Podatek estoński – szansą na wzrost inwestycji? Przegląd legislacyjny WEI

Doceniasz tę treść?

Premier Mateusz Morawiecki w swoim drugim expose zaproponował nowe podatkowe rozwiązanie dla mniejszych firm, rozliczających się podatkiem CIT. Miałyby one płacić podatek, dopiero wówczas kiedy zdecydują wypłacić sobie dywidendę. Zyski przeznaczone na inwestycje, nie byłyby opodatkowane. O tym pomyśle rozmawialiśmy w gronie zaproszonych ekspertów.

 

W dyskusji udział wzięli:

  • Jakub Bińkowski (ZPP)
  • Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny)
  • Małgorzata Samborska (Grant Thorton)
  • Jacek Rosa (300gospodarka)

Debatę moderował Kamil Rybikowski (WEI)

 

Moderator zadał pytanie od moderatora o tzw. estoński CIT.

Jakub Bińkowski (ZPP) – formuła tzw. estońskiego CIT-u będzie sprzyjała akumulacji kapitału, co jest dobre, gdyż w Polsce mamy z tym duży problem, szczególnie w sektorze MiSP, gdyż nie miał on, kiedy się akumulować. Drugą rzeczą jest efekt proinwestycyjny. Ważne pytanie to czy zakres podmiotowy wśród mających być objętymi nową formułą jest zbieżny z podmiotami, które rzeczywiście inwestują. Od tego właśnie będzie zależała zasadność działania tego rozwiązania. W kwestiach technicznych to zmniejszy się poziom skomplikowania prowadzeniach tych najmniejszych spółek, bo odpada duża część procesów księgowych itd. Kategoria zysku i dochodu nie będzie miała znaczenia, gdyż opodatkowana będzie dopiero wypłata środków. Eliminujemy też problem podwójnego opodatkowania, który jest szczególnie dotkliwy dla małych przedsiębiorców. Pytanie, czy to projektowane rozwiązanie trafi do właściwej grupy podmiotów. Moim zdaniem wprowadzenie estońskiego CIT-u doprowadzi do tego, że powstanie milion rodzinnych spółek, które będą opodatkowane jednolitą stawką przy wypłacie środków. Ważna kwestia to też jakie stawki przewidzi ustawodawca. Obawiam się, że ta formuła opodatkowania zostanie wykorzystana w większości do optymalizacji podatkowej.

Moderator zadał pytanie dot. roli PIE w tworzeniu projektu ustawy. 

Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny) – odbyliśmy z estońską delegacją serie rozmów dotyczących nowej formuły CIT. Estoński podatek to odpowiedź na problem dotykający kraje Europy Środkowo-Wschodniej, które dzięki dobremu otoczeniu makroekonomicznemu mają duże możliwości rozwojowe, ale małe zdolności finansowania przedsięwzięć biznesowych, płytki rynek kapitałowy oraz niski stopień świadomości ekonomicznej małych przedsiębiorców. Wielu z nich finansuje przedsięwzięcia przy pomocy kredytów. Ich wnioski kredytowe są często odrzucane, zaś oni nie znają innych sposobów na pozyskanie kapitału. Estonia, pomimo różnicy wielkości, jest do Polski w wielu aspektach podobna np. w kwestii rozwiniętego systemu świadczeń społecznych. Estońscy przedsiębiorcy bardzo chwalą sobie takie rozwiązanie, uprościło im to działalność. Przyniosło to także wzrost inwestycji o ok. 20% i pomimo początkowo niższych wpływów budżetowych, z czasem zaczęły one wzrastać. Nowe rozwiązanie przyciągnęło także inwestycje zagraniczne. Z biegiem lat w Estonii wypracowano inne ciekawe rozwiązania np. tzw. e-rezydencje podatkową. Pozytywne skutki wprowadzenia takiej formy CIT-u zdecydowanie przeważają nad negatywnymi.

Moderator zadał pytanie o skutki implementacji estońskiego CIT-u, potencjalne problemy.

Marek Kułakowski  (KoLiber) – Liczba spółek objętych estońskim CIT-em będzie duża, jednak patrząc na przykładzie skutków obniżki stawki CIT, możemy obawiać się, że nowa formuła będzie jedynie zabiegiem PR-owym, nieprzynoszącym realnych zmian. Według zapowiedzi premiera, nowa formuła ma dotyczyć mikro i małych przedsiębiorców, czyli zatrudniających do 49 pracowników. Te firmy nie generują dużych wpływów z CIT. Oddziaływanie nowej formy CIT-u będzie iluzoryczne, ale stanie się okazją do jego przetestowania. Plusami koncepcji podatku estońskiego są zdecydowanie jego prostota oraz to, że został już przetestowany w innym kraju członkowskim UE, więc możemy go bez problemu zaimplementować. Jego kolejną zaletą jest brak, w odróżnieniu od podatku obrotowego i normalnego CIT-u, opodatkowania inwestycji. Przedsiębiorcy w Polsce narzekają przede wszystkim nie na wysokość CIT-u, ale jego skomplikowanie, a nowa formuła zdecydowanie go upraszcza. Ten podatek będzie miał bardzo silny charakter akumulacyjny. W Polsce nie mieliśmy roku, w którym mielibyśmy powyżej 20% oszczędności względem PKB, kiedy u „azjatyckich tygrysów” te oszczędności przekraczają 30%. Estoński CIT powinien być jedynie elementem całościowej reformy sektora finansów publicznych, ale takiej reformy nie podjął się jeszcze żaden rząd. Inną kwestią jest to, jak mamy zamiar zająć się opodatkowaniem wypływów środków poza granicę naszego kraju. W Estonii pomimo stawki CIT 20%, wpływy z tego podatku stanowią 1,5% PKB. W Polsce jest to 1,9%, więc luka jest niewielka, a realne opodatkowanie CIT + dywidenda wynosi 34%.

Moderator zadał pytanie dot. wpływu nowej formuły CIT oraz tego jak zadziałała ona w Estonii.

Małgorzata Samborska (Grant Thornton) – W Estonii przedsiębiorcy nie płacą podatku dochodowego w momencie osiągania dochodów, tylko w momencie transferu. Nie składa się zeznań podatkowych na koniec roku obrotowego, a podatek pobierany jest w skali miesiąca od dokonywanych wypłat, oraz od wydatków, które nie są związane z działalnością gospodarczą lub takich, których my nie uznalibyśmy za koszty uzyskania przychodu. Ta koncepcja sprawdza się dlatego, że dotyczy całego systemu, a nie jedynie wybranych sektorów. To upraszcza system, ułatwia i ogranicza czas spędzony na księgowaniu zdarzeń podatkowych. Znika też problem cen transferowych, bo nie ma znaczenia na poziomie krajowym, który przedsiębiorca dokonuje wypłat i generuje dochód. Wyłącza się też wszelkie ulgi podatkowe.W naszym systemie, pomimo istnienia takich ulg wielu przedsiębiorców boi się z nich korzystać z powodu niejasności przepisów. To tworzy problemy, które prostota podatku estońskiego rozwiązuje. Fakt, że podatek jest naliczany w momencie wypłaty, stanowi zachętę do pozostawiania kapitału w spółce, a ten jest zainwestowany. Pomysł, żeby podatek estoński w Polsce odnosił się tylko do małych i średnich przedsiębiorców, spowoduje, że będzie dodatkowym elementem zawiłego systemu, stosowanego na zasadzie wyjątku a nie powszechności. Wtedy może on być wykorzystywany do tworzenia „wehikułów” optymalizacji podatkowej, tworzenia wielu małych firm, aby móc skorzystać z tego rozwiązania, a to wyłącznie komplikuje aktualne rozwiązania. Dodatkowo pamiętajmy, że w mikro i małych przedsiębiorstwach często dochody z działalności firmy są jedynym źródłem dochodu właścicieli, a to oznacza, że nie mogą sobie pozwolić na zostawianie całego dochodu w firmie. Po drugie, to nie jest grupa, od której oczekujemy dużych inwestycji. Według raportu Ministerstwa Finansów „CIT 2018” mamy w Polsce 500 tys. płatników podatku CIT, z czego podatek rzeczywiście płaci tylko 205 tys. w tym 146 tys. to podatnicy uprawnieni do 15% stawki, a tylko 59 tys. płaci w stawce 19%. Lwia część podatników podatku CIT to mali przedsiębiorcy, ale zapłacili oni tylko 2 mld zł podatku CIT, w porównaniu do dużych przedsiębiorców, którzy odprowadzili do fiskusa – 43 mld zł. Więc nawet zostawienie całego kapitału w małych przedsiębiorstwach to strata dla budżetu tylko 2 mld zł. Żeby dopełnić obraz systemu podatkowego w Estonii trzeba wiedzieć, że tam mamy 20% podatek od firm przy wypłacie środków, ale także 20% PIT, bez względu na źródło dochodu (z pracy czy z działalności gospodarczej). Problem przesuwania środków w celach optymalizacji podatkowej nie istnieje w skutek prostoty systemu

Moderator zadał pytanie dotyczące niskiego poziomu inwestycji w Polsce oraz czy podatek estoński jest na to odpowiedzią.

Jacek Rosa (300Gospodarka) – W Polsce jest duży problem z poziomem inwestycji sektorze prywatnym. W perspektywie następnych lat zmniejszą się inwestycje ze środków UE oraz samorządów. Przewidywane jest też spowolnienie gospodarcze. Jeżeli nie wzrośnie skala inwestycji prywatnych, to będziemy mieli problem. Źródeł tego jest kilka, ale najważniejszym jest poziom skomplikowania prawa podatkowego oraz finansowego, a także jego niepewność. Przykładowo pod koniec kwietnia firmy zajmujące się gospodarką odpadami był zmuszone zmienić systemy komputerowe przez zmiany prawne, na które vacatio legis wynosiło 7 dni. Podatek estoński mógłby być odpowiedzią na problem małego poziomu inwestycji, ale ma dotyczyć tylko mikro i małych przedsiębiorców. W Estonii zaletą takiej formy CIT-u jest to, iż zachęca on przedsiębiorstwa zagraniczne do pozostawiania kapitału w kraju, co u nas z uprzednio wymienionego powodu nie wystąpi. Z punktu makroekonomicznego wprowadzenie w Polsce podatku estońskiego będzie miało niewielki wpływ. Rząd boi się stracić wpływy budżetowe, przez co nie zastosuje takiej formy opodatkowania względem wszystkich przedsiębiorstw.

Moderator zadał pytanie o to motywacje rządu przy wprowadzaniu podatku estońskiego.

Jacek Rosa (300Gospodarka) – aktualnie w Estonii procentowe wpływy z podatku CIT są na podobnym poziomie co w Polsce. Negatywne efekty podatku estońskiego są widoczne tylko w okresie kilku lat po jego wprowadzeniu, zaś rząd myśli tylko „do wyborów”. Problemem w planach rządu jest brak kompleksowości proponowanych rozwiązań, przez co system podatkowy stanie się bardziej skomplikowany i podatny na optymalizację podatkową.

Jakub Bińkowski (ZPP) – mimo obniżek stawek CIT w tym roku szykują się rekordowo wysokie wpływy podatkowe, co być może jest wynikiem efektu psychologicznego np. raportowania schematów podatkowych. Nie wiem skąd przekonanie, że instrumenty podatkowe są właściwymi do promowania postawy proinwestycyjnej. Przykładem może by polska firma, która zainwestowała duży kapitał w alternatywny system utylizacji odpadów, po czym niespodziewanie zmieniła się ustawa i spalanie stało się jedynym dopuszczalnym sposobem utylizacji. Niech ktoś szefowi takiej firmy powie, że dzięki estońskiemu CIT-owi będzie mógł sobie inwestować. Problemem jest brak elementarnej stabilności prawa, co zmniejsza stopień inwestycji, który aktualnie wynosi 18%.

Moderator zadał pytanie dot. tego jakich podmiotów będzie dotyczył podatek estoński.

Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny) – analizy cały czas trwają, trudno na to pytanie odpowiedzieć. Taka formuła rzeczywiście rodzi pole do nadużyć. Nie możemy sobie jednak pozwolić na kompleksową rewolucję podatkową w obliczu spowolnienia gospodarczego i rozbudowanego systemu świadczeń socjalnych. Przewidywalność prawna wynika z ciągłości polityki, a z tą w Polsce dotychczas bywało różnie. Co do segmentacji podmiotów dotyczącej nowego CIT-u, to spodziewamy się, że przewidywane skutki negatywne będą mniejsze, niż plusy płynące z tego rozwiązania. Byłaby to forma eksperymentu na małej próbie. Polski przedsiębiorca przez ostatnie dekady pozostawał i pozostaje stłumiony nawałem regulacji prawnych, zaś podatek estoński jest sposobem na uwolnienie potencjału przedsiębiorczości Polaków. Sam estoński CIT nie jest rozwiązaniem samym w sobie. Krok do przodu powinien być zrobiony przez współprace między ministerstwami. Ministerstwo Rozwoju zajmuje się np. od jakiegoś czasu stymulowaniem inwestycji przez bony na innowacje. Gdybyśmy skoordynowali to rozwiązanie z podatkiem estońskim i edukacją wtedy możemy mówić o realnych możliwościach rozwoju takiego przedsiębiorstwa. To jest pewien krok w celu uwolnienia potencjału.

Marek Kułakowski  (KoLiber) – mój negatywny stosunek do pomysłu rządu wynika z tego, że jest on dobry, ale makroekonomiczne przychody będą niewielkie, choć problemy pewnie też. Z czysto pozytywnych efektów nowej formuły, będzie to z całą pewnością pewne laboratorium działania podatku estońskiego w Polsce. Poziom inwestycji nie zależy od polityki podatkowej, ale przede wszystkim od ochrony własności i preferencji czasowej przedsiębiorców. W powoływanych przez Pana Premiera, jako przykłady, azjatyckich tygrysach preferencja czasowa jest niska i co najważniejsze nie było tam czegoś takiego jak państwo socjalne. Wydatki publiczne sięgały tam max. 20% PKB, w Polsce to jest aktualnie 42% PKB. Nie można łączyć państwa socjalnego z koncepcją rozwoju państw azjatyckich. Ceteris paribus estoński CIT jest proinwestycyjny i na tym można zamknąć. Stopień jego istotności jest za to dyskutowalny. Rząd jest zakładnikiem wysokich wydatków socjalnych. Rozszerzono 500+, obniżono wiek emerytalny i widzimy tego społeczne skutki. Prezydent Duda przemierza się już do pomysłu kolejnego obniżenia wieku emerytalnego w sytuacji, w której rodzi się niecałe 400 tys. dzieci, kiedy w latach ’90 było to 600 tys. rocznie W tej kwestii nie pomoże nam żaden podatek.

Małgorzata Samborska (Grant Thornton) – od kilku lat obserwujemy taki sposób działania ustawodawcy, że nowe rozwiązania najpierw stosuje się na określonej, wybranej grupie przedsiębiorców. Tak było np. przy wprowadzaniu jednolitego pliku kontrolnego albo PPK czy przy obowiązkowym split payment. Być może taka sama koncepcja będzie zastosowana wobec idei wprowadzenia podatku estońskiego. Inna sprawa to przytłaczająca liczba zmian w prawie podatkowym, przedsiębiorcy postulują „dajcie nam przynajmniej pół roku bez nowelizacji”.

Moderator zadał pytanie o to czy można domniemywać, że zmiana w CIT doprowadzi do zakładania spółek w celu unikania PIT i czy można zakładać obniżenie wypływów z tego podatku.

Jakub Bińkowski (ZPP) – jak możemy się dziwić niskiej stopie oszczędności, kiedy oprocentowanie lokat jest na śmiesznie niskim poziomie, co zostało wymuszone przez podatek bankowy, a państwo polskie emituje obligacje 0%. Co do pytania, to opodatkowanie podatkiem estońskim małych spółek to jest świetna okazja, żeby zmienić formę prawną działalności. Nie wiem, czy jest to ryzyko, a czy nie raczej skutek uboczny. Doprowadzi to do wzrostu liczby małych spółek, które powstaną w celu zredukowania obciążenia fiskalnego. Nie jest to rezultatem zaplanowanym przez rządzących.

Marek Kułakowski (KoLiber) – to ryzyko można zminimalizować dobraniem odpowiedniej stawki podatkowej, ale by na to spojrzeć kompleksowo, należałoby przejrzeć wszystkie stawki podatkowe różnych form działalności, albo nawet pracy.

Agnieszka Beńko (Polski Instytut Ekonomiczny) – W tej kwestii trzeba zastanowić się jeszcze nad tym, czy taka optymalizacja podatkowa nie powinna być zaraportowana.

Moderator zadał pytanie dot. tego czy powinniśmy założyć, że estoński podatek zostanie rozszerzony na wszystkie podmioty.

Jacek Rosa (300Gospodarka) – w Estonii ta forma CIT-u działa od ponad 20 lat. Wiemy więc, czego możemy się spodziewać. Trudno będzie powiedzieć czy i kiedy ten eksperyment się w Polsce powiedzie. Natomiast z perspektywy pojedynczego przedsiębiorcy dobre jest uproszczenie CIT-u, dzięki czemu księgowość w takim przedsiębiorstwie będzie mniej czasochłonna. Taki eksperyment moim zdaniem będzie trwać min. 5-6 lat.

Moderator zadał pytanie o to czy nowa formuła CIT-u mogłaby być rozszerzona.

Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny) – formuła ta mogłaby być rozszerzona. W innych krajach UE estoński podatek działa segmentowo np. w Niemczech dot. tylko małych przedsiębiorców. Estońska gospodarka jest mała i nie możemy wprost kopiować ich rozwiązań. Przetestowanie tego rozwiązania w mikroskali pozwoliłoby opracować punkty odniesienia i wskaźniki, które można by wykorzystać przy rozszerzaniu tego modelu. Podatek estoński ma wiele innych zalet, co szczególnie ważne w kontekście tego, że małe firmy się w Polsce „zwijają”.

Jacek Rosa (300Gospodarka) – ściągniecie z małych przedsiębiorców obowiązków księgowych jest szczególnie ważne.

Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny) – w Estonii średni czas spędzany na formalnościach związanych z CIT-em zajmuje około 5 godzin, zaś w Polsce 59 godzin. Jeżeli chodzi o samą ustawę o CIT, to w Polsce jest to 300 stron, a w Estonii – kilkanaście.

Jacek Rosa (300Gospodarka) – jeżeli chodzi o statystyki to w Polsce formalności związane z CIT-em zajmują więcej czasu niż w Estonii formalności związane ze wszystkimi podatkami.

Agnieszka Wincewicz-Price (Polski Instytut Ekonomiczny) – z doświadczenia wiem, że kwestia czasochłonności i kosztochłonności uzupełniania formalności jest ważna. Premiuje to duże podmioty, które stać na oddzielny dział prawno-księgowy.

Moderator zadał pytanie dot. tego jaka będzie skala pobudzenia inwestycji w Polsce dzięki takiemu rozwiązaniu.

Agnieszka Beńko (Polski Instytut Ekonomiczny) – 25% byłoby świetne, ale nie wiem jak dalece jest to realne w sektorze mikro i małych przedsiębiorstw.

Moderator następnie zakończył dyskusję. 

 

Inne wpisy tego autora

Startujemy z nowym projektem podcastowym!

Startujemy z nowym projektem podcastowym!

Wolność w Remoncie łączy siły z Radiem Wnet, Igorem Janke, Krzysztofem Wojczalem i Wojciechem Sirykiem! QUALITY CONTENT to zbiór aspiracyjnych i z górnej półki kanałów

O przyszłości gotówki w naszym kraju zdecydują Polacy

W związku z postępem technologicznym, globalna rewolucja finansowa premiuje płatności bezgotówkowe. Ograniczanie fizycznej gotówki w obiegu gospodarczym jest niestety regulacyjnie wspierane przez polityków. Eksperci, którzy