Kroniki upadku Ameryki: Pierwszy syn Stanów Zjednoczonych

Doceniasz tę treść?

Są zdarzenia, które jak żadne inne pozwolą zrozumieć zawiłości i niuanse polityki Stanów Zjednoczonych, strategiczne decyzje podejmowane na Kapitolu i w Białym Domu, subtelności gier na wielowymiarowych szachownicach, jakie toczą amerykańscy geniusze geopolityki z Chinami, Rosją, a przy okazji Unia Europejską. Wyrafinowanie posunięć, przenikliwość analiz, jakie temu towarzyszą, złożoność dalekosiężnych planów staną przed Państwem w pełnym świetle i wszystko stanie się zrozumiałe. Oto klucz do zrozumienia amerykańskiej polityki: syn prezydenta Bidena, Hunter Biden został malarzem i to od razu wybitnym, a pasierbica wiceprezydent Kamali Harris – Emma Elhoff wziętą modelką wielkiej agencji IMG. I to wystarczy, by pojąć, że w amerykańskiej polityce nie ma wielkich celów, subtelnych rozgrywek, demokratycznego posłannictwa na świat, a tylko najbardziej prymitywna rządza władzy, bogactwa i wprost niewiarygodne zepsucie i korupcja. Można zapomnieć o analizach szacownych instytutów, opiniach ekspertów dopatrujących się wyrafinowanych gier. Dzisiaj wartości amerykańskie uosabia, a politykę określa, choć o niej nie stanowi, Pierwszy Syn Stanów Zjednoczonych dewiant, narkoman, alkoholik i kompletny degenerat – Hunter Biden.

Właśnie ogłoszono, że jesienią odbędzie się wielka wystawa jego obrazów, a anonimowi nabywcy gotowi są zapłacić nawet po pół miliona dolarów za jego dzieła. Marchandem, który odkrył wybitny talent syna prezydenta Joe Bidena jest handlujący dziełami chińskich artystów George Berdes, który siedział za napady i groźby terrorystyczne. Sam Bóg tchnął w 51-letniego Bidena juniora, który wcześniej nigdy nic nie namalował, do żadnych szkół artystycznych nie chadzał, że jego płótna są wyceniane od 75 tysięcy do pół miliona dolarów. Aż strach pomyśleć jakie genialne dzieła powstaną za dwa lata, skoro ledwie pod koniec ubiegłego roku, tuż po wyborach prezydenckich, chwycił za pędzel i obwieścił, że jest artystą, a już takie sukcesy odnosi, że anonimowi kolekcjonerzy dziel sztuki z Chin, Rosji, Iranu są gotowi płacić krocie. Na wystawy w Los Angeles i nowojorskim Soho szykują się tłumy koneserów sztuki. I to jest, proszę Państwa, miś na miarę Ameryki, który otwiera oczy niedowiarkom. To jest miś, który zawstydziłby nawet Stanisława Bareję pokazującego złodziejstwo i korupcję PRL. Poziom zdegenerowania, zepsucia Waszyngtonu – elit, władzy i mediów jest tak wielki, że nikt tam nie odczuwa nawet cienia zażenowania, widząc jak ten wykolejeniec pozuje do zdjęć na tle swych obrazów.

O Hunterze Bidenie świat usłyszał, gdy okazało się, że współpracuje z ukraińską firmą paliwową. Pisałem już swego czasu o tym. Joe Biden zabierał swego syna Huntera w delegacje, z których ten wracał z bardzo lukratywnymi kontraktami. Tak było po Majdanie, kiedy Biden odpowiadał za politykę wobec Ukrainy i krążył pomiędzy Waszyngtonem a Kijowem. Po jednej z takich wizyt młody Biden zasiadł w radzie spółki Burisma – największej na Ukrainie firmy paliwowo-energetycznej. Najpierw dostawał od niej 50 tysięcy dolarów miesięcznie, a na końcu blisko 200 tysięcy. Gdy prokurator Wiktor Szokin wszczął śledztwo przeciwko Burismie, która tonęła w korupcyjnych skandalach, Joe Biden zmusił prezydenta Poroszenkę, by ten wyrzucił prokuratora. O Szokinie wszyscy mówili, że sam był skorumpowany, ale to nic nadzwyczajnego, tylko klasyczna sytuacja jak u Gogola, który w Rewizorze pisał: „Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator, ale i ten, prawdę mówiąc, świnia”.

Joe Biden był zaś na tyle głupi i arogancki, że publicznie w czasie konferencji Rady Stosunków Międzynarodowych pochwalił się, że szantażem zmusił władze Ukrainy do wyrzucenia prokuratora. Zagroził, że Ukraina nie dostanie 1 miliarda dolarów pożyczki. – Powiedziałem mu (Poroszence), że ma 6 godzin na wywalenie go. I wiecie co, sukinsyn został wywalony – opowiadał dumny ze swej dyplomatycznej misji wiceprezydenta USA Biden.

Gdy Joe Biden jako wiceprezydent poleciał do Chin, w podróż zabrał także swego syna Huntera. Ten tym razem wrócił z 1,5 miliardem dolarów wpłaconych na konto funduszu inwestycyjnego, którym Biden junior miał zarządzać. Potem w różnych konfiguracjach (m.in. w biznesach z Christopherem Heinzem – pasierbem Johna Kerry, sekretarza stanu za prezydentury Obamy) pojawiły się pieniądze od innych chińskich firm, oligarchów z dawnych republik postsowieckich, w tym byłego premiera Kazachstanu, Karima Maksimowa, a nawet miliony dolarów od najbogatszej Rosjanki – Jeleny Baturiny, wdowy po Juriju Łużkowie, który przez 18 lat był merem Moskwy.

Dziesiątki takich spraw wychodzą na jaw, a to dlatego, że Hunter Biden oddał swój laptop do naprawy do pierwszego lepszego punktu gdzieś w Delaware i kompletnie o nim zapomniał, aż zawartość dysku trafiła w ręce byłego prokuratora i burmistrza Nowego Jorku – Rudy’ego Giuliani oraz do niektórych mediów. A na dysku: korespondencja, zapisy transakcji, zdjęcia i filmy przyrodnicze z Hunterem w roli głównej, więc teraz ujawniane są co tłustsze kawałki w tym historia sprzed 3 lat, z której wynika, że Hunter Biden prawdopodobnie płacił pieniędzmi ojca za figlowanie z rosyjską prostytutką. A było tak: jest maj 2018 roku. Biden junior baluje w ekskluzywnym hotelu Chateau Marmont w Los Angeles i brakuje mu towarzystwa. Zaczyna więc przeglądać strony agencji, ale nie takiej zwykłej towarzyskiej, tylko eskortowej gdzie pracują prostytutki wyższego sortu (wszystko to zarejestrowane na owym laptopie). Trafia na strony Emerald Fantasy Girls, a tam jest ona, wytęskniona „Yanna”: Rosjanka, zielone oczy, szczupła brunetka, elitarna. Okazuje się, że jest dostępna, więc przyjeżdża do Huntera i mu towarzyszy, co on wszystko skwapliwie rejestruje. Piją, on wciąga białe węgorze, swawolą, a on robi z tego zdjęcia i kolejne filmy przyrodniczo-obyczajowe. „New York Post” opisuje, że na jednym nagraniu widać jak syn Joe Bidena rozkłada sobie drażetki M&M na tym, co mu tam przyroda dała. Zabawa trwa kilka dni, w międzyczasie Biden junior przenosi się do innego hotelu, aż w końcu przychodzi czas zapłaty.

Hunter jest winien agencji 8 tysięcy dolarów za eskortę elitarnej rosyjskiej Yanny. Biden Junior kontaktuje się elektronicznie z niejaką Gulmore z agencji Emerald Fantasy Girls. To ona ma przyjąć płatności. Biden dokonuje transakcji, ale wszystkie są odrzucane. Korzysta z różnych kart i kont, ale nic z tego. W końcu Biden sięga po kolejną kartę, „Alleluja, udało się!”, 8 tysięcy popłynęło do Emerald Fantasy Girls. I wtedy z kolei kontaktuje się z nim owa Gulmore i mówi mu, żeby przestał już przysyłać pieniądze. Na konta agencji prostytutek wyższego sortu w kolejnych transzach wpłynęło razem ponad 25 tysięcy. Okazuje się, że transakcje, o których myślał, że się nie powiodły, doszły jednak do skutku. Bidenowi najprawdopodobniej mieszały się – hasła, limity etc., gdy słał pieniądze z różnych kont. Gulmore oznajmiła, że Hunter zapłacił dużo, więc teraz ona mu je odsyła z powrotem. Ten ją ponagla i obrzuca wyzwiskami, a w międzyczasie na laptopie Huntera pojawiają się komunikaty pochodzące od niejakiego Roberta Savage’a III z jego kartą kontaktową, fotograficznym awatarem, numerem telefonu i adresem e-mail Secret Service. Savage był agentem specjalnym Secret Service odpowiedzialnym za biuro terenowe w Los Angeles i właśnie zaczął z recepcji hotelu dobijać się do Bidena. H – jestem w holu, zejdź na dół. Dzięki, Rob – śle pierwszą wiadomość, a potem kolejne. Hunter odpowiada, ale nie schodzi. Agent wysyła kolejne ponaglenia, aż w końcu grozi, że wejdzie do pokoju Bidena juniora z obsługą hotelową. Agent pisze, iż sprawa ma związek z kontem Celta i Waszyngton wydzwania do niego w tej sprawie co 10 minut. „Celt” to pseudonim, jaki nadał wiceprezydentowi Joe Bidenowi chroniący go Secret Service. Dalsza część wydarzeń nie jest zarejestrowana. Wiadomo, że Hunter nie śpi przez resztę nocy, logując się kilka razy do zaszyfrowanej strony rządowej „secure.login.gov”. Wiadomo, że Hunter Biden miał dostęp do kont i pieniędzy ojca. W tym czasie Bidenowie nie podlegali ochronie Seret Service. Agencja twierdzi, że Robert Savage III przestał pracować w niej w kwietniu 2018, a więc na kilka tygodni przed zabawami Bidena z rosyjską prostytutką. Nie ma jednak wątpliwości, że Secret Service w jakiś sposób „opiekował się” Bidenami. Sprawę opisało kilka amerykańskich i brytyjskich gazet, powołując się na „New York Post”, który zamieścił nawet skany korespondencji Bidena i przykrawane dla przyzwoitości zdjęcia z upojnych nocy.

Na laptopie Bidena jest ponad 100 tys. wiadomości tekstowych, w tym zapisy rozmów z jakimiś: Kristiną Matwiejewą i Rimmą Elmiejewą, Rosjanka Oksaną, które chcą pieniędzy i wspominają upojne noce, z menedżerem klubu ze striptizem, w którym Hunter stracił wartą 8 tys. dolarów kurtkę Gucciego. Jest ponad 150 tys. e-maili, 2 tysiące zdjęć i kilkadziesiąt filmików obyczajowych i przyrodniczych z Bidenem juniorem w jednej z głównych ról. Są zapisy transakcji, dokumenty o gigantycznych długach Bidena, który mimo zarabiana fortuny miał ciągle kłopoty finansowe. Są informacje dotyczące procesów ze striptizerką Lunden Roberts, która domagała się, by Hunter uznał ojcostwo własnej córki i płacił alimenty. Ostatecznie Biden przegrał przed sądem w Arkansas. I oto, proszę Państwa, jest tak, że gdzieś w Ameryce żyje sobie 2-letnia dziewczynka, której tatuś jest narkomanem, alkoholikiem degeneratem, mamusia striptizerką i prostytutką, a dziadziuś prezydentem Stanów Zjednoczonych. Myślicie Państwo, że wnusia odwiedzi kiedyś dziadunia Joe?

Takich historii pewnie pojawiać się będą jeszcze dziesiątki, jednak obrazu Waszyngtonu już nie zmienią. Analitycy różnych maści z agencji różnych maści nie muszą zastanawiać się nad żadnymi strategicznymi planami Stanów Zjednoczonych, nad grą na światowej szachownicy. Znacznie ciekawsze dla nich powinno być sprawdzenie, jak sobie w życiu radzą elitarna „Yanna” z Emerald Fantasy Girls, „Rosjanka Oksana”, „Vicky” z Doniecka i wiele innych, oraz którzy oficerowie GRU czy SWR (wojskowy i cywilny wywiad rosyjski) są ich alfonsami. A może to wszystko tylko przypadek i ot zwykłe historie syna marnotrawnego, jakich wiele. Może to bez znaczenia, bo wszyscy wszystko o Bidenach wiedzą, więc nawet już szantażować się ich nie da i tym bardziej nie ma już żadnego pożytku ze zdjęć Huntera precyzyjnie układającego dropsiki na tym, co pokazywać lubi. Otóż to ma znaczenie jako miara precyzyjnie pokazująca poziom zepsucia amerykańskich elit i amerykańskiego państwa. Że poziom obłudy, zakłamania jest tak duży, iż wszystko jest już akceptowane. Reguły przyzwoitości, zasady są dla plebsu, a nie dla władców i właścicieli świata. Jedna rzecz to to, co robią degenerat Biden i jego ojciec. Druga, że nie ma już nad tym żadnej społecznej kontroli. Media, politycy, urzędnicy, wojskowi wszyscy patrzą na Huntera, jak ten pozuje do zdjęć z malowanymi przez siebie obrazami za pół miliona dolarów i nie ma nikogo, kto powiedziałby, że mamy do czynienia z jakąś monstrualną głupotą, bezczelnością i arogancją. Kochane pieniążki zaczną płynąć do 51-letniego Bidena juniora, wszystkie czyściutkie jak śniegi Kilimandżaro, białe łąki i węgorze ze zdjęć w jego laptopie. Na jego wystawy zlecą się miłośnicy sztuki z całego świata. Nikt w Białym Domu ani w mediach, czy Pentagonie nie powie: schowajmy tego kolesia gdzieś, załatwmy mu jakieś foczki z Kamczatki, niech z nimi dokazuje, ale niech się więcej nie pokazuje, przecież psuje nam robotę. Nikt nie uwierzy w jego nagle objawiony talent. Wszyscy będą wiedzieć, że te obrazy to po to, by dostęp do Celta (Joe Biden) sprzedawać i że to pranie pieniędzy, które na boku otrzymał. Świat się z nas śmieje, Rosjanie na to patrzą, Chińczycy, Persowie. Jak my mamy coś z nimi załatwiać, jak my nawet dewianta przypilnować nie potrafimy, by wciąż nie pchał się pod flesze aparatów i obiektywy kamer ze swą fujarą cukierkami obklejoną?

No właśnie nie ma nikogo. Zepsucie jest tak wielkie, że wszelkie zmysły estetyczne, przyzwoitości, jakieś poczucie skrępowania, zostały stępione. To nawet nie są standardy satrapii z postsowieckich państw Azji Środkowej. Gulnara Karimowa, córka nieżyjącego już prezydenta Uzbekistanu, Islama Karimowa odsiaduje karę 13 lat kolonii karnej za korupcję. Pierwszy raz aresztowano ją w 2015 roku za rządów jej ojca. Możemy sobie mieć mniemani, że rządy oligarchii, korupcja, fałszerstwa w tym wyborcze, walki klanów o władze i pieniądze to tylko gdzieś tam na dzikim Wschodzie, gdzie nie ma tradycji demokracji i wolności. Otóż nie. Bycie światowym liderem zobowiązuje, więc Ameryka zaczyna przodować nawet w zepsuciu. Hunter Biden nie wyznacza amerykańskiej polityki, on ją uosabia i kreśli jej ograniczenia. Na naszych oczach upadają Stany Zjednoczone, a ja sobie będę to opisywał.

Inne wpisy tego autora