Podróż w czasie, czyli jak z indora zrobić kaczora

Doceniasz tę treść?

Czy opozycja może wygrać wybory? Oczywiście że tak, wystarczy tylko, że PiS – tu przytoczymy klasyka myśli niekoherentnych – rozjedzie po pijanemu na pasach zakonnicę w ciąży. Owszem pijani w tym PiS-ie to oni są, ale nie ma doniesień, by wyturlali z garażu choćby Poloneza, a zakonnica z kimś się pitygryliła, albo chociaż poddała zabiegowi in vitro.

 

Sklecona opozycja wpadła jednak na genialną myśl, że przed jesiennymi wyborami warto jednak zrobić jakąś kampanię propagandową, a nawet rozjechać się po kraju i porozmawiać z ciemnym ludem. Lato już mamy i natura sprzyja temu szlachetnemu przedsięwzięciu. Wiemy już nawet gdzie w terenie pojawią się nasi zacni i szczerzy europejscy demokraci. Będą to Sopot, Międzyzdroje, Dębki, Chałupy, Hel, Ustka, Zakopane, Bukowina, Szklarska Poręba, Mikołajki, Węgorzewo, Nałęczów (świetne spa i z Warszawy blisko), a być może nawet jakaś miejscowość w Bieszczadach, bo podobno nikt tam widłami europoseł Łukacijewskiej nie przepędzał.

Wsłuchają się więc wiosenni, nowocześni i europejscy w głos prostego człowieka, poznają jego dole i niedolę, krzywdy wiekuiste, a nawet być może co niektórzy napiją wódki, albo nawet sami zaoferują wieśniakom jakiś świeży towar. Doceniony, otoczony troską naród z wdzięczności pójdzie wtedy jesienią do lokali wyborczych i zagłosuje, by nim jasno oświetleni władali. Proste, prawda? No niestety bynajmniej nie.

Z naturą wygrać się raczej nie da i gulgoczący indor nie zmieni się z dnia nadzień w kaczora. W całym tym zamyśle o rozjechaniu się w teren i sposobie przedstawienia go jest już jakiś fundamentalny fałsz. I nie chodzi o to, że panowie za namową speców od wizerunku będą mieli podwinięte rękawy koszul (uwaga na okolice Łasku, bo tam można za to po ryju dostać. Podwinięte rękawy to znak, że szukamy okazji do bitki), by pokazać, że znają trud pracy, a panie wdzieją kreacje, by od gospodyń się nie odróżniać. Chodzi o coś znacznie głębszego – o to, że pojadą tylko i wyłącznie po głosy. Nie po to, by poznać wolę swego pracodawcy jakim ów lud jest i potem ją wypełnić, ale tylko po to, by się podlizać i obietnicą przekupić. Postawy lekceważenia, czy wręcz pogardy nie da się porzucić, bo ona jest już w DNA naszych postępująco postępowych Europejczyków. Stąd te powtarzające się od 26 maja apele o nieobrażanie wyborców. Jeżeli opozycja sama sobie musi przypominać tak proste sprawy, to znaczy, że nie ma już prawie dla niej nadziei. A przecież widać, że i to nawoływanie nie przynosi żadnych skutków, bo własnej natury i tak nie da się przezwyciężyć.

Opozycja funkcjonuje już w zupełnie innym świecie. To Warszawa, Strasburg, Bruksela, Berlin, etc. W wielkim uproszczeniu mógłbym powiedzieć, że oni – ci ze skleconej opozycji – są już Europejczykami, więc nic dziwnego, że nie mogą uzbierać głosów u Polaków. A kto by tam chciał głosować na obcego. Lepszy swojak choćby i byle jaki. Proces integracji z Europą, nawet na poziomie osobistym jest tak głęboki, że przejęli od niej to co jest w niej także złe, a więc np. pogardę dla ludu, dla populizmu.

Wystarczy się dobrze rozejrzeć po Unii, by zrozumieć, jak bardzo elity oderwały się od swych obywateli. Chcą rządzić ponad nimi i uznają, że przeciętny człowiek jest zbyt głupi, by wiedzieć co jest dla niego dobre, więc my jasno oświetleni musimy robić co do nas należy, nie pytając się nawet o zdanie. Obywatele Europy nie są suwerenami i pracodawcami, a tylko dostawcami podatków i głosów wyborczych. Jeżeli ktoś zapatrzył się w Macrona i podziwia go i jednocześnie nie dostrzega jego arogancji, tego jak bardzo znienawidzony jest przez własnych obywateli, tego, że nigdzie nie może się pokazać, to znaczy, że nic nie rozumie z otaczającej rzeczywistości. Albo i rozumie, że właśnie uważa, że lud jest zbyt głupi, więc mniejsza o jego racje i emocje. Możemy je pominąć i odwołać się do nich tylko wtedy gdy są wybory, albo ów lud wyjdzie na ulice.

Wśród niezliczonych błędów jakie opozycja popełniła kilka jest kardynalnych i to na poziomie strategicznym. Po pierwsze jest anachroniczna w swej postępowości. Jesteśmy nieco „zapóźnieni” i taka jest też opozycja – na etapie, na którym Europa była powiedzmy 10-20 lat temu. Wtedy nie było masowych ruchów populistycznych, otwartego buntu mieszkańców wielu krajów, rozpalonych emocji, gorących sporów. Wszystko to funkcjonowało sobie gdzieś na marginesie. Opozycja tak bardzo chce integracji ze światem, a zachowuje się jakby nie zauważyła, że już nie rządzi Obama, że wydarzył się Brexit, że populiści mają pełnię władzy we Włoszech, etc. Nadgoniła czas, ale zaledwie do początku XXI wieku, kiedy wydawało się, że nudna demokracja liberalna jest już wybranym modelem na wieki wieków amen. Inaczej mówiąc, opozycja jest zacofana, a zacofany jeszcze bardziej PiS zacofany nie jest, bo akurat jest w miejscu do którego świat zaczął zawracać. I się Państwo, proszę Państwa, o tym na własne oczy przekonają, bo wąsaty od lat 80-ych Janusz, będzie za chwilę modniachą, bo właśnie wąsiska wracają. Kto wie, może nawet i pekaesy, czyli bokobrody się pojawią. Tak jak brody (Mam takiego przyjaciela fotografika, który zawsze nosił zarost i zawsze wyglądał jak ruski chłop i burłak na Wołdze z obrazów Repina. A teraz to on jest drwaloseksualny, albo nawet Wikingoseksualny).

Kolejnym strategicznym błędem skleconej opozycji jest całkowita nieświadomość tego, że każdy proces wymaga czasu. Jak pojadą wreszcie na to wioskę do Kostomłotów i Odrzywołów to może zrozumieją, że jak posadzili ziemniaki w kwietniu, to muszą im dać czas, by wyrosły, a wykopki są na jesieni i dopiero wtedy można z nich upędzić wódki. Bo jak się upędzi ją w kwietniu zamiast owe bulwy zasadzić, to na jesień nie będzie czego wykopać i pić.

Do wszystkiego, nawet do głupoty, trzeba dojrzeć. Społeczeństwa zachodnie do niektórych rozwiązań dochodziły kilkadziesiąt lat. Zmieniały się powoli demograficznie i kulturowo. Zaś sklecona opozycja chce byśmy wszystko załatwili w ciągu jednej dekady, żebyśmy po kilku latach podstawówki od razu pisali magisterkę z postępowości i nowoczesności. Najlepszym przykładem jest ów pomysł utworzenie jednego federacyjnego państwa europejskiego. Ledwie Polacy, Słowacy, Litwini, etc. mają swoją suwerenność, a już mieliby ją oddawać. Trzeba pozwolić się nią chociaż trochę nacieszyć. Może też za 20 lat za światłymi Verhofstadtem i Macronem dojdą do wniosku, że idea państwa narodowego, to w gruncie rzeczy idea nazistowska i z radością oddadzą władzę Junckerowi, ktokolwiek nim wtedy będzie. Póki co opozycja zamęcza Polaków chcąc by „dojrzewali” w przyspieszonym tempie i nie trzeba się było za nich w Brukseli wstydzić jak junior manager w agencji reklamowej za ojca, który do niego ze wsi do Warszawy w odwiedziny przyjechał.

Kampania wyborcza pokazała też, że sklecona opozycja jest niedouczona w najbardziej podstawowych sprawach. Najwyraźniej tak się zapatrzyła na Zachód , że wydaje jej się, że tak jak tam 80 – 90% obywateli mieszka w miastach. Tymczasem w Polsce ponad 60% to wioska, małe i nieduże miasteczka. Opozycja w harmonijny sposób połączyła arogancję z ignorancją. Bo niby i jakoś tam wie jaka jest demografia Polski, ale uznała, że ten małomiasteczkowy i wioskowy lud jest za głupi, by coś tam o europejskich sprawach wiedzieć, więc się nie będzie chciał wypowiadać i na wybory nie pójdzie. A tu proszę, zrobił jaśnie państwu na złość i poszedł.

Oczywiście PiS jest równie cyniczny w podejściu do obywateli i traktowania ich jako dostawców głosów. Tyle, że jest bardziej pracowity i na swój sposób swojski dla tych wszystkich mieszkańców Polski B, C, D, E, Ę, etc. Dlatego może pokazać się w Poddębicach gdzie zagra mu orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej. Skleconej opozycji pozostają klimatyzowane sale konferencyjne i aule uniwersytetów w Warszawie, Gdańsku, Łodzi.

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem w jaki sposób opozycja miałaby teraz z tym ludem gadać. To kwestia jakiejś elementarnej autentyczności i wiarygodności. Zawsze można sobie przeczytać „Wesele” Wyspiańskiego i ulec fascynacji polskim chamem, zupełnie jak artyści Młodej Polski. Albo postudiować dzieło Oskara Kolberga „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce”.

Tak, czy owak by odnaleźć wyborcę opozycja musi nie tylko rozjechać się po Polsce, ale też odbyć podróż w czasie. A to już jest znacznie trudniejsze.

Inne wpisy tego autora