Odpychają, nie znikają. Rozmowa z Alvinem E. Rothem o projektowaniu rynków

Doceniasz tę treść?

Choć można zakazać jakiejś działalności na danym terytorium, to natura odpychających transakcji jest taka, że gdzieś jednak do nich dochodzi.

Z Alvinem E. Rothem rozmawia Sebastian Stodolak

Zajmuje się pan projektowaniem rynków. Co to w ogóle znaczy?
To nic nowego. Ludzie projektowali rynki od zawsze. Musieli to już robić, żeby móc handlować kamiennymi narzędziami na duże odległości. Musieli się np. dogadać co do warunków tego handlu.
I to już było projektowanie?
W pewnym sensie. Bez zaprojektowania odpowiednich reguł nie narodziłaby się bankowość, systemy aukcyjne czy giełdy, które powstawały w trakcie transakcji przeprowadzanych w nieformalnej atmosferze w kawiarniach w Londynie czy Nowym Jorku
(…)
Pan sam zaprojektował takie, które wcześniej nie istniały. Na przykład dawców i biorców nerek, dzięki któremu ci pierwsi sprawniej odnajdują tych drugich. Dlaczego zajął się pan akurat tym tematem?

Cóż, to jest jedna z tych historii, które mogą przytrafić się wyłącznie profesorom ekonomii. W 1974 r., gdy obroniłem doktorat, natrafiłem na bardzo ciekawy materiał opublikowany w pierwszym wydaniu nowego wówczas periodyku „Journal of Mathematical Economics”. Praca autorstwa Lloyda Shapleya i Herberta Scarfa była spekulacją na temat handlu nieruchomościami w sytuacji, gdy nie można nimi handlować zwyczajnie, tj. z użyciem pieniądza. Jak taki handel mógłby się odbywać? Zabawne zagadnienie, prawda? Ekonomiści mogą sobie pozwolić na takie abstrakcyjne rozważania. Gdy starałem się je prezentować studentom, ci zwykle nie byli przekonani, że mają one sens. Przecież w prawdziwym życiu używamy pieniędzy!

(…)

Tak. Wykładając na Harvardzie, znalazłem kolegów, których ta tematyka zainteresowała, i udało nam się wcielić taki wielkoskalowy projekt w życie. Dzisiaj opracowany przez nas sposób parowania dawców i biorców jest powszechnie stosowany w USA i coraz powszechniej w Europie. Z oczywistych przyczyn łatwiej stworzyć giełdę dla nerek niż dla wątroby.

Czyli jeśli ktoś z Polski potrzebuje surogatki, to może ją sobie zakontraktować w Kalifornii, a prawo potwierdzi, że to on jest rodzicem?

Tu pojawiają się problemy. Genetycznie będzie rodzicem, ale prawo polskie czy niemieckie prawdopodobnie nie pozwoli na uznanie rodzicielstwa. Są jednak pewne drogi naokoło. Na przykład niemieckie sądy umożliwiają rodzicom decydującym się na surogację adoptować swoje dzieci. Ta praktyka bierze się stąd, że choć można zakazać jakiejś działalności na danym terytorium, taki zakaz nie sprawia, że ona zniknie z powierzchni ziemi. Taka jest natura odpychających transakcji, że gdzieś jednak do nich dochodzi

(…)

Kontrowersje wzbudza handel krwią. Czy należałoby go dopuścić, czy nie?

Albo osoczem… Są na świecie miejsca, w których można za nie płacić, i są miejsca, w których nie można. Tam, gdzie można, braki są mniejsze.

(…)

Można. USA jest dla osocza trochę jak Arabia Saudyjskadla ropy. Eksportujemy je za miliardy dolarów na cały świat dla przemysłu farmaceutycznego. To osocze ratuje życie, a jest go w USA tak dużo właśnie dlatego, że można za nie płacić. W Kanadzie nie można i muszą je importować.

(…)

Projektowanie rynku to część ekonomii eksperymentalnej?

Może zaczynać się jako eksperyment, tak było z giełdą nerek, ale samo eksperymentalną ekonomią nie jest. Ale i tę dziedzinę ekonomii badam. Jestem w trakcie eksperymentu, w którym w sztucznym, laboratoryjnym świecie sprawdzamy, jakie efekty miałyby różne regulacje dotyczące centrów transplantacyjnych.

Więcej możecie przeczytać, klikając TUTAJ.

 

 

 

Inne wpisy tego autora

CPK? To nie jest MEGALOMANIA! – Bartosz Marczuk

W pierwszym odcinku nowego sezonu Rozmów Sebastiana Stodolaka, Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, opowiada o potrzebie inwestowania w infrastrukturę.   Wesprzyj działania Wolności w