Ostatni mag

Doceniasz tę treść?

Historia krótkiego życia tego człowieka nadaje się na hollywoodzką produkcję. Naukowiec NASA, pionier badań nad paliwem rakietowym, wizjoner, okultysta, entuzjasta orgii i nieskrępowanego seksu. Przyjaciel mistyka Aleistera Crowleya i późniejszego założyciela kościoła scjentologicznego, Rona Hubbarda. Utalentowany pisarz, filozof libertariański. Nagła i pełna spekulacji śmierć tylko scementowała jego buntowniczy i ekstrawagancki mit. Kim był Jack Parsons?

 

Jack Parsons przychodzi na świat 2 października 1914 roku jako John Marvel Whiteside Parsons. Czasy jego dzieciństwa nie były łatwe – recesja, świat zmagający się ze skutkami I wojny światowej, wielki kryzys. Rodzina przyszłego naukowca nie opływała w majątki, dlatego też Parsons był zmuszony bardzo szybko podjąć pracę. Traf chciał, że pierwsze zatrudnienie znalazł w fabryce materiałów wybuchowych. Pirotechnika od tego czasu będzie towarzyszyć mu aż do końca jego dni. Młody Parsons w dzieciństwie pasjonuje się kosmosem, snuje fantazje, pochłania literaturę science-fiction. W wolnym czasie popuszcza wodze fantazji, wyobrażając sobie wizyty kosmitów, a w przydomowym ogródku buduje modele rakiet. Praca w fabryce materiałów wybuchowych służyła mu nie tylko jako forma zarobku, z magazynu podkradał bowiem proch i dynamit, które odpalał w przestworza.

Whiteside Parsons chcąc rozwijać swoje pasje i umiejętności, zgłasza się w roku 1936 razem z przyjacielem, Edem Furmanem do instytutu technologii Caltech w Kalifornii. Tematyka rakietowa dopiero raczkowała, a młodym adeptom nauki nie pomagał brak formalnego wykształcenia. Do Parsonsa uśmiecha się szczęście, gdy jego talenty i przebłyski geniuszu odkrywa ówczesny pionier nowoczesnej aerodynamiki oraz twórca pierwszego na świecie samolotu ponaddźwiękowego Bell X-1, Theodore von Kármán. Kármán, którego przodkiem był urodzony w Poznaniu żydowski mistyk, alchemik, astrolog i matematyk, Jehuda Löw ben Becalel, zatrudnia młodego i pełnego pasji samouka. Parsons z zapałem przystępuje do badań nad wykorzystywaniem paliwa stałego w rakietnictwie.

Nie sposób pominąć wkładu Jacka Parsonsa w rozwój nauki w zakresie badań, których się podjął. Po wybuchu II wojny światowej amerykański rząd interesował się ulepszeniem silników samolotowych. Chodziło o zapewnienie im dodatkowego przyspieszenia płynącego z napędów rakietowych. Nad tym głowił się Parsons. W toku szalonych prób i eksperymentów, niekiedy stanowiących realne ryzyko, naukowiec w końcu dopiął swego – w 1942 roku ulepszył używane dotychczas paliwo, a wyniki jego prac dały podwaliny pod późniejsze postawienie przez człowieka stopy na Księżycu. Wieści o geniuszu młodego wynalazcy rozeszły się lotem błyskawicy, choć adekwatniejsze byłoby stwierdzenie „rakietnicy”. Whiteside Parsons otrzymuje wsparcie rządowe, a dzięki finansowaniu badań współtworzy działające przy NASA Laboratorium Napędu Odrzutowego (Jet Propulsion Laboratory).

Sława naukowca, a później także okultysty obiega Los Angeles. Jego zespół badawczy zyskuje przydomek „szwadronów śmierci” ze względu na częste wybuchy w laboratorium i niesamowite szczęście ratujące naukowcom życie. Kilkadziesiąt dni po zmieniającym karierę Parsonsa odkryciu, z jego usług korzysta sąd. Naukowiec stworzył replikę bomby, której detonacja zszokowała biegłych i zebranych sędziów. W sprawie chodziło o korupcję wysokich oficerów policji Los Angeles i zamachy bombowe na prywatnych detektywów. Eksplozja musiała przekonać wymiar sprawiedliwości, bowiem policjantów skazano na 10 lat więzienia.

John Whiteside „Jack” Parsons i jego podobizna w roli „anioła śmierci”, źródło: /Wikimedia Commons

Kariera naukowa Parsonsa zaczęła się załamywać w drugiej połowie lat 40. Jedną z przyczyn były coraz mocniej angażujące go sprawy duchowe, seanse okultystyczne, spirytyzm i magiczne rytuały. W 1947 roku, w toku śledztwa FBI przedstawiło materiały dowodzące, iż tak ekscentryczny człowiek nie jest odpowiednim współpracownikiem dla amerykańskiego rządu. Parsons traci pracę i kontakt z poważną nauką na dwa lata. Po tym czasie zgłasza się do niego rząd Izraela z propozycją uczestnictwa w projekcie badawczym dotyczącym paliwa rakietowego. Wizjoner propozycję przyjął, co poskutkowało oskarżeniami ze strony rodaków o zdradę tajemnic państwowych. Parsons kolejne dwa lata walczy o wycofanie oskarżeń. Według antropologa Davida Graebera kłopoty Parsonsa potęgowała buntowniczość, nonkonformizm, anarchizm, które mocno kontrastowały z kostycznym amerykańskim społeczeństwem tamtej epoki; „Amerykańskie zwycięstwo w zimnej wojnie pociągnęło za sobą tak gruntowną korporatyzację uczelnianej oraz naukowej biurokracji, że przed Parsonsem i jemu podobnymi zamknięto drogi do jakichkolwiek stanowisk kierowniczych” – pisał w swojej „Utopii regulaminów”.

 

Okultysta

Graeber w swoim błyskotliwym dziele będącym inspirującą krytyką biurokracji przekonywał, że dla Parsonsa paliwo rakietowe było manifestacją „głębszych, magicznych praw rządzących światem”. Co ciekawe, NASA doceniając wkład jego badań i to, że idee naukowca rzucały wyzwanie konwencjonalnemu myśleniu na wielu polach, nazwała jego nazwiskiem jeden z kraterów znajdujących się po ciemnej stronie księżyca. Jest to o tyle symboliczne, że Parsons w toku kariery naukowej nie mniej czasu poświęcał ciemnej stronie badań nad rzeczywistością, rewersowi nauki – magii.

Początek zainteresowań szeroko pojętą magią u Parsonsa sięga roku 1936. Wtedy to jeden ze znajomych zaprosił naukowca do udziału w Mszy Gnostyckiej będącej głównym rytuałem Zakonu Świątyni Wschodu – Ordo Templi Orientis. Na czele owego zakonu stał nie kto inny, jak osławiony brytyjski mag i mistyk, Aleister Crowley. Wśród członków O.T.O znajdowali się artyści, pisarze, wolnomularze, naukowcy, prawnicy. Środowisko, a przede wszystkim magiczna otoczka wywarły na Parsonsie wielkie wrażenie. Szybko zaprzyjaźnił się on z Crowleyem, z którym dzielił wiele poglądów, między innymi niechęć do hipokryzji i religii monoteistycznych. Zakon nawoływał do kontemplacji i wewnętrznej przemiany, w toku której można było posiąść magiczne moce. Whiteside Parsons z pomocą Crowleya szybko staje na czele loży Zakonu Świątyni Wschodu o nazwie Agape („miłość”).

Oprócz praktyk magicznych Parsons praktykował wyzwolony seks. Jego dom stał się mekką dla przeróżnych magików, czarowników i artystów, którzy oprócz poszukiwań absolutu niekiedy oddawali się też orgiom. Pierwsza żona wynalazcy, Helen sypiała między innymi z przywódcą amerykańskiego oddziału O.T.O, okultystą, Wilfredem T. Smithem. Jack z kolei uwiódł siostrę żony, Betty, co przyczyniło się do rozwodu. U Parsonsa celebrowano msze gnostyckie, przebierano się w rytualne stroje, uprawiano magię rytualną, posiłkując się księgami Crowleya. Jeden z takich seansów skończył się interwencją policji, a skandal wyciekł do prasy, co nadwątliło karierę naukową gospodarza domu.

Do domu Parsonsa zawitał między innymi przyszły założyciel kościoła scjentologicznego, L. Ron Hubbard. Mężczyźni zaprzyjaźnili się. Obaj przeprowadzali rytuały mające przywołać Babalon – jedną z głównych bogiń znanych z teologii Crowleya. Wydarzenia miały przybrać imponujący obrót – w pomieszczeniu podobno doszło na przykład do wyładowań elektrycznych. Hubbard jednak najbardziej zainteresował się kochanką Parsonsa, która pojawiła się podczas seansu.

Niedługo po tych wydarzeniach Hubbart namawia Jacka do zainwestowania w fundusze na zakup jachtów w Miami. Naukowiec i okultysta przystaje na tę propozycję i przekazuje późniejszemu scjentologowi niemal wszystkie oszczędności. Hubbard zaś… wziął pieniądze, zabrał partnerkę Parsonsa i uciekł na wschodnie wybrzeże jednym z wcześniej zakupionych statków. Wcześniej sam Crowley ostrzegał Parsonsa przed Hubbardem. Zrozpaczony i oszukany Jack miał wykonać rytuał przywołania boga wojny Bartzabela. W jego wyniku w jacht uciekinierów uderzył szkwał, który zniszczył maszty i zmusił ich do powrotu do portu. To jednak nie uratowało związku naukowca, Betty miesiąc później poślubiła przyszłego założyciela Kościoła Scjentologicznego. Samotny Parsons pozostał z problemami finansowymi, nadwątloną psychiką i brakiem pracy.

 

Libertarianin

Parsons obok spuścizny naukowej i okultystycznej pozostawił po sobie ciekawe przemyślenia dotyczące szeroko pojętej wolności. Zebrał je i zapisał w książce „Obosieczny miecz wolności”. Na kartach książki porusza takie kwestie jak: liberalizm, wolność słowa, wolność gospodarcza, anarchia, feminizm. W oczy rzucają się akcenty położone na swobodę działania jednostki i sprzeciw artykułowany wobec takich działań, jak przymusowy pobór do wojska: „Skoro każdy człowiek jest niezależną jednostką, żadna grupa czy państwo, nie mają prawa posiąść jego czasu nawet na najkrótszą chwilę. (…) Sprawa ma się podobnie w kwestii poboru do wojska. To najbardziej skandaliczne pogwałcenie ludzkich swobód” – pisał. Bez wątpienia niekiedy mocno indywidualistyczne i ostre tezy korespondują z piórem libertarian, sam Parsons również identyfikował się jako libertarianin.

Jack Parsons, źródło: muslimskeptic.com

Ciekawe światło na twórczość pisarską pioniera badań nad paliwem rakietowym rzucał pisarz i filozof, Robert Anton Wilson porównujący go do najlepszych, XX-wiecznych umysłów z Jamesem Joycem na czele. „Według mnie jego książka jest jednym z najwybitniejszych dzieł filozofii libertariańskiej, a on jednym z najwybitniejszych pisarzy libertariańskich. Gdybym miał miliony dolarów, skopiowałbym ją i wysłał do każdego domu w USA, by każdy miał możliwość ją przeczytać. Sam identyfikuję się jako libertarianin, ale z większością libertarian dzieli mnie bardzo wiele spraw. Jack Parsons jest jedynym libertarianinem, z którym zgadzam się niemal we wszystkim” – mówił.

Trudno autorowi „Obosiecznego miecza wolności” odmówić także inklinacji filozoficznych. „Wszystkie tyranie oparte są na dogmatach, czyli fundamentalnych twierdzeniach dotyczących absolutnych faktów. A ponieważ dogmaty opierają się na kłamstwach, pierwsze nasze zadanie polega na odnalezieniu prawdy – stamtąd niedaleka droga do wolności. A prawda jest taka, że nic nie wiemy. Z obiektywnego punktu widzenia nie wiemy zupełnie nic. Każdy system intelektualny, bez względu na to, czy jest nim nauka, logika, religia czy filozofia, opiera się na fundamentalnych ideach i aksjomatach, które się przyjmuje, lecz nie sposób ich dowieść” – pisał.

 

Wizjoner

W 1953 roku, w dniu 80. urodzin filozof, logik i historyk, Bertrand Russel udzielił w swoim domu w hrabstwie Surrey wywiadu, którego osią była, jak sam ujął, rozmowa o niezmiennej nadziei wobec świata i zmieniającym się wierzeniom oraz poglądom. Wybitny uczony wspominał swojego dziadka, dwukrotnego premiera Anglii, który odwiedził samego Napoleona na Elbie, oraz babkę, która poza posiłkiem nie miała wstępu do salonu (wychowywali go dziadkowie, rodzice zmarli, gdy był niemowlęciem). „Gdy byłem młody świat, w którym żyliśmy, był solidnym światem. Rzeczy, które zniknęły, jawiły się ludziom jako mające trwać wiecznie” – mówił.

Świat szybko się zmienia, ale nie jest łatwo wychwycić, dogłębnie przeanalizować teraźniejszość i przepowiedzieć przyszłość. Wspomniał o tym ekonomista i laureat nagrody Nobla, Friedrich August von Hayek w swoim dziele „Nadużycie rozumu”: „Ogólną atmosferę intelektualną danego okresu zawsze wyznaczają te poglądy, co do których przeciwstawne szkoły się zgadzają. Te poglądy stają się niewypowiedzianymi przesłankami wszelkiego myślenia, wspólną i niepodważalną podstawą, na której toczy się każda dyskusja. (…) Kiedy nie podzielamy już tych ukrytych przesłanek, z czasów dawno minionych, wówczas stosunkowo łatwo możemy je rozpoznać. Inaczej jednak rzecz wygląda z ideami, które leżą u podstaw myśli z okresów nam bliższych. Tutaj nie jesteśmy jeszcze najczęściej świadomi tych wspólnych właściwości przeciwstawnych systemów myślenia, tych idei, które właśnie dlatego wkradły się prawie niezauważalnie i panują bez poddania się poważnym próbom sprawdzenia. (…) Kiedy do tego dochodzi, historia idei staje się przedmiotem o wybitnie praktycznej doniosłości”.

Trudno nie zgodzić się z tezą, że rozpoznanie wcześniej niż inni teraźniejszej, ideowej narracji społeczno-politycznej, wymaga z jednej strony gruntownej wiedzy i orientacji  w tych przestrzeniach, a z drugiej – przenikliwości i śmiałości w stawianiu odważnych hipotez. Jeszcze trudniejszą rzeczą jest przewidzieć to, co czeka nas w kolejnej epoce. Niejeden wielki umysł potwornie przestrzelił w swoich predykcjach. Jack Parsons, kontynuator i spadkobierca myśli Crowleya w eseju „Podstawy Magiji. Jej teoria i praktyka” wskazał na kilka aspektów, szans i zagrożeń cywilizacyjnych charakterystycznych dla XXI wieku: rozluźnienie klasycznych ról społecznych, upadek patriarchatu, afirmacja mniejszości seksualnych, wzrost tendencji kosmopolitycznych, niewieścienie młodych, dynamiczny rozwój technologiczny, troska o środowisko naturalne: „Wpierw początki te ujrzeli jedynie adepci, lecz obecnie stają się widoczne dla wszystkich ludzi, wprowadzając tym samym zamieszanie i panikę. Zdrada narodu, rozpad domu rodzinnego, wybuch dwóch światowych wojen, wynalezienie bomby atomowej, wzrost tendencji homoseksualnych, dziecinne zachowania, hermafrodytyzm – to tylko kilka z licznych oznak narodzin nowej epoki”.

Whiteside Parsons wykazuje się w tej pracy wiedzą z wielu pól: historii, psychologii, mitologii, nauk społecznych. Mówiąc o naszych czasach, używa terminu „nowy eon”, a do jego wyjaśnienia służy mu formuła zapożyczona ze starożytnego Egiptu: IAO. Literom odpowiadają odpowiednio Izyda-matka, Ozyrys-ojciec, a także Horus-niszczyciel i dziecko. Przeszliśmy więc od czasów matriarchatu do prawa ojca, które kruszeje pod naporem dziecka. Parsons: „Eon Horusa ma naturę dziecka, albowiem zwany jest Zwycięskim Dziedzicem w Koronie i może odnosić się do dziecięcia opisywanego przez Enocha. Aby pojąć, kim jest Horus, musimy pojąć naturę dziecka i to bez krzty sentymentalizmu. Znajduje się ono poza dobrem i złem, jest doskonale łagodne, doskonale bezwzględne, wielce wrażliwe na środowisko i własny rozwój, a także jest dziedzicem wszelkich możliwości nagromadzonych przez przeszłe pokolenia. Naturę Horusa charakteryzuje również ślepa, okrutna i nieograniczona siła, w której kryje się niebezpieczeństwo unicestwienia zachodniej kultury. Nowy eon ma potencjał do tak szybkiej ewolucji, jak nigdy w przeszłości. Jego siłę należy zrównoważyć zrozumieniem i miłością, w innym razie znajdziemy się w wielkim niebezpieczeństwie”. Horus przedstawiany jest w mitologii między innymi jako dziecko ssące kciuk i siedzące u boku matki na kwiecie lotosu. Częściej kojarzony jest z sokołem wzbijającym się w niebo. Dobrze koresponduje to z czasami ulotnych, zwiewnych tożsamości i dziecięcych marzeniach o nieskończonych możliwościach i wiecznej zabawie.

Obecnie stosunkowo popularne staje się odczytywanie pradawnych mitów, poszukiwanie w nich drogowskazu i sensu. Tak z tradycją judeochrześcijańską czyni dziś między innymi konserwatywny myśliciel Jordan Peterson. Wiele dekad przed nim Parsons poczynił szereg analiz i mitologicznych interpretacji, nie tylko z geograficznego obszaru Nilu i Eufratu: „Epoka Izydy kończy się około pięciu tysięcy lat przed »naszą« erą, kiedy to jej miejsce zajmuje patriarchat tworzący podwaliny współczesnej cywilizacji. Ciekawe, że współczesna historia religii przedstawia aspekty upadku kobiety-bogini. Widoczne jest to w hebrajskich (Szekina) i arabskich systemach religijnych. W Księdze Wyjścia ów motyw kobiety-bogini powiązano z upadkiem i wyrzeczeniem się takich idei, jak czystość, instynkt i naturalność, a wszystko na rzecz rozwoju własnej świadomości i intelektu”. Autor „Obosiecznego miecza wolności” i podręcznika czarostwa przywołuje tu cytat Elohim: „Gdybyś nie zjadła owocu z drzewa życia, stałabyś się jedną z nas”. Nie szczędzi przy tym Parsons razów mężczyznom, korzystając z psychologicznych interpretacji: „Nie ma żadnego przypadku w tym, że prawdziwi władcy – religijni liderzy, księża, politycy i szarlatani – to mężczyźni o drugorzędnych cechach żeńskich, natomiast żołnierze, biznesmeni i kryminaliści, którzy zajmują się zabijaniem i pozbywaniem swoich rywali, to ludzie odczuwający niesamowitą nienawiść w stosunku do swych ojców”.

Parsons (w środku) i koledzy przygotowują się do testu silnika rakietowego w październiku 1936 roku, źródło: vice.com

Nie przypadkiem przywołałem na początku Russela i Hayeka. Pierwszy mówił o trudności w rozpoznaniu biegu historycznych wydarzeń w roku 1953, a drugi pisał o tym w swojej książce dwa lata wcześniej. Parsons pokusił się o swoje mistyczne predykcje zebrane w książce „Obosieczny miecz wolności” jeszcze wcześniej, bo w roku 1950. Ponad 70 lat temu.

 

Śmierć i kultura

Jack Parsons umiera przedwcześnie. Gdy pomyślnie dla niego kończy się dwuletnia batalia o oczyszczenie się z zarzutów szpiegostwa na rzecz Izraela, w prasie pojawiają się artykuły przedstawiające naukowca jako sekciarza i zboczeńca. Whiteside ma dość swojego kraju i ataków ze strony ziomków. Wraz z żoną planuje wyjazd do Meksyku. Podróż ma poza odpoczynkiem dać nowe siły i paliwo do dalszej pracy naukowej. Kobieta pakuje bagaże do samochodu, on tymczasem kończy zlecenie dla hollywoodzkiego studia filmowego. Oczywiście chodziło o przygotowanie wybuchowych efektów specjalnych. Jack pracował w swoim garażu. Po drodze do niego napotkał jeszcze sąsiada, który dowcipnie zagadnął naukowca, prosząc, by ten nie wysadzał domu w powietrze. Parsons uspokajał, że na nic podobnego się nie zanosi. Stało się jednak inaczej.

17 czerwca 1958 roku o godzinie 17:08 Pasadeną wstrząsnął wybuch. W eksplozji ginie Jack Parsons. Późniejsze śledztwo wykaże, że miał upuścić fiolkę z piorunem rtęci. Anton Wilson jest przekonany, że nie był to wypadek, lecz spisek służb dybiących na życie naukowca, który za dużo wiedział. Jeszcze inna teoria głosi, że wybuch to sprawka skorumpowanych policjantów, zamieszanych w zamachy bombowe, do których skazania przyczyniła się ekspertyza Parsonsa. Wyszli na wolność kilka dni przed wybuchem. Nie brakuje też zwolenników tezy o samobójstwie. W jednym z listów do Crowleya Whiteside Parsons pisał: „Babalon przebywa już w jakimś ciele na tym świecie. Zamanifestuje się, gdy wybije odpowiednia godzina. Ukończę dzieło mojego życia i pochłonie mnie oddech ognia”. Gdy na miejsce wybuchu dociera pierwszy policjant, zastaje rannego i półprzytomnego naukowca. Później zeznał, że ten miał wyszeptać mu do ucha słowa: „Jeszcze nie skończyłem”. Matka okultysty i naukowca popełniła samobójstwo na wieść o śmierci syna.

Poza nauką, libertarianizmem i magią pośmiertnie wywarł on wpływ także na kulturę. Na podstawie jego historii powstały między innymi trzy biografie, komiks i serial telewizyjny. Do dziś nie milkną spekulacje na temat śmierci wizjonera. Jedno jest pewne – odszedł ostatni mag łączący naukę z czarostwem.

Inne wpisy tego autora

5 najlepszych książek o miłości

Zapraszamy na kolejny odcinek „Książkowego SKANERA Warsaw Enterprise Institute”! Mamy luty, a więc walentynkowy miesiąc miłości. Z tego powodu, dość nietypowo tym razem, proponujemy Państwu…

5 najciekawszych książek 2023 roku

Zapraszamy na pierwszy w tym roku „Książkowy Skaner Warsaw Enterprise Institute”. Mamy nadzieję, że po świątecznej przerwie jesteście Państwo głodni… kolejnych ciekawych lektur. Ten rok

5 najlepszych książek o „narodach zjednoczonych”

Zapraszamy na kolejny odcinek „Książkowego SKANERA Warsaw Enterprise Institute”. 24 października obchodziliśmy Dzień Narodów Zjednoczonych – to coroczne święto obchodzone jest z okazji wejścia w