Zamiast ładu – rozsypaniec

Doceniasz tę treść?

W „Polskim Ładzie” nacisk położono na zmiany w podatku dochodowym. Prawdziwym czarnym koniem jest zaś składka zdrowotna.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział „Oprzemy się na nowych źródłach finansowania z nowej składki – liniowej, bez możliwości jej odpisania od podatku, która wpłynie do Narodowego Funduszu Zdrowia wyłącznie po to, żeby poprawiać jakość służby zdrowia”. Ponieważ wartość publicznych pieniędzy na ochronę zdrowia ma wzrastać stopniowo (do 2023 roku osiągnąć 6 proc. PKB, zaś w 2027 r. – 7 proc. PKB) to można przypuszczać, że „uwalnianie” składki zdrowotnej z ulgi podatkowej będzie także stopniowe. Z czysto PR-owych względów ma to sens, jeśli zmiany w podatku dochodowym mają sprawić wrażenie, że są znaczące, a ludziom zostanie sporo pieniędzy w „kieszeni”.

Obecnie składka na powszechne ubezpieczenie zdrowotne wynosi 9 proc., ale 7,75 proc. odliczamy od podstawy opodatkowania. Zapowiedź premiera Morawieckiego oznacza, iż ta możliwość zostanie zlikwidowana. Kiedy? W jakim tempie? Tego nie wiemy – premier o tym nie powiedział. W samym dokumencie nie ma na ten temat słowa. Jest tylko zdanie (str. 46) „Aby zagwarantować wyższe dochody systemu ochrony zdrowia, zmiany obejmą także wprowadzenie takich samych zasad opłacania składki zdrowotnej dla działalności gospodarczych, jak w przypadku umów o pracę (proporcjonalnie do dochodu)”.

Zapowiedź likwidacji ulgi podatkowej przy składce na NFZ zmienia finansowe znaczenie zapowiadanych zmian w podatku dochodowym. Jeśli bowiem ulga zniknie, to daniny publiczne, które płaci każdy pracownik prowadzący działalność gospodarczą, emeryt i rencista wzrosną o 7,75 proc.

Teoretycznie, najprostsza i zrozumiała powinna być zmiana dla emerytów i rencistów. Ci, których świadczenie wynosi do 2,5 tys. zł brutto, mają być zwolnieni z opłacania podatku dochodowego. Zagwarantuje im to podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł. Nie ma słowa o tym, co z ich składką zdrowotną: także będą ją opłacali w pełnej 9 proc. wysokości? Jeśli tak to ich rzeczywista „podwyżka” świadczeń będzie niższa – właśnie o 7,75 proc., które zostanie zamienione w składkę zdrowotną. Być może rząd ma dla świadczeniobiorców inne rozwiązanie, ale go nie podał.

Ze względu na składkę zdrowotną zmiany podatkowe nie będą też tak korzystne dla pracowników i samozatrudnionych, jak przedstawiła je Zjednoczona Prawica.

Rząd zamierza zwaloryzować kwotę wolną od podatku do 30 tys. zł oraz podnieść II próg podatkowy do 120 tys. zł. To pozytywne zmiany. Są potrzebne każdemu indywidualnie, ale też i gospodarce. Przyniosą również korzyści politykom, którzy chcą budować wzrost gospodarczy na konsumpcji.

Jednak brak odliczenia składki zdrowotnej zniweluje korzyści dla osób średnio zarabiających oraz podniesie poziom opłacanych danin publicznych dla osób zarabiających na etacie powyżej 10 tys. zł brutto.

Zmiany oznaczają podniesienie obciążeń daninami publicznymi dla większości samozatrudnionych. Mogą być obojętne dla nielicznej grupy, która ma niskie dochody (z tego co napisano, nowa składka zdrowotna ma być liczona jako 9 proc. od dochodu osoby samozatrudnionej). Być może w ich przypadku niższa podstawa składki do NFZ i wyższa kwota wolna od podatku zniwelują kasację ulgi zdrowotnej. W przypadku pozostałych korzyści z ulg w podatku dochodowym „zje” je brak ulgi zdrowotnej.

Rząd chce także zaproponować osobom, które osiągają wiek emerytalny, by nie skorzystały z prawa do świadczenia, tylko dalej pracowały. Uwolni wówczas ich wynagrodzenie od płacenia PIT. Obecnie sporo osób decyduje się na przejście na emeryturę i prowadzenie działalności gospodarczej lub na zarobkowanie na podstawie umów cywilnoprawnych, lub na etat. Pobierają emeryturę i wynagrodzenie. Trudno obecnie rozstrzygnąć, co będzie dla nich korzystne po wprowadzeniu zmian z „Polskiego Ładu”. Każdy będzie musiał to indywidualnie policzyć, a oczkiem uwagi będzie składka zdrowotna.

Inne wpisy tego autora

Czy my to wytrzymamy?

W przestrzeni publicznej pojawiają się pytania o to, czy ZUS i publiczny system ubezpieczeń zbankrutuje. Rzadziej, jeśli nie w ogóle, stawiana jest kwestia, w jaki