Awantura o mandaty z prawdziwym problemem w tle

Doceniasz tę treść?

Wszyscy zainteresowani sprawami publicznymi emocjonują się projektem zmian w postępowaniu mandatowym. Oburzenie jest zasadne, ale napiszmy wprost – obecny projekt uniemożliwia realną dyskusję o mandatach.

 

Projekt poselski, który trafił do Sejmu, jest skrajnie kontrowersyjny. Po pierwsze, daje nadmierną władzę policjantowi lub innemu funkcjonariuszowi, dając prawo do wystawiania natychmiastowo egzekwowalnych mandatów. Po pierwsze, odbiera to prawo do sądu, bo kara byłaby nakładana w sprawach spornych przed posiedzeniem sądu. Po drugie, to naruszenie domniemania niewinności. 

W dyskusji teoretycznej często umykają możliwe skutki regulacji. A te byłyby – w skrajnym przypadku – zupełnie nieprzewidywalne. Czy wyobrażacie sobie działanie sklepikarza karanego codziennie mandatem 500 zł, w kontrowersyjnym stanie faktycznym, za rzekome złamanie przepisów? Zanim dojdzie do rozprawy sądowej – nie będzie sklepu, nie będzie biznesu, nie będzie realnej szansy na sprawiedliwość. Wszystko zniknie bez wyroku sądowego, wykończone przez seryjnie wystawiane mandaty. A ten przykład można zwielokrotnić. W „nowym trybie” państwo może skutecznie nękać taksówkarzy, przedsiębiorców, ale też osoby biorące udział w zbiorowych protestach. Uciążliwość kar nakładanych i egzekwowanych przed rozstrzygnięciem sądowym może doprowadzać do ludzkich dramatów.

Idąc dalej, szanuję pracę polskiej policji, ale w każdej dużej grupie ludzkiej znajdą się osoby nieuczciwe, albo „specyficznie” postrzegające swoją rolę społeczną. Czy całkowicie można wykluczyć możliwość, że nowe przepisy będą wykorzystywane celowo do nękania określonych ludzi czy grup? W mojej ocenie obawa, że może dochodzić do „prewencyjnego karania” jest realna. Swoją drogą – co za absurdalna i niebezpieczna konstrukcja „prewencyjne karanie”. 

Do tego dochodzi jeszcze jedna okoliczność. Dziś w przypadku sporu w sądzie o wykroczenie to policja musi udowodnić winę sprawcy. W nowej sytuacji – to obywatel musiałby udowadniać swoją niewinność. Niekonstytucyjne i złe to rozwiązanie. Dlatego wprowadzenie proponownych rozwiązań wydaje się nie tylko niekonstytucyjne, ale też skrajnie niebezpieczne.

Do tego dołożę jedną uwagę. Polska jest krajem wyjątkowo bezpiecznym. Wskaźniki przestępczości nie należą do wysokich. Polskie protesty uliczne, nawet te pozornie najostrzejsze, są znacznie bardziej cywilizowane niż w wielu miejscach w Europie. Co więcej, nadmierny radykalizm protestów natychmiast jest odrzucany przez większość społeczeństwa, co było widać w przypadku protestów po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Radykalizacja protestujących, niszczenie kościołów i „promocja” hasła „wy…ać” przyniosły natychmiastowy spadek poparcia dla tych protestów. Nie ma zatem żadnych poważnych przesłanek, by tak drastycznie wzmacniać uprawnienia policji i służb państwowych.

Z drugiej jednak strony – powiedzmy szczerze. W obecnym kształcie wypada coś z postępowaniem mandatowym zrobić. Nie ma sensu tworzyć rozbudowanych procedur dla oceny prostych spraw o wykroczenia. Rozwiązanie wydaje się proste – wprowadzenie jednej instancji w takich sprawach, gdy proponowaną karą jest wyłącznie grzywna, np. do 1000 zł. 

Jak wyglądałoby to w praktyce? Policja próbuje nałożyć mandat, obywatel odmawia, sprawa trafia do sądu (np. sędziego pokoju), który w czasie odformalizowanej rozprawy ocenia sprawę i wydaje decyzję. Ostateczną.

Proste, jasne, czytelne. Dające poczucie prawa do odwołania, ale też pozwalające na szybkie ukaranie. Możliwość nadużyć – niewielka, chodziłoby tylko o wysokość grzywny/mandatu, które można ograniczyć. Ale tu zaczyna się problem. Konstytucyjny. W art. 176 Konstytucji RP zapisano dwuinstancyjność postępowania sądowego. W każdej sprawie, nie ma wyjątków. Dlatego proste, szybkie postępowanie sądowe ws. mandatowych wymagałoby zmian konstytucyjnych. A te, przy obecnym napięciu politycznym, wydają się nie do przeprowadzenia. Spór o banalne postępowanie mandatowe doprowadziłby do nasilenia sporów politycznych. Zatem jednoinstancyjnego postępowania mandatowego nie będzie, tak samo jak nie będzie jednoinstancyjnych spraw o zapłatę przy niewielkiej kwocie sporu, i powiedzmy wprost, to źle. Naprawdę, do oceny sporu o 800 zł nie potrzeba dwóch instancji, ani skomplikowanych postępowań dowodowych. Niestety, Konstytucja przewiduje 2 instancje. I na razie kończy to wszelką dyskusję.  

Tak samo jak zapewne nie będzie sędziów pokoju, choć tu Ministerstwo Sprawiedliwości wykazywało w przeszłości pewną wolę działania w tym zakresie. Może więc to się przynajmniej uda. 

Inne wpisy tego autora

Urzędnik da umowę o pracę? Jest taki projekt

Czy urzędnik będzie decydował o kształcie umowy między przedsiębiorcą a jego współpracownikiem/pracownikiem? Państwowa Inspekcja Pracy chciałaby takich rozwiązań. Osobiście wolę, by spory pracownik–pracodawca rozstrzygał jednak