Walka na zdalne sterowanie. Jak drony stały się przełomem w prowadzeniu wojny

Doceniasz tę treść?

To ptak? To samolot? Nie, to dron. Na ukraińskim niebie roi się od urządzeń, które zmieniają bieg wojny

Wariat z Kremla robi propagandę / której słowami karmi swój naród / ale teraz zna już nowe słowo: Bayraktar, Bayraktar!”. To słowa ukraińskiej pieśni wojennej. Kim jest jej bohater? Nie kim, ale czym. Bayraktar TB2, będący od 2019 r. na wyposażeniu ukraińskiej armii, to produkowany w Turcji zdalnie kontrolowany bezzałogowy statek powietrzny, czyli dron. Jest mały (można go przewozić w zwykłej ciężarówce) i wyjątkowo tani w porównaniu z samolotami, które może zastępować w niektórych zadaniach (kosztuje ok. 2 mln dol.). I przenosi laserowo naprowadzane bomby, które – to znów słowa pieśni – „zamieniają rosyjskich bandytów w duchy”. Drony zniszczyły już np. dwie rosyjskie łodzie patrolowe w okolicy Wyspy Węży, 10 helikopterów czy 13 systemów rakietowych.
Szacuje się, że na początku wojny Ukraina miała 36 bayraktarów. Część została zniszczona przez wroga, ale eksperci twierdzą, że Turcja dostarcza Ukraińcom nowe. Drony innego typu, przeznaczone do misji „samobójczych”, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Krążą nad polem bitwy, szukając celu i uderzają weń niczym pocisk.
W sumie obrońcy mają w swoim arsenale ok. 1 tys. takich urządzeń, które dotąd były raczej uzupełnieniem i marginalnym wsparciem działań wojennych, a dzisiaj fundamentalnie zmieniają ich naturę.
Drony balony
Historia tego wynalazku jest o wiele dłuższa i bardziej zaskakująca niż podpowiadałaby nam intuicja. Sięga końcówki XVIII w. i pojawiają się w niej takie nazwiska jak Alfred Nobel, Nikola Tesla, Hedy Lamarr, Marilyn Monroe i Ronald Reagan.
W 1783 r., podczas pierwszego publicznego pokazu, bezzałogowy balon wypełniony ciepłym powietrzem braci Josepha Michela i Jacques’a-Etienne’a Montgolfierów wzniósł się na wysokość ok. 1 km i utrzymywał w powietrzu przez ok. 10 min. Eksperci zgodnie wskazują, że to był pierwszy krok w kierunku powstania nowoczesnego drona. Drugim było wykorzystanie podobnych balonów do celów militarnych, co stało się w 1849 r. W trakcie oblężenia Wenecji przez wojska austriackie użyto wówczas ok. 200 zaopatrzonych w bomby balonów o średnicy 6,9 m, które skierowano w stronę miasta. „Austriacy przeprowadzili wówczas pierwsze w historii naloty. Po raz pierwszy dokonano ich 15 lipca. Bombardowania kontynuowano, a Republika Świętego Marka poddała się Austrii 22 sierpnia” – piszą w książce „Drony i społeczeństwo” Ron Bartsch, James Coyne i Katherine Gray. Wydarzenie to trudno jednak uznać za pierwszy militarny sukces dronów. Tylko jeden z bombowych balonów dotarł do celu, resztę wiatr zniósł z kursu. Wenecja poddała się raczej ze względu na to, że w trakcie oblężenia w mieście wybuchła epidemia i klęska głodu.
Równocześnie z rosnącą rolą dronów w walce pojawiały się zastrzeżenia wobec ich użycia. Po pierwsze dlatego, że ginęli cywile XIX-wieczne balonowe drony nie miały oczywiście zdalnego sterowania ani pozwalających im utrzymać kierunek silników. Na takie innowacje trzeba było poczekać kolejne kilkadziesiąt lat. Były one rezultatem wielu pośrednich wynalazków i odkryć.
Najpierw w 1896 r. Alfred Nobel zgłosił patent na „ulepszony model tworzenia map fotograficznych oraz pomiarów ziemi” z użyciem aparatu przenoszonego za pomocą balonu, rakiety albo pocisku. Koncepcja Nobla była czysto teoretyczna, on sam w tym samym roku zmarł, ale kilka miesięcy później inni inżynierowie skonstruowali prototyp fotograficznego drona rakiety. W internecie można nawet znaleźć zdjęcia zrobione z jego użyciem, choć jest wątpliwe, czy urządzenie kiedykolwiek faktycznie wzleciało w powietrze. Fotografie pochodzą prawdopodobnie z drona ustawionego na wysokim wzgórzu. W 1898 r. inny genialny wynalazca Nikola Tesla dołożył tej historii kolejną cegiełkę, gdy zaprezentował światu zdalnie sterowaną łódź o nazwie teleautomaton, bez skutku próbując zainteresować nią amerykańską marynarkę wojenną. Sugerował, że na jej bazie można stworzyć zdalnie sterowane torpedy. Ten pomysł w praktyce zrealizował w 1909 r. Francuz Gustave Gabet, ale wynalazek nie spotkał się z entuzjazmem wojskowych. Dopiero I wojna światowa przydała impetu kolejnemu etapowi rozwoju dronów.
Symbol seksu i zmienne częstotliwości
Nad doskonaleniem bezzałogowych samolotów pracowali wówczas głównie Brytyjczycy i Amerykanie. W 1916 r. w powietrze wzbił się pierwszy „automatyczny samolot”, zaprojektowany jako powietrzna torpeda. „Sterowanie samolotem odbywało się za pomocą żyroskopów opracowanych przez Elmera Sperry’ego z firmy Sperry Gyroscope Company. W listopadzie 1917 r. zademonstrowano możliwości automatycznego samolotu Sekcji Lotnictwa Korpusu Sygnałowego Armii USA, co zaowocowało zleceniem projektu budowy «powietrznej torpedy». W rezultacie powstała eksperymentalna bezzałogowa jednostka o nazwie Kettering Bug, nazwana tak na cześć jej konstruktora Charlesa Franklina Ketteringa z firmy Dayton-Wright Company. Była zdolna do rażenia celów naziemnych oddalonych nawet o 120 km i mogła się poruszać z prędkością 80 km/godz.” – piszą autorzy „Dronów i społeczeństwa”. Zwracają jednak uwagę, że Kettering Bug nie został rozwinięty na tyle szybko, by mógł zostać użyty podczas wojny.
Niedługo przed II wojną światową Amerykanie opracowali nowoczesne drony Queen Bee przeznaczone do ćwiczeń artyleryjskich (trenowano na nich zestrzeliwanie samolotów). Osiągały one wysokość ok. 5 km, prędkość ok. 160 km/godz. i zasięg ok. 400 km. Już w czasie wojny amerykańska armia zleciła produkcję 15 tys. wynalezionych przez aktora Reginalda Denny’ego dronów ćwiczebnych OQ-2. Co ciekawe, pracowała przy niej Norma Jeane Dougherty, która wpadła w oko oficjalnemu fotografowi amerykańskiej armii Davidowi Conoverowi. Namówił ją do pracy modelki, dzięki czemu niedługo potem świat poznał Marilyn Monroe. Samego Conovera do służby fotograficznej powołał zaś Ronald Reagan. Ten Ronald Reagan.
Tu na scenę wkracza hollywoodzka gwiazda austriackiego pochodzenia, uznawana w swoich czasach za najpiękniejszą kobietę świata Hedy Lamarr. Aktorka dzieliła czas między karierę filmową i pracę wynalazczyni. W 1942 r. opatentowała koncepcję szybkiego przełączania bezprzewodowego sygnału radiowego między wieloma różnymi częstotliwościami, tak aby nie mógł zostać zagłuszony. Wojsko uświadomiło sobie jednak wagę tej technologii (stosowanej w dronach do dzisiaj!) dopiero w połowie lat 50. Przez długi czas nie rozwijano także rozwiązania, które pojawiło się już w międzywojennych książkach science fiction (np. w „Bucku Rogersie” Philipa Francisa Nowlana), a które jest dzisiaj znakiem rozpoznawczym dronów: zdalnego przesyłu wizji.
Podczas drugiej wojny światowej największy i najbardziej destrukcyjny użytek z dronów zrobili Niemcy. Wykorzystali technologię radiowego naprowadzania i stworzyli słynne pociski V-1 użyte m.in. w bombardowaniach Wielkiej Brytanii. V-1 pokonywały dystans do 240 km z prędkością 800 km/godz., niosąc z sobą prawie tonę materiałów wybuchowych. Zabiły ok. 1 tys. cywilów. Choć to, czy rakiety V-1 mogą być kwalifikowane jako drony, pozostaje kwestią sporną. Niektórzy twierdzą, że nie, gdyż nie można było wykorzystywać ich wielokrotnie. Z drugiej strony maszyny typu Switchblade, które Ukraina otrzymała od USA, też mają zastosowanie jako drony kamikadze.
Czytaj więcej tutaj

Inne wpisy tego autora

Czas na rewolucję w polskiej służbie zdrowia

W Polsce znów rozgorzała debata o finansowaniu służby zdrowia, tym razem po wprowadzeniu nowych zasad naliczania podatku zdrowotnego, dla niepoznaki zwanego składką. Cieszą się ci,