W ciągu ostatnich 30 lat polska gospodarka rosła najszybciej spośród wszystkich w Europie. Aby kolejne trzy dekady upłynęły pod znakiem dynamicznego rozwoju, potrzeba reform i inwestycji w fundamenty dobrobytu.
Zażarta konkurencja, prawo i praworządność, święte prawo własności – to trzy kluczowe elementy rozwoju Polski, na które zwrócił uwagę Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), otwierając konferencję „1992-2022. Najlepszy czas Polski”, zorganizowaną przez ZPP.
– W moim przekonaniu w Polsce na razie wszystkie te elementy występują. Nie mówię, że jest idealnie. Zawsze może być lepiej, ale jesteśmy na dobrej drodze i mam nadzieję, że będziemy nią podążać – powiedział prezes ZPP.
(…)
Unijny kaftan bezpieczeństwa
O tym, jak zmieniała się Polska po dołączeniu do Unii Europejskiej, dyskutowali uczestnicy debaty moderowanej przez Sebastiana Stodolaka, wiceprezesa Warsaw Enterprise Institute (WEI) i publicystę DGP.
Tomasz Wróblewski, prezes WEI, wskazał na aspekt techniczny i psychologiczny członkostwa Polski w UE.
– Można w przybliżeniu policzyć, gdzie bylibyśmy bez członkostwa w Unii Europejskiej. PKB per capita w latach 1960–1990 w Polsce rosło w tempie 1,6 proc. PKB. Od 2004 do 2020 r., czyli przez 16 lat członkostwa Polski w Unii, to wzrost PKB per capita o 500 proc. – wyliczał. Przytoczył też dane dotyczące wielkości wymiany handlowej. Od 1985 do 1990 r. eksport rósł w tempie 39,2 proc. W latach 1990–2005 jego wzrost wyniósł 524 proc., a w okresie 2005–2020 kolejne 200 proc.
Omawiając aspekt psychologiczny akcesji Polski do UE, prezes WEI zwrócił uwagę, że przez ostatnie 30 lat Polacy realizowali się w rozwoju osobistym, wzroście bogactwa, kupowaniu nowych mieszkań, samochodów, podróżowaniu czy nawet podejmowaniu pracy za granicą.
– W momencie kiedy pozostalibyśmy krajem na poły odizolowanym, musielibyśmy znaleźć sobie inną opowieść. Trochę jak Serbia – stalibyśmy się wielkim problemem Europy. Prawdopodobnie rząd musiałby szukać nowych pomysłów, żeby społeczeństwo mogło się realizować – tłumaczył Tomasz Wróblewski.
Dodał też, że Polacy zaczęli myśleć o sobie jako o Zachodzie.
Jak zauważył dr hab. Marcin Piątkowski, gdybyśmy nie przystąpili do UE, bylibyśmy dzisiejszą gospodarczą Białorusią.
– Nie byłoby katastrofy. To nie jest tak, że nasza gospodarka by się cofała, ale rozwijalibyśmy się wolniej. Byłaby to gorsza Polska, jeżeli chodzi o jakość życia, perspektywy i rolę, jaką może odgrywać na arenie międzynarodowej – komentował.
– Poza otwartymi rynkami i funduszami, dla mnie Unia Europejska jest kaftanem bezpieczeństwa, który ogranicza ryzyko popełniania katastrofalnych błędów w polityce gospodarczej – dodał.
I wskazał, że przykładami krajów, które popełniły takie katastrofalne błędy, są Filipiny i Brazylia.
Ekonomista odniósł się też do scenariusza, w którym Polska nie przystępuje do UE i buduje silną gospodarkę o zasięgu globalnym, tak jak stało się w Korei Południowej. Jak podkreślił, ten przykład jest nie do replikacji.
– Korea rozwinęła się dlatego, że na początkowym etapie miała, po pierwsze, dobrego dyktatora, a po drugie, z jakiś nieznanych, kulturowych powodów był on w stanie zmusić koreańskich biznesmenów, żeby w zamian za subsydia państwowe rozwijali się na globalnych rynkach, a nie na krajowym. We wszystkich krajach, kiedy daje się subsydia przedsiębiorcom, kończy się to tym, że przejmują władzę i dochodzi do oligarchizacji. Wydaje mi się jednak, że globalnie przykład Polski i tego, jak stawać się bogatym, jest o wiele bardziej realny niż koreański – powiedział dr hab. Marcin Piątkowski.
Wskazał też, że Korea Południowa jest o jedną trzecią bogatsza od Polski, jeśli chodzi o dochód na mieszkańca, ale jakość życia jest tam niższa.
– Pracują od nas więcej, mają najniższy w historii ludzkości wskaźnik dzietności (0,8), najwyższy w dziejach ludzkości wskaźnik samobójstw, więc pod wieloma względami rozwój Korei pozostawia wiele do życzenia – ocenił dr hab. Piątkowski.
Uczestnicy debaty poruszyli również wątek unijnych regulacji. Jak zauważył Tomasz Wróblewski, zbyt ścisły kaftan przepisów może powodować przeregulowanie, to zaś spowalnia rozwój. Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa, ocenił zaś, że legislacja brukselska jest dużo lepszej jakości niż prawo stanowione w Polsce. Wywieranie wpływu na kształt unijnych przepisów, tak aby były one korzystne dla kraju, wymaga jednak dojrzałej i efektywnej biurokracji, która będzie zdolna do wywierania realnego wpływu w Brukseli. Taka zaś w Polsce jeszcze się nie wytworzyła.
– Trzeba w to inwestować. Nie staniemy się krajem w pełni rozwiniętym, dopóki się tego nie nauczymy, bo państwo wysoko rozwinięte to nie tylko PKB – ocenił.
Cały artykuł można przeczytać TUTAJ.