Gwiazdowski: Za wolność naszą

Doceniasz tę treść?

O czym tu pisać, jak ruskie rakiety lecą na Kijów? Może o państwie? Tak naprawdę to lepiej by było, żeby żadnych państw nie było.

Albert Jay Nock już w 1935 roku napisał książkę: „Państwo, nasz wróg”. Jego zdaniem, państwo jest wrogiem nie tylko poszczególnych jednostek, ale także samego siebie.

Z jednej strony interwencjonizm państwowy prowadzi do zniewolenia całych rzesz obywateli, którzy poddając się działaniom rządu tracą poczucie odpowiedzialności za siebie. Z drugiej strony ingerencja państwa w mechanizmy społeczno-gospodarcze nie może być skuteczna, co prowadzi do upadku autorytetu państwa w oczach tych, których nadzieje zostały nadmiernie rozbudzone. W konsekwencji będą oni ulegać wpływom coraz radykalniejszych demagogów, obiecujących im stworzenie, przy pomocy państwowego aparatu przymusu, skutecznych mechanizmów zabezpieczenia ich codziennej egzystencji.

A tych demagogów cała masa. Zwłaszcza w wolnych mediach. „Weź jakąś gazetę – pisał Nock – i najprawdopodobniej znajdziesz artykuł demaskujący złe zarządzanie jakąś dziedziną państwa. Rzuć okiem na następną kolumnę i – co bardzo prawdopodobne – przeczytasz kolejną propozycję rozszerzenia nadzoru państwa. (…) Podczas gdy każdy dzień wzbogaca w ten sposób kronikę niepowodzeń, to jednocześnie również codziennie powtarza się przekonanie, że wystarczy odpowiedni akt prawny oraz sztab urzędników, aby osiągnąć pożądany efekt”.

Dostrzegając to wszystko, Nock został prekursorem dwudziestowiecznego amerykańskiego libertarianizmu – czyli anarchizmu. Od dziewiętnastowiecznego rosyjskiego anarchizmu różnił się tym, że nie zwalcza, a broni własności prywatnej. To jednak wizja dość utopijna. Podobnie jak różne wizje socjalizmu. Socjalizm to w sumie wspaniały ustrój, tylko że sprzeczny z naturą człowieka. Podobnie jest z libertarianizmem. Zawsze znajdzie się jakieś plemię, które napadnie inne plemię. Jak to właśnie robią ruscy pod wodzą Putina. Z samymi ruskimi to pewnie można by się dogadać. A jak nie, to skończyłoby się na mordobiciu tudzież paru ofiarach śmiertelnych. Ale rosyjska machina państwowa to co innego. Potrafiła niedawno uśmiercić dziesiątki milionów ludzi. I przypomnę, że zaczęła od… Ukrainy. Wywołując na niej głód.

Cały tekst można przeczytać TUTAJ.

Inne wpisy tego autora