidzianych w niej terminów przeprowadzenia konkursów na niektóre stanowiska objęte jej przepisami. Trudno mi było wówczas przypuszczać, że z jej skutkami będę miał okazję zetknąć się bezpośrednio jako członek Rady Nadzorczej ZUS. Jest ona obecnie obowiązującym aktem prawnym, który tworzy w Zakładzie szczególną sytuację jakościową. Stan zawieszenia dotyczący przyszłości Prezesa Zakładu – i tym samym całego Zarządu – nie jest sprzyjający ani dla Zakładu, ani dla ubezpieczonych. W sytuacji tymczasowości trudno jest Zarządowi podejmować działania zarządcze, a urzędnikom średniego szczebla je z właściwą determinacją implementować.. Dlatego wydaje się celowe, aby jak najszybciej ten stan uregulować. Dlatego właściwe wydaje się albo podjęcie przez Pana Ministra inicjatywy ustawodawczej mającej na celu nowelizację ustawy – zwłaszcza co do przewidzianych w niej terminów przeprowadzenia konkursów, albo odwieszenie konkursu na Prezesa Zakładu i jego jak najszybsze przeprowadzenie.

+++

3. List Przewodniczącego RN ZUS do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z dnia 6 czerwca 2006 roku

Szanowny Panie Ministrze,

W związku z planami przejęcia nadzoru nad ZUS przez KPRM uprzejmie informuję, co następuje:

ZUS obejmuje zakresem swojego działania obszary stanowiące przedmiot zainteresowania Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz kilku resortów: Finansów, Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pracy i Polityki Społecznej, Zdrowia oraz Rolnictwa.

  1. Docelowo w Kancelarii Premiera  ma być tworzony budżet zadaniowy państwa. A ubezpieczenia społeczne – zarówno ich finansowanie, jak i wydatki – są bardzo istotną pozycją tego budżetu.
  2. Obecnie budżet tworzony jest w Ministerstwie Finansów, a więc Minister Finansów jest zainteresowany funkcjonowaniem ZUS i to zarówno wpływami ze składek, jak i bieżącymi wypłatami świadczeń.
  3. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji trwają prace nad rejestrami referencyjnymi. W ZUS znajduje się bardzo istotny z punktu widzenia państwa rejestr identyfikacji płatników składek i ubezpieczonych, który może być podstawą dla tworzenia innych rejestrów istotnych dla bezpieczeństwa państwa – tym samym MSWiA jest drugim ministerstwem zainteresowanym funkcjonowaniem ZUS
  4. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, które aktualnie nadzoruje ZUS, nie przestanie być zainteresowane jego funkcjonowaniem. ZUS pozostanie istotny dla MPiPS z uwagi na realizację polityki dotyczącej rynku pracy i funkcjonowania Funduszu Pracy oraz Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i ogólnie rozumianej pomocy społecznej.
  5. ZUS wykonuje szereg działań na rzecz Narodowego Funduszu Zdrowia – więc Minister Zdrowia jest kolejnym, czwartym już ministrem zainteresowanym sprawnym funkcjonowaniem ZUS.
  6. Jednym z problemów zarówno dla ZUS, jak i dla rencistów, jest rozbieżność w orzecznictwie w sprawach rent. Rozwiązane tej sprzeczności wymaga współdziałania Ministra Zdrowia i Ministra Sprawiedliwości – czyli piątego ministerstwa zainteresowanego funkcjonowaniem ZUS.
  7. We współpracy z Ministerstwem Rolnictwa ZUS realizuje zadania związane z działalnością Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. A zatem Minister Rolnictwa jest szóstym ministrem zainteresowanym funkcjonowaniem ZUS.
  8. Realizacją zadań ZUS w zakresie rozliczania deputatów węglowych zainteresowane jest zarówno Ministerstwo Gospodarki w związku z realizacją ustawy o restrukturyzacji kopalń węgla kamiennego, jak i Minister Transportu w związku z realizacją ustawy komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Pań­stwowe”.

To zainteresowanie ZUS-em ze strony wielu ministerstw uzasadnia istnienie ośrodka koordynującego obszary zainteresowania poszczególnych ministrów. Może i powinna być tym ośrodkiem Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

+++

4. Komunikat po posiedzeniu RN ZUS w dniu 7 czerwca 2006 roku

Rada Nadzorcza ZUS omówiła następujące kwestie:

  1. Rada pozytywnie zaopiniowała sprawozdanie z wykonania planu finansowego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych za 2005 r.
  2. Rada zwróciła uwagę na konieczność szybkiego zakończenia procesu prac ustawodawczych nad ustawą o systemie wypłat emerytur z II filara. Aby uniknąć powtórzenia sytuacji z 1999 r. decyzja w tej sprawie powinna zostać podjęta w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
  3. Rada przyjęła informację Zarządu, że Zakład z powodów technicznych nie jest w stanie wykonać od 1 stycznia 2007 r. przepisów projektu ustawy zmieniających zasady opłacania składek na ubezpieczenie społeczne. Rada Nadzorcza podkreśla, że zwyczaj niekonsultowania z Zakładem obowiązków technicznych nakładanych na Zakład jest nie do przyjęcia.
  • Rada wskazywała w opinii do planu, że przy kon­struowa­niu jego strony przychodowej lepiej byłoby zakładać tylko takie wpływy, które mają pot­wier­dzenie w obowiązu­jącym w dniu jego uchwalania stanie prawnym. Jest to jednak prawnie niemożliwe, gdyż FUS musi z urzędu przyjmować w swoim planie takie same założenia, jakie przewiduje ustawa budżetowa.
  • Rada wskazała, że kredyt bankowy, jako źródło finansowania wydatków FUS, nie powinien być traktowany instrumentalnie w celu zaniżania dotacji uzupełniającej do FUS i przez to sztucznego zaniżenia deficytu budżetu państwa. Kre­dyt bankowy powinien spełniać rolę instru­men­tu finansowania przejścio­wych niedoborów Funduszu wynikających z rozmijających się terminów wpływu składek i wypłaty świadczeń.
  • Rada zwróciła uwagę na konieczność pilnego podjęcia prac zmierzających do opracowania koncepcji zmiany sposobu finansowania FUS. Finansowanie FUS i rosnących wydatków FUS spowodowanych zmianami demograficznymi głównie poprzez przypis od wynagrodzeń negatywnie wpływa na rynek pracy i poziom bezrobocia, gdyż pogłębia klin pomiędzy wynagrodzeniem netto i obciążeniami brutto.

+++

5. List Przewodniczącego RN ZUS do Prezesa Rady Ministrów z dnia 12 czerwca 2006 roku

Szanowny Panie Premierze,

Rada Nadzorcza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wykonując swój ustawowy obowiązek opiniowania sprawozdania z wykonania planu finansowego Funduszu Rezerwy Demograficznej upoważniła mnie do wystosowania do Pana Premiera pisma dotyczącego sytuacji tego Funduszu.

Fundusz Rezerwy Demograficznej został powołany do życia ustawą z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych. Fundusz ten miał pełnić rolę stabilizatora repartycyjnej części systemu emerytalnego. W latach, w których ze względów demograficznych następuje znaczne zwiększenie liczby emerytów, z FRD miały być pokrywane zwiększone wydatki na świadczenia emerytalne. Aby spełnić swoją rolę Fundusz miał być zasilany odpisem od składki emerytalnej oraz dochodami z prywatyzacji, co zostało wyraźnie zapisane w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. W ten sposób do 2009 r. miała być zgromadzona w Funduszu kwota kilkudziesięciu miliardów złotych, które miały zostać użyte począwszy od roku 2009, w którym rozpoczną przechodzenie na emeryturę roczniki powojennego wyżu demograficznego. Niestety zapisana pierwotnie w ustawie kwota odpisu na FRD została zmniejszona, zaś do tej pory ani razu Fundusz nie został zasilony dochodami z prywatyzacji. W rezultacie corocznie wpływa do funduszu nieznaczna część pierwotnie zakładanych środków.

Rada pragnie zauważyć, że stosunkowo niewielkie środki znajdujące się w dyspozycji FRD są bardzo rozważnie i dobrze lokowane. FRD, zarządzany przez ZUS, osiąga wyniki lepsze od funduszy innych, renomowanych funduszy inwestycyjnych. Wobec jednak stosunkowo niewielkich wpływów do FRD, najlepsze nawet wyniki inwestycyjne nie są w stanie doprowadzić do takiego zwiększenia środków Funduszu, aby mógł wypełniać pierwotnie przypisaną mu rolę.

Wobec powyższego Rada zwraca się z apelem do Pana Premiera o uwzględnienie FRD przy podziale środków z prywatyzacji, zgodnie z brzmieniem ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Rada zdaje sobie sprawę, że przekazanie w tym trybie środków do OFE będzie możliwe jedynie w przypadku utrzymania odpowiedniego tempa prywatyzacji. W tym kontekście Rada z zadowoleniem przyjmuje wygłoszoną publicznie przez Pana Premiera deklarację kontynuowania prywatyzacji. Jednak podział środków uzyskanych w jej wyniku powinien uwzględnić przyjęte priorytety. Jednym z nich była poprawa systemu finansowego ubezpieczeń emerytalnych. Pominięcie FRD w podziale środków z prywatyzacji stanowiło naruszenie uzyskanego pierwotnie consensusu społecznego. Będzie to miało bezpośrednie przełożenie na stan finansów systemu ubezpieczeń społecznych po 2009 r., kiedy okaże się, że środki FRD będą tylko kroplą morzu potrzeb wynikających ze zwiększonych wypłat świadczeń. Aby zapobiec temu scenariuszowi wskazane jest kontynuowanie prywatyzacji i uwzględnienie FRD przy podziale uzyskanych z niej wpływów, jak to zakładano.

Jednocześnie Rada pragnie zauważyć, że prywatyzacja poprzez giełdę papierów wartościowych poza pozyskaniem środków dla FRD, przyczynia się do rozwoju rynku kapitałowego, dzięki czemu zarówno osoby indywidualne, jak i działające w ich imieniu fundusze inwestycyjne uzyskują instrument oszczędzania na przyszłe emerytury.

+++

6. List RN ZUS do Prezydenta RP z dnia 31 października 2006 roku

Szanowny Panie Prezydencie,

Rada Nadzorcza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wyraża swój niepokój brakiem postępu w pracach legislacyjnych nad projektem ustawy o wypłatach emerytur z Otwartych Funduszy Emerytalnych, w szczególności w kontekście rozpowszechnianego w społeczeństwie, a niestety mylnego przekonania, że dzięki reformie systemu ubezpieczeń społecznych z roku 1998, stan jego finansów jest zadowalający. Pomimo tego, że już od 2009 r. rozpocznie się realizacja wypłat części emerytur ze środków zgromadzonych w OFE, wciąż brak jest rozwiązań i decyzji, kto będzie wypłacał te świadczenia, w jakiej formie i w jakiej wysokości.

Każde nowe rozwiązanie w zakresie świadczeń emerytalnych wymaga odpowiedniego okresu na przeprowadzenie konsultacji społecznych i akcji informacyjnej, na jego przygotowanie i wdrożenie. Szczególnie istotna jest edukacja społeczna, która pozwoli uniknąć, a przynajmniej zminimalizować skutki nieporozumień na linii państwo-obywatele.

Reforma emerytalna zobowiązywała ubezpieczonych do odkładania środków na ich przyszłe emerytury, które miały w zamyśle być wyższe niż obecnie, o czym mylnie przekonywały masowe reklamy Otwartych Funduszy Emerytalnych oraz programy edukacyjne emitowane i publikowane w czasie wprowadzania reformy. Tymczasem stan finansów systemu emerytalnego uwarunkowany jest i będzie sytuacją demograficzną, poziomem PKB w momencie wypłaty emerytury a nie pobierania składek na tą emeryturę oraz decyzjami politycznymi, które będą dotyczyć systemu emerytalnego.

Prognoza wpływów i wydatków funduszu emerytalnego do 2050 rokuprzygotowana przez ZUS już w roku 2003 (w załączeniu) na podstawie Prognozy ludności Polski do roku 2050 oraz Prognoza demograficzna do roku 2030 Głównego Urzędu Statystycznego wyraźnie pokazuje, że optymizm jest niczym nieuzasadniony. We wszystkich modelach analizy, współczynnik obciążenia systemu maleje w latach 2007-2013, a następnie rośnie w latach 2014-2050, osiągając w roku 2050 poziom wyższy niż w roku 2005 – w zależności od modelu od 45% do nawet 83%. Oznacza to, że stopa zastąpienia będzie systematycznie malała, z czego większość ubezpieczonych nie zdaje sobie sprawy.

Świadomość społeczeństwa na temat przyszłych emerytur jest znikoma. Osoby opłacające składki w ramach nowego systemu oczekują, że ich emerytury będą na co najmniej takim poziomie jak obecnie. Aktualnie świadczenia emerytalne odpowiadają 57% średniej płacy. Tymczasem, jak wynika z wyliczeń, łączna kwota emerytury z FUS i OFE będzie stanowić 40-47% uśrednionych zarobków, a w przypadku kobiet jeszcze mniej. Poza tym państwo gwarantować będzie tylko tę część emerytury, która wypłacana jest z FUS (do wysokości minimalnego świadczenia).

Można zakładać, że nie powiedzie się próba wytłumaczenia osobom przechodzącym na emeryturę, iż wysokość świadczeń jest pochodną sytuacji rynkowej, zmian demograficznych oraz wysokości płaconej składki. Nie ma bowiem szans na to, aby w oczach opinii publicznej państwo mogło zdjąć z siebie i przerzucić na rynek odpowiedzialność za efekty działania przymusowego przecież systemu ubezpieczeniowego i tym samym za wysokość emerytur. Zważywszy, że w każdym wariancie wypłata emerytury z ZUS i OFE będzie musiała odbywać się za pośrednictwem ZUS, emeryci z całą pewnością winą za niespodziewanie niską jej wysokość będą obciążali właśnie ZUS.

Reforma z roku 1998 dotyczyła najłatwiejszego aspektu funkcjonowania systemu ubezpieczeń społecznych – czyli sposobu pobierania składek. Pozostawiła natomiast nierozwiązany problem wypłat emerytur oraz emerytur pomostowych. Już w  roku 2009, gdy rozpoczną się wypłaty emerytur z OFE może okazać się, że zapowiedzi o dobroczynnych skutkach reformy, jakie towarzyszyły jej wprowadzaniu były gołosłowne. Wypłaty emerytur z OFE mają się opierać na uśrednionych tabelach długości życia mężczyzn i kobiet, co ostatecznie obali tezę, jaka legła u podłoża reformy o indywidualizacji systemu i związania wysokości składki z wysokością emerytury. Z uwagi na fakt, że mężczyźni pracują dłużej i żyją krócej, z ich składek będą musiały być finansowane emerytury kobiet, których dodatkowo jest więcej. Potwierdza to fakt, ze przymusowy system ubezpieczeń emerytalnych z definicji musi mieć charakter solidarnościowy, a nie rynkowy.

Mając na względzie poziom zagrożeń wynikający z niedopełnienia warunków koniecznych do realizacji ustawowych zobowiązań dotyczących wypłat emerytur, emerytur pomostowych, a także rent oraz daleko idące negatywne następstwa takiego stanu rzeczy, sprawy powyższe niewątpliwie zasługują na zainteresowanie ze strony Prezydenta RP.

W trosce o to, aby nie powtórzyła się wkrótce sytuacja z roku 1999, zwracamy się do Pana Prezydenta z apelem o przyspieszenie prac legislacyjnych nad projektem ustawy o wypłatach emerytur z OFE i w tym celu powołanie  w Kancelarii Prezydenta RP zespołu, którego zadaniem byłoby:

1) ocena stanu finansów systemu emerytalnego;

2) ocena stopnia zaawansowania realizacji reformy systemu emerytalnego i prawidłowości przyjętych rozwiązań;

3) na podstawie oceny stanu istniejącego i prognozowanej wydolności finansowej systemu emerytalnego – wypracowanie zasad wypłaty świadczeń emerytalnych oraz emerytur pomostowych;

4) w przypadku niezadowalającej oceny systemu emerytalnego i negatywnych prognoz co do dalszego jego funkcjonowania – wypracowanie nowych rozwiązań mających charakter naprawczy;

5) określenie podmiotu (podmiotów) ustalających i wypłacających przyszłe świadczenia.

Ze swej strony wyrażamy gotowość uczestnictwa w pracach zespołu

+++

7. Odpowiedź Przewodniczącego RN ZUS na „wezwanie” ubezpieczonych do „zwrotu kapitału początkowego”

Szanowni Państwo,

Choć Przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS, nie jest organem upoważnionym do reprezentowania tej instytucji, chciałbym podziękować Państwu za list z wezwaniem do zapłaty „kapitału początkowego”, który jest dowodem na to, jak wiele nieporozumień spowodowała reforma emerytalna, która weszła w życie w 1999 roku.

Śpieszę więc Państwa poinformować, iż w wyniku tej reformy emerytalnej Państwa składka emerytalna, mająca wcześniej charakter parapodatkowy (podatek adresowany na wypłatę emerytur), została bezpodstawnie potraktowana jak kapitał w komercyjnym systemie finansowym. Jest ona zapisywana na Państwa indywidualnych kontach i powiększana o ustalone ustawowo odsetki. Rzecz w tym, że kapitał ten pojawia się na Państwa koncie tylko na mgnienie oka i, tak, jak to było przed reformą, zostaje natychmiast przeznaczony na wypłatę bieżących świadczeń emerytalnych i jest przez obecnych emerytów raz na zawsze, nieodwołalnie konsumowany. W sensie rachunkowym zobowiązania państwa wobec ubezpieczonych stanowią pasywa. Aktywa, potrzebne dla zrównoważenia budżetu, stanowić muszą przyszłe dochody podatkowe i para-podatkowe (jak składki ubezpieczeniowe). Innych nie ma.

Osoby, które pracowały przed wejściem w życie nowego systemu zostały z mocy ustawy wyposażone w tak zwany „kapitał początkowy”, proporcjonalny do zarobków stanowiących podstawę dla opłacanych w przeszłości przez pracodawcę składek ubezpieczeniowych. Jednak takie wsteczne uzupełnienie konta ubezpieczonych było jedynie czynnością techniczną. Zapis na koncie ubezpieczonego wyposażonego w „kapitał początkowy” oznacza wyłącznie zobowiązanie państwa, czyli de facto przyszłe zadłużenie podatników wobec obecnego pokolenia podatników.

Spodziewam się, że informacja ta Państwa rozczaruje, ale sadzę, że trzeba w końcu przestać się oszukiwać i smutnej rzeczywistości spojrzeć głęboko w oczy.

+++

8. List Przewodniczącego RN ZUS do Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Pracy z dnia 21 grudnia 2006 roku

Szanowny Panie Ministrze,

Uprzejmie informuję, iż na posiedzeniu Rady Nadzorczej ZUS w dniu 20.12.2006 roku Pani Prezes Zakładu poinformowała członków Rady o treści pisma Pana Ministra w sprawie przyszłego funkcjonowania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz stanu przygotowań do wypłaty świadczeń emerytalnych na nowych zasadach, z uwzględnieniem tak zwanych emerytur pomostowych.

Rada Nadzorcza podzieliła stanowisko Pani Prezes, iż ZUS działając w przedmiotowej sprawie jedynie jako organ wykonawczy nie może przystąpić do przygotowań do wypłaty świadczeń emerytalnych na nowych zasadach, tak długo, jak nie znane są te zasady i ich szczegóły. W świetle bardzo złych doświadczeń zarówno dla ZUS, jak i dla świadczeniobiorców z okresu wprowadzania reformy systemu emerytalnego w roku 1999, jak również ze względu na warunki prowadzenia zamówień publicznych i odpowiedzialność karną osób podejmujących decyzje o tych zamówieniach, implementacja nowych rozwiązań prawnych może zostać wdrożona dopiero po ich wejściu w życie.

W związku z powyższym, Rada Nadzorcza zwraca się z uprzejmą prośbą do Pana Ministra o przekazanie informacji, na jakim etapie znajdują się prace legislacyjne dotyczące przedmiotowych ustaw.

+++

9. Odpowiedź Przewodniczącego RN ZUS na list Minister Pracy z dnia 31 stycznia 2007 roku

Szanowna Pani Minister,

Dziękuję bardzo za pismo z dnia 23 stycznia 2007 roku. Bardzo się cieszę, że postanowiła Pani zaangażować swój autorytet i osobiście odpowiedziała na pismo Rady Nadzorczej ZUS skierowane do Pana Wiceministra w dniu 21 grudnia 2006 roku.

Zapewniam Panią Minister, że Rada Nadzorcza ZUS bardzo poważnie odnosi się do powierzonych jej zadań, dlatego też uważnie analizuje różne akty prawne oraz projekty związane z ubezpieczeniami społecznymi. Powołaliśmy nawet specjalny zespół do spraw opiniowania projektów aktów prawnych.

Skierowane do Pana Wiceministra pismo było efektem dyskusji na posiedzeniu Rady Nadzorczej w dniu 20 grudnia 2006 roku i z jej upoważnienia zostało przeze mnie podpisane. Jednak pewne uszczypliwości zawarte w piśmie Pani Minister odbieram osobiście, nie jako skierowane do całej Rady. Pozwolę więc sobie na osobistą odpowiedź.

Bałagan jaki został stworzony w polskim systemie ubezpieczeń społecznych, a zwłaszcza emerytalnych sprawia, że konieczny jest naprawdę duży wspólny wysiłek wszystkich zainteresowanych, żeby zaradzić problemom, które stają się coraz bardziej widoczne. Powoduje on jednak również i to, że łatwo można się pomylić w ocenie niektórych przepisów. Więc być może mogłem pomylić się i ja. W przypadku jakiegokolwiek niezrozumienia z kimkolwiek, szukam błędu po swojej stronie, wychodząc z założenia, że być może nie sprostałem przykazaniu mistrza Słowackiego, „żeby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa”. Prosiłbym więc Panią Minister o pomoc w zrozumieniu, na podstawie jakiej zasady wnioskowania logicznego z zawartego w moim piśmie stwierdzenia, że „ZUS… nie może przystąpić do przygotowań do wypłaty świadczeń emerytalnych na nowych zasadach tak długo, jak nie znane są te zasady i ich szczegóły” oraz że „implementacja nowych rozwiązań prawnych może zostać wdrożona dopiero po ich wejściu w życie”, wyciągnęła Pani wniosek, że „pomyliłem I i II filar”.

Wszystkie elementy systemu emerytalnego są ze sobą nierozerwalnie związane. Dlatego prace nad oprogramowaniem wypłat z I filaru muszą być poprzedzone przygotowaniem rozwiązań dotyczących II filaru. Pozwolę sobie przypomnieć, co chyba uciekło łaskawej uwadze doradców Pani Minister, iż:

(i) na emeryturę z I i II filaru trzeba przejść jednocześnie,

(ii) ZUS jest zobowiązany do obsługi emerytur minimalnych – musi otrzymywać z instytucji obsługujących II filar informacje o wysokości emerytury w tym filarze, sumować emeryturę z I i  II filaru i ewentualnie ustalać kwotę niezbędnej dopłaty,

(iii) ZUS nie może zlecić przygotowania zmian w systemie informatycznym obsługującym system emerytalny, dopóki nie zostaną przyjęte (w formie podpisanej przez Prezydenta ustawy, bo tylko wtedy możliwe jest zlecenia zadań wykonawcy) ostateczne rozwiązania prawne dla II filaru.

Nawet jeśli ZUS nie zarządzałby środkami II filaru, co sugerowała w prasie Pani Minister bez żadnych nawet prób konsultacji z ZUS-em, a tylko miał zlecone do wypłaty emerytury z II filaru, też musiałby odpowiednio się do tego przygotować, jednocześnie z przygotowaniem do obsługi I filaru. Gdyby natomiast projekt obsługi II filaru przez ZUS miał wejść w życie, to ilość zadań ZUS wzrosłaby w sposób zasadniczy, również w zakresie obsługi informatycznej relacji pomiędzy I i II filarem. Nie ma więc możliwości rozpoczęcia prac nad wypłatą emerytur z I filaru, zanim jasne stanie się, jak obsługiwany będzie II filar.

Z emeryturami związane są także, przynajmniej na bazie obecnych przepisów, renty z tytułu niezdolności do pracy i renty rodzinne. Do tej pory Rada Nadzorcza, mimo że ustawowo jest uprawniona do opiniowania projektów aktów prawnych z zakresu ubezpieczenia społecznego, nie otrzymała żadnych projektów dotyczących nowych – niezbędnych – rozwiązań w tym zakresie. Z punktu widzenia ZUS, brakuje także nowych zasad waloryzacji składki i kapitału na koncie ubezpieczonego. Wskaźniki kwartalne zapisane obecnie w ustawie, nie nadają się do praktycznego zastosowania. Mogą być interpretowane nawet w taki sposób, że przechodzenie na emeryturę możliwe jest tylko w II kwartale roku. Do ZUS nie dotarły jednak żadne projekty zmian obowiązujących przepisów.

Chciałbym także przypomnieć Pani Minister, że ZUS jest zobowiązany do przedstawiania technicznych i czasowych uwarunkowań realizacji zapisów ustawowych. W tym kontekście nazywanie przez Panią informacji przekazywanych przez ZUS o tych uwarunkowaniach „żądaniami”, rodzi podejrzenie, że możemy mieć do czynienia z próbą przerzucenia na ZUS odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie przy wdrożenie ustaw w odpowiednim czasie, jak to miało miejsce w roku 1999. Zapewniam Panią Minister, że zrobię wszystko, aby nie powtórzyła się ówczesna sytuacja, kiedy na skutek nieodpowiedzialnych decyzji politycznych i ustawodawczych w obliczu niepewnych, a nawet wątpliwych założeń co do ostatecznego kształtu reformy emerytalnej, podjęto decyzje, w wyniku których doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych, ze wszystkimi tego konsekwencjami (o czym świadczą procesy Pana Stanisława Alota i Pani Ewy Lewickiej). Dlatego podejmowane i udokumentowane działania moje i Rady Nadzorczej w tym zakresie są tak bardzo jednoznaczne. Przypominanie ustawodawcy o koniecznym przygotowaniu niezbędnych rozwiązań prawnych we właściwym czasie jest wyrazem troski o stan systemu emerytalnego, a nie elementem robienia sobie „publicity” (bo tego mi akurat nie brakuje i bez ZUS).

Jednocześnie chciałbym zapewnić Panią Minister, że gdyby tylko po objęciu stanowiska zasugerowała mi Pani złożenie dymisji, z całą pewnością bym to natychmiast uczynił. W chwili obecnej nie jest to już możliwe, gdyż nie mam zwyczaju uciekać przed problemami które dostrzegam, a w kilku ostatnich miesiącach uwidacznia się ich coraz więcej.

Pozwolę sobie na refleksję, że dobry minister, jak dobry menadżer, przed podjęciem decyzji zarządczych powinien wysłuchać różnych opinii o problemach jakie przed nim stoją i jakie mogą wyniknąć z decyzji, które musi podjąć. Jestem do dyspozycji Pani Minister w tym zakresie z uwagi na szacunek do organów Rzeczpospolitej, którą Pani Minister obecnie reprezentuje.

+++

10. List Przewodniczącego RN ZUS z podziękowaniami do Członków Rady na zakończenie kadencji

Szanowni Państwo,

Obecna kadencja Rady Nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych do­biegła końca. Przez ostatnie półtora roku przewodniczyłem tej Radzie, mając tym samym niepowtarzalną okazję poznać od wewnątrz specyfikę funkcjono­wania Zakła­du i samej Rady.

Reprezentowaliśmy w Radzie: rząd, organizację emerytów i rencistów, or­ga­nizacje pracodawców i związków zawodowych – słowem – grupy społecz­ne, których interesy nierzadko bywają sprzeczne. Mimo to w kwestiach spor­nych zawsze dąży­liśmy do osiągnięcia consensusu.

Te wspólnie wypracowywa­ne kompromisy przekładały się z kolei na wartość wyrażanych przez Radę Nad­zorczą opinii – wartość tym większą, że będącą wynikiem naszych wnikli­wych analiz i dyskusji, w których każdy głos był ważny.

Dzięki temu Rada Nadzorcza mogła wypowiadać się jed­nym głosem w ważnych sprawach finan­sów ubez­pieczeń społecznych, dokończenia reformy eme­rytalno-rento­wej, czy w ostatniej kwestii, w sprawie której Rada publicznie za­jęła stanowisko: pro­jektu zmian funkcjonowania Zakładu Ubezpieczeń Spo­łecz­nych.

Nie byłaby możliwa taka praca bez indywidualnego udziału w niej każdego z członków Rady. Dlatego pragnę bardzo serdecznie podziękować Państwu za współ­­tworzenie tej Rady i wkład do prowadzonych przez nią prac.

+++

 11. Komentarze na Blogu

 

23.10.2006

„Ten wstrętny ZUS”

Dziś znowu media doniosły że ZUS nie przekaże w terminie kolejnej raty składek do OFE i że komuś nie podoba się przetarg na komputery.

Otóż ZUS trzeba było zlikwidować w roku 1999, a nie przeprowadzać reformę emerytalną z ZUS-em w roli głównej.

System przymusowych „ubezpieczeń społecznych” opiera się na założeniu, że współczesne demokratyczne państwo nie może sobie pozwolić na to aby biedni ludzie w wieku poprodukcyjnym „umierali z głodu na ulicy”. Są oni nieprzezorni więc sami się nie ubezpieczą. Państwo powinno ich do tego zawczasu zmusić, bo w przyszłości i tak będzie na nim ciążył obowiązek utrzymywania emerytów. Trzeba więc z góry gromadzić pieniądze, pobierając podatek celowy pod nazwą składki ubezpieczeniowej.

Innego uzasadnienia przymusu ubezpieczeniowego nie ma. Ale w takim razie po co jest różnicowanie wysokości emerytur i indywidualizacja kont? Przecież de facto „ubezpieczeni” niczego nie „odkładają” na swoją emeryturę. Pieniądze wpływające dziś od podatników są natychmiast wydawane na emerytury, które ZUS obecnie wypłaca i na… składki do OFE. Pieniędzy tych oczywiście nie starcza, więc Skarb Państwa z innych podatków finansuje dotację budżetową do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jest ona niewystarczająca dla pokrycia bieżących wydatków, więc ZUS zaciąga komercyjne kredyty. W przyszłości będzie je spłacał z nowych dotacji Skarbu Państwa i z… nowych kredytów. A składka, która trafia do OFE jest przez OFE w znacznej części inwestowana w… obligacje Skarbu Państwa. Bo przecież budżet musi przekazać ZUS dotację… na pokrycie zobowiązań wobec OFE!!!

Przed reformą emerytalną:

  • ZUS obsługiwał wyłącznie płatników składek.
  • Ubezpieczony nie był klientem ZUS.
  • Pracodawca opłacał tylko jedną składkę, wyliczaną globalnie dla wszystkich zatrudnionych.
  • Rocznie płatnicy składali około 18 milionów dokumentów rozliczeniowych.

Po reformie:

  • ZUS zyskał nowego klienta w postaci ubezpieczonego.
  • Pracodawcy zostali zobowiązani do składania co miesiąc indywidualnego rozliczenia składek za każdego pracownika.
  • Składki rozliczane są na cztery fundusze: ubezpieczeń społecznych (emerytalny, rentowy, chorobowy i wypadkowy) oraz fundusz ubezpieczenia zdrowotnego. Dodatkowo, stopa procentowa składki na fundusz wypadkowy jest różna w zależności od płatnika składek.
  • Ustalenie wysokości składek następuje w oparciu o trzy różne podstawy wymiaru, w tym jednej limitowanej do 30-krotności średniego wynagrodzenia oraz 5 możliwych źródeł ich finansowania.
  • Rocznie do ZUS wpływa ponad 260 milionów dokumentów rozliczeniowych, a zatem ponad 13-krotnie więcej niż przed reformą.

To w ogóle cud, że ZUS jeszcze komukolwiek coś wypłaca!!!

+++

28.11.2006

„Prezes ZUS prywatnie w służbowym samochodzie”

Dziennikarze wyśledzili, że Pani Prezes ZUS pojechała samochodem służbowym na wykład na prywatna uczelnię i w związku z tym zalewany jestem, jako przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS, pytaniami o komentarz w tej sprawie.

Więc komentuję:

  1. Rada Nadzorcza ZUS nie jest organem kontrolującym i nadzorującym, mimo, że się tak nazywa, w związku z czym nie możemy Pani Prezes zwolnić z roboty.
  2. Wynajęcie drugiego samochodu, żeby jeździł za samochodem pani Prezes i sprawdzał dokąd ona pojechała, byłoby droższe niż jej podróże prywatne.
  3. Ustawa kominowa jest bezsensem, bo nie ma najmniejszego powodu, żeby Prezes ZUS zarabiał mniej niż Prezes któregoś z OFE (o przewodniczących rad nadzorczych przez skromność nie wspomnę).
  4. Jakby Rada Nadzorcza ZUS była  prawdziwą radą nadzorczą, to w ZUS byłby prawdziwy konkurs na Prezesa bez udziału żadnej firmy doradczej, która za ciężkie pieniądze typuje kandydatów wcześniej wytypowanych w politycznych kuluarach, prezes ZUS miałby wynagrodzenie za dany kwartał będące średnią wynagrodzeń z poprzedniego kwartału wypłaconych członkom zarządów banków i instytucji finansowych notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie wraz z  prawem do swobodnego dysponowania samochodem służbowym – albo ja nie byłbym Przewodniczącym Rady Nadzorczej ZUS.

+++

1.12.2006

„Znowu ZUS… Tym razem o wypłatach z II Filaru”

No i znowu burza w szklance wody. Pani Minister Kalata chce aby ZUS wypłacał emerytury z drugiego filara. Pani Minister Rafalska uważa, że ZUS nie da sobie rady. I obje panie mają rację. Przecież to nie możliwe – mógłby zauważyć logiczny obserwator – żeby obje miały rację, skoro mówią co innego. I też miałby rację.

Po pierwsze, zauważmy, że słowa mają swoje desygnaty. „Wypłacać emerytury” i „zarządzać” środkami zgromadzonymi w OFE, to dwie różne sprawy.

Jakby OFE chciały podjąć się „wypłacania emerytury”, po obliczeniu oczywiście jej minimalnej wysokości zgodnie z art. 87 ustawy o emeryturach i retach, i doręczyć świadczenie emerytowi przez listonosza, to bardzo proszę – będę wszystkich namawiał, żeby się zgodzili. Wówczas ZUS prześle do OFE informacje o wysokości salda na kontach ubezpieczonego i niech się OFE z tym dalej „bujają”. Są chętni??? Oczywiście w ramach kwot za zarządzanie, które już pobrali! Nie widzę, nie słyszę!!!

A więc jeśli chodzi o wypłacanie emerytur pozostaje ZUS mimo, że ja osobiście od trzech miesięcy nie mogę dostać z ZUS-u zaświadczenia o nie zaleganiu ze składakami na ZUS, bo nie załatwiłem jakiegoś „kwitka” na Uniwersytecie Warszawskim, który za mnie odprowadzał składki ubezpieczeniowe przed 1999 rokiem. Więc jestem w stanie się domyśleć, jaka drogę przez mękę przechodzi ktoś, kto nie jest, jak chwilowo ja,  Przewodniczącym Rady Nadzorczej tej instytucji.

Ale, po drugie, jeśli chodzi z zarządzanie środkami zgromadzonymi w OFE, to sprawa nie jest już tak jednoznaczna. Podkreślam znaczenie słowa „środkami”, choć w niektórych publikatorach mówi się „pieniędzmi”. Pieniędzy nie ma nie tylko w ZUS, ale i w OFE, które za znaczną część naszej składki wykupiły obligacje skarbowe, żeby Skarb Państwa miał na dotację do ZUS, na wypłatę świadczeń dla obecnych emerytów. Oczywiście ZUS może zarządzać tymi środkami. Strategia zarządzania pasywnego przyjęta przez ZUS dla Funduszu Rezerwy Demograficznej  przynosi bardzo dobre rezultaty. Więc z takim zarządzaniem to ZUS spokojnie dałby sobie radę. Problem polega tylko na tym, czy czasami politykom nie przyszłoby do głowy, żeby ZUS przyjął strategię zarządzania aktywnego i –  tak jak ma to robić NBP – odpowiadał za „wzrost gospodarczy kraju i spadek bezrobocia”. Może nawet dla zwiększenia „bezpieczeństwa energetycznego” kraju ktoś chciałby wybudować za te środki „Gazoport”, albo kupić Rafinerię w Możejkach. Ale nawet, gdyby politycy się pochorowali (bo tylko chorobą można by wytłumaczyć takie zachowanie) i trzymali ręce z dala od tych środków, to zarządzanie aktywne wymaga fachowości i uczciwości. A to bardzo drogo kosztuje. Zwłaszcza to drugie. Więc instytucja objęta działaniem tak zwanej „ustawy kominowej” nie ma szans na zatrudnienie uczciwych i zarazem dobrych fachowców.

Więc może trzeba stworzyć coś na wzór Norweskiego Funduszu Emerytalnego, do którego trafią nie tylko środki z OFE, ale i resztki tego, czego nie „przehulali” niektórzy zarządzający Narodowymi Funduszami Inwestycyjnymi, zanim nie trafili do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Nie mamy co prawda takich pól naftowych i gazowych jak Norwegowie, ale mamy jeszcze trochę nieruchomości, których wartość rośnie, z czego dziś korzystają głównie różni pośrednicy w załatwianiu różnych kwitów. Jak dokonamy prostego porównania przyrostu ceny metra kwadratowego ziemi od czasu, gdy nieruchomość została „sprywatyzowana” do czasu, gdy trafiła w ręce ostatecznego inwestora to się ciśnie na usta: albo głupota, albo… „No zgadnij  Koteczku – jak miał w zwyczaju pytać nieodżałowany Kisiel – co”…?

Nieruchomości rolne wniesione do takiego funduszu gorszych klas, lub znajdujące się w granicach administracyjnych miast, bez względu na klasę powinny z mocy prawa ulec przekształceniu w nieruchomości budowlane. Gminom można wyznaczyć rok na uchwalenie dla tych nieruchomości planów zagospodarowania przestrzennego. A po roku, jakby taki plan nie powstał, inwestor powinien mieć prawo budowania co chce. Oczywiście dopiero po upływie tego roku nieruchomości wniesione do tego funduszu mogłyby być sprzedawane. Żeby czasami niektórym inwestorom nie  przyszło do głowy, blokowanie procesu uchwalania planów. No i jeszcze sprzedaż powinna odbywać się w drodze publicznej licytacji, do której miałby prawo przystąpić każdy, kto przyniósłby od ministra koordynatora służby specjalnych zaświadczenie, że jego pieniądze są „czyste” – czyli dobrze „wyprane”.

No i jakby miał powstać taki Narodowy Bank Powierniczo-Emerytalny (NBP-E) to zgłoszę się na prezesa. Pod warunkiem oczywiście, że nie będzie on objęty działaniem „ustawy kominowej”. Moja uczciwość ma swoją cenę.

+++

29.12.2006

„Dymisja z ZUS”

„Rzeczpospolita” informuje dziś, że mają mnie odwołać z Rady Nadzorczej ZUS. I podobno jest to tak zwany „temat” A czy ja sprawiam wrażenie osoby jakoś szczególnie przywiązanej do swojego stanowiska??? Wystarczy jeden telefon z Kancelarii  Premiera z prośbą o złożenie dymisji i natychmiast to uczynię. W końcu obsada stanowiska Przewodniczącego Rady Nadzorczej ZUS, to ustawowe prawo Premiera. Ale póki co obiecałem, że bez tego telefonu nie będę robił żadnych manifestacji. Więc cierpliwie czekam.

Mam natomiast uwagę do panów redaktorów Kostrzewskiego i Miączyńskiego z Gazety Wyborczej. W dzisiejszym wywiadzie z panią prezes Wiktorow w jednym z pytań stwierdzają: „Szef rady nadzorczej twierdzi, że za dziewięć lat ZUS zbankrutuje…” Pani prezes odpowiada: „On nie mówi prawdy”. Więc uprzejmie informuję, że nigdy nic takiego nie powiedziałem. Proszę poczytać choćby mojego bloga. ZUS da sobie radę. Gorzej będzie z emerytami, gdy po roku 2015 zacznie przechodzić na emerytury powojenny wyż demograficzny, młodzi Polacy będą do pracy wyjeżdżać za granicę, a zasiłki socjalne będą podwyższane, jak planuje Ministerstwo Pracy, co sprawia, że choć bezrobocie wynosi prawie 15%, na budowach nie ma rąk do pracy. Na dzisiejsze emerytury z ZUS przeznaczane są dzisiejsze składki „ubezpieczonych”. W roku 2015 będzie dokładnie tak samo. Emerytów będzie więcej, a płacących składki mniej! I co się stanie? Podwyższy się składki ubezpieczeniowe, jak w latach 1991-1994? Tylko że wówczas młodzi ludzie nie mogli „spieprzyć” do Londynu. No ale w roku 2015 kto inny będzie rządził.

+++

5.01.2007

„Emeryci w Świątyni”

40 mln zł na Świątynię Opatrzności Bożej chce przeznaczyć senacka Komisja Gospodarki Narodowej, która pozytywnie zaopiniowała dziś poprawkę do budżetu na 2007 rok o takiej treści. Pieniądze te miałyby być przesunięte z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS).

I słusznie. Emeryci powinni się o swoje emerytury żarliwie modlić.

+++

6.01.2007

„ZUS ze Skarbówką”

Trudno być prorokiem we własnym kraju. Platforma Obywatelska chce połączyć ZUS z urzędami skarbowymi. Ma to przynieść miliardy złotych oszczędności i ograniczyć o 10% zatrudnienie w ZUS i skarbówce – donosi Gazeta Wyborcza.

Na początek chcemy stworzyć jedną instytucję, która zajmie się poborem składek. Urzędy skarbowe albo ZUS – decyzja jeszcze nie zapadła – pobierałyby składkę rentową, emerytalna, chorobową, i wszystkie podatki (np. CIT i PIT) – opowiada Zbigniew Chlebowski z PO.

W przyszłości chcemy połączenia US i ZUS w jedną instytucje.

Z kolei składkę zdrowotną pracodawcy przekazywaliby bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia.

Gazeta Wyborcza twierdzi, że pomysł ten może połączyć PO z PiS. Takie rozwiązanie ma wiele zalet. Raz – uszczelni system, dwa – usprawni go, a wreszcie ułatwi życie podatnikom. Zajmiemy się tym – stwierdza Tadeusz Cymański z PiS.

No to się nadaję na swatkę. Jak w roku 1998 profesor Balcerowicz ogłosił się ojcem idei wprowadzenia podatku liniowego, nie wypadało zbyt głośno przypominać, że Centrum Adama Smitha zrobiło to 4 cztery lata wcześniej. Nie wypada się zbyt natarczywie przypominać, jak inni nie chcą pamiętać. Ale tym razem już nie będę taki grzeczny. W kwietniowym numerze Forbes’a pisałem:

„Co można naprawić w ZUS-ie? Po pierwsze, skoro do składek ubezpieczeniowych stosuje się przepisy o zobowiązaniach podatkowych, to może organy podatkowe powinny je ściągać? One i tak kochane nigdy nie będą i nic im więc już nie zaszkodzi (argument za pozostawieniem pobierania składek w ZUS-ie jest taki, że ściągalność jest wyższa niż podatków. Czy ZUS jest lepiej zorganizowany i efektywniejszy? Nie, to podatnicy płacą chętniej, bo mają błędne przeświadczenie, że odkładają na swoją emeryturę). ZUS w ten sposób zostanie poważnie odchudzony i łatwiej będzie wprowadzać w nim zmiany”

Tylko PO położy ten pomysł, tak jak Balcerowicz położył pomysł liniowego, proponując jego stawkę w wysokości 22%. Jeśli PO zakłada z góry, że reforma pozwoli ograniczyć o 10% zatrudnienie w ZUS i Urzędach Skarbowych, to natychmiast wszyscy pracownicy ZUS i karbówki wymyślą tysiąc przeszkód, żeby to zrobić, bo się będą bali zwolnień. Więc po jaką cholerę o tym mówić? Zwłaszcza, ze te 10% wzięte jest z sufitu. Bo dlaczego nie 7,5%, albo 12%?  Jak to policzyli? A co więcej, zamiast zwalniać pracowników skarbówki, trzeba ich skierować do efektywnej kontroli, a w zamian za to skrócić okres przedawnienia zobowiązań podatkowych z pięciu lat do dwóch. I wszyscy będą zadowoleni.

A już pomysł, żeby w ramach „upraszczania” systemu składkę zdrowotną pracodawcy przekazywaliby bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia jest czysto humorystyczny. Dziś pracodawcy płacą podatki do urzędu skarbowego, a składki ubezpieczeniowe do ZUS. Po zmianie mieliby płacić podatki i składki emerytalne i rentowe do jednej instytucji, ale składkę zdrowotną już do drugiej. Czyli w dalszym ciągu płaciliby do dwóch instytucji. Po co? Bo w PO jest silne lobby lekarskie. A przecież składka zdrowotna obciążająca wynagrodzenia powinna w ogóle zostać zlikwidowana. I tak każdy, kto trafi do szpitala ma zostać przyjęty i to, czy płaci składkę, czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia. Poziom usług medycznych nie zależy od wysokości składki. Taniej więc będzie finansować „służbę zdrowia” tak samo jak  wojsko: jednym przelewem z budżetu i nie zawracać przedsiębiorcom głowy koniecznością obliczania składek.

+++

4.03.2007

„Prokom listy pisze”

Gazeta Wyborcza  informuje na pierwszej stronie, że dotarła do listu, w którym Prokom ostrzega ZUS, iż wprowadzenie zmian w systemie informatycznym umożliwiających wypłaty emerytur pomostowych od przyszłego jest mało realne. Ale ZUS-u nie trzeba ostrzegać, bo doskonale sam wie ile trwa i ile kosztuje wprowadzenie zmian do tego systemu. Co ciekawe, system ten samemu ZUS-owi nie jest do niczego potrzebny. Przed reformą emerytalną go nie było, a emerytury były. 50 tysięcy pracowników ZUS może je liczyć nawet na liczydłach. Tylko musi wiedzieć co! [Tak na marginesie, to system komputerowy w ZUS-ie był potrzebny do przekazywania składek na indywidualne konta emerytalne w OFE]. „GW” pisze, że „rząd nie stworzył ustawy”. Niby się zgadza. Z tym tylko, że rządów pięć (Buzka, Millera, Belki, Marcinkiewicza i teraz Kaczyńskiego). Ten ostatni ma jeszcze szansę, jak się poważnie i szybko weźmie do roboty. Nowa ustawa o nadzorze Premiera nad ZUS-em obowiązuje raptem od tygodnia. Ale przynajmniej politycy dostrzegli problem. Napiszę nieskromnie, że troszkę się chyba do tego przyczyniłem, mówiąc głośno o problemie i broniąc zasadności przejęcia nadzoru nad ZUS-em przez Premiera. Międzyresortowy zespół wysokich urzędników wszystkich kluczowych ministerstw, może zajmie się koniecznymi zmianami w szybszym tempie a ministrowie nie będą się ze sobą porozumiewali za pośrednictwem prasy. Został rok. Osiem lat zmarnowano…

+++

8.03.2007

„List otwarty do ubezpieczonych w ZUS”

Drodzy Ubezpieczeni,

Agresję wielu z Was wywołały moje słowa, żeby nie liczyć na emerytury z ZUS. Jest ona o tyle zrozumiała, że politykom udało się Wam wmówić, że jesteście „ubezpieczeni”, płacicie „składki” i w ten sposób „oszczędzacie” na własne emerytury. Tymczasem Wasze pieniążki, które co miesiąc pod przymusem i groźbą kary pozbawienia wolności, są Wam pobierane pod mylącą nazwą „składki ubezpieczeniowej” są po prostu ordynarnym podatkiem celowym, przeznaczanym prawie w całości nie na Wasze przyszłe emerytury, tylko na wypłatę świadczeń dla aktualnie je otrzymujących emerytów i rencistów. W związku z tym w ZUS-ie nie ma w ogóle żadnych pieniędzy. Nie ma ich też w OFE. Nie mogą one inwestować za granicą. Nie mogą też kupować nieruchomości w Polsce. Dlatego na wzroście cen polskich nieruchomości zarabiają emeryci holenderscy i niemieccy, bo ich fundusze emerytalne mogą inwestować bezpośrednio w nieruchomości w Polsce i właśnie to robią.

Tymczasem 60% środków, które ZUS przekazuje do OFE, lokują one w „bezpiecznych” i „dobrze oprocentowanych” obligacjach skarbowych. A Skarb Państwa przekazuje je… z powrotem do ZUS, żeby starczyło na dzisiejsze wypłaty. A i tak nie starcza, więc ZUS zaciąga kredyt komercyjny w bankach!!! A skąd będą pieniądze, na spłatę tych kredytów i na wykup obligacji??? Wy je zapłacicie moi drodzy ubezpieczeni i Wasze dziatki (o ile oczywiście zdecydujecie się je spłodzić) w postaci wyższych podatków w przyszłości. Bo skąd Skarb Państwa weźmie pieniądze na wykup tych „dobrze oprocentowanych” obligacji i na kolejną dotację do ZUS na spłatę zaciągniętych kredytów? Od „ubezpieczonych” podatników je weźmie. Zapłacicie więc odsetki od swoich własnych pieniędzy, które dziś są Wam odbierane na „ubezpieczenie”.

System państwowych ubezpieczeń emerytalnych to, jak pisał zmarły przed kilkoma dniami Milton Friedman, „łańcuszek świętego Antoniego”. Płacimy dziś na emerytury naszych dziadków i rodziców w nadziei, że nasze dzieci i wnuki będą płaciły na nasze. Problem tylko w tym, że dzieci robimy coraz mniej – no bo przecież na swoje emerytury właśnie „oszczędzamy” w ZUS i w OFE. Więc po co nam dzieci? Nie mamy zresztą za dużo pieniędzy na ich utrzymanie, bo przecież połowę wynagrodzenia zabiera nam… ZUS!!! A te, które w przypływie nierozwagi spłodziliśmy, posłuchały, zdaje się, rady Pana Prezydenta i „spieprzają” do Londynu.

I tak sobie myślę, że ktoś musi to Wam uświadomić. Już w 1999 roku, jak zaczynała się reforma emerytalna, Krzysztof Dzierżawski napisał o reformie artykuł: „Fakty. Mity. Sofizmaty.” Nie było jednak wówczas zbyt wielu chętnych, żeby go opublikować. Nic dziwnego! OFE wydawały wówczas 2 miliardy złotych na reklamę palm, pod którymi będą wypoczywali emeryci, jak się do nich zapiszą. Dziś już chyba wiadomo, że to była tapeta na ścianie, a nie żadne Hawaje.

+++

14.03.2007

„Wojna pokoleń i emerytury pomostowe”

Zaostrza się konflikt wokół tak zwanych emerytur pomostowych. Już nie tylko górnicy, ale i kolejarze i nawet nauczyciele uważają, że pracują w tak fatalnych warunkach, że muszą iść wcześniej na emeryturę. Jest to element procesu obejmującego z wolna całą Europę. Zaczyna się bowiem ewidentna wojna pokoleń. Emeryci uważają, że nie po to płacili tak zwane składki ubezpieczeniowe, żeby ich świadczenia miały ulec obniżeniu. A zbliżający się do wieku emerytalnego reagują histerycznie na wzmianki o jego podwyższeniu i konieczności pracy jeszcze przez kilka lat albo wręcz domagają się emerytur wcześniejszych. W czerwcu i lipcu 2003 roku Francję, Włochy i Austrię sparaliżowały strajki dotyczące emerytur i podwyższenia wieku emerytalnego. Jak pisał wówczas Stefan Theil w Newsweeku były one pierwszą z wielu bitew jakich będziemy jeszcze zapewne świadkami o podział wpływów podatkowych pomiędzy pokoleniami. Rząd francuski chciał wydłużenia okresu obowiązkowej pracy pracowników sektora publicznego z 37,5 lat do 40 lat. W odpowiedzi pracownicy tego sektora i ich sprzymierzeńcy zorganizowali strajki i zamieszki. W Niemczech nadzór nad systemem emerytalnym ostrzegł, że w kasie funduszu emerytalnego brakuje kolejnego miliarda euro, co zwiększa prawdopodobieństwo, że podatek od wynagrodzeń, z którego finansuje się świadczenia emerytalne, który właśnie został podwyższony, będzie musiał wzrosnąć ponownie. Kanclerz Schröder zagroził rezygnacją, by przekonać radykałów z SPD do zaakceptowania przynajmniej minimalnych reform.

Z kolei młodzi muszą płacić wysokie podatki na sfinansowanie obecnych emerytur. Zostaje im więc coraz mniej pieniędzy zarówno na bieżące wydatki, jak i na odkładanie na własną starość. Ale w najgorszej sytuacji jest pokolenie nastolatków, którzy jeszcze nie pracują. Już za kilka lat więcej ludzi będzie odchodzić na emeryturę, niż wchodzić na rynek pracy. Długość życia rośnie, a liczba urodzeń maleje. Na przykład we Włoszech już dziś ludzi po sześćdziesiątce jest więcej niż poniżej dwudziestki. Co więcej, ci młodzi ludzie, którzy za kilkanaście lat będą mieli zacząć utrzymywać emerytów, a którzy dziś pobierają naukę i przygotowują się dopiero do wejścia na rynek pracy mogą nie zostać do tej pracy dobrze przygotowani. Szkoły i uniwersytety są w coraz gorszym stanie, ponieważ rosnący odsetek budżetów idzie na świadczenia dla starszych profesorów w ramach systemów emerytalnych, a nie na sprzęt i pomoce naukowe.

Przydałby się jakiś mediator, który będzie w stanie ludziom wyjaśnić na czym polega problem. A ludzie, jak się ich nie oszukuje, potrafią wyciągnąć wnioski. Wystarczy zapytać jakiegokolwiek dziadka emeryta, który złorzeczy na kolejne rządy, czy jak mu zabraknie na lekarstwa, to zbije skarbonkę wnuczka??? Na takie dictum każdy dziadek obrazi się śmiertelnie. Ale nie rozumie, że jego wcześniejsza emerytura, albo wyższy zasiłek to pieniądze  jego wnuczka.

Dlatego w sprawie emerytur pomostowych kalkulacja polityczna przeważy pewnie nad ekonomiczną. Politycy nie będą liczyć pieniędzy, tylko głosy.

Obecnej koalicji bardziej opłaca się odłożyć problem o trzy lata. Wprowadzenie rozsądnych zasad przechodzenia na emerytury pomostowe spowoduje, że wyborcy, którzy nie dostaną dziś spodziewanych przywilejów, będą głosowali przeciw obecnej koalicji rządowej w roku 2009. A ci, którzy wygrają wówczas wybory będą mieli problem „z głowy”. Więc z politycznego punktu widzenia bardziej opłaca się dopłacać do dotychczasowego systemu co najmniej do końca 2009 roku. Może wyborcy to docenią. A nawet jak nie docenią i obecna koalicja wybory 2009 przegra, to zwycięzcy będą musieli już na pewno zjeść tę „żabę”. I ona się wcale nie zamieni w piękną księżniczkę. Może więc wówczas, już w roku 2013, a może nawet wcześniej, na fali niezadowolenia emerytów i rencistów znowu uda się wygrać…

Oczywiście można sobie wyobrazić całkiem inny sposób politycznej kalkulacji. Popuśćmy wodze fantazji, jak mógłby zachować się w takiej sytuacji polityk formatu Churchilla? Może powiedziałby coś takiego: wiemy gdzie tkwią prawdziwe problemy. Wiemy, co jest dobre dla kraju. Chcemy to zrobić i zrobimy, bez względu na to, jak nas ocenią niektóre grupy wyborców. Liczy się dobro całości, a nie poszczególnych koterii i grup interesów… Prawdziwy mąż stanu może przegrać wybory. Osądzi go historia tak, jak na to zasłużył…

Jak się Państwu wydaje, który sposób myślenia przeważy w kraju „Priwiślańskim”?

+++

14.05.2007

„ZUS zakładem budżetowym”

ZUS jest bardzo kosztowną instytucją – twierdzi Zyta Gilowska i chce od 1 stycznia 2008 roku pozbawić ZUS osobowości prawnej i przekształcić z zakład budżetowy. W ten sposób wszystkie dochody i wydatki ZUS ponoszone na obsługę ubezpieczonych i świadczeniobiorców będą pokrywane bezpośrednio z budżetu państwa, a nie jak obecnie ze specjalnego odpisu z FUS. MF chce w ten sposób obniżyć wydatki ZUS. Ciekawe jakim cudem. ZUS wydaje ponad 3 mld rocznie, bo ma tyle absurdalnych funkcji do wykonania, które nałożyli na niego politycy nie przyzwyczajeni do liczenia kosztów realizacji przepisów, które uchwalają. „Przejęcie bezpośredniego finansowania ZUS przez budżet oznacza zmniejszenie o tę kwotę dotacji z budżetu do FUS” – tłumaczy wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Od mieszania herbatka nie zrobi się słodsza bo przecież budżet będzie musiał bezpośrednio finansować zadania ZUS. Taka operacja będzie więc dla budżetu neutralna.

Z przeprowadzonego audytu kosztów wynika, że w ciągu trzech lat ZUS może zaoszczędzić od 68,4 mln zł do 127,4 mln zł. Gdyby więc nawet zrealizować wszystkie zalecenia audytora, to ZUS mógłby zaoszczędzić maksymalnie 42,5 mln zł rocznie czyli 1,2% wszystkich swoich wydatków (!!!).

Są też jednak pozytywy. Wprowadzenie proponowanych zmian wykluczy możliwość „zamiatania pod dywan” w ZUS deficytu budżetowego. ZUS nie będzie mógł bowiem na własny rachunek zadłużać się w bankach komercyjnych, co permanentnie czyni. Urealni to wysokość zobowiązań budżetu. Pozytywne jest też i to, że ma zostać zlikwidowana Rada Nadzorcza ZUS. Z całą pewnością z takimi kompetencjami jak obecnie jest ona niepotrzebna. Można oczywiście zrobić z niej prawdziwą radę nadzorczą z rzeczywistymi kompetencjami nadzorczymi. Tylko, że to wcale nie o to chodzi. Dla polityków bezpieczniej więc będzie radę po prostu zlikwidować, niż uczynić z niej rzeczywisty organ nadzorczy. Ale skoro z powodów politycznych rada nie może mieć prawdziwych kompetencji nadzorczych, to rzeczywiście lepiej ją zlikwidować niż utrzymywać stan obecny.

Może też być inny efekt pozytywny. Można połączyć ściąganie składek i podatków w jeden system. Ujednolicić podstawy ich obliczania i w ten sposób rzeczywiście odciążyć przedsiębiorców – przynajmniej od obowiązku niepotrzebnego liczenia. Ministerstwo Finansów dostanie pod swój nadzór słynny Kompleksowy System Informatyczny (KSI) ZUS. Przestanie więc mieć jakikolwiek powód, aby budować własny – taki sam, albo przynajmniej bardzo podobny. Tu oszczędności mogą być rzeczywiste. Ale „cosik mi się widzi”, że o to też nie chodzi. Więc o co chodzi? Niestety nie wiem. Dziwnym tylko trafem Ministerstwo Finansów wypowiadało się kilka miesięcy temu przeciwko pomysłowi utworzenia przez ZUS swojego własnego OFE, wpisując się tym samym w chór protestujących przedstawicieli… OFE. Gdy Ludwik Dorn nauczył się (przyznam, że szybko i sprawnie) systemu ubezpieczeniowego i zasugerował, że taki OFE będzie mógł zostać przez ZUS  utworzony, w Ministerstwie Finansów odgrzano pomysł likwidacji osobowości prawnej ZUS. Skutecznie wyeliminuje to możliwość założenia przez ZUS zarówno własnego Otwartego Funduszu Emerytalnego, jak i Zakładu Emerytalnego. Więc się obawiam, że nie powstaną one przed 1 stycznia 2009 roku. Jest to akurat bardzo na rękę i Otwartym Funduszom Emerytalnym i Zakładom Emerytalnym. Przypadek li to? Ili nie przypadek?

+++

1.06.2007

„Nowy Prezes ZUS”

Portale doniosły, że Rada Nadzorcza ZUS odwołała Panią Prezes Aleksandrę Wiktorow i powołał na stanowisko Prezesa Pana Pawła Wypycha. W TVN 24 to nawet podali zupełnie inne nazwisko nowego Prezesa.

Informuję więc uprzejmie, że RN ZUS nie miała z tym nic wspólnego, nie zbierała się w trybie pilnym, po nocy, żeby dokonać jakiejś zmiany. Jakby ktoś tego ode mnie zażądał, to bym go pogonił. Obsadzanie stanowiska Prezesa ZUS jest ustawowym uprawnieniem Prezesa Rady Ministrów. Więc to Pan Premier odwołał Panią Prezes i powołał Pana Prezesa.

Kilka lat temu RN ZUS miała prawo opiniować kandydata. Obecnie już go nie ma. O zmianie na stanowisku Prezesa ZUS dowiedziałem się dziś rano. Ale, żeby nie było wątpliwości, gdyby RN miała zaopiniować kandydaturę Pana Pawła Wypycha, to ja osobiście byłbym ZA. I mam niejasne wrażenie, że Pan Paweł dostałby pozytywną rekomendację RN zdecydowaną większością głosów, a może nawet jednomyślnie.

Poznałem nowego Prezesa kilka miesięcy temu i mam o nim jak najlepszą opinię. Pani Prezes Wiktorow jest co prawda chodzącą encyklopedią wiedzy na temat ubezpieczeń społecznych, ale, podobnie jak ja, była sceptyczna co do pomysłu przekształcania ZUS w jednostkę budżetową. Skoro więc rząd zdecydował się na realizacje tego pomysłu to dobrze, że zajmie się tym ktoś, kto ma do tego przekonanie.

Paweł Wypych kilka miesięcy temu, jak przyszedł do Kancelarii Premiera, „tchnął życie” w pracę nad reformą emerytalną. Jego pomysłem było powołanie zespołu międzyresortowego nadzorującego ZUS i generalnie jest bardzo rozsądnym facetem. Może mu się to zadanie uda wykonać.

Ja się o swoją emeryturę nie martwię, ale emerytom radzę, żeby za Wypycha mocno się modlili… przy kamieniu węgielnym Świątyni Opatrzności Bożej, na budowę której Sejm przesunął troszkę środków z dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

+++

13.06.2007

„Ustawa o finansach publicznych a dorabianie do pensji w ZUS”

Na posiedzeniu w dniu 6 czerwca 2007 roku Rada Nadzorcza ZUS negatywnie zaopiniowała projekt ustawy o finansach publicznych w części odnoszącej się do zmian funkcjonowania ZUS. Przysłowiowy „pies z kulawą nogą” nie zainteresował się tym stanowiskiem Rady. Pewnie za trudne dla czytelników.

Za to dziś sensacja: jeden z członków Zarządu ZUS po godzinach dorabia do pensji pisząc jakieś analizy dla TVP. Żeby to jeszcze było sprzeczne z prawem. Ale nie jest. Więc o co chodzi? Ano może o to, że tenże członek zarządu ZUS, z tego co wiem, rozmawia o posadzie w pewnej „dużej spółce w małym mieście”, a osadzeni tam „autochtoni” niemile patrzą na kogoś spoza układu. Więc przyjechali do „dużego miasta” i zaczęli latać po dziennikarzach z „kwitami”, żeby go „profilaktycznie obsmarować”.

Jakie to szczęście, że 25 lipca 2007 roku kończy się kadencja Rady Nadzorczej ZUS i będę miał już „z głowy” problemy naszych emerytur. O swoją dbam we własnym zakresie, choć państwo mi w tym przeszkadza, jak tylko może wysokimi podatkami i „składkami ubezpieczeniowymi”.

Ale póki co, w przekonaniu, że inteligencja czytelników mojego bloga jest dużo wyższa niż czytelników gazet, pozwolę sobie na streszczenie uchwały Rady Nadzorczej w sprawie projektu ustawy o finansach publicznych, co wydaje mi się o wiele istotniejsze niż druga pensja członka zarządu ZUS. Bo nie interesuje mnie co on robi po godzinach: czy chodzi do TVP na podryw (a dziewczyny tam piękne), czy robić jakieś analizy dla prezesa. Ważne żeby był w podstawowej pracy i dobrze ją wykonywał, tak długo, jak długo sprawuje swoją funkcję.

Generalnie na negatywną opinię Rady o projekcie ustawy o finansach publicznych wpłynął brak widocznych korzyści dla funkcjono­wania ubezpieczeń społecznych, którymi mogłyby skutkować proponowane zmiany, przy jednoczesnym szeregu zagrożeń, jakie te zmiany mogą przynieść.

Zmiana formy organizacyjnej ZUS z państwowej osoby prawnej na jed­nostkę budżetową nie przyniesie żadnych oszczędności dla finansów publicznych. Wyso­kość kosztów, jakie ZUS ponosi na swoją działalność, jest bowiem niezależna od formy, w jakiej ZUS funkcjonuje. Co prawda po wprowadzeniu proponowanych zmian, w budżecie państwa pojawią się dodatkowe dochody, które do tej pory były dochodami ZUS, ale jednocześnie pojawią się dodatkowe wydat­ki, które będą musiały pokryć pełne koszty jego funkcjonowania. Zmie­ni się więc jedynie sposób księgowania przepływu środków publicznych, a nie ich wysokość.

Projekt ustawy o finansach publicznych nie likwiduje możliwości zaciągania kre­dy­tów w bankach komercyjnych na finansowanie wypłacanych świadczeń, podczas gdy rzeko­ma likwidacja tej możliwości jest częstym argumentem przywoływanym na poparcie propo­no­wanych zmian formy organizacyjnej ZUS. Kwestia zmian organizacyjnych ZUS nie ma bowiem żadnego związku z zaciąganiem kredytów bankowych na finansowanie świadczeń. Zgodnie z ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych kredyty są zaciągane nie przez ZUS, ale przez Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS), a tego projekt nie zmienia.

Rada przypomniała wie­lo­krotnie wyrażany przez siebie pogląd, iż kre­dyt bankowy nie powinien być stałym źródłem finansowania wydatków na świadczenia, lecz co najwyżej instru­men­tem finan­so­wania przejścio­wych niedoborów wy­ni­kających z rozmi­ja­jących się terminów wpływu składek i wypłaty świadczeń. W dalszym ciągu możliwe więc będzie sztuczne zaniżanie deficytu budżetu państwa.

Nadanie ZUS formy państwowej jednostki budżetowej dostoso­wuje jego formę organizacyjną do podmiotów działającej w całkiem innej skali i w innym charakterze. ZUS zarządza przecież środ­kami, których ska­la porównywalna jest jedynie ze skalą środków budżetu państwa. Szczegól­ne jest też źródło tych środków i cel, na który są gromadzone. Środki, którymi zarządza ZUS pochodzą bowiem w większości ze składek pracowników i pracodawców, a ich celem jest finansowanie świadczeń osób ubezpieczonych. Z tych powodów w Unii Europejskiej powszechne jest wydzielanie trzech sektorów finansów publicznych: rządowego, samorządowego i właśnie ubezpieczeń społecznych. Nadanie ZUS for­my organizacyjnej właściwej jednostkom z sektora rządowego jest więc niezrozumiałe. Wrażenie braku konsekwencji potęguje fakt, że autorzy projektu ustawy o finansach publicznych, widząc potrzebę uczy­nie­nia z ZUS państwowej jednostki budżetowej, nie widzieli takiej potrzeby w przypadku Narodowego Funduszu Zdrowia, który, co należy pod­kre­ślić, zarządza środkami kilkakrotnie mniejszymi od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Nadanie ZUS formy państwowej jednostki budżetowej oznacza odwrót od jednego z is­tot­nych elementów reformy wdrażanej od 1999 r., którym było przywrócenie ZUS je­go pierwotnej formy osoby prawnej, nadanej mu już w 1934 roku. Jednym z powodów, dla których przywrócono tę odrębność organizacyjną ZUS była konieczność uelastycznienia jego działalności.

Wejście w życie projektowanych zmian spowoduje:

– utrudnienie procesów inwestycyjnych prowadzonych w ZUS w związku z automaty­cz­nym zwrotem do budżetu na koniec roku niewykorzystanych środków (przedłużenie pro­ce­dury zamówienia na skutek składanych odwołań może spowodować utratę środków finan­sowych przeznaczonych na jego realizację);

– usztywnienie polityki płacowej w związku z objęciem ZUS przepisami o kształ­to­waniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, co utrudni pozyskiwanie fachowców w dziedzi­nach informa­tyki i finansów.

Niezależnie od tego zmiana formy organizacyjnej ZUS pociągnie za sobą koszty zmian w sys­te­mie teleinformatycznym tworzonym od 1999 roku, gdyż część elementów tego sys­temu musiała być dostosowana do obecnej formy organizacyjnej ZUS jako osoby praw­nej.

Odebraniu ZUS osobowości prawnej towarzyszy po­mniej­szenie roli społecznego nadzoru nad ZUS, przez co także odchodzi się od ważnego elemen­tu reformy z 1999 roku, który nawiązywał do tradycyjnego modelu polskich ubezpieczeń spo­łecz­nych z czasów międzywojennych. Zawarta w pierwotnym brzmieniu ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych regulacja dotycząca Rady Nadzorczej ZUS, poprzez złożenie w jej ręce istotnych kompetencji, miała oddzielić ZUS od wpły­wu bieżą­cej polityki. Proponowane obecnie zmiany stanowią całkowity odwrót od tego kie­run­ku. Proponuje się pozbawić Radę wszystkich jej kompetencji decyzyj­nych, pozostawiając jedynie kompetencje opiniodawcze. Rada stracić ma kompetencję do zatwierdzania rocznych planów finansowych ZUS i sprawozdań z ich wyko­nania oraz sprawozdań z działalno­ści. Rada stracić też ma kompetencje do powoływania członków Zarządu oraz ustalania ich wynagrodzenia i regulaminu działania Zarządu. Wszystkie te zmiany są sprzeczne z postulatami, jakie Rada formułowała w czasie swojego funkcjonowania, dostrzegając potrzebę nie zmniejszenia znaczenia organu przedstawicielskiego w ZUS, ale jego wzmocnienia i poszerzenia jego kompetencji.

Rada dostrzegła także całkowity brak spójności miedzy projektem ustawy o finansach publicznych, a projektami ustaw mających na celu dokończenie reformy ubezpie­czeń społecznych. Projekt ustawy o finansach publicznych przewiduje dokonanie takich zmian w zasadach funkcjonowania ZUS, które czynią niemożliwym zrealizowanie dużej części zadań, które ZUS ma wykonywać według pozostałych projektów. Nie jest na przykład możliwe, aby ZUS, jako jedno­stka bu­dżeto­wa, mógł wykonać niektóre zadania nakładane na niego w projekcie ustawy o emery­turach kapitałowych z za­kładów ubezpieczeń emerytalnych. W szczególności ZUS nie mógłby utworzyć zakładu emerytalnego. Ten brak spójności pomiędzy poszczególnymi projektami ustaw zwiększa wrażenie, że proponowanym zmianom dotyczącym ZUS nie przyświeca spójna i przemyślana wizja jego funkcjonowania.

A jak nie wiadomo o co chodzi, to o co chodzi??????  🙂 🙂 🙂

+++

I jak teraz ktoś z Państwa chciałby się ustosunkować do dorobku Przewodniczącego RN ZUS to bardzo proszę.

Inne wpisy tego autora