Inflacja prawie 7 procent. Polacy nic się nie stało!

Doceniasz tę treść?

Inżynier Adam Glafiński jest dyrektorem handlowym w firmie Toilet S.A. z siedzibą w podwarszawskiej miejscowości. Tam znajduje się biuro, zakład produkcyjny i magazyn. Pan Glafiński objął tę odpowiedzialną funkcję w czerwcu 2016 roku. Protegował go prezes Jarosław Kaczorowski, kolega Glafińskiego jeszcze z czasów studiów na Politechnice Warszawskiej. Już wtedy wspólnie balowali, jeździli na narty, zdarzały się wspólne dziewczyny i inne atrakcje. Mimo imprezowego stylu życia obydwaj dobrze się uczyli i po końcowych egzaminach z łatwością znaleźli dobrą pracę.

Po latach spotkali się właśnie w Toilet S.A. Firma prężnie działała na rynek, produkując i sprzedając muszle klozetowe, pisuary, umywalki i wanny. Współpraca byłych studenckich kolegów układała się pomyślnie. Udane to były lata, bo rynek deweloperski rósł bardzo dynamicznie, a więc zapotrzebowanie na produkty firmy szybko podążało za rosnącą liczbą oddawanych mieszkań i powierzchni biurowych. Spółka otrzymywała liczne nagrody i wyróżnienia od branżowych magazynów i portali. Były więc okazje do balowania jak za studenckich czasów. Puchary i dyplomy zdobiły recepcję biurowca, aby każdy interesariusz wiedział, z jakim potentatem ma do czynienia.

Dyrektor Glafiński odpowiedzialny był za coroczne ustalanie celów sprzedażowych i pilnowanie, aby te cele się sprawdziły. I tak było przez lata. Ale przyszedł rok bieżący i już w październiku było widać, że coś się posypało. Cele na rok 2021 okazały się nierealistyczne. I to nie jakieś tam małe odstępstwa w wynikach sprzedażowych, ale całkowita zapaść. Różnica w stosunku do założonych w biznesplanie celów sięgnęła niespotykanych rozmiarów. Co gorsza, prognozy na kolejne miesiące stawały się jeszcze gorsze.

Inżynier Glafiński nijak nie potrafił wyjaśnić przyczyn. Coś mętnie mówił o pandemii, zerwanych łańcuchach dostaw i problemach z dostępnością komponentów chińskich. Brzmiało to mało wiarygodnie, bo inne firmy jakoś sobie radziły. Pewnie gdzieś popełniono błędy, na coś nie zwrócono uwagi. A może kierownictwo firmy popadło w rutynę, kierując się zasadą „jakoś to będzie”. A może wiedziano, że „nie będzie”, ale obawiano się zawczasu wprowadzić programy naprawcze. W sumie obojętne, firma się stacza.

Prezes Kaczorowski, mający w spółce 35 procent akcji (reszta jest rozproszona na mniejszych akcjonariuszy), broni Glafińskiego jak tylko potrafił. To logiczne, błędy w prognozach dyrektora obarczają też prezesa. Choć ten zgodnie ze statutem spółki koncentrować się miał na wzornictwie i nowych produktach oraz akcesoriach łazienkowych. Obrona wynikała rzecz jasna także z przyjacielskich relacji obu panów i latach wspólnej, najpierw studenckiej, a później zawodowej drogi.

Jednak pozostali akcjonariusze zgodnie i zdecydowanie domagają się dymisji Glafińskiego. Co zrobi prezes Kaczorowski? Czy będzie za nieprzedłużaniem kończącego się kontraktu z dyrektorem, czy wykorzystując swoją bardzo silną pozycję w spółce do końca będzie go bronił. Pytanie tylko, do jakiego końca.

Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe. Tytuł tekstu nie odnosi się do jego treści.

Inne wpisy tego autora

Każdy z nas może walczyć z Putinem

Robert Lewandowski wystąpił w ostatnim meczu ligi niemieckiej z kapitańską opaską w barwach flagi Ukrainy. Po zawodach powiedział: „są sprawy ważniejsze niż piłka nożna” i

Ceny regulowane i homo sovieticus

To, że rządząca formacja zwana dla niepoznaki prawicą realizuje socjalistyczną wizję społeczno-gospodarczą, wiadomo od lat. Transfery socjalne na niespotykaną skalę, zadłużanie budżetu, państwowa deweloperka, repolonizacja