Balet na czołgach

Doceniasz tę treść?

Elity Rosji mają w głowach marzenie o kraju, który ciągle rośnie, a oponentów miażdży. Cały świat może być tu nazistą, dopóki nie stanie się Rosją. Z Grzegorzem Lewickim rozmawia Sebastian Stodolak.

 

To, co miało być dla Rosji trzydniowym spacerkiem na Kijów, stało się dla niej już siedmiomiesięczną katorgą. Twierdzi pan, że to nie jest wyłącznie wina złego rozpoznania sił przeciwnika.
To także wina odrzucenia przez Putina i jego akolitów czegoś, co nazywam nowym średniowieczem lub neomediewalizmem. To wojna nowośredniowiecznego Zachodu – w tym Unii Europejskiej, z antyneomediewalną Rosją.

 

Nowe średniowiecze? Co to w ogóle znaczy?
To czas pojawienia się rozproszonych, lecz powiązanych ze sobą struktur politycznych właściwych wiekom średnim. Mamy dziś równocześnie centralizację na poziomie ponadnarodowym oraz rozpad centralizacji na poziomie narodowym – czyli pełzającą fragmentację państwa, a przy tym centralizację poniżej progu narodowego, przez renesans tożsamości regionalnych. Tę dynamikę spajają interesy różnych koterii i bloków biznesowych. Tak w skrócie.

 

I UE jest w tym sensie neomediewalna, a Rosja nie? I dlatego przegrywa?
Unia tę nową sieciową rzeczywistość – pochodną globalizacji – chce ogarnąć i na tej podstawie stworzyć działający nieporządek. Z kolei Rosja i Chiny przeciwstawiają się temu trendowi. Choć ostatnio Pekin poszedł jednak po rozum do głowy i próbuje do gry w sieciowanie dołączyć, budując nowy jedwabny szlak. Ale idzie mu średnio. Zaś Rosja pozostaje na uboczu. Ten kraj nie ma zdolności sieciowania cywilizacyjnego, to dlatego ichniejsza geopolityka rozumuje wyłącznie w kategoriach bilateralnych: jakie Kreml ma interesy i które inne państwo można napaść lub wykoleić, aby te interesy zaspokoić. Rosja demonstracyjnie nie liczy się np. z instytucjami międzynarodowymi, mając je za podrzędne i nieważne.

 

To jest właśnie to, co eksponują realiści ze szkoły Johna Mearsheimera: państwowe potęgi, ich wpływy i interesy.
Tylko przytomny realizm widzi w grze sieci międzynarodowe. Zaś Moskwa uważa, że to, co usieciowione, zdecentralizowane, ponadnarodowe, musi upaść. Darja Dugina w jednym z ostatnich wywiadów dla rosyjskiej telewizji mówiła, że UE właśnie przez tę sieciowość niechybnie się rozpadnie. To mantra rosyjskiej propagandy: kres UE jest szybki i przesądzony. Putin odrzuca nowe średniowiecze, a jego zaplecze rozumuje w kategoriach służących rozbijaniu europejskiej złożoności kraj po kraju, na małe kawałki. Kreml koncentruje się na niszczeniu sieci, a nie na budowaniu własnej. I popełnia błąd.

 

Bo?
Bo ta rzekomo słaba, usieciowiona, nowośredniowieczna UE, czy szerzej Zachód, jest w stanie mu się przeciwstawić. Gdy wydawano na Kremlu rozkaz do ataku, nie tylko nie doszacowano zdolności obronnych Ukrainy. Przyczyna rosyjskiej nieporadności w wojnie tkwi głębiej – w niezrozumieniu nowego średniowiecza. Moskwa nie założyła, że to, co robi w Ukrainie, rozejdzie się jak kręgi na wodzie po reszcie Europy i w końcu po całym globie. Nie zauważyła, że świat się zmienił – wielkie państwa nie mogą już otwarcie narzucać swojej woli innym. To trudne do przełknięcia dla niej, bo na nieskrępowanym narzucaniu woli słabszym, jak mawiał Dostojewski – narzucaniu „swojewolie”, polega specyfika jej cywilizacji. Od szkoły podstawowej po szczyt polityki obowiązuje tam zasada, że kto silny, ten rządzi. Prawo się nie liczy, bo reguły są dla maluczkich. Polski filozof Feliks Koneczny wywodził tę regułę z surowych azjatyckich stepów Turanu i nazywał Rosję cywilizacją turańską. Turanizm objawia się pewną ślepotą: nie dostrzegasz, że nowe średniowiecze stwarza też szanse wynikające ze współzależności od innych. Bo przecież każda współzależność to ograniczenie twojej woli.

 

 

(…)
Używamy zwrotu „cywilizacja rosyjska”, lecz czy nie odpowiedniejsze byłoby spojrzenie na to państwo jak na strukturę mafijną, rządzoną przez kryminalistów i na przestępczy sposób – szantażem, przekupstwem, przemocą? Może Rosja to po prostu wyjątkowo duży gang?
Wielu teoretyków cywilizacji, np. Oswald Spengler, twierdziło, że Rosja już nie jest społecznością pierwotną, ale jeszcze nie jest cywilizacją wyższego rzędu z uwagi na to, że właśnie ten wrośnięty w jej strukturę element mafijno-korupcyjno-plemienny nieustannie sabotował jej rozwój. Inni mówią wręcz, że Rosja to więzienie narodów. W XIV w. Księstwo Moskiewskie było relatywnie niewielkim fragmentem dzisiejszej Rosji, potem ten reżim rozlał się, wyżynając do cna setki mniejszych organizmów państwowych, eksterminując nie tylko ich mieszkańców, lecz także ich kulturę, pamięć, tradycje. Możliwe więc, że nie ma rosyjskiego narodu, a jedynie rosyjski knut: wiele stłamszonych narodów pod batem moskiewskiego centrum. Ciekawe jest też spojrzenie na demografię Rosji – dwie trzecie ludności, niemal 100 mln ludzi, żyje na moskiewskim, eurazjatyckim zachodzie, w trójkącie Murmańsk-Krasnodar-Omsk. To jest centrum grawitacji demograficznej i politycznej, natomiast odległy wschód pozostaje na łasce lokalnych baronów. Może nie jest tak, jak mówił amerykański polityk John McCain, że Rosja to wielka stacja benzynowa udająca państwo, ale faktycznie znajduje się ona na innym etapie rozwoju niż wiodące cywilizacje: zachodnia i konfucjańska.

 

Jeśli już myśleć o Rosji jako cywilizacji, to jaka jest jej przyszłość?
W książce „The Rise of Civilizational State” Christopher Coker opisuje Rosję jako państwo cywilizacyjne. Jest z jednej strony zwykłym krajem, ale z drugiej – ze względu na posiadanie większej niż sąsiedzi mocy w stosunkach międzynarodowych postrzega siebie jako centrum grawitacyjne jakiegoś rodzaju porządku, który można rozprzestrzeniać na zewnątrz. W tym sensie państwem cywilizacyjnym są też Chiny. Kreml sięgał po Białoruś, Kazachstan, chciał sięgnąć po Polskę, lecz praktycznie wszystkie państwa ościenne czują obecnie, że Rosja to partner nieatrakcyjny kulturowo. Przerażający. Nawet politycy niegdyś prorosyjskiego Kazachstanu robią wszystko, by się uniezależnić od tego „przyjaciela”. Dotychczas wydawało się, że Rosja to silny kraj, ale słaba cywilizacja. Ale ta cywilizacja dziś się już zapada. Widać to choćby po upadku tamtejszego prawosławia: dziś odcinają się od niego prawie wszystkie cerkwie świata. Nie ma się co dziwić. Gdy widzimy, jak palą się ukraińskie świątynie i jak patriarcha moskiewski błogosławi bomby, to wiemy, jakie wartości niesie za sobą Rosja.

 

(…)
A co jeśli Rosja poniesie naprawdę sromotną klęskę w wojnie? Będzie to impuls do dogłębnej zmiany czy zrobienia z Rosji obozu koncentracyjnego?
Trwa tam rywalizacja ludzi o aspiracjach imperialno-totalitarnych i tych o chłodniejszych umysłach. Dlatego oba scenariusze są obecnie prawdopodobne.

 

Twierdzi pan, że model neomediewalnej Europy jest odporniejszy niż model rosyjski. Pełna zgoda. Ale czy Unia Europejska nie ma rys, które łączą ją z Kremlem? Weźmy kwestię pomocy militarnej dla Kijowa. Wielka Brytania, która opuściła UE, udzieliła jej szybciej i hojniej niż sama Unia zdominowana przez niemieckie, zależne od Rosji interesy gospodarcze. Może w tym świetle brexit nie był tragedią, ale szczęśliwym zrządzeniem losu, które dzisiaj pozwoli ulepszyć nasze instytucje?
Rzeczywiście, UE jako sieć neomediewalna jest też strukturą władzy, gdzie ścierają się ze sobą elity danych narodów. W UE także są prowadzone gry wewnętrzne. Pojawia się zjawisko, że współzależność jest wykorzystywana przez silniejszych. Chodzi o to, że kraje mające przedstawicieli w kluczowych węzłach decyzyjnych Wspólnoty są w stanie przepychać rozwiązania z pozoru uniwersalne, a tak naprawdę korzystne tylko dla nich. Najważniejsze państwa UE próbują uniwersalizować swój interes narodowy jako interes unijny. Dotychczas Niemcy i Francja robiły to właśnie we współpracy z Rosją – miała ona służyć kultywowaniu pokoju na arenie międzynarodowej. Dzisiaj okazało się, że Berlin popełnił wielki błąd i mamy w UE nowe otwarcie. Możemy na nowo zdefiniować interesy UE jako podmiotu strategicznego. Państwa Trójmorza mogą mieć nową przestrzeń do zagospodarowania i zwiększenia bezpieczeństwa UE.

 

Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.

Walczymy o wolność dzięki wsparciu naszych przyjaciół i sympatyków. Dorzuć się do walki o wolność! Wesprzyj nas.

Inne wpisy tego autora

Czas na rewolucję w polskiej służbie zdrowia

W Polsce znów rozgorzała debata o finansowaniu służby zdrowia, tym razem po wprowadzeniu nowych zasad naliczania podatku zdrowotnego, dla niepoznaki zwanego składką. Cieszą się ci,