- Już za niewiele ponad tydzień zacznie obowiązywać Polski Ład.
- Warsaw Enterprise Institute negatywnie ocenia tę reformę, przede wszystkim w zakresie prawa podatkowego, a za rzecz szczególnie szkodliwą uznaje pośpieszny tryb ich wprowadzania.
- Coraz większy pęd legislacyjny towarzyszący wprowadzaniu kolejnych aktów prawnych krępuje rozwój firm, nie dając im czasu na dostosowanie się do zmian, zwiększając systemową niepewność i ograniczając inwestycje.
- Tendencja do nakazowej zmiany otoczenia regulacyjnego bez odpowiednich okresów przejściowych pojawia się także na poziomie Unii Europejskiej.
- Warsaw Enterprise Institute postuluje wydłużenie vacatio legis w odniesieniu do prawa gospodarczego do 12 miesięcy i wprowadzenie adekwatnych okresów przejściowych dla branż szczególnie dotkniętych nową legislacją
Polski Ład ma zmienić oblicze Polski. Istnieje jednak obawa, że zmieni jej oblicze nie tak, jak spodziewają się tego rządzący. Polska ma dzisiaj jeden z najbardziej skomplikowanych systemów podatkowych i prawnych w całej Unii Europejskiej, a po wprowadzeniu Polskiego Ładu może zdobyć wątpliwy zaszczyt pierwszeństwa w tej dziedzinie. Wystarczy powiedzieć, że nowy system podatkowy to nie tylko wyższa kwota wolna od podatku, co jest akurat dobrym rozwiązaniem, lecz także 11 nowych ulg, a każda ulga to osobny system naliczania, rozliczania i kontroli. Algorytmy nowego systemu są tak nieprzejrzyste, że nawet ZUS ma problem z ich zrozumieniem, czego wyraźnym sygnałem jest to, że kalkulator ZUS służący obliczaniu nowej składki zdrowotnej pojawi się dopiero w drugiej połowie stycznia 2022 r. Polski Ład ogłoszono w maju tego roku, jednak aż do jego uchwalenia w końcówce października nie były znane szczegółowe ustalenia. Nawet po uchwaleniu – a jeszcze przed wejściem w życie – ustawy tworzące Ład jeszcze nowelizowano. Kolejne nowelizacje są, biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę, kwestią czasu.
Nie może być uznana za dobrą reforma wprowadzana w tak krótkim czasie. Ekspresowo, doraźnie oraz bez należytego przemyślenia stanowione prawo zaskakuje przedsiębiorców, uniemożliwiając im planowanie działalności gospodarczej i dostosowywanie się do zmian regulacyjnych. W efekcie skutkuje to zmniejszonym apetytem na inwestycje, co widać wyraźnie w statystykach: stopa inwestycji w Polsce wynosi ok. 17 proc., gdy wg ogłoszonego w 2016 r. planu Morawieckiego, powinna wynosić co najmniej 20 proc.
Rozchwianie legislacyjne widoczne jest właściwie w każdej dziedzinie prawa gospodarczego, nie tylko w podatkach. Z nagła ogłaszane są zakazy bądź regulacje, które mogą zniszczyć całe branże. Weźmy branżę futrzarską, przed którą stało widmo delegalizacji jeszcze w 2020 r. Widmo zniknęło, ale na jak długo, tego przedsiębiorcy nie wiedzą. Niepewność wzrosła, inwestycje zmaleją. Albo weźmy branżę browarniczą, która została zaskoczona planami regularnych, corocznych podwyżek akcyzy, które ograniczą jej rentowność i podniosą ceny. W przypadku przewozów taksówkowych w oparciu o nowoczesne aplikacje oraz krótkoterminowego najmu nieruchomości także istnieje olbrzymia przestrzeń niepewności, czy, kiedy i w jakim trybie legislator podejmie znaczące kroki regulacyjne. Niestety, zjawisko kompulsywnego stanowienia prawa zaczyna być widocznie także na poziomie przyjmowanych w Brukseli dyrektyw. Przy okazji wprowadzania niektórych dyrektyw, rozważa się dzisiaj całkowitą rezygnację z okresów przejściowych dla objętych nimi branż, przykładem może być np. zapowiadany zakaz sprzedaży smakowych alternatywnych wyrobów tytoniowych.
Teoretycznie w polskim prawie obowiązuje zasada vacatio legis, zgodnie z którą akty prawne wchodzą w życie po upływie 14 dni od ich ogłoszenia. W praktyce dopuszczone są wyjątkowe uzasadnione ważnym interesem państwowym sytuacje, w których okres ten można skracać. Ocena, które sytuacje kwalifikują się do wyjątkowych, jest jednak wysoce subiektywna, stąd łatwość legislatorów w pomijaniu okresu 14 dni. Dotyczy to zwłaszcza aktów prawnych w zakresie podatków. Grant Thornton wylicza, że w 2020 r. aż 50 proc. ustaw podatkowych miało vacatio legis krótsze niż 14 dni, a średni czas wdrażania rozporządzeń podatkowych skrócił się do zaledwie 3,5 dnia.
Nie dość, że skraca się okres wchodzenia w życie ustaw i rozporządzeń, to redukowany jest także czas ich procedowania. Wg analiz Grant Thornton do wejścia do UE jedną ustawę przygotowywano średnio 200 dni, dzisiaj to zaledwie 77 dni. Z kolei same ustawy przyjmowane są często już po drugim czytaniu. Odsetek ustaw przechodzących pełne trzy czytania spadł do 20 proc. z 50 proc. w porównaniu z okresem sprzed 15–20 lat. Prezydent składa zaś pod nimi swój podpis już średnio po 6 dniach, zamiast – jak to dawniej bywało – po 25.
Warsaw Enterprise Institute rekomenduje wszystkim decydentom mającym wpływ na stanowienie prawa całkowitą zmianę filozofii w tej materii poprzez przyjęcie 5 zasad systemowych:
- Wydłużenie vacatio legis.
- Wprowadzanie wszystkich zmian jednego dnia tj. od 1 stycznia kolejnego roku kalendarzowego.
- Wygaszanie przepisów w razie braku pozytywnej ewaluacji.
- Wprowadzenie zasady „Dwa za jeden”: jeden nowy przepis w zamian za usunięcie dwóch istniejących.
- Prowadzenie regularnych przeglądów regulacyjnych.