W czyim interesie ma działać prezes?

Doceniasz tę treść?

Pan Stanisław jest taksówkarzem. Jeździł jeszcze za PRL-u, gdy to nie taksówki czekały na klientów, ale klienci sterczeli na postojach. Pracuje dla warszawskiej korporacji, która oferuje stosunkowo niską stawkę za kilometr, ale ma skromną flotę samochodów. Mówi, że coraz częściej odmawia zleceń od dyspozytora. – Panie, jak mam jechać po pasażera 5 kilometrów, a kurs jest na sąsiednią ulicę, to ja do tego interesu dopłacam – tłumaczy, do czego doprowadziła obecna, sięgająca 6 zł za litr cena benzyny.

Pan Łukasz czasów komuny nie ma prawa pamiętać. Urodził się w wolnej Polsce i jak tylko dorósł, zaczął inwestować na giełdzie. Wybiera duże spółki z potencjałem na rozwój. Ma spory pakiet akcji PKN Orlen S.A. Jego wysoka cena benzyny akurat cieszy. Wartość jego inwestycji rośnie.

Jak pogodzić interes Pana Stanisława z interesem Pana Łukasza? I co rząd ma do tego? Interesów pogodzić się nie da. Tak już jest na wolnym rynku. Jak rosną ceny najmu mieszkań, to najemca się martwi, a właściciel cieszy. Przykłady można mnożyć bez końca. No ale Orlen, to – według wielu – nie do końca wolny rynek. Mimo że Skarb Państwa ma w spółce niespełna 30 procent akcji, firma odbierana jest potocznie jako państwowa, gdyż rzeczywiście rząd ma w niej pozycję dominującą, choćby w sprawach wyboru zarządu.

Pojawiają się więc głosy, że władza powinna coś zrobić z drożyzną na stacjach. I tak opozycyjne PSL zaapelowało do rządu o obniżenie akcyzy na paliwo i do prezesa Orlenu Daniela Obajtka o obniżenie marży, którą na paliwo nakłada narodowy koncern. – Pan jest powołany do swojej pracy po to, aby dbać o sytuację i stabilizować cenowo to, co dzieje się na stacjach paliw. Nie chcielibyśmy, aby stacje naszego narodowego koncernu stały się jakimiś elitarnymi miejscami, na które będziemy jeździć, kupować paliwo – mówi poseł Stronnictwa Krzysztof Paszyk.

Gdyby te słowa wypowiedział taksówkarz pan Stanisław, można by zrozumieć jego żale i amatorskie postulaty. Ale Krzysztof Paszyk jest prawnikiem, ukończył Wydział Prawa i Administracji UAM w Poznaniu. Powinien wiedzieć, że de facto namawia prezesa Obajtka do popełnienia przestępstwa. Dziwne? Na pozór tak. W rzeczywistości prawnej – niekoniecznie. Orlen, obniżając swoją marżę na paliwie, prawdopodobnie zadziałby na szkodę spółki. A to jest karalne.

Przestępstwo uregulowane zostało w przepisie art. 296 k.k. Czyn ten zwany jest również przestępstwem niegospodarności bądź nadużycia zaufania, gdyż z zarzutami mierzą się najczęściej menadżerowie, którym powierzono zarząd cudzym majątkiem. Zgodnie z tym przepisem, zachowaniem karalnym jest doprowadzenie – poprzez nadużycie udzielonych tym podmiotom uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nich obowiązku – do znacznej szkody majątkowej spółki. Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jeśli zarząd spółki, która czerpie zysk ze sprzedaży paliw, obniżyłby ceny w taki sposób, że spowodowałoby to uszczerbek w majątku spółki, naraziłby się na taką odpowiedzialność

Orlen jest spółką giełdową. W świetle prawa nie ma znaczenia, czy największy pakiet akcji ma Skarb Państwa, czy prywatny właściciel. Akcjonariusze po to powierzają swoje pieniądze, by je pomnażać, a nie po to, by finansować działania ważne społecznie, ale w żaden sposób nieprzekładające się na zysk. Domaganie się, by Orlen sprzedawał paliwo, redukując swoją marżę, jest de facto apelem, by Orlen sfinansował niższe ceny paliwa z pieniędzy inwestorów. Znamienne, że takie apele nie padają pod adresem innych koncernów działających na polskim rynku, np. BP czy Shell. A przecież to takie same spółki jak Orlen.

Czy ktoś serio będzie się domagał od giełdowego PZU (też kontrolowanego przez Skarb Państwa), by ubezpieczał Polaków za symboliczną złotówkę albo by placówki PZU Zdrowie przyjmowały pacjentów bezpłatnie? Czy akcjonariusze ucieszą się z wieści, że PKO BP udzielałoby Polakom kredytów na mieszkania bez procentu?

Na koniec, podobna historia sprzed lat. Zdarzenie miało miejsce za rządów PO/PSL, a dotyczyło Polskiej Grupy Energetycznej, spółki akcyjnej z dominującym udziałem Skarbu Państwa. Jej prezesem był świetny menadżer Krzysztof Kilian. Rząd powziął plan budowy dwóch nowych bloków energetycznych w należącej  do PGE S.A. elektrowni Opole. Sęk w tym, że prezes Kilian nie widział w tej inwestycji korzyści dla spółki. Wzbraniał się przed realizacją rządowego planu, bezskutecznie przekonywał rządzących, że inwestycja nie przyniosłaby wzrostu wartości dla akcjonariuszy. W efekcie sporu podał się do dymisji. Był wtedy poniedziałkowy wieczór. Kurs akcji spółki spadł we wtorek o 2,5 procent, a jej wartość rynkowa zmniejszyła się o 880 mln zł. Rynek ocenił.

Inne wpisy tego autora

Każdy z nas może walczyć z Putinem

Robert Lewandowski wystąpił w ostatnim meczu ligi niemieckiej z kapitańską opaską w barwach flagi Ukrainy. Po zawodach powiedział: „są sprawy ważniejsze niż piłka nożna” i

Ceny regulowane i homo sovieticus

To, że rządząca formacja zwana dla niepoznaki prawicą realizuje socjalistyczną wizję społeczno-gospodarczą, wiadomo od lat. Transfery socjalne na niespotykaną skalę, zadłużanie budżetu, państwowa deweloperka, repolonizacja