Rosja nieograniczonych możliwości

Doceniasz tę treść?

Dla ogromnych rzesz Niemców, nawet zagrażająca interesom ich państwa Rosja i tak posiada magiczny urok. To nie powinno dziwić, bo od wieków najbardziej obrotnym z nich oferuje możliwości zrobienia karier, które byłyby nie do pomyślenia nigdzie indziej.

Czytając zeszłotygodniowy artykuł, jaki Gerhard Schröder opublikowała na łamach dziennika „Handelsblatt”, można odnieść wrażenie, że sprowadza się on do jednego przesłania – nie lękajcie się. Były kanclerz Niemiec zapewnia w nim czytelników, że: „Przez ponad 50 lat Rosja i dawny Związek Radziecki były wiarygodnym dostawcą (gazu – przyp. aut.) – dotyczyło to również czasów prawdziwej zimnej wojny. Rosja nie stanowi więc wroga w gazowej zimnej wojnie”. O szaleństwo cenowe na rynku gazu i skokowy wzrost kosztów energii były kanclerz Niemiec obwinił Chiny oraz inne państw azjatyckie, wykazujące ogromne apetyty na błękitne paliwo.

Tak właśnie Schröder od kilkunastu lat uczciwie wykonuje swoją pracę najbardziej wpływowego lobbysty Kremla, dbającego o promowanie pozytywnego wizerunku Rosji oraz jej interesów nie tylko w Niemczech, ale też całej Europie Zachodniej. W nagrodę od grudnia 2005 r. szefuje Radzie Nadzorczej spółki Nord Stream AG, będącej własnością Gazpromu. Zaś w 2017 dodatkowo objął identyczną posadę w koncernie energetycznym Rosnieft, którego większość akcji posiada państwo rosyjskie. Poza tym były kanclerz zawsze może liczyć na łaskawość, publicznie okazywaną mu przez Władimira Putina. Gdy ten w 2018 r., obejmując po raz kolejny urząd prezydenta, został zaprzysiężony na Kremlu, jedynie trzy osoby dostąpiły zaszczytu złożenia mu gratulacji. Byli to: patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl I, premier Dmitrij Miedwiediew oraz Gerhard Schröder – przy czym ów stał w kolejce przed rosyjskim premierem. Zapracował sobie na to, jeszcze na początku tego stulecia, kiedy przyjął ofertę Kremla, odnośnie do budowy pierwszej nitki Nord Stream, a następnie zapewnił jej wykonawcom gwarancje finansowe rządu RFN.

Oprócz użytecznych na co dzień dla Moskwy funkcji, były kanclerz pełni też jeszcze jedną, być może nawet ważniejszą, bo ponadczasową. Jest on mianowicie żywym banerem reklamowym, komunikującym Niemcom (i nie tylko im), że opłaca się pracować dla Kremla. Przy okazji kontynuując długą tradycję, czyniącą z Rosji miejsce, które Niemcy śmiało mogą nazywać swoją Ziemią Obiecaną. Działo się tak już w XVI wieku, lecz pierwsze, naprawdę spektakularne kariery przybysze z ziem niemieckich zaczęli robić w Imperium Romanowów za rządów Piotra Wielkiego. Na jego dworze wybił się ubogi szlachcic z Bochum – Heinrich Johann Ostermann. Już po dwóch latach służby powierzono mu w 1718 r. kierowanie rosyjską delegacją podczas negocjacji pokojowych ze Szwecją, kończących III wojnę północną. Emigrant z Bochum odnalazł wówczas w sobie rosyjskie korzenie i przechrzcił się na Andrieja Iwanowicza Ostermann. Natomiast za udane prowadzenie rozmów pokojowych Piotr Wielki nagrodził go tytułem barona.

Gdy car zmarł baron Ostermann przetrwał w Petersburgu walkę o tron, a następnie ułożył sobie znakomite relacje ze swoim rodakiem Ernestem Janem Bührenem. Tę karierę zaczynał jako dworzanin (i nie tylko) księżniczki Anny Iwanowej Romanow. „Jak twierdzą współcześni, uzależnienie Anny Iwanowny od Birona było niezwykłe. Anna Iwanowna myślała i postępowała tak, jak sugerował jej ukochany. Wszystko, co robiła, wychodziło w istocie od Birona” – twierdzi na kartach biografii cesarzowej Rosji Mikołaj Kostomarow. Nazwiskiem Biron zaczął się posługiwać Bühren, gdy słusznie uznał, że zamiast prozaicznym Niemcem lepiej być romantycznym szlachcicem z Francji. Jego kariera „przez łóżko” nabrała rozpędu, kiedy niespodziewanie w 1730 r. Anna została wyniesiona na carski tron. Cesarzowa imperium dzierżyła władzą absolutną, ale je poczynaniami kierował kochanek. „Kanalia Biron pragnął tylko bogactwa, sławy i władzy” – twierdzi nieco emocjonalnie Michaił Heller w „Historii Imperium Rosyjskiego”. W każdym razie caryca zapewniła mu fortunę, olbrzymie dobra ziemskie oraz wymusiła na cesarzu Karolu V Habsburgu, by ten nadał Bührenowi tytuł hrabiego Rzeszy. Odtąd przez dekadę niepodzielnie władali Rosją hrabia Biron, kontrolujący polityką wewnętrzna oraz baron Ostermann, który jako wicekanclerz zajął się polityką zagraniczną. Jako dowódcę całej armii dokooptowali sobie Christopha von Münnicha, najemnego wojaka z miasteczka Neuenhuntorf. Cesarzowa Anna bez mrugnięcia okiem mianowała go rosyjskim feldmarszałkiem.

Te trzy spektakularne kariery stały się na tyle głośne, że do Petersburga zaczęli napływać migranci z Rzeszy, marzący o bogactwie i władzy. Jak ujął to potem obrazowo rosyjski historyk Wasilij Kluczewski: „Niemcy sypnęli się do Rosji jak śmieci z dziurawego worka, oblepili dwór, obsiedli tron, obejmowali wszystkie lukratywne posady w administracji”. Ten stan rzeczy Rosjanie ochrzcili mianem: „bironowszczyzny”. Notabene to właśnie wówczas zawiązany został pierwszy sojusz Rosji z krajami niemieckimi: Prusami oraz Austrią, mający na celu utrzymanie trwałej kontroli nad Rzeczpospolitą. Kiedy polskiej szlachcie uroiło się, że może wybrać króla bez pytania Petersburg o opinię i został nim Stanisława Leszczyński, baron Ostermann zarządził interwencję zbrojną, a operację wyniesienia na polski tron Augusta III Sasa przeprowadził feldmarszałek von Münnich.

Rosyjskie elity próbowały rozprawić się z „bironowszczyzną” zaraz po śmierci cesarzowej Anny w 1740 r., gdy regentem Imperium Romanowów został hrabia Biron, sprawujący opiekę nad liczącym sobie kilka miesięcy carem Iwanem IV. Doszło wówczas do przewrotu i na tronie zasiadła córka Piotra Wielkiego Elżbieta Romanowa. Jednocześnie Ostermanna skazano na łamanie kołem, a von Münnicha na poćwiartowanie. Jednak nowa caryca obu ułaskawiła i jedynie Biron spędził rok na zesłaniu w Pełymie. Inni, mniej wpływowi emigranci z Rzeszy nawet nie zdążyli wypaść z łask.

Kiedy młody uczony Michaił Łomonosow w 1743 r. wszczął protest na rosyjskiej Akademii Nauk przeciwko temu, że wszystkie stanowiska profesorskie obsadzają Niemcy, trafił na 8 miesięcy do aresztu. Nawet on z czasem pogodził się z tym, że dla „Germańców” Rosja to szczególne miejsce. Za jego życia carem został Piotr III syn księcia holsztyńsko-gottorpskiego Karola Fryderyka, który poślubił niemiecką księżniczkę Zofię Fryderykę Augustę z rodu Anhalt-Zerbstów. W tym związku to ona okazała się lepszym politykiem i po zawarciu cichego sojuszu z feldmarszałkiem von Münnichem odebrała tron swemu, niezbyt rozgarniętemu mężowi. Potem został on po cichu zgładzony. Grę trójki Niemców o władzę nad Imperium Romanowów zakończyła transformacja Anny. Dzięki wsparciu von Münnicha mogła ogłosić się cesarzową Katarzyną II Romanową, choć w jej żyłach nie płynął nawet mikrogram krwi tej dynastii. Ale, że rządziła ciężką ręką, nikt tego nie śmiał wypomnieć. Jeden profesor Łomonosow musiał nosić jakąś zadrę w sercu. Kiedy, jako prekursor chemii fizycznej, został najsławniejszym w świecie rosyjskim uczonym, cesarzowa Katarzyna II osobiście odwiedziła go w laboratorium. Wówczas to, w obecności dworzan zapytała, jak mogłaby nagrodzić naukowca za tak wybitne dokonania? „Pani! Uczyń mnie Niemcem!” – odparł bez chwili namysłu Łomonosow.

W kolejnym stuleciu niewiele się w Rosji zmieniło. Car Aleksander I, zakładając w Dorpacie elitarny uniwersytet, w akcie erekcyjnym zapisał, iż uczelnia ma zadanie: „pośredniczyć stale w przelewaniu na Cesarstwo Rosyjskie cywilizacji europejskiej”. Następnie oficjalnym językiem wykładowym uczynił tam język niemiecki. „Dorpat był uczelnią rosyjską, jednak pod względem intelektualnym, składu kadry profesorskiej oraz studenckiej była to uczelnia niemiecka, należąca do największych niemieckojęzycznych uniwersytetów ówczesnej Europy” – zauważa Agnieszka Królczyk w monografii „Rosjanie i Rosja w relacjach Polaków podróżujących na Wschód (1795–1863)”.

Przez kolejne stulecie na carskim dworze, wyższych uczelniach, w korpusie oficerskim oraz sferach przemysłowych elity tworzyli emigranci z Niemiec lub ich potomkowie. Czerpiąc z tego liczne korzyści. Czemu tak się działo, jasno wyłuszczył car Mikołaj I, stwierdzając: „szlachta rosyjska służy państwu, a Niemcy służą nam”. Mając na myśli pod liczbą mnogą siebie oraz kolejnych władców imperium.

Inne wpisy tego autora

Niemcy potrafią grać w zielone

Polski przemysł ma się słabo, za to niemiecki otrzyma kilkadziesiąt miliardów euro dotacji. Aplikowanych tak, żeby żadna z unijnych instytucji, stojących na straży uczciwej konkurencji,

Trudne dni dla Niemiec

„Dni Niemiec jako superpotęgi przemysłowej dobiegają końca” – twierdzi „Bloomberg”. Amerykańska agencja informacyjna może mieć rację, a to rodzi pytanie, co dalej z niemiecką demokracją?

Już za rok prezydencja!

Instytucja prezydencji UE sięga czasów Konrada Adenauera, który sprawował ją jako pierwszy. Od tamtego czasu instytucja prezydencji ewoluowała. Od wprowadzenia nowego systemu liczenia głosów w