Ład jako bajzel, czyli ile to pierwiastek z czterech?

Doceniasz tę treść?

Zbytnia kreacja jest błędem (i grzechem) reklamy. To zdanie powiedział wiele lat temu mój wykładowca. Przypomniałam sobie o nim dziś, gdy premier i minister finansów zapowiedzieli kolejne zmiany w programie, który nazwali kilka miesięcy temu. Polski Ład. Rząd wymyśla właśnie rozwiązanie „dzięki któremu w efekcie Polskiego Ładu dla osób z emeryturą do 12 800 zł brutto obciążenie podatkiem i składką się nie zmieni”. Myśl słuszna, tylko dlaczego zaprząta głowę rządzących akurat dziś, a byli na nią głusi przy procedowaniu zmian podatkowych w parlamencie? Nie wiadomo.

Przeczytałam o tej nowej rządowej inicjatywie i pomyślałam, że pecha ma rząd, ale też osoba, która wymyśliła dla programu zmian podatków nazwę „Polski Ład”. I na tych dwóch słowach oparła przekaz publiczny. Jaki to porządek (synonim słowa ład), jeśli właściwie codziennie rząd zauważa uchybienia, pomyłki, a co drugi przeprasza za nie? Żaden, ano bajzel. I gdyby materia zmian dotyczyła innych spraw niż wynagrodzenia, to oponenci sposobu wprowadzania programu mogliby czuć satysfakcję. A tak tylko żal. Żal także pracowników urzędów skarbowych, bo właśnie ich szef, minister finansów, zapowiedział, że od tego tygodnia mają pracować do 19.00, by odpowiadać na wątpliwości dotyczące PŁ.

Niestety rząd Mateusza Morawieckiego za bardzo koncentruje się na PR tego, co robi, a za rzadko na rzetelnej i spokojnej analizie zmian, które wprowadza. Może ekonomia, a szczególnie rachunki nie mają już znaczenia, zastąpiła je polityka? Może są do wyrzucenia?

Pod koniec roku premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej powiedział o znaczeniu inwestycji i o tym, że samorządy mogą starać się o dotacje z Programu Inwestycji Strategicznych. Skoncentrował się na tym, na co pieniądze zostaną przeznaczone, a nie skąd się wzięły (z obligacji Banku Gospodarstwa Krajowego) i że kiedyś jako pożyczkę trzeba będzie je spłacić.

Przypomniał mi się też dziś skecz z 1992 roku. W telewizji publicznej w jednym z odcinków programu satyrycznego Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny „Za chwilę dalszy ciąg programu”, zaprezentowano skecz „Nowe czasy”. Wojciech Mann, jako nauczyciel, zapowiedział uczniom, że nadeszły nowe czasy. Tłumaczył, że wiele spraw w naszym kraju się zmieniło, pewne kwestie nabrały nowego charakteru. Nowe czasy polegają zaś na tym, że „uczymy się wszyscy prawdy”. Stare podręczniki nie obowiązują. Ci, co mieli piątki, mają je unieważnione, dostaną dwójki, ci co mieli dwójki – nadal będą je mieli. Profesor pozwolił uczniom zadawać pytania, a on będzie odpowiadał szczerze. Najpierw padło pytanie historyczne (jak to było z bandami po wojnie), potem obyczajowe (coś poważnie o prezerwatywach), a trzecie było matematyczne: „ile aktualnie, w nowych czasach wynosi pierwiastek z czterech?”. Kłopot uczniów polegał na tym, iż w podręczniku z 1985 r. (czyli w starych czasach) wynosił dwa. Zastanawiał się, zastanawiał i powiedział: „Z czterech jest dwa czy sześć, po prostu nie dyskutujmy teraz, będzie nowy podręcznik, będziemy wiedzieli, ile jest pierwiastek z czterech”.

I tak się obawiam, że pojęcia: zysk, ulga, podwyżka, ład, bałagan, strata, dług, deficyt już mają nowe definicje, tylko podręcznika jeszcze nie ma.

Poglądy wyrażane przez blogerów publikujących dla WEI mogą nie być zgodne z oficjalnym stanowiskiem think-tanku.

Inne wpisy tego autora

Czy my to wytrzymamy?

W przestrzeni publicznej pojawiają się pytania o to, czy ZUS i publiczny system ubezpieczeń zbankrutuje. Rzadziej, jeśli nie w ogóle, stawiana jest kwestia, w jaki

Zamiast ładu – rozsypaniec

W „Polskim Ładzie” nacisk położono na zmiany w podatku dochodowym. Prawdziwym czarnym koniem jest zaś składka zdrowotna. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział „Oprzemy się na nowych