Rosyjskie imperium u progu trzeciego rozpadu

Doceniasz tę treść?

Najazd na Ukrainę ma wszelkie przesłanki ku temu, żeby pchnąć putinowską Rosję w stronę dezintegracji. Dwa poprzednie rozpady, mające miejsce w ciągu ostatnich stu lat, przesuwały państwo Rosjan coraz bardziej w głąb Azji. Trzeci może je tam umiejscowić na długo.

 

Wedle starej anegdoty na pytanie: „z kim graniczy Rosja?”, prawidłowa odpowiedź brzmi: „z tym, z kim chce”. Jednak wiele mówiące jest to, jak bardzo ów dowcip zaczyna tracić na aktualności. Natomiast niezmiennie aktualne pozostaje twierdzenie, iż bieg rosyjskich granic jest jednym z najlepszych symptomów stanu tego państwa. Ich przesuwanie na zachód stanowiło zawsze dowód siły. Z kolei cofanie się w stronę Azji następowało zwykle wraz z nadejściem wewnętrznego kryzysu.

 

Zbieranie ziem

W perspektywie ostatnich 800 lat zmiany biegu granic państwa rosyjskiego można podzielić na kilka kluczowych faz. W pierwszej przez ponad 200 lat Wielkie Księstwo Moskiewskie, powiększając swój obszar, usiłowało stać się na tyle potężne, by móc uwolnić się spod dominacji państwa mongolskiego, nazywanego Złotą Ordą. Gdy udało się to wreszcie około roku 1480, kolejni władcy z dynastii Rurykowiczów podporządkowywali Moskwie wciąż nowe ziemie, prąc na zachód najpierw kosztem Litwy, a następnie Rzeczpospolitej. Trwało to do śmierci ostatniego z Rurykowiczów Iwana Groźnego oraz nadejścia Wielkiej Smuty. Postawiła ona państwo moskiewskie na krawędzi rozpadu, a po zajęciu Moskwy w 1610 r. przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego, o mały włos Polacy wskazaliby kolejnych carów. Ponowne zjednoczenie kraju pod berłem pierwszych Romanowów zbiegło się z wewnętrznym kryzysem Rzeczpospolitej. Następnie jej rozbiory pozwoliły przesuwać krok po kroku rosyjskie granice w stronę centrum Europy. Wreszcie po Kongresie Wiedeńskim i włączeniu w skład Imperium Romanowów autonomicznego Królestwa Polskiego przebiegały one na zachód od Kalisza i Częstochowy.

Powstanie bokserów; inspiratorem powstania było tajne stowarzyszenie Yihequan (tzw. bokserzy, stąd nazwa), źródło: wikipedia.pl

Patrząc przez pryzmat granic, Rosja znalazła się w XIX w. u szczytu swej potęgi. Ukoronowaniem tego stała się aneksja w 1900 r. Mandżurii, gdy w Chinach wybuchło, skierowane przeciw obcym mocarstwom, powstanie bokserów. Ten sukces zwiastował jednak przyszłe problemy. Najbardziej dalekowzroczny z rosyjskich polityków tamtych czasów, Siergiej Witte, podsumował go słowami: „Mało nam Polaków, Finów, Niemców, Łotyszów, Gruzinów, Ormian, Tatarów itp., chcieliśmy jeszcze przyłączyć terytorium z Mongołami, Chińczykami, Koreańczykami”. Jego protesty przeciw dalszej ekspansji tak zirytowały cara Mikołaja II, iż ów zdymisjonował swego ministra finansów[1].

Ostatecznie więc na początku XX w. Imperium Romanowów objęło swym panowaniem obszar ponad 22 mln km kwadratowych ziem w Europie i Azji. Jednak wielowiekowa ekspansja spowodowała, że rdzenni Rosjanie stali się w nim mniejszością, co trafnie wychwycił jako wielkie zagrożenie Witte. Wedle danych ze spisu powszechnego z 1897 r. carską Rosję zamieszkiwało 125,6 mln ludzi należących do ponad 100 narodowości. Z czego Rosjan doliczono się zaledwie 55,6 mln (ok. 44 proc.)[2].

 

W stronę pierwszej dezintegracji

Struktura demograficzna carskiej Rosji zwiastowała groźbę rozpadu imperium. Jednak tempo rozwoju gospodarczego, jakie kraj osiągnął w pierwszej dekadzie XX w., zdobycie sobie statusu największego w świecie eksportera żywności oraz przyrost populacji sprawiały, iż na Zachodzie panowało przekonanie, że dwudziesty wiek będzie należał do Rosjan. W krótkim czasie francuskie firmy zainwestowały na wschodzie 687 mln rubli, angielskie – 535 mln, a niemieckie – 436 mln. W dekadę rosyjskie huty podwoiły swą produkcję i w 1913 r. wytopiły ok. 4,12 mln ton surówki. W tym samym okresie wydobycie węgla zwiększyło się również ponad dwukrotnie, osiągając w 1913 r. 35,8 mln ton[3]. Jedynym państwem, rozwijającym wówczas równie szybko kluczowe gałęzie przemysłu były Stany Zjednoczone. Acz ustępowały one znacząco Rosji, jeśli idzie o potencjał demograficzny. Wedle spisu powszechnego z 1900 r. USA zamieszkiwało 76,4 mln ludzi[4].

Śledzący te zmiany wybitny, francuski ekonomista Edmond Thery w wydanej w 1914 r. książce pt. „La transformation economique de la Russie” prognozował, iż jeśli skala napływu zagranicznych inwestycji, wzrostu gospodarczego oraz przyrostu naturalnego w Imperium Romanowów się utrzymają, to do 1948 r. Rosja stanie się największą potęgą ekonomiczną świata, wyprzedając: Wielką Brytanię, USA i Niemcy. Jednocześnie stanie się po Chinach, drugim, najludniejszy krajem globu, zamieszkałym przez 344 mln mieszkańców[5].

Zachodni obserwatorzy nie przewidzieli, iż mając tak świetlane perspektywy, rządzący Rosją nadal na pierwszym miejscu będą stawiać ekspansję terytorialną. Wikłając kraj w dwie, kolejne wojny, do których rosyjska armia była kompletnie nieprzygotowana. Gigantyczna korupcja, idące z nią w parze złe wyposażenie, wyszkolenie i fatalne dowodzenie wojska, przyniosły najpierw klęskę w starciu pogardzaną przez Kreml Japonią. To zaowocowało rewolucyjnym wrzeniem w imperium[6]. Jednakże car Mikołaj II i jego otoczenie wciąż bezrefleksyjnie parli do ekspansji. Obierając za cel Bałkany, czym podsycono konflikt z Austro-Węgrami. „Powszechna europejska wojna jest dla Rosji i Niemiec śmiertelnym niebezpieczeństwem, niezależnie od tego, kto ją wygra. W razie porażki (…) rewolucja społeczna w jej najskrajniejszej formie jest nieuchronna” – pisał do Mikołaja II w 1913 r. Siergiej Witte. Car skwitował to jedynie słowami: „Wola boska”[7].

Ostatecznie I wojnę światową wznieciły do spółki na własną zgubę Austro-Węgry oraz Rosja. Stary cesarz Franciszek Józef postanowił wykorzystać zabicie swego syna arcyksięcia Ferdynanda, jako pretekst do ostatecznej rozprawy z Serbią. Car Mikołaj II nie zamierzał rezygnować z rosyjskich wpływów na Bałkanach. Zaledwie trzy lata wystarczyły, żeby okazało się, iż to Siergiej Witte miał rację. Klęski militarne ponoszone na frontach i ekonomiczny krach przyniosły Rosji obalenie w lutym 1917 r. dynastii Romanowów przez buntującą się armię i inteligencję. Słaby, demokratycznie wybrany rząd Kiereńskiego nie zapanował nad chaosem i nasilaniem się konfliktów wewnętrznych. Wykorzystali to bolszewicy do przeprowadzenia puczu. Ten zaś przekształcił się w wojnę domową. Wspomniana sekwencja zdarzeń zainicjowała proces dezintegracji imperium. Udało się go w pełni wykorzystać dla stworzenia własnego państwa jedynie nielicznym narodom. Armia Czerwona do końca 1921 r. skutecznie zapobiegła okrzepnięciu państwowości m.in.: Ukrainy, Białorusi, Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii. Zbrojne najazdy i sukcesywne mordowanie miejscowych elit pozwoliły na reconquistę utraconych obszarów.

Ostatecznie bolszewicy pod wodzą Włodzimierza Lenina nie tylko wygrali wojnę domową, lecz także zdołali stłumić tendencje odśrodkowe, zapobiegając rozpadowi imperium. Udało im się nawet utrzymać niemal w całości zdobycze odziedziczone po Romanowach. „Rosja radziecka, od 1922 r. przekształcona w ZSRR, utraciła 3,6 proc. przedwojennego obszaru Rosji na rzecz: Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Polski, Rumunii i Turcji” – wylicza Jakub Potulski[8]. Ale choć od strony obszarowej takie straty nie prezentowały się znacząco, jednak fakt odzyskania niepodległości przez sześć europejskich nacji cofnął zachodnie granice bolszewickiej Rosji aż w okolice Połocka i Mińska. Na Kremlu uznano to za klęskę, konieczną do wymazania w bliskiej przyszłości.

 

Zaskakujący rozpad połowiczny

Proces rozpadania się Imperium Romanowów, jaki miał miejsce po 1917 r., nastąpił za sprawą wielu czynników. Spośród nich decydującą rolę odgrywała: demografia oraz obudzenie się świadomości narodowej wśród nacji zamieszkujących przede wszystkim zachodnią część imperium. Nieuchronny kryzys przyśpieszyły dwa przegrane w kompromitującym stylu konflikty zbrojne, ekonomiczny krach, jaki przyniosła I wojna światowa oraz upadek rządzącej dynastii (wynikły w dużej mierze z nieudolności cara Mikołaja II). Jednak po tym, jak bolszewicy ponownie zjednoczyli imperium, okazało się, że kumulowany przez kilka stulecia potencjał Rosji, pomimo poniesionych strat, jest nadal ogromny.

Koncentrując cały wysiłek na budowie przemysłu ciężkiego i zbrojeniowego, Józef Stalin zdołał stworzyć zaplecze dla sił zbrojnych, które już pod koniec lat 30., pod względem ilości posiadanego sprzętu oraz liczb żołnierzy, stały się największą armią świata. Jest rzeczą dyskusyjną czy tyran zamierzał jedynie dokończyć reconquisty, czy też – jak opisał, jako pierwszy Wiktor Suworow w książce „Lodołamacz” – planował wykorzystać nową wojnę światową, do podporządkowania ZSRR całej, kontynentalnej Europy aż po Atlantyk[9]. Dał się jednak ubiec Hitlerowi, który uderzył pierwszy. W każdym razie zaledwie ćwierć wieku po tym, jak wielonarodowy kraj z trudem obronił się przed rozpadem, spadkobierca Imperium Romanowów Związek Radziecki wyszedł, jako główny zwycięzca z II wojny światowej. O skali triumfu najlepiej świadczyły znów zdobycze terytorialne. „W 1940 r. pozbawiono suwerenności trzy państwa bałtyckie: Litwę, Łotwę, Estonię, włączając je w skład Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich; w 1944 r. anektowano Tuwę. Dokonano aneksji części terytoriów sąsiadujących z ZSRR państw, tj. Polski, Finlandii, Czechosłowacji, Rumunii, Japonii. Aneksje w czasie II wojny światowej zwiększyły obszar ZSRR o 693 tys. km2, z czego w Europie o 471 tys. km2 i w Azji o 222 tys. km2. Federacja Rosyjska jako podmiot ZSRR uzyskała z tego 288 tys. km2. Pod politycznym wpływem Moskwy znalazły się także kraje Europy środkowowschodniej (Polska, Węgry, Czechosłowacja, Rumunia, Bułgaria) oraz wschodnie Niemcy do rzeki Łaby” – syntetycznie podsumowuje sukcesy stalinowskiej Rosji Jakub Potulski[10]. Jednakże ten gigantyczny sukces zawierał w sobie symptomy przyszłej klęski. Po pierwsze został okupiony bezprecedensowymi stratami demograficznymi, których dokładnie nawet nie oszacowano. Podczas I wojny światowej, wojny domowej oraz towarzyszących im klęsk głodu, śmierć poniosło wedle ogólnych wyliczeń ponad 20 mln mieszkańców Rosji[11]. Następnie pod rządami Stalina zginęło w czasie toczonych wojen, zostało zamordowanych lub zmarło z głodu minimum 60 mln ludzi. Niektórzy historycy szacują liczbę ofiar nawet na 95 mln![12]. Tego wykrwawienia, wynikłego z imperialnej polityki, nigdy już nie udało się nadrobić. W 1989 r. Związek Radziecki liczył sobie tylko 286,1 mln mieszkańców. Słowo „tylko” jest tu zasadne, bo było to o ok. 100 mln więcej, niż szacowano w 1914 r. W tym samym czasie liczba mieszkańców w kraju głównego konkurenta – USA powiększyła się 2,5 razy (z ok. 93 mln do 248 mln)[13].

Kolejny, powtarzany powód słabości stanowiło to, że wśród obywateli ZSRR Rosjanie stanowili 145 mln (czyli ok. 50 proc.)[14]. Pod względem składu ludnościowego odtworzono więc niemal stan rzeczy z czasów końca rządów Romanowów. Mimo to dla przytłaczającej większości ówczesnych sowietologów rozpad ZSRR wydawał się nierealną fantasmagorią. W czasach rządów carów monarchowie dzierżyli władzę absolutną, ale stopień inwigilacji oraz sprawowanej kontroli nad obywatelami był nieporównywalnie mniejszy niż w ZSRR. Rządzący Związkiem Radzieckim przywódcy mieli do swej dyspozycji aparat totalitarnego państwa, zdolny szybko określić kto może stanowić zagrożenie dla reżimu, a następnie taką osobę lub grupę osób: represjonować, uwięzić w szpitalu psychiatrycznym, zesłać do Gułagu, ewentualnie zabić. Jednocześnie skuteczność rusyfikacji, wzmocniona przez komunistyczną indoktrynację, okazywała się dużo większa, niż za rządów carów.

Mapa obozów systemu Gułag i historii świadków ze Środkowej Europy, źródło: gulag.online

Prognozę o tym, że ZSRR nie przetrwa długo, odważył się ogłosić jedynie Andriej Amalrik w głośnym eseju „Czy Związek Sowiecki przetrwa do roku 1984?”[15]. Opublikowana w 1970 r. analiza zadziwia swą trafnością. Gdy pod koniec lat 80. tendencje odśrodkowe zaczęły rozsadzać ZSRR, kluczowymi czynnikami okazywała się demografia i odrodzenie narodowe poszczególnych nacji, połączone z kryzysem władzy centralnej. Pogłębiał się on wraz z brakiem sukcesów desperackich prób zreformowania zmurszałego państwa. W odwrotności do czasów pierwszego rozpadu dużo większą rolę odegrała bowiem ekonomia. Imperium Romanowów, z racji pozostawienia swobody na tym polu mieszkańcom i trwaniu przy mechanizmach rynkowych, odnosiło gospodarcze sukcesy. Centralnie planowana gospodarka ZSRR, pozbawiona własności prywatnej, okazywała się kompletnie niewydolna. W efekcie Związek Radziecki z kraju rolniczo-przemysłowego stopniowo przekształcał się w państwo surowcowe, którego kluczowym źródłem utrzymania stały się surowce energetyczne. To zaś oznaczało brak wystarczających środków na utrzymywanie jednocześnie: ogromnych sił zbrojnych, spoistości imperium oraz dotrzymanie kroku Zachodowi[16]. Wreszcie ZSRR, podobnie jak Imperium Romanowów, przegrał w krótkim czasie dwie wojny. Pierwszą w Afganistanie, a następnie „zimną wojnę”, ponieważ narzucony przez prezydenta USA Ronalda Reagana wyścig zbrojeń zmusił Michaiła Gorbaczowa do tego, by prosić o rokowania pokojowe. Ostatecznym impulsem, jaki zainicjował proces rozpadu ZSRR, stał się znów zamach stanu. Pod koniec sierpnia 1991 r. spiskowcy z otoczenia Michaiła Gorbaczowa pod wodzą wiceprezydenta ZSRR Giennadija Janajewa i marszałka Dmitrija Jazowa odsunęli go od władzy. Próbując ocali Związek Radziecki, otworzyli na oścież drzwi dla 14 republik radzieckich, by te mogły bezpiecznie ogłosić niepodległość. Przywódca piętnastej (Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej) Borys Jelcyn, jedyne, na co się zdobył, to szukanie sposobów na zachowanie podstawowych więzów, niegdyś łączących imperium. Podczas spotkania w pałacyku we wsi Wiskule na obrzeżu puszczy białowieskiej 8 grudnia 1991 r. zaproponował prezydentowi Ukrainy Leonidowi Krawczukowi i Białorusi Stanisławowi Szuszkiewiczowi ogłoszenie rozwiązania ZSRR, a następnie utworzenie w to miejsce dobrowolnej Wspólnoty Niepodległych Państw. Na co obaj prezydenci chętnie przystali[17].

 

Utrata ziem i wymieranie

Federacja Rosyjska pozostaje dziś nadal największym krajem świata i jej obszar obejmuje 17 mln kilometrów kwadratowych[18]. Jednak w porównaniu z Rosją z 1914 r. utraciła już ponad 4,7 mln kilometrów kw. wyjątkowo cennych ziem. Również jej potencjał ludnościowy został mocno uszczuplony. Tuż przed wybuchem I wojny światowej liczbę mieszkańców Rosji szacowano nawet na 180 mln. Dziś jest ich ok. 40 mln mniej. Nic więc dziwnego, że w kwietniu 2005 r. prezydent Władimir Putin w orędziu o stanie państwa ogłosił, iż: „Rozpad ZSRR był nie tylko największą katastrofą geopolityczną XX wieku, ale również prawdziwym dramatem dla Rosjan”[19]. Rzeczywisty dramat widoczny staje się dopiero przy przyjęciu dla imperium dłuższej perspektywy czasowej (takiej jak w niniejszym opracowaniu). Widać bowiem wówczas wyraźnie, że po prawie 300 latach nieprzerwanej ekspansji około roku 1914 r. rozpoczęło się dla Rosji staczanie po równi pochyłej. Wprawdzie za sprawą gigantycznego wysiłku, olbrzymiej liczby ofiar i totalizacji państwa udawało się długo utrzymywać jego spoistość, a nawet dokonać reconquisty utraconych ziem, lecz osiągnięty sukces okazał się przejściowy. Znamienne, że wprawdzie po II wojnie światowej ZSRR podporządkował sobie całą Europę Środkową aż do linii Łaby, jednak jego zachodnie granice nie znalazły się już za Kaliszem, lecz na rzece Bug. To bardzo ułatwiło krajom satelickim szybkie odzyskanie suwerenności po roku 1989.

W tym samym czasie w pełni stał się widoczny symptom schyłku imperium, czyli rozpad ZSRR. Co więcej, w odwrotności do lat 1917–1921 Rosjanie nie wykazali chęci podjęcia walki o zachowanie jedności olbrzymiego państwa. Stopień jego „wypalenia” przez komunistyczny reżim był tak olbrzymi, że cofniecie zachodnich granic Rosji do tych z czasów rządów pierwszych Romanowów, przyjęto do wiadomości bez podejmowania prób przeciwdziałania temu przy użyciu armii. Kreml zareagował zbrojnie dopiero pod koniec 1994 r., gdy na niepodległość próbowała wybić się, wchodząca w skład rosyjskiej federacji malutka Czeczenia. Musiała minąć dekada, nim od początku rządów Władimira Putina zaczęto podejmować ograniczone próby reconquisty. Acz posługując się głównie narzędziami ekonomicznymi. Wojska oraz sił specjalnych używano w ograniczonym zakresie, przede wszystkim w rejonie Kaukazu. Nawet oderwanie Krymu i Doniecka od Ukrainy w 2014 r. przeprowadzono w taki sposób, by nie wejść w otwarty konflikt z Zachodem. Na działania w dawnym stylu Władimir Putin zdobył się dopiero 24 lutego tego roku, wydając rozkaz rozpoczęcia długo przygotowywanej inwazji na Ukrainę. Po czym pierwszy miesiąc wojny pokazuje, iż starcie nawet z dużo mniejszym i słabszym przeciwnikiem stanowi wyzwanie ponad siły współczesnej Rosji. Po prostu mamy możność ujrzeć, jak bardzo przez ostatnie sto lat roztrwoniono potencjał imperium. I wciąż to tylko początek regresu oraz idących z tym w parze złych wieści dla Kremla.

Na pierwszym miejscu wśród nich znów znajduje się demografia. W porównaniu ze stanem sprzed dwóch rozpadów prezentuje się ona pozornie dużo korzystniej. Wedle spisu powszechnego z roku 2010 (dane ze spisu przeprowadzonego jesienią 2021 r. nadal nie są znane) Rosję zamieszkiwało 142,8 mln mieszkańców, należących do ponad stu narodowości. Jako Rosjanie zadeklarowało się aż 111 mln osób, czyli 77,7 proc. całej populacji. Na kolejnym miejscu znaleźli się Tatarzy – 5,3 mln, Ukraińcy – 1,9 mln, Baszkirowie – 1,5 mln, Czuwasi – 1,4 mln, Czeczeni – 1,4 mln.  Rosjanie są więc nacją zdecydowanie dominującą. Jednak ich przewaga liczebna sukcesywnie słabnie. Jak zauważono w podsumowaniu spisu: „W porównaniu ze spisem powszechnym z 2002 roku liczba Rosjan zmniejszyła się o 4 872 211, czyli 4,20 proc.”[20]. Ten trend nie zatrzymał się na roku 2010. Od ponad 20 lat są oni jedną z najszybciej wymierających narodowości we własnym państwie.

„Uogólniając, można stwierdzić następującą zależność: im wyższy udział Rosjan w strukturze etnicznej regionu, tym bardziej występuje zaawansowany proces depopulacji” – zauważa Rafał Wiśniewski w opracowaniu „Etniczny wymiar depopulacji w Rosji w ujęciu regionalnym”[21]. Wielkie wymieranie najbardziej widoczne staje się w rejonach niegdyś intensywnie kolonizowanych przez Imperium Romanowów, czyli na Uralu oraz Dalekim Wschodzie. W ciągu dwóch dekad liczba mieszkańców poszczególnych miejscowości spadła tam nawet o 50 proc. i nic nie wskazuje na to, żeby ten trend miał się odwrócić[22]. Wręcz przeciwnie dodatkowo przyśpieszyła go pandemia. „Zgodnie z opublikowanymi przez Rosstat danymi w 2020 r. w Rosji zmarło 2,1 mln osób. Naturalny ubytek ludności wyniósł 689 tys., co stanowiło dwukrotne przekroczenie wskaźnika z roku 2019. Śmiertelność w 2020 r. podniosła się względem roku poprzedniego o 18 proc., tj. o 324 tys. zgonów” – mówi raport Ośrodka Studiów Wschodnich. „Wraz z rekordowym poziomem śmiertelności spowodowanym przez pandemię w 2020 r. w Rosji zanotowano pogorszenie całego szeregu wskaźników demograficznych” – dodaje[23]. Trudno o bardziej wzorcowy przykład wymierania.

 

Kurs ku trzeciemu rozpadowi Azji

Wymieranie Rosjan, które może ulec przyśpieszeniu za sprawą strat w ludziach podczas wojny na Ukrainie, wcale nie oznacza wyludniania się każdego regionu, olbrzymiego kraju. Niektóre z narodów – głównie te, które zachowały tradycyjny styl życia i wyznają islam, jak np. Czeczeni i Ingusze – zwiększają swą liczebność[24]. Towarzyszy temu zanikanie na ziemiach, które zamieszkują, wpływów rosyjskich. „W całym regionie (oprócz słowiańskiego Przedkaukazia) można mówić o derusyfikacji, czyli wypieraniu języka rosyjskiego przez języki kaukaskie oraz obniżaniu się poziomu jego znajomości. Proces ten – związany między innymi ze zmianą składu etnicznego rosyjskiego Kaukazu (wyjazdy rosyjskojęzycznej ludności słowiańskiej) – jest jeszcze stosunkowo mało widoczny w dużych miastach, natomiast na wsiach, zwłaszcza jednolitych etnicznie, rosyjski bywa obecny często już tylko w telewizji” – opisuje w analizie dla Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Górecki[25].

W efekcie, pomimo przegranych wojen z Rosją, Czeczenia jest dziś de facto odrębnym państwem, z własnym prawodawstwem opartym na Koranie oraz armią (Czeczeni są zwolnieni od poboru do służby w armii rosyjskiej). Rządzący kaukaską republiką brutalny tyran Ramzan Kadyrow uznaje zwierzchność prezydenta Putina i odnosi się do niego jak wasal do swego seniora, jednak to wola Kadyrowa decyduje o wszystkim na terytorium Czeczeni. Może budzić wątpliwości, czy równą lojalność zachowa wobec kolejnego przywódcy, urzędującego na Kremlu.

Podobny proces derusyfikacji (choć nie tak efektownie) zachodzi w innych regionach federacji. „W przypadku Tatarstanu sytuacja etniczna jest dość klarowna: dwie dominujące grupy etniczne to Tatarzy (53,2% w 2010 r.) i Rosjanie (39,7% w 2010 r.). Konsekwencja liczebnego wzrostu Tatarów w skali kraju przy równoległym spadku liczebności Rosjan może oznaczać postępującą tataryzację republiki, co przy wzroście tendencji nacjonalistycznych może doprowadzić do częściowego odpływu Rosjan” – prognozuje Rafał Wiśniewski[26]. Co ciekawe coraz zamożniejszy Tatarstan już w 2007 r. podpisał z rządem Rosji traktat dający mu prawo do samodzielności gospodarczej oraz zawierania osobnych umów z innymi państwami.

Wreszcie derusyfikacji ulega rosyjski Daleki Wschód. Następuje to za sprawą chińskich inwestycji oraz migrantów napływających z Państwa Środka. Według dość niepełnych danych z rosyjskich rejestrów gruntów w tamtym regionie co najmniej 350 000 hektarów (3,5 tys. km2) ziem uprawnych znajduje już w posiadaniu lub zostało wydzierżawionych przez chińskich rolników. „Większość gospodarstw prowadzonych przez chińskich migrantów przypomina fortece. W Babstovo, pół godziny jazdy od granicy z Chinami, leży farma «Przyjaźni», która jest otoczona wysokim ogrodzeniem z czerwoną flagą” – donosiła trzy lata temu BBC[27]. Obecnie tereny przygraniczne z Chinami zamieszkuje 6,3 mln Rosjan. Po drugiej stronie granicy żyje ok. 110 mln Chińczyków. Atrakcyjne ziemie sprawiają, że do wyludniających się regionów napływają sukcesywnie obywatele Państwa Środka[28].

Trwająca obecnie migracja Rosjan z odległych regionów kraju do dużych ośrodków miejskich, gdzie nadal dominują oraz coraz mniejsza liczba urodzin, to czynniki o znaczeniu długoterminowym. Acz już wojna na Ukrainie pokazuje, jak wiele zmieniły. Pod dwóch dekadach wchodzenia w dorosłość coraz mniej licznych roczników, po raz pierwszy w dziejach państwa rosyjskiego armia ma problem z uzupełnianiem strat w ludziach i pozyskiwaniem rekrutów. Tymczasem szafowanie siłą żywą, bez oglądania się na straty, pozwalało w przeszłości przechylać Kremlowi szalę kolejnych wojen na swoją korzyść. To już nie wróci.

Tymczasem niemożność szybkiego i zdecydowanego rozstrzygnięcia konfliktu z Ukrainą potęguje także szereg innych słabości. Pracujący dla amerykańskiego Centrum Wilsona rosyjski dziennikarz i analityk Kamil Galeev w swych opracowaniach zwraca uwagę na najbardziej kluczowe z nich[29]. Sankcje nałożone na Rosję odcinają posiadane samoloty pasażerskie od części zamiennych, a jedynie 10 proc. maszyn jest rodzimej produkcji. Oznacza to stopniowe zamieranie transportu lotniczego. Przemieszczanie się ludności i przewóz towarów będzie musiało niemal w całości spocząć na barkach kolei. Daleki Wschód z zachodem ogromnego państwa łączy jedynie nitka Kolei Transsyberyjskiej. Odizolowywaniu od siebie poszczególnych części kraju towarzyszy ubożenie prowincji. Lokalne elity, zdane jedynie na siebie, by rządzić skutecznie, muszą powiększać zakres posiadanej władzy.

Wartość zniszczonego na Ukrainie rosyjskiego uzbrojenia i sprzętu to 3 mld dol., źródło: bankier.pl

Jednocześnie następuje osłabienie tradycyjnego narzędzia utrzymującego spoistości imperium – armii. Podczas walk na Ukrainie zniszczeniu ulega olbrzymia liczba sprzętu, zużywane są rakiety i inteligentne rodzaje broni. Tymczasem obecna produkcja nowoczesnego uzbrojenia opiera się w Rosji na zagranicznych podzespołach (np. mikroprocesorów w ogóle się nie produkuje). Za sprawą sankcji odbudowa potencjału militarnego sił zbrojnych może trwać zatem bardzo długo. Jednocześnie wojsko w swej masie coraz mniej czuje się związane z imperium.

„Armia rosyjska coraz bardziej zamienia się w armię mniejszości. Zawsze była to armia ludu wiejskiego. Ale w przeszłości byli to głównie etniczni Rosjanie. Dziś jednak na etnicznej rosyjskiej wsi nie pozostało już tak wiele młodzieży” – zauważa Kamil Galeev. Dorzucając analizy list poległych. Wynika z nich, iż ponad połowa imion i nazwisk młodych ludzi, którzy polegli na Ukrainie to: Dagestańczycy, Kazachowie, Ingusze, Tatarzy. Rosyjska młodzież masowo uchyla się od służby. „Wyobraźmy sobie, że dzieci inteligencji moskiewskiej giną na Ukrainie – to ból głowy. Ich rodziny będą dzwonić do prawników, mediów, organizacji praw człowieka, udzielać wywiadów. Tymczasem wiejskie mamy będą płakać w poduszkę” – podkreśla Galeev[30]. Skoro trzonem rosyjskiej armii stają się mniejszości narodowe, głównie wyznania muzułmańskiego, to wkrótce podobnie będzie wyglądać sytuacja wśród rezerwistów. W razie nasilenia się tendencji odśrodkowych, próbujące się wybić na niezależność narody bez problemu będą więc mogły sformować własne, przeszkolone siły zbrojne. Natomiast sama Rosja już niekoniecznie.

 

Chwile, o których chciano zapomnieć

Państwo rosyjskie doświadczało w swej przeszłości kryzysów z powodu przegranych wojen. Jednak zaczynało się rozpadać, dopiero gdy „car” okazywał się nieudolny i pozwalał sobie odebrać władze. Po czym nikt nie potrafił od razu wejść w rolę nowego samodzierżawcy. Tak stało się w przypadku Mikołaja II oraz Michaiła Gorbaczowa. Władimirowi Putinowi można mnóstwo zarzucić, lecz co do tego, że potrafi rządzić twardą ręką, brutalnie tłumiąc wszelki opór, nie ma wątpliwości. Dopóki więc zasiada na Kremlu, tendencje odśrodkowe zostaną stłumione. Jednak, gdy nadejdzie w końcu moment sukcesji władzy, otwierają się wszelkie możliwości ku ich prawdziwej eksplozji. Na dokładkę to, że w imperium nacją dominującą są wciąż Rosjanie, wcale nie musi oznaczać mocnej spoistości.

To, jak prezentują się potencjalne linie podziałów, można prześledzić za sprawą tego, co działo się sto lat temu, gdy władzę przejmowali bolszewicy. Poza narodami, znajdującymi się na obrzeżu imperium, również na ziemiach obecnej Rosji – o czym prawie już się nie pamięta – poszczególne regiony próbowały wywalczyć sobie niepodległość. W 1918 r. na Kaukazie powstania wybuchły równocześnie w: Czeczeni, Osetii i Inguszetii. W tym samym czasie bardziej na wschodzie swą samodzielność ogłosiła Republika Baszkirska, do której chcieli też dołączyć Tatarzy. Nawet sami Rosjanie podejmowali starania oddzielenia zamieszkiwanych przez siebie ziem od… Rosji. „W chaosie, który ogarnął kraj na przełomie lat 1917 i 1918, niektóre regiony próbowały zapewnić sobie względny spokój, ogłaszając autonomię, choć w niektórych przypadkach posunięcia takie miały głębsze podłoże. Jeszcze w listopadzie 1917 r. roku proklamowano Republikę Czarnomorską ze stolicą w Noworosyjsku. W dalszej kolejności samodzielność ogłosiły Stawropol, Kubań, Krym (jako Republika Taurydzka)” – wylicza w książce „Rosja i narody” Wojciech Zajączkowski[31]. Ówczesnemu rozpadowi wspólnymi siłami zapobiegli bolszewicy i walczący z nimi biali generałowie. Paradoksalnie ci drudzy mnóstwo czasu i sił poświecili na pacyfikowanie ludów, pragnących niepodległości, zamiast skoncentrować się na walce z komunistami. Lenin okazał się od swych przeciwników o wiele przebieglejszy. Najpierw „Deklaracją praw narodów Rosji”, ogłoszoną przez Radę Komisarzy Ludowych 15 listopada 1917 r., obiecał każdej nacji prawo do: „swobodnego samookreślenia aż do oderwania się i utworzenia samodzielnego państwa”. Tak pozyskując dla idei rewolucji komunistycznej elity mniejszych narodów z obecnych ziem Rosji. „Nie-Rosjanie nie zamierzali być dłużej ludźmi drugiej kategorii. Walczyli nie tylko o zmianę ustroju Rosji, ale także o prawo wstępu do elity rządzącej” – zauważa Zajączkowski[32]. W podzięce za wsparcie Lenin pozostawił im okręgi autonomiczne. Po czym w latach 20. komuniści rozpoczęli eliminację owych, sojuszniczych elit mniejszości narodowych. W pień wyciął je Józef Stalin, zastępując Rosjanami, przesiedlanymi do autonomicznych okręgów. Tak poradzono sobie wówczas z tendencjami odśrodkowymi.

Obecny stopień wypalenia demograficznego i ekonomicznego Rosji, a także brak idei jednoczących jej mieszkańców (w XIX w. nacjonalizm, a w XX w. komunizm) wskazują, iż chęci do prowadzenia z determinacją walki o zachowanie jedności wielkiego państwa może zabraknąć. Współczesna Rosja nie posiada już znaczących atutów zdolnych zatrzymać proces jej rozpadu, gdyby został on zainicjowany. Tymczasem tocząc wojnę z Ukrainą, Władimir Putin robi niemal wszystko, żeby go zainicjować. Jednocześnie, chcąc ją za wszelką cenę wygrać, szuka wsparcia Chin. Pchając swój kraj w objęcia azjatyckiego mocarstwa, zdolnego odegrać wobec Rosji rolę, jaką niegdyś spełniała, eksploatująca zasoby Wielkiego Księstwa Moskiewskiego Złota Orda.

 

 

 

[1] Michaił Heller, Historia imperium rosyjskiego, Warszawa 2005

[2] https://en.wikipedia.org/wiki/Russian_Empire_Census.

[3] Michaił Heller, Historia imperium rosyjskiego, Warszawa 2005.

[4] https://www.myheritage.pl/research/collection-10131/1900-federalny-spis-ludno%C5%9Bci-usa

[5] Edmond Thery, La transformation economique de la Russie, Paris 1914.

[6] Andrzej Chwalba, Imperium korupcji. Korupcja w Rosji i Królestwie Polskim w latach 1861–1917, Kraków 1995.

[7] Richarda Pipesa, Rosja carów, Warszawa 2005.

[8] Jakub Potulski, Rola i znaczenie tradycji w funkcjonowaniu współczesnych instytucji politycznych w Rosji, Toruń 2005.

[9] Wiktor Suworow, Lodołamacz, Warszawa 1992

[10] Jakub Potulski, Rola i znaczenie tradycji w funkcjonowaniu współczesnych instytucji politycznych w Rosji, Toruń 2005.

[11] Czarna księga komunizmu, praca zb. pod red. m.in. Nicolas Werth, Jean-Louis Panné, Andrzej Paczkowski, Karel Bartosek, Jean-Louis Margolin, Paryż 1997.

[12] Oleg Khlevniuk, Stalin. Nowa biografia, Kraków 2016

[13] https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_the_United_States#cite_note-statistical-14.

[14] https://pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_ZSRR.

[15] Andriej Amalrik, Czy Związek Sowiecki przetrwa do roku 1984?, Paryż 1970 [„Biblioteka Kultury”, t. 190].

[16] Andrzej Krajewski, Krew cywilizacji. Biografia ropy naftowej, Kraków 2018.

[17] David R. Marples, Historia ZSRR od rewolucji do rozpadu, Wrocław 2011

[18] Jakub Potulski, Rola i znaczenie tradycji w funkcjonowaniu współczesnych instytucji politycznych w Rosji, Toruń 2005.

[19] https://www.wprost.pl/swiat/75943/putin-rozpad-zsrr-to-katastrofa-aktl.html.

[20] http://www.statdata.ru/nacionalnyj-sostav-rossii.

[21] Rafał Wiśniewski, Etniczny wymiar depopulacji w Rosji w ujęciu regionalnym, „Przegląd Wschodnioeuropesjski”, http://uwm.edu.pl/cbew/2017_8_2/Wisniewski.pdf

[22] Grzegorz Kuczyński, Demograficzny koszmar Putina, https://myslsuwerenna.pl/demograficzny-koszmar-putina/

[23] Jadwiga Rogoża, Żniwo pandemii: kryzys demograficzny w Rosji, https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-02-16/zniwo-pandemii-kryzys-demograficzny-w-rosji.

[24] Rafał Wiśniewski, Etniczny wymiar depopulacji w Rosji w ujęciu regionalnym, „Przegląd Wschodnioeuropesjski”, http://uwm.edu.pl/cbew/2017_8_2/Wisniewski.pdf

[25] Wojciech Górecki, Rosyjski Kaukaz bez zmian, https://www.osw.waw.pl/sites/default/files/praceosw-47-rosyjski_kaukaz_pl-net.pdf

[26] Rafał Wiśniewski, Etniczny wymiar depopulacji w Rosji w ujęciu regionalnym, „Przegląd Wschodnioeuropesjski”, http://uwm.edu.pl/cbew/2017_8_2/Wisniewski.pdf.

[27] https://www.bbc.com/news/world-europe-50185006.

[28] https://euro-sd.com/2019/05/articles/13223/a-ticking-bomb-chinese-immigration-to-russias-far-east/.

[29] https://www.wilsoncenter.org/person/kamil-galeev.

[30] https://twitter.com/kamilkazani/status/1506479266271178760, https://twitter.com/kamilkazani/status/1506479272348684290, https://twitter.com/kamilkazani/status/1506479338165702657/photo/1.

[31] Wojciech Zajączkowski, Rosja i narody, Kraków 2015.

[32] Wojciech Zajączkowski, Rosja i narody, Kraków 2015.

Inne wpisy tego autora

Trudne dni dla Niemiec

„Dni Niemiec jako superpotęgi przemysłowej dobiegają końca” – twierdzi „Bloomberg”. Amerykańska agencja informacyjna może mieć rację, a to rodzi pytanie, co dalej z niemiecką demokracją?

Już za rok prezydencja!

Instytucja prezydencji UE sięga czasów Konrada Adenauera, który sprawował ją jako pierwszy. Od tamtego czasu instytucja prezydencji ewoluowała. Od wprowadzenia nowego systemu liczenia głosów w

Chiński kot i europejskie myszy

Piractwo jest w Chinach normą, dlatego wystarczy wejść do jakiegokolwiek sklepu, żeby kupić za niewielką cenę kopię każdej, zachodniej marki – obojętne czy chodzi o