Chiny, nawet jeżeli nie wspierają jej w agresji na Ukrainę otwarcie, to odnoszą duże korzyści z położenia, w jakim znalazła się Moskwa, gdyż kupują rosyjską ropę naftową i gaz ziemny po obniżonych cenach. Mogą one stać się też głównym dostawcą technologii, której Rosjanie będą potrzebować, aby rozwijać swoją gospodarkę, w przypadku, jeśli sankcje Zachodu zostaną utrzymane dłużej, odcinając Moskwie dostęp do rozwiązań zachodnich. W skrajnym scenariuszu osłabienie Rosji w wyniku efektów wojny na Ukrainie może doprowadzić do jej wasalizacji względem Chin.
Proces zmian porządku światowego opartego na dominacji Stanów Zjednoczonych zintensyfikował współpracę tego mocarstwa z państwami takimi jak Wielka Brytania, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia. Łączy je m.in. wspólna historia pozostawania pod wpływami brytyjskiego imperium, podobieństwo systemów prawnych opartych o prawo precedensowe, silne potencjały handlowo-gospodarcze, współpraca w obszarze obronności, zarówno jeśli chodzi o kooperację między siłami zbrojnymi, jak i przemysłu obronnego. Zostało to potwierdzone po zakończeniu II wojny światowej porozumieniem tzw. pięciu par oczu, obejmującym współpracę wywiadowczą w zakresie szeroko pojętego bezpieczeństwa. Zatem w ich wspólnym interesie jest utrzymanie amerykańskiej kontroli nad morskimi szlakami handlowymi, niezbędnej dla utrzymania drożności globalnych przepływów towarów. Współpraca tych państw nabiera także znaczenia wobec pojawiających się wyzwań w postaci rosnących wpływów Chin oraz agresywnej polityki Rosji, zmierzającej do odzyskania imperialnej pozycji. Z kolei Wielka Brytania próbuje wzmocnić swoją pozycję na świecie po opuszczeniu Unii Europejskiej. Służyć temu ma odnowa więzi łączących ją z dawnymi dominiami oraz odbudowa specjalnych stosunków z USA. Brytyjczycy nawiązują bliskie relacje z państwami Europy Centralnej, mającymi podobne do niej spojrzenie na rosyjską agresję wobec Ukrainy. Wynika z tego rosnąca rola współpracy z Polską, jako największym państwem regionu, zaangażowanym w pomoc Ukrainie, a także we wsparcie udzielane państwom bałtyckim. Poważne brytyjskie zaangażowanie w region Europy Środkowej i Wschodniej wynika też z konieczności poszukiwania partnerów w sporze z UE, zaś takie państwa jak Polska czy Węgry, mające napięte relacje z Brukselą, są w tej sytuacji naturalnym wyborem politycznym.
Osłabienie pozycji amerykańskiej na świecie i jednoczesny wzrost znaczenia Chin, Indii czy też Rosji, rozpoczął proces kształtowania się nowego układu sił na świecie. Obecnie trudno jest przewidzieć dokładny kształt tego nowego ładu. Wraz z nasileniem się rywalizacji amerykańsko-chińskiej o dominującą rolę na świecie liczne państwa musiały zrewidować swoją postawę wobec tych największych obecnie graczy globalnych. Niektóre z nich, jak Wielka Brytania, podjęły daleko idące działania mające na celu zmniejszenie udziału chińskich firm w przedsięwzięciach z obszaru telekomunikacji. Londyn zdecydował m.in. o zaprzestaniu współpracy z chińskimi firmami w zakresie budowy sieci 5G (podobną decyzję podjęły rządy Australii i Kanady). Z kolei Nowa Zelandia odrzuciła ofertę Huawei ze względów bezpieczeństwa, jednak nie wprowadziła formalnego zakazu udziału chińskich przedsiębiorstw w jej budowie. Także związki gospodarcze Londynu i dawnych dominiów z Pekinem ulegają stopniowemu rozluźnieniu. Brytyjczycy odchodzą od tzw. złotej ery w kontaktach z Chinami, wycofując się z transakcji związanych z przemysłem high-tech czy chińskim udziałem w budowie elektrowni jądrowych. Z kolei Australia znalazła się na celowniku chińskich działań odwetowych po apelu o dokładne wyjaśnienie przyczyn pandemii. Wywołało to wojnę celną między Australią a Chinami, które nałożyły dotkliwe cła na towary stanowiące podstawę australijskiego eksportu na rynek ChRL, takie jak jęczmień, węgiel, bawełna, wołowina, drewno oraz homary. Spowodowało to znaczące straty australijskich firm i zmusiło je do poszukiwania alternatywnych rynków zbytu. Bardziej elastyczną politykę wśród państw anglosaskich prowadzi Nowa Zelandia, która stara się zachować bliskie związki z Chinami. Jej rząd niechętnie podejmuje działania otwarcie sprzeciwiające się polityce Chin ze względu na rolę, jaką odgrywają w gospodarce nowozelandzkiej jako największy partner handlowy (na Pekin przypada 30% handlu tego kraju). Nowa Zelandia jest też członkiem założycielem Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych oraz Regionalnego Kompleksowego Partnerstwa Gospodarczego. W ostatnim czasie Nowa Zelandia podjęła jednak działania zmierzające do wzmocnienia relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Weszła do IPEF (Indo-Pacific Economic Framework for Prosperity), mającej na celu zwiększenie obecności gospodarczej USA w rejonie Indo-Pacyfiku. Ma się to odbywać przez współpracę jej uczestników w budowaniu trwałych łańcuchów dostaw, rozwoju tzw. zielonej energii oraz wdrażaniu regulacji dotyczących sfery informatycznej. W odpowiedzi pojawiły się ostrzeżenia ze strony ChRL obejmujące możliwą zmianę w jej polityce gospodarczej i ograniczenie handlu z Nową Zelandią. W rezultacie państwo to znajduje się obecnie pod presją z obu stron, ponieważ zarówno Chiny jak USA naciskają na tamtejszy rząd, by dokonał on jednoznacznego wyboru strategicznego.

Państwa anglosaskie, mając świadomość znaczenia, jakie Amerykanie mają dla ich bezpieczeństwa, starają się utrzymać bliskie relacje z USA. Oprócz porozumień dwustronnych aktywnie poszukują też wielostronnych formatów, w których mogą współpracować ze Stanami Zjednoczonymi. Australia, obok Indii, Stanów Zjednoczonych i Japonii, jest członkiem grupy Quad, mającej ograniczyć budowę chińskich wpływów w Indo-Pacyfiku i IPEF. Z kolei Kanada należy do CPTPP (Comprehensive and Progressive Agreement for Trans Pacific), z którego USA się wycofały w 2017 r. i weszła do IPEF. Natomiast Wielka Brytania, jak i Kanada należy do NATO. Złożyła też wniosek w lutym 2021 r. o przyjęcie do CPTPP. Podobnie jak jego dawne białe dominia Londyn angażuje się w działania mające na celu powstrzymywanie chińskiej ekspansji w Azji oraz na Morzu Południowo i Wschodniochińskim. Pierwszy rejs nowej brytyjskiej grupy lotniskowcowej odbył się właśnie tam, akcentując znaczenie tego obszaru w brytyjskiej polityce zagranicznej. Jest to też kierunek obrany przez Wielką Brytanię jako alternatywa dla zakończonego członkostwa w UE.
W 2016 r. po referendum Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej. Proces ten został formalnie zakończony w 2021 r. gdy pobrexitowa umowa o współpracy między Wielką Brytanią a UE weszła w życie. Oznaczało to początek nowego rozdziału w brytyjskiej polityce. Londyn stara się odbudować więzi z dawnymi dominiami, jakie utracił po akcesji do Wspólnot Europejskich w latach 70., co objawiło się podpisaniem umów o wolnym handlu z Australią i Nową Zelandią. Jednocześnie wobec wciąż napiętych stosunków z UE na tle Protokołu północnoirlandzkiego oraz kwestii praw połowowych i barier administracyjnych w handlu zaczęto poszukiwać nowych parterów w Europie kontynentalnej. Celem jest pozyskanie partnerów, aby wzmocnić swoje stanowisko wobec UE. Wybór padł na państwa rejonu Europy Środkowo-Wschodniej, które już wcześniej zajmowały podobne do brytyjskiego stanowisko wobec procesu integracji europejskiej. Państwa takie jak Polska czy Węgry są także w sporze z UE na tle oskarżeń wysuwanych przez Unię wobec nich o nieprzestrzeganie jej prawa. Wielka Brytania zaangażowała się też w pomoc dla Ukrainy. Brytyjczycy szkolili ukraińskich żołnierzy i przesyłali wyposażenie oraz lekkie uzbrojenie. Tuż przed rosyjską inwazją zapowiedziano powstanie formatu brytyjsko-polsko-ukraińskiego mającego skupić się na współpracy jego członków w obszarze bezpieczeństwa. Wielka Brytania jest też od 2014 r. zaangażowana w obronę wschodniej flanki NATO jako państwo ramowe batalionowej grupy w Estonii, zapowiedziano jego zwiększenie wobec kolejnej fazy rosyjskiej agresji na Ukrainie. Podobną rolę na Łotwie odgrywa Kanada. Brytyjczycy zwiększają swoje zaangażowanie w naszej części Europy. Widzą w tym szansę na pozyskanie partnerów do współpracy gospodarczej i politycznej. Szukają państw mogących wesprzeć ich w sporach z UE oraz mających podobne spojrzenie na Rosję. Dla Wielkiej Brytanii jest ona tradycyjnie przeciwnikiem, którego należy zatrzymać i osłabić, jeśli nadarza się do tego okazja. W tym zakresie mają podobną ocenę jak obecna administracja amerykańska i właśnie państwa tzw. wschodniej flanki NATO. Agresja rosyjska na Ukrainę wzmocniła to przekonanie. Brytyjczycy wysyłają pomoc dla Ukrainy w postaci dostaw sprzętu wojskowego i uzbrojenia oraz podejmując działania w zakresie wsparcia gospodarczego, żyrując pożyczkę Banku Światowego dla niej czy oferując pomoc humanitarną. Rozpoczęli program szkolenia dla ukraińskich żołnierzy na swoim terenie. Plan przewiduje 4-miesięczne kursy dla grup 10 tys. rekrutów. Z kolei Kanada, Australia i Nowa Zelandia przysłały pomoc wojskową i humanitarną dla Ukrainy. Przybiera ona postać dostaw sprzętu i wyposażenia wojskowego (Kanada i Australia) oraz podobną do brytyjskiej operację szkolenia dla żołnierzy ukraińskich czy też funduszy na jego zakup (Kanada, Australia i Nowa Zelandia). Kraje te w ramach pomocy finansowej wspierają bieżące wydatki rządu ukraińskiego i dostawy żywności, leków i wsparcia dla uchodźców.
Obok pomocy dla Ukrainy Brytyjczycy zwiększają swoją obecność militarną na wschodniej flance NATO. W Polsce znajdują się jednostki wchodzące w skład grupy batalionowej NATO, kompania saperów, bateria rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu oraz kompania czołgów Challenger 2. Firmy brytyjskie będą też zaangażowane w program modernizacyjny wojska polskiego, biorąc udział w programie obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu Narew (rakiety CAMM-ER), budowy fregat klasy Miecznik, tego typu działania mają bezprecedensowy charakter, jeśli chodzi o brytyjską politykę. Europa Środkowa i Wschodnia w przeszłości nie była miejscem tak dużego zainteresowania brytyjskich polityków. Jeśli już, to traktowano zobowiązania wobec tego regionu instrumentalnie, jak w czasie II wojny światowej. Obecnie jednak podobieństwo interesów Londynu i większości państw tego regionu powoduje, że pojawia się dla obu stron szansa na uzyskanie ze współpracy wymiernych korzyści politycznych i gospodarczych wynikających z powstania swego rodzaju równoważenia dla wpływów niemieckich i rosyjskich na tym obszarze. Amerykanie mogą z kolei dać trwałe podstawy do niezależności państw położonych pomiędzy Niemcami i Rosją od tych mocarstw. Może to oznaczać nowy układ sił w całej Europie i przełamanie monopolu Niemiec i Francji na definiowanie europejskiej polityki. Obecny konflikt na Ukrainie unaocznił zasadnicze różnice w interesach między nimi a państwami wschodniej flanki NATO. Wymusza to poszukiwanie przez te ostatnie krajów, z którymi będą miały zbieżne stanowisko, na razie są to Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.

O ile zaangażowanie dawnych białych dominiów w Europie Środkowej i Wschodniej skupia się na Ukrainie, to cele Waszyngtonu i Londynu są szersze. Amerykanie ponownie powrócili do idei wspierania Inicjatywy Trójmorza. O ile na początku obecnej kadencji administracja prezydenta Bidena skupiła się na kontaktach z UE i Niemcami, o tyle po wybuchu wojny na Ukrainie oraz wobec chwiejnej postawy Berlina zdecydowano się powrócić do współpracy z państwami tej inicjatywy. Będzie to wymagało od Stanów Zjednoczonych bardziej zdecydowanego zaangażowania w projekty gospodarcze Inicjatywy, która od początku skupiała się na kooperacji gospodarczej członków. Deklaracje z tegorocznego szczytu potwierdzają fundusze przewidziane przez US International Development Finance Corporation (DFC) w wysokości 300 mln USD, skierowanych do Funduszu Trójmorza. Jeśli Stany Zjednoczone poważnie zaangażują się w inwestycje w ramach Inicjatywy, to ma ona szansę stać się istotnym podmiotem w nowym układzie sił w Europie. Dotąd ich wsparcie miało charakter polityczny, a to za mało, żeby Trójmorze mogło odegrać poważniejszą rolę.
Ponieważ rywalizacja między Chinami a Stanami Zjednoczonymi obejmuje już w zasadzie cały świat, także Europa Środkowa i Wschodnia ma swoją rolę do odegrania. Stąd próby nawiązania bliższych relacji z tym regionem podejmowane również przez ChRL, jednak format 17+1 nie spełnił pokładanych nadziei. Chińczycy chcieli się skupić na współpracy gospodarczej i prowadzić inwestycje w oparciu o model wypracowany w Inicjatywie Pasa i Szlaku, tj. uwzględniający szeroki udział ich firm i pracowników. Jednak model ten skuteczny w Azji i Afryce zupełnie nie pasował do państw członkowskich UE. Jednocześnie powiązania gospodarcze w Unii Europejskiej oraz bezpieczeństwa w NATO stanowią ważną część polityki państw naszego regionu, co powoduje, że chińska oferta nie była tak atrakcyjna, jak ta już oferowana przez te organizacje. Więzi gospodarcze wewnątrz UE są silne, a Stany Zjednoczone są obecnie jedynym państwem na świecie zdolnym realnie bronić państw Europy Środkowej i Wschodniej wobec rosyjskiej agresji. Chiny nie przeprowadziły większych inwestycji w tym regionie, jeśli nie liczyć kilku w Serbii i na Węgrzech. Co ważniejsze nie są zdolne do zapewnienia poziomu bezpieczeństwa, jaki zapewnia USA. Z uwagi na własny interes, który obecnie jest lepiej realizowany we współpracy z Rosją, a ograniczanie imperialnych ambicji Moskwy mogłoby zagrozić tej współpracy. Nawet jeżeli nie wspierają jej w agresji na Ukrainę otwarcie, to odnoszą duże korzyści z położenia, w jakim znalazła się Moskwa, gdyż kupują rosyjską ropę naftową i gaz ziemny po obniżonych cenach. Chiny mogą stać się też głównym dostawcą technologii, której Rosjanie mogą potrzebować, aby rozwijać swoją gospodarkę, w przypadku, jeśli sankcje Zachodu zostaną utrzymane dłużej, odcinając Moskwie dostęp do rozwiązań zachodnich. W skrajnym scenariuszu osłabienie Rosji w wyniku efektów wojny na Ukrainie może doprowadzić do jej wasalizacji względem Chin.
Rywalizacja chińsko-amerykańska obejmuje coraz więcej obszarów aktywności jak polityka, obrona, gospodarka czy kwestie społeczne. W wymiarze przestrzennym już w zasadzie obejmuje na podobieństwo zimnej wojny cały świat. W poszukiwaniu sojuszników potrzebnych w tym starciu obie potęgi zwracają się w pierwszej kolejności ku państwom, które mają z nimi zbliżone interesy. W przypadku Amerykanów to kraje wywodzące się z tradycji anglosaskiej są pierwszym wyborem. Bliskość tradycji i rozwiązań prawnych oraz politycznych znacząco ułatwia współpracę. Zacieśniane są stosunki dwustronne, np. specjalne relacje Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale też formaty wielostronne jak NATO czy AUKUS. Oprócz poszerzenia zakresu współpracy między państwami anglosaskimi, Amerykanie zaczęli poszukiwać sojuszników w newralgicznych rejonach na świecie. W Azji skupiono się na poprawie relacji z Japonią i Koreą Płd. oraz zbudowaniu sieci powiązań z takimi państwami jak Filipiny (powrót po kilkuletniej nieobecności sił amerykańskich), Indiami czy Wietnamem, które podobnie postrzegają wzrost znaczenia Chin. W Europie administracja Joe Bidena próbowała przywrócić dobre relacje z Niemcami jako głównym partnerem po prezydenturze Donalda Trumpa i pogorszeniu wzajemnych stosunków. Jednak rosyjska inwazja na Ukrainę wyostrzyła różnice w interesach amerykańskich i niemieckich. Stąd zwiększone zainteresowanie Europą Środkową i Wschodnią, zwłaszcza, co naturalne samą Ukrainą oraz Polską jako największym państwem regionu. Jednocześnie ma ona zasadnicze znaczenie w przekazywaniu pomocy dla Kijowa. Agresywne działania Rosji spowodowało też wzmocnienie natowskiej obecności na wschodniej flance. Jest to też okazja do umocnienia wpływów amerykańskich w tym rejonie i utrudnienie ewentualnej chińskiej ekspansji. Dla Brytyjczyków to też okazja do zbudowania na nowo swojej pozycji na arenie międzynarodowej i pozyskanie partnerów do równoważenia pozycji Niemiec w Europie.
Coraz większa obecność członków Porozumienia Pięciu Par Oczu w Europie Środkowej i Wschodniej otwiera przed państwami regionu możliwość wzmocnienia swojej pozycji względem największych graczy w Europie. Zwłaszcza Polska może skorzystać na wzroście swojego znaczenia w związku z aktywną rolą, jaką odgrywa w pomocy Ukrainie oraz jako ważny element amerykańskiej sieci sojuszy.