Co teraz?

Doceniasz tę treść?

Bezprecedensowa decyzja Waszyngtonu, żeby przyznać Ukrainie dodatkowe 33 miliardy dolarów, świadczy nie tylko o poważnym zaangażowaniu Ameryki w bezpieczeństwo europejskie, ale też o gotowości do zmiany całej europejskiej doktryny bezpieczeństwa.

Same Stany Zjednoczone łącznie wyasygnują 47 mld na wsparcie Ukrainy; dla przypomnienia rosyjski roczny budżet na obronę to 63 mld dolarów, w tym pieniądze na wypłaty pensji, emerytur i łapówek. Sekretarz stanu Antony Blinken stwierdził w Kijowie, że celem Stanów Zjednoczonych jest takie osłabienie Rosji, żeby więcej nie była w stanie „zrobić tego, co robi na Ukrainie”. To na pozór lakoniczne zdanie, wypowiedziane w chwili uniesienia po zapoznaniu się z dowodami ludobójstwa w okolicach Kijowa, zostało później wielokrotnie powtórzone, zarówno w Białym Domu, jak i przed Kongresem Stanów Zjednoczonych i ministrami obrony całego NATO. Stanowi dramatyczną zmianę amerykańskiej strategii względem Rosji i przy okazji całej europejskiej doktryny, co w przewidywalnej przyszłości będzie wymagało nowej definicji i głębokich przesunięć geostrategicznych w całym Zachodnim świecie. Jakie z tego mogą wypływać wnioski, dla nas, dla całej Europy i jakie powinniśmy podjąć kroki?

 

Europa

Przyjmując, że Stanom Zjednoczonym i sojusznikom uda się pozbawić Rosję możliwości siłowego wpływania na sytuację polityczną w regionie, w praktyce oznaczałoby to zmianę charakteru rosyjskiego imperium. Zmianę, która odwracałaby ponad 300 lat imperialnej polityki Rosji. Od czasów wyprawy Piotra I przeciwko Turcji w 1696 r. i zdobyciu portu w Azow, imperium Rosji – carskiej, potem bolszewickiej i wreszcie putinowskiej, niezmiennie uwarunkowane było siłowym podporządkowywaniem sobie państw w najbliższym otoczeniu. W latach 50. i 90. XX wieku imperium rosyjskie osiągnęło szczyt swojego globalnego oddziaływania. Czy to bezpośrednio okupując czy politycznie podporządkowując sobie pół Europy, całą Azję północno-wschodnią i szereg państw Azji południowej, dalej rozciągając swoje wpływy w Afryce i Ameryce Środkowo-Południowej. Rozpad Związku Radzieckiego pozbawił ją większości wpływów i terytoriów, ale nie zmieniła się rosyjska doktryna i marzenie o odbudowie rosyjskiego imperium.

Utrata Ukrainy dla Rosji była bodaj czy nie największym upokorzeniem rozpadu Związku Radzieckiego. Spychała Rosję z powrotem w „jej ponure sosnowe lasy” – tak już ponad sto lat temu widział to wybitny radziecki poeta rewolucyjny Aleksander Błok. Daleko od zachodnio brzmiących nazw jak Lwów, Odessa, Sewastopol, Mariupol ich utrata rani rosyjskie poczucie godności i odziera z tożsamości. Jak twierdził Zbigniew Brzeziński: „Rosja bez Ukrainy to tylko peryferie zachodniej cywilizacji, Rosja z Ukrainą to Imperium”. To oczywiście nie w pełni tłumaczy, sądząc po efektach, szaloną decyzję Putina o agresji na Ukrainę, ale dobrze oddaje to, czym może być Rosja bez możliwości oddziaływania i kontrolowania swoich sąsiadów. Zapóźniona ekonomicznie, w stanie zapaści demograficznej, Rosja pozbawiona możliwości siłowego wpływania na stosunki polityczne staje się doprawdy krajem peryferyjnym. To dramatycznie zmienia nie tylko sytuację państw ościennych, ale też geopolitykę całej Europy Środkowej, która praktycznie od umów Carycy Katarzyny z Prusami pozostawała zakładnikiem polityki Niemiec i Rosji. Była tak zwaną „Ziemią Pomiędzy”.

 

Niemcy

Niemcy od rozpadu Związku Radzieckiego konsekwentnie przygotowywały się do roli europejskiego hegemona. Konsekwentnie budując swoje wpływy w całej Europie, kolejno wykorzystując każdy kryzys finasowy, społeczny, imigracyjny, kryzys zadłużeniowy i kryzys tożsamościowy Ameryki do wzmacniania swojej pozycji. Przemyślny model gospodarczy oparty na słabym euro w relacji do potencjału przemysłowego Niemiec pozwalał na skuteczne konkurowanie z najwyżej uprzemysłowionymi państwami o rynki europejskie i budowanie skali koniecznej do podbijania rynków państw rozwijających się. W szczególności Chin i Rosji, które dość szybko stały się zapleczem tanich surowców i półproduktów dla niemieckiego przemysłu eksportowego. Niemcy w ciągu ostatniego ćwierćwiecza były w stanie stworzyć bezprecedensowe bogactwo dające im największe nadwyżki w handlu międzynarodowym, nadwyżki budżetowe na poziomie 8 proc. PKB i w praktyce kontrolę nad europejskimi finansami. Gwarantem niemieckiej pozycji gospodarczej były z jednej strony siły zbrojne Stanów Zjednoczonych stacjonujące w Europie i z drugiej strony ogromna zależność Rosji od pieniędzy niemieckich za surowce naturalne, w szczególności gaz. Ten jak się wydawało stabilny ład geopolityczny, pozwolił Niemcom oszczędzać na zbrojeniach i budować dalsze przewagi konkurencyjne w świecie.

Jak większość rewolucyjnych zmian i rozpadających się porządków społeczno-politycznych, ten też zaskoczył Niemców i zostawił ich całkowicie nieprzygotowanymi do nowej sytuacji. W ciągu dwóch miesięcy rozpadły się praktycznie wszystkie fundamenty niemieckiej świetności. Zerwanie relacji handlowych z Rosją, a wcześniej oziębienie relacji z Chinami wynikające z daleko idącego usamodzielnienia się chińskiego przemysłu, oznaczało utratę przewag eksportowych w Europie. Utrata dostaw energetycznych, a w szczególności rosyjskiego gazu, od którego Niemcy uzależnione są w 53 proc., oznaczała dodatkowy cios dla przemysłu. Zresztą nie tylko niemieckiego, bo również w dużym stopniu austriackiego. Kolejne przesunięcia są mniej wymierne i policzalne, ale nie mniej fundamentalne dla Niemiec. Od końca II Wojny Światowej Niemcy wykonały ogromną pracę, przebudowując całą filozofię swojego państwa z kraju, co najmniej od końca wojen napoleońskich, uważanego za znaczącego gracza militarnego w Europie, na kraj praktycznie zdemilitaryzowany z silnie pacyfistycznym społeczeństwem. Cztery pokolenia niemieckich polityków i samych Niemców muszą teraz w pośpiechu oswoić się z szybko postępującą militaryzacją całej Europy. Wojna na Ukrainie nie jest już tylko kwestią samej Rosji i Ukrainy, ale cała Europa zbroi się na gwałt, przestawia swój przemysł na obronny, co również wpływa na priorytety niemieckich przedsiębiorców. Kolejna zmiana dotyczy roli Stanów Zjednoczonych w Europie, która co najmniej od czasów prezydenta Obamy stawała się coraz bardziej marginalna i rolę hegemonia przejmowali Niemcy. Dziś amerykańskie wojska znowu lądują w Europie, oferują swoje gwarancje krajom granicznym z NATO. Podejmują znowu jednostronne decyzje o dozbrajaniu Ukrainy, krytykują otwarcie Niemcy i podważają ich pozycję lidera w regionie. Im szybciej Ameryka wraca do Europy, tym trudniej będzie Niemcom utrzymać swoją ciężko wypracowaną pozycję w stosunkach z innymi państwami. Nie mówiąc o fali krytyki i moralnych wątpliwościach, jakie towarzyszą krytyce Niemic w związku z jej wieloletnią polityką sprzyjania reżimowi Putina.

Niemcy nie przestaną być najpotężniejszą gospodarką Europy i wciąż utrzymają swoje wpływy w Unii Europejskiej. Ich wpływy nie będą już tak jednoznaczne. Kraj czeka głęboka wewnętrzna dyskusja na temat własnej tożsamości, stosunku do sił zbrojnych, militaryzacji, nowych kierunków przemysłu, ale też polityki zagranicznej. Niemcy muszą przerobić ten kryzys i stworzyć nowy pomysł na swój kraj. Podobny proces do tego, jaki musieli przejść po II Wojnie Światowej, oczywiście mniej dramatyczny i mniej kosztowny, ale jednak głęboko wnikający w tożsamość samych Niemców. Zanim to nastąpi, na arenie europejskiej zachodzić będzie wiele zmian we wzajemnych relacjach.

 

Polska

Tak jak nie jesteśmy w stanie przewidzieć dalszego przebiegu wojny, tak też nie możemy przewidzieć wszystkich jej rezultatów. Tego, czy wojna rozleje się na inne kraje, jak wyglądać będzie sytuacja Białorusi, Mołdawii itp. Jest całe mnóstwo znaków zapytania, na które nie sposób dziś odpowiedzieć, a każdy może wpłynąć na usytuowanie Polski. To, co już możemy powiedzieć, to, że Polska w tej wojnie wypracowała imponujący kapitał polityczny. Zarówno społeczny, budując specjalne relacje z ukraińskimi uchodźcami, logistyczny stając się najważniejszą bramą dostawczą dla Ukrainy wszystkiego od pomocy żywnościowej po ciężki sprzęt militarny z całego świata. Skala i tempo operacji obejmujących zarówno polskie porty lotnicze, jak i morskie było niezwykłym sprawdzianem naszych możliwości. Nie mniej istotnym egzaminem była pomoc militarna, jakiej udzieliła Polska. Nie tylko, jeżeli chodzi o dostarczony sprzęt, ale też to, o czym mniej się mówi, czyli o prowadzone przez polskich żołnierzy szkolenia, przygotowanie bojowe, przyuczanie do korzystania z dostarczanego zachodniego sprzętu. I wreszcie kwestia naszej odporności energetycznej. Imponujące przygotowanie Polski do potencjalnie groźnego kryzysu. To w połączeniu z wciąż stosunkowo dobrą sytuacją gospodarczą, dobrymi wynikami polskiego przemysłu i eksportu, daje nam unikalne warunki do wzmacniania naszej pozycji geopolitycznej. Możemy pomyśleć o wielu średniookresowych celach, jakie Polska mogłaby i powinna sobie postawić, ale nadrzędnym celem w kontekście następujących przemian powinna być budowa polskiej podmiotowości w Europie. To może być jedyna okazja zmiany percepcji Polski od 250 lat. Z kraju będącego „pomiędzy” na kraj będący punktem odniesienia dla Europy. Nie mając wciąż dostatecznej bazy kapitałowej, przemysłowej, do przejęcia roli jednego z najważniejszych graczy ekonomicznych w Europie, mamy unikalną okazję wykorzystać polityczne przesuwanie się środka ciężkości Europy na wschód. Nasza unikalna pozycja w tym konflikcie z Ukrainą ze Stanami Zjednoczonymi i z krajami z najbliższego otoczenia od Rumunii po kraje nadbałtyckie, może też zmienić postrzeganie Polski. Rosnąca militaryzacja Europy będzie wzmacniała pozycję państw, które jeszcze przed wojną zwracały uwagę na konieczność zbrojeń i uwzględnienie w europejskich strategiach czynników bezpieczeństwa – zarówno w strategiach energetycznych, jak i strategii migracyjnej. Polskie doświadczenia z hybrydową migracją na naszej granicy z Białorusią stają się dziś punktem odniesienia dla prób wykorzystania migrantów do celów politycznych w krajach Europy Południowej.

Mówiąc o wzmacnianiu pozycji Polski i uwalnianiu się od piętna kraju „pomiędzy”, musimy zaadresować nasze słabości polityczne. Jak choćby wciąż słabe relacje z UE. Niezależnie od tego, co kto myśli o systemie sądowniczym w Polsce i przeprowadzonych zmianach, niezdolność polskiego rządu do normalizacji stosunków w tak trudnym okresie poważnie utrudnia realizowanie jakichkolwiek innych celów dyplomatyczno-politycznych. Wiemy to nie tylko po wciąż nierozwiązanej kwestii należnych nam pieniędzy w ramach KPO, ale też niesatysfakcjonującej pomocy Unii na wsparcie dla imigrantów. Szybkich zmian wymaga nasza polityka względem Niemiec, które w miarę, jak będą przechodziły głębokie przeobrażenia społeczno-polityczne powinny być na bieżąco adresowane w polskiej polityce i traktowane jako szansa na przełamanie dotychczasowego impasu i mocno defensywnej narracji płynącej ze strony naszego rządu. To samo dotyczy naszej polityki względem samej Unii Europejskiej. Potrzebujemy nowej myśli dyplomatycznej dla budowy nowego wizerunku Polski, jeżeli faktycznie chcemy wykorzystać nadążające się możliwości.

Nowe wyzwania wymagać będą również zupełnie nowych rozwiązań gospodarczych. Żeby w pełni wykorzystać możliwości polityczne, Polska musi znacząco poprawić swoją politykę gospodarczą, tak żeby stawała się znacznie bardziej inkluzywną dla inwestorów. WEI wielokrotnie w swoich raportach zwracał uwagę na nieprzyjazny system podatkowy, jeden z najgorzej ocenianych w Europie, na przeregulowanie, wysokie pozapłacowe koszty pracy, i przestarzały system emerytalny nieprzystający do wyzwań demograficznych przed jakimi stoi Polska. Wśród krytycznych reform koniecznych dla budowy silniejszej Polski są reformy szkolnictwa, systemu kształcenia wyższego i nadmierny udział państwa w gospodarce. W historii Polska wielokrotnie doskonale odnajdowała się w trudnych chwilach wojen i międzynarodowych wyzwań, które potem przegrywała, nie potrafiąc wykorzystać swojej pozycji. Z niepokojem patrzymy na brak refleksji po stronie rządzących, ale również opozycji i polskich elit nadmiernie zaabsorbowanych wewnętrznymi sporami, zaniedbując, jak zwykle, to, co może stanowić o historycznej odbudowie miejsca Polski w Europie.

 

Co dalej z Rosją?

Agresja na Ukrainę jest w dużej mierze spowodowana porażką dotychczasowej zachodniej polityki prewencji, która miała przekonać Rosję do cywilizowanego zachowania. Czas na nową strategię, którą nazwalibyśmy strategią wymuszania czy wywierania presji, która faktycznie pozwoli na osiągnięcie celu i zgodnie z nową amerykańską doktryną, zmuszenia Rosji do podporządkowania się zachodnich normom. Strategia poniekąd jest już realizowana. Podnosząc koszty wojny, Zachód wywiera coraz większą presję dla wymuszenia zmian w zachowaniu Moskwy. Uważamy, że zasada wymuszania powinna stać się obowiązującą, oficjalną doktryną i rozciągać się na wszystkie dziedziny życia polityczno-gospodarczego.

Po pierwsze: nieustępliwość. Zachód musi przejąć bezkompromisowe podejście w takich kwestiach jak egzekwowanie embarga na dostawy gazu czy ropy. Jeżeli chodzi o kontrole granic, izolację Rosji we wszystkich sferach życia ekonomicznego, akademickiego i kulturalnego. Nie chodzi o karanie (często osób, które przypadkowo padają ofiarą zbrodniczej polityki rządu), ale żeby nie zostawiać złudzeń co do ewentualnych słabych punktów w polityce izolacji i spójności postaw zachodnich rządów. Przy czym, zachód powinien bardzo szybko reagować i wspierać osoby czy to z otoczenia biznesu, czy wojskowych, dziennikarzy, a także artystów rosyjskich, którzy jednoznacznie opowiedzą się po stronie demokracji i przeciwko wojnie na Ukrainie. Specjalne fundusze stypendialne, pomocowe powinny być uruchomione wraz z funduszami pomocy Ukraińcom.

W dalszym ciągu należy kontynuować strategiczną dyplomację wymuszania. Dzięki postawie zachodnich państw udało się z Rosji uczynić globalnego pariasa. To prawda, że wciąż są państwa, które nie stosują się do sankcji i zachowują się ambiwalentnie wobec rosyjskiej agresji, utrzymując stosunki polityczne i handlowe, ale nawet one zdają się ograniczać je do koniecznego minimum. Najlepszym przykładem niech będą Chiny, które ograniczyły swoją gotowość do finansowania rosyjskiej wojny. Należy kontynuować wysiłki podobne do tych, które doprowadziły do usunięcia Rosji z Rady Praw Człowieka ONZ, czy G20. Jak najszybciej należy procedować wnioski o członkostwo w NATO Finlandii i Szwecji. Rada Północnoatlantycka powinna oficjalnie rozpocząć prace nad tworzeniem mapy drogowej dla Ukrainy i jak najszybciej pochylić się nad mapą drogową dla Mołdawii. Putin musi zrozumieć, że jego imperialne marzenia zostały bezpowrotnie przekreślone i pozostaje mu co najwyżej ratować własny kraj przed dalszą eskalacją zachodniej asertywności.

Dotychczas Zachód koncentrował się na zwalczaniu rosyjskiej dezinformacji w Europie i Ameryce, od czasu do czasu strasząc działaniami odwetowymi za, chociażby, ataki hackerskie. Nowa doktryna wymaga nowych działań. Należy przebić się przez rosyjską ścianę dezinformacji wewnątrz Rosji. W kraju tym jest niewiele źródeł niezależnych informacji, ale kilka technik wydaje się wciąż działać. Wykorzystując nowoczesne systemy obejścia, należy przechwytywać rosyjskie portale informacyjne i wykorzystywać je jako kanały do przekazywania prawdziwych informacji, w tym informacji z frontu.

Ukraina skutecznie wykorzystuje technologię rozpoznawania twarzy do identyfikacji i kontaktowania się z rodzinami poległych żołnierzy rosyjskich, aby poinformować je o losie ich bliskich. Teraz konieczne jest stosowanie podobnych narzędzi, żeby docierać z informacjami o wojennych zbrodniarzach. Wykorzystując doświadczenia portali społecznościowych, docierać do ich bliskich i znajomych, nie wahając się pokazywać dowodów zbrodni. NATO nie angażuje swoich wojsk na Ukrainie, jednak zarówno zachodni szkoleniowcy, jak i doradcy są tam obecni. Nie ma powodów, dla których zachodni eksperci od cyberbezpieczeństwa nie mieli atakować wojskowych i cywilnych obiektów w rosyjskiej przestrzeni elektronicznej, uświadamiając Rosjanom realność tej wojny i ich konsekwencje.

W kontekście informowania rodzin i znajomych o osobach odpowiedzialnych za zbrodnie na Ukrainie, sprawa każdej z tych osób powinna być publicznie osądzona przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Nawet, jeżeli to będą tylko wyroki zaoczne, to za każdą z tych osób powinien być rozesłany międzynarodowy list gończy, bez możliwości przedawnienia.

To samo dotyczy wsparcia wojskowego. Skoro z wewnętrznych względów politycznych zachodnie państwa nie mogą zaangażować własnych wojsk na Ukrainie, to na wzór rosyjski mogą wykorzystywać siły najemne. Tak jak to Amerykanie robili w Salwadorze, a Rosjanie w Angoli. Wykorzystanie sił zastępczych ma długą historię, ale w dobie strategicznej rywalizacji nabiera coraz większego znaczenia.

Kolejnym krokiem będzie zbudowanie potężnych centrów wojskowych w krajach granicznych. Stworzenie nowych grup bojowych w Bułgarii, na Węgrzech, w Rumunii i na Słowacji. Utrzymując Rosję w niepewności, czy aby zachód nie szykuje się na podjęcie niezależnych działań przeciwko niej, jednocześnie na całej linii zachodniego frontu. I równocześnie wzmacniając wojska Japonii na dalekim wschodzie, gdzie Rosja nie ma dziś już praktycznie własnych wojsk, które walczą na Ukrainie.

Strategia gospodarczego wymuszania, choć wciąż ma swoje dziury i słabe punkty, co do zasady zdaje się zaciskać pętlę totalnej izolacji na rosyjskiej gospodarce. To co w tym względzie należy jeszcze zrobić to rozpocząć procedurę przekierowywania zamrożonych funduszy, zarówno rosyjskich rezerw, jak i majątków oligarchów na potrzeby odbudowy Ukrainy. Pieniądze powinny być skonsolidowane ze wszystkich światowych źródeł i za pośrednictwem MFW wypłacane na cele reperacji wojennych. Wracając do słów Jana Pawła II, które Joe Biden powtórzył w Warszawie: „Nie lękajcie”, mogę zakończyć, pisząc, że jedyne czego możemy się jeszcze bać, to Rosji, która po tej wojnie wciąż będzie miała siłę i wolę do zastraszania Europy.

Inne wpisy tego autora

Niszczenie pomników to przykład ekoterroryzmu

– W ostatnim czasie obserwujemy ruchy aktywistów w całej Europie i takie zachowania przenikają także do Polski – mówił Tomasz Wróblewski w programie „Punkt Widzenia”

SKĄD STRACH PRZED ŚWIATEM? #WWR177

#177 Podcast Warsaw Enterprise Institute – Wolność w Remoncie Czasem drobne rzeczy potrafią wybić nas ze złudzeń normalności. Tomasza Wróblewskiego do nowego sezonu natchnął raport