Kulturowe uwarunkowania czeskiej tragedii

Doceniasz tę treść?

Gdyby to nie było tragiczne, to byłoby śmieszne i groteskowe. Nikt nic nie wie, jakby wszyscy oglądali czeską komedię. Rodzina Homolków wybiera się na pogrzeb, wesele albo wakacje, albo tylko siada razem do obiadu: dziadek nie słyszy, sąsiadka płacze, matka drze się na synusia, by się nie wydzierał, a potem na córkę, by tak się przyzwoicie ubrała, bo jej tyłek widać, ojciec z wujkiem i sąsiadem już pijani, ciotka śmieje się histerycznie, a babcia śpiewa pieśń z pionierskiego obozu w 1947 roku. Rządy, media i eksperci wszelacy wszyscy od ściany do ściany, jak w pijanym widzie i „Weselu” Wyspiańskiego. To się nie odnosi tylko do Polski, tylko do całego świata, z którego płyną kolejne doniesienia o objawach zbiorowego szaleństwa. Leją się brednie z ekranów, wszystkie szamba już wybiły i nikt cały na biało nie chcę się pojawić. Mowa oczywiście o pandemii, a właściwie reakcji władców i mądrali tego świata na nią.

 

Kilka dni temu okazało się, że Europę zamieszkują niemal sami płaskoziemcy, tropiciele Wielkiej Stopy, poszukiwacze grobu Chrystusa w Tybecie i dzieci Hitlera w Patagonii. Gdzie okiem sięgnąć wszędzie antyszczepionkowcy. Od początku pandemii wszyscy dziennikarze, ci domniemani eksperci i wybrańcy ludu z trzema tysiączkami głosów w ostatniej elekcji, wyzywali od ciemniaków, nieuków, matołów i paranoików i kogo tam jeszcze każdego, kto ośmielił się podać w wątpliwość działanie szczepionek i ich bezpieczeństwo. Ledwie kilka dni wystarczyło, by pół Europy oznajmiło, że właściwie to nie będzie się szczepić AstraZenecą. Od Łaby po Tag, od Sycylii po Spitsbergen sami antyszczepionkowcy. Redaktorek z jakiegoś tam polskiego telewizora nie mógł się doczekać deklaracji, że babcia też i my też przestajemy podawać AstraZenecę. Niemcy nie szczepią, Włosi nie szczepią, Francuzi też to i my teraz zaraz przestańmy. Pusty, tępy matoł od propagandy, od małpowania wszystkiego co gdzie indziej zobaczy. Ledwie kilka dni wcześniej martwił się, że takie głupie i niedokształcone społeczeństwo mamy, że szczepić się nie chce. Nie to, co światli Niemcy czy Brukselczycy. Nie mam pojęcia czy jakaś tam szczepionka jest dobra i dla kogo i nie o to w tym moim ćwiczeniu pisemnym chodzi, bym się na ten temat wymądrzał: szczepić teraz, natychmiast, przymusowo, nie szczepić, przestać, bo przecież światła Europa nie szczepi. Nie wiem, ale nie miotam się, jak wymuskany zawsze wszystkowiedzący redaktorek, jak ciotka Homolkowa, która spakowała wszystkie dmuchane kaczuszki i materace do wyjazdu nad rzekę, a potem mówi, że jednak nie, nie nad rzeczną toń, tylko do lasu, bo wujek ma hemoroidy, więc woda mu szkodzi, a właściwie to nigdzie nie jadą, bo ona ma teraz uderzenia gorąca, a poza tym Bleduszkowa ma jej przynieść słoiki wecka, więc musi siedzieć w domu.

Z kolei jakaś blond-idiotka chce przysięgi, że od Rosjan nie kupimy żadnej szczepionki. To, co ta nawiedzona kobieta mówiła, było tragicznie głupie. I takie jest też nasze postępowanie w tej sprawie. Mniejsza o szczegóły i cytaty z blondyny i jej rozmówcy. Jesteśmy zakładnikami paranoi i takich głupich blondynek. Mądrale-eksperci, a tak naprawdę zwykłe zakompleksione głupki powiedzą, że nie będziemy brać szczepionki od Rusków, bo Krym, Donieck, Gruzja, Putin, bo krew na rękach i nie możemy im dać satysfakcji. No więc każdy, który kieruje się takimi przesłankami, dopuszcza do tego, że sam ową krew na rękach mieć może. Kryterium powinno być tylko i wyłącznie jedno: czy rosyjska szczepionka jest bezpieczna i skuteczna. Jeśli tak, to zawieramy pakt choćby z czortem i kupujemy ją, bo ludzie umierają i ratunek nieść trzeba.

PiS z tchórzostwa szczepionki od Rosjan nie weźmie, bo przecież mu opozycja powie: oto dowód, że jest partią Putina i chce nas z Unii wyprowadzić. Opozycja też o rosyjskich szczepionkach nie wspomni, bo przecież PiS by powiedział, że z mordercami prezydenta Kaczyńskiego w konszachty wchodzą. Na takim poziomie toczy się u nas ta dyskusja, a idiotka blondynka z telewizora aż się zacuka, mówiąc, że przecież Unia nie zatwierdziła rosyjskiej szczepionki, więc nie możemy jej brać, bo gdzie by się podziała nasza europejska solidarność. To już lepiej, żebyśmy w ramach solidarności z tą Europą sobie umierali. Tymczasem w Niemczech resort zdrowia i premier Turyngii domagają się złożenia zamówień na rosyjską szczepionkę Sputnik V. To już zakrawa na szykowanie nowej wersji Paktu Ribbentrop-Mołotow.

My zaś stajemy się właśnie prawie 40-milionowym państwem, które nie ma już możliwości ocenienia czy jakiś specyfik jest dobry i czy można go dopuścić, zanim matka Bruksela się na ten temat – ze wszystkimi jej zesklerociałymi urzędnikami – nie wypowie i łaskawie swego zezwolenia nie da. Staliśmy się krajem chronicznej niepełnosprawności potrzebującym wychowawczyni, opiekunki, która pieluchę zmieni, przedszkolanki, która buty zawiąże i higienistki, która sprawdzi, czy aby uszy myjemy. Kto chce niech sobie wiesza psy na Orbanie, ale ten przynajmniej pokazuje charakter i poparł zesłanie Nawalnego (tiaaaaa) do gułagu, rosyjską szczepionkę załatwiając. Sam wstrzyknął sobie chińską substancję, a węgierski instytut od zatwierdzania leków ją zatwierdził. I nie potrzebował do tego Brukseli. Czy jest na sali ktoś, kto, będąc przekonany o działaniu rosyjskiej szczepionki, odmówiłby jej komuś najbliższemu, bo ona od złego Putina się wzięła? Śmiało proszę się nie krępować i pokazać się. Oklaskami nagrodzę i biało-czerwoną szarfą przewiążę.

O ile COVID-owe statystyki są rzetelne, to prawda o pandemii wygląda tak, że najgorzej z pandemią radzi sobie Zachód. W porównaniu z krajami Dalekiego Wschodu katastrofalnie tragicznie źle. Gdy pada pytanie, dlaczego my nie robimy tego, co one, nie bierzemy z nich przykładu, pada teraz, już wiadomo, że jedna z najgłupszych odpowiedzi w historii ludzkości. Mianowicie ze względów kulturowych, tam w tej Azji można zaprowadzić takie regulacje, taki reżim sanitarny, na który my wolni i światli ludzie Zachodu byśmy się nie zgodzili. O ile jeszcze pół roku temu można było jakoś tam przyjmować takie wyjaśnienia, to teraz wiadomo, że są to brednie być może pokrywające brak wyobraźni, tchórzostwo, niedostatki intelektualne naszych rządców i propagandzistów z mediów. O jakich uwarunkowaniach kulturowych oni bredzą? Jakież to uwarunkowania kulturowe w poszczególnych krajach brano pod uwagę, wprowadzając godziny policyjne, zabraniając wychodzenia z domu, zamykając wszystko, co się da, przez rok trzymając ludzi pod kluczem i nakazując wszystkim noszenie na twarzy szmat, co do których trwa niekończąca się kłótnia czy pomagają, czy też szkodzą, czy jeszcze coś innego. Czemu nie można zaproponować i na serio rozważyć, by zrobić to, co Japończycy, Koreańczycy, Chińczycy z Tajwanu czy mieszkańcy Singapuru. W tym państwie-mieście, w którym ludzie upakowani są ciasno jak pasażerowie w tanich liniach lotniczych, na milion mieszkańców zmarło zaledwie 5 osób. Na Tajwanie gdzie żyją 23 miliony osób, odnotowano 10 przypadków zgonów na koronawirusa. No, ale przecież to są jacyś tam mali żółci ludzie przyzwyczajeni do dyscypliny, posłuszne trybiki, z którymi można robić, co się chce. Tego, co u nich, z powodu uwarunkowań kulturowych, nie da się wprowadzić w tej naszej ceniącej wolność, demokrację i te nasze… no te… wartości europejskie Europie. Segregowanie ludzi, choćby wedle kryterium sanitarnego czy zdrowia jest całkowicie zgodne z naszą kulturą, czy wartościami. To nie to samo co pomysły i rozwiązania jakichś tam Koreańczyków. My sobie wprowadzimy COVID-owe paszporty i cały czas pyszni będziemy opowiadać, że u nas w tym świecie naszych wartości nikogo nie można dyskryminować ze względu na rasę, kolor skóry wyznanie, płeć, orientację seksualną, wiek, niepełnosprawność, stan zdrowia i co tam jeszcze. W Kalifornii zniesiono nawet karę za świadome narażenie kogoś na zarażenie HIV, tacy jesteśmy niedyskryminujący i niestygmatyzujący.

Żyjemy w świecie paranoi i schizofrenii. Pozwoliliśmy, by rządzili nami obłąkańcy. Pisałem już o tym i zdaje się, że może powstać następne 48 odcinków. W amerykańskim Senacie doszło do konfrontacji pomiędzy doktorem Anthonym Fauci’m, który odpowiada za walkę z pandemią w administracji Bidena (robił to i za Trumpa), a senatorem Randem Paulem. Ten pytał Fauciego, dlaczego, mimo iż został podwójnie zaszczepiony, to publicznie paraduje podwójnie zamaskowany. Doktor zaczął opowiadać o wariantach koronawirusa – brytyjskim, nowojorskim, dwóch kalifornijskich. Jeśli się wsłuchać w to, co mówi, to jasne jest, że ten człowiek to szaleniec, któremu niezwykłą radość sprawia terroryzowanie/dyscyplinowanie/straszenie setek milionów Amerykanów. Ta zabawa w mutacje, szczepienia, maskowania się może nigdy nie skończyć. Nie jesteśmy na łasce koronawirusa, tylko takich psychopatów jak Fauci.

W Polsce mamy swojego – Niedzielskiego. Niech ktoś wreszcie wyłączy ten syntezator mowy. Zaszczepiono w Polsce całą służbę zdrowia. Niedzielski zaś nie potrafi doprowadzić do tego, by otwarte były wszystkie przychodnie, by normalnie działali lekarze rodzinni. Straszy policją nalotami sanepidu i kogo tam jeszcze. Jeden z szefów organizacji lekarzy rodzinnych – doktor Sutkowski śmie mówić, że wyprowadziłby wojsko i policję na ulicę, by zaprowadzić pełen lockdown. Tacy jak Fauci, Niedzielski, Sutowski są niebezpieczni. Mam nadzieję, że znajdzie się na nich ten kij, którym nas straszą. Czy komuś się zdaje, że w Korei i Japonii dużo lepiej sobie radzą, bo tam jest wojsko na ulicach, dzieciaki drugi rok nie chodzą do szkoły, lekarze leczą przez telefon, a zaszczepieni, jak Fauci, noszą po dwie maski?

Brytyjczycy właśnie ogłosili, że ponad połowa obywateli otrzymała co najmniej jedną dawkę szczepionki. W Izraelu już ponad 90 procent. Co się tymczasem dzieje w Unii? Właśnie usankcjonowano rabunki. Włochy z błogosławieństwem Komisji Europejskiej przejęły dostawę 250 tysięcy dawek szczepionki AstraZeneca, które miały trafić do Australii. Udało im się to zrobić, bo tę partię wyprodukowano w fabryce pod Rzymem. Unia takie rabunki nazywa „instrumentem kontroli eksportu szczepionek”. Eurokraci grożą, że będą grabić kolejne partie, jeśli zaraz nie dostaną szczepionek. Chcą zwyczajnie działać jak zbójcy na drodze. Mówią, że Unia nie dostaje zamówionych dawek. Szefowie koncernów odpowiadają, że są opóźnienia, ale wszyscy dostają je w kolejności zamówień. Wyobrażamy sobie, że z powodu właśnie opóźnień jakiś obywatel nie zostaje zaszczepiony w przewidzianym terminie. Napada więc na jakąś placówkę i kradnie tam „swoje” dawki i załatwia sobie szczepienie, a potem mówi, że zastosował „instrument kontroli terminów szczepień”. Tego, co wyprawiają w tej chwil eurokraci z Ursulą von der Leyen na czele nie da się skomentować inaczej jak tylko słowami spod celi. Nad całym tym szaleństwem swe sieci zdaje się trzymać ona – wielka pajęczyca Europy, jej królowa/cesarzowa, a raczej caryca – Merkel. Ta w czasie rozmowy z szefami frakcji CDU/CSU w poszczególnych landach powiedziała, że trzeba zrobić wszystko, by podróżowanie przestało być przyjemne. „Musimy tak ograniczyć połączenia lotnicze, by nigdzie nie można było pojechać” – cytują ją media. Jedną z metod na obrzydzenie ludziom jeżdżenia miałyby być też kwarantanny. Zaordynowała też właśnie Niemcom pełen szlaban na kolejny miesiąc, a obóz szczególnego reżimu na Wielkanoc.

Jednym z postępowych, nowoczesnych, europejskich rozwiązań jest wprowadzenie obowiązkowych badań dla wszystkich, którzy z zagranicy powracają do Fatherlandu. Kto się na badania nie zgodzi, wpuszczony nie będzie. Jakie oni tam u siebie Niemcy mają prawo, to ja nie wiem. Ale wiem, jakie uwarunkowania kulturowe. Pomysł, by nie wpuścić do kraju jego obywateli, nie jest nowy. Stosowali go Sowieci, a w Polsce junta Jaruzelskiego. Nie wiem, czy Merkel planuje odbierać obywatelstwo tym, którzy nie poddadzą się badaniom. Jakoś zgodnie z prawem międzynarodowym trzeba to załatwić, by nie mogli wjechać. Zostaną bezpaństwowcami. Można by ich ewentualnie jako uchodźców bezpaństwowców przyjąć i swój kontyngent imigracyjny wypełnić razem z tymi… jak im tam…. no tymi …. aaaa – wartościami europejskimi.

Inne wpisy tego autora