Problem wartości danych użytkowników usług cyfrowych jest metodologicznie trudny, ale jest też wykorzystywany w debatach o kierunku polityk państwowych. W efekcie nietrudno spotkać opinie oparte na nieuzasadnionych uproszczeniach. Celem niniejszego raportu jest zarysowanie głównych elementów problemu wartości danych.
Dotychczas nie udały się próby wyceny, ile (złotych, dolarów) dane użytkowników warte są (1) dla poszczególnych internetowych gigantów oraz (2) dla samych użytkowników.
Wynika to po części z braku odpowiednich danych (np. o szczegółowej strukturze dochodów i kosztów firm technologicznych), a po części z metodologicznych trudności pieniężnej wyceny wartości dóbr w sytuacjach, kiedy dobra te nie są wymieniane za pieniądze. Dlatego bardzo ostrożnie podchodzić należy również do tego, na jakich informacjach i argumentach opierane są decyzje o kierunku polityk państwowych.
Raport oddzielnie przedstawia metodologiczne problemy szacowania wartości danych z perspektywy usługodawców i z perspektywy użytkowników.
Z perspektywy dostawców usług, wartość danych nie może być szacowana poprzez podzielenie wartości przychodu z reklam przez liczbę użytkowników. Niestety tego typu błędy powtarzane są w nienaukowych publikacjach. Rzetelny szacunek wpływu wartości danych użytkowników na wartość przedsiębiorstwa lub nawet sam jego zysk jest dużym wyzwaniem, m.in. ze względu na trudności w rozróżnieniu wpływu wartości danych od wpływu know-how, technologii itd.
Z punktu widzenia użytkowników, wydawać mogłoby się, że oczywistym sposobem na zaobserwowanie wartości, którą przypisują oni swoim danym, jest obserwowanie faktycznych wymian, w których użytkownicy uczestniczą (np. korzystając z mediów społecznościowych). Jednakże, tutaj też trudno jest rozróżnić wartość danych od np. wartości uwagi lub działań użytkownika. Z drugiej strony, nieatrakcyjne może wydawać się niektórym, że usługi dostępne bez opłat nie pozwalają na łatwe przypisanie ceny.
Między innymi dlatego badacze stosują metody ankietowe (deklaratywne) lub quasi-eksperymentalne polegające na pytaniu użytkowników o ich gotowość zapłaty (lub przyjęcia zapłaty) w hipotetycznych sytuacjach. Niestety, badanie takie są czasami stosowane nieumiejętnie, bez uwzględnienia ograniczeń metody i specyfiki kontekstu, w której ma być stosowana. Metody te nie są adekwatne do określenia, ile złotych polski użytkownik jest gotów miesięcznie zapłacić za „dostęp do Facebooka bez reklam personalizowanych”.
Jednakże spór o „uczciwość wymiany” w tym kontekście jest w dużej mierze nie sporem ekonomicznym, a sporem o to, co uważamy za sprawiedliwe, moralnie uzasadnione. Skupianie się na próbach szacowania pieniężnych wartości odwraca naszą uwagę od tych bardziej fundamentalnych kwestii.
Skupienie uwagi na wartości danych odwraca również uwagę od, często bardziej istotnej, wartości uwagi lub działań użytkowników. Zauważenie tego drugiego aspektu pozwala na lepsze zrozumienie moralnie i ekonomicznie istotnych podobieństw usług cyfrowych i „niecyfrowych”. Te podobieństwa mogą nas prowadzić do wniosku, że w istocie usługi cyfrowe oparte są na wymianie o charakterze, który intuicyjnie moralnie akceptujemy w usługach „niecyfrowych”.
„Nieracjonalność” użytkowników ma zdaniem niektórych szczególny wpływ na uczciwość wymiany między użytkownikami a dostawcami usług cyfrowych. Nie jest jednak oczywiste, że wpływ zjawisk grupowanych pod znakiem „nieracjonalności” jest na tyle duży, że powinien wpłynąć na naszą moralną ocenę uczciwości wymiany lub na kierunek polityk państwowych.
Interwencje państwa motywowane niewystarczającą uczciwością wymiany między użytkownikami a dostawcami usług cyfrowych zawsze niosą ze sobą koszty. Przykładowo, wprowadzenie opłat za korzystanie z usługi cyfrowej wymuszone ograniczeniem finansowania usługi z reklam może wykluczyć mniej zamożnych użytkownikom. Co więcej, niektóre rozważane interwencje mogą jednocześnie w efekcie wykluczyć mniej zamożnych użytkowników i dostarczyć „więcej prywatności” tylko tym użytkownikom, którym na niej obecnie nie zależy na tyle, by poświęcić niewielki wysiłek wymagany na zmianę domyślnych ustawień.