Te czynniki mogą rozstrzygnąć o dalszych losach wojny na Ukrainie

Doceniasz tę treść?

Wybuch konfliktu w Izraelu jest bardzo nie na rękę Kijowowi, gdyż odwraca uwagę dużej części świata od tego, co się dzieje na Ukrainie i przekierowuje uwagę opinii publicznej na Bliski Wschód. Bez wsparcia Zachodu, w tym USA, Ukraina nie ma szans na pokonanie Rosji – mówi w wywiadzie dla Forsal.pl Łukasz Wojdyga, zastępca dyrektora Centrum Studiów Strategicznych w Warsaw Enterprise Institute (WEI).

 

Jak wyglądały relacje ukraińsko-izraelskie przed październikowym atakiem Hamasu?

Obecna wojna w Strefie Gazy nie jest czymś nowym na Bliskim Wschodzie. Ten punkt zapalny istnieje od 70 lat. Co jakiś czas przygasa, po czym na nowo jest rozpalany.

Relacje między Ukrainą a Izraelem są dość skomplikowane. Po upadku komunizmu wielu rosyjskojęzycznych Żydów wyemigrowało do Izraela, co siłą rzeczy może wskazywać na relatywnie silne związki Tel Awiwu i Moskwy. Faktem jest, że Izrael nie potępił stanowczo ataku Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Zabrakło również jednoznacznych deklaracji izraelskich o przekazaniu uzbrojenia dla Ukrainy, więc stosunki między państwami od pewnego czasu nie były zbyt klarowne. Mimo to po ataku Hamasu Kijów od razu zadeklarował swoje wsparcie dla Izraela. Deklaracja ta mogła być podyktowana chęcią zbliżenia się do Izraela, a przy okazji pozyskania wsparcia politycznego i militarnego w obliczu toczącej się wojny z Rosją.

Jak atak Hamasu na Izrael 7 października został odebrany w Kijowie?

Generalnie wybuch konfliktu w Izraelu jest bardzo nie na rękę Kijowowi, gdyż odwraca uwagę dużej części świata od tego, co się dzieje na Ukrainie i przekierowuje uwagę opinii publicznej na Bliski Wschód. Wszyscy możemy się zgodzić z tym, że czas gra na niekorzyść Ukrainy. Im dłużej będzie trwała wojna z Rosją, tym większe będzie znużenie krajów zachodnich, szczególnie USA. Bez ich wsparcia Ukraina nie ma szans na pokonanie Rosji.

Kilka dni po ataku Hamasu prezydent Zełeński odniósł się do rosyjskiej współpracy z islamskimi terrorystami.

Trudno jednoznacznie odmówić racji prezydentowi Zełeńskiemu, który zwrócił uwagę na rosyjskie powiązania z Hamasem. To, że przedstawiciele Hamasu odwiedzili Rosję na kilka tygodni przed atakiem na Izrael, nie oznacza jednak, że decyzja o nim została podjęta bezpośrednio w Moskwie. Mimo to wojna w Strefie Gazy jest jej bardzo na rękę.

Jeśli popatrzymy szerzej na sytuację na Bliskim Wschodzie, pozycja Rosji w ostatnich latach uległa wzmocnieniu, szczególnie w Syrii, która stała się klientem Rosji. Obecnie jej głównym sojusznikiem w regionie jest Iran. Hamas jest klientem Teheranu, który bezpośrednio wspiera tę organizację finansowo i militarnie. Bliskie relacje Iranu i Rosji mogą wskazywać na to, że Kreml wiedział o przygotowywanym ataku na Izrael. I na pewno popierał realizację planów Hamasu. Mimo to pamiętajmy, że rozpoczynając tego typu konflikt, trudno przewidzieć, jak on się skończy, nawet jeśli ryzyko rozprzestrzeniania się wojny na cały region jest minimalne. Wskazuje na to ostatnie przemówienie lidera Hezbollachu, który uznał, że konflikt z Izraelem jest to sprawa palestyńska. Najwyraźniej Iran nie dał jeszcze przyzwolenia na atak ze wszystkich stron na Izrael.

Wsparcie USA dla Ukrainy

Czy istnieje ryzyko, że Zachód może przekierować część uzbrojenia wcześniej przygotowywanego dla Ukrainy na Bliski Wschód?

Liczba rakiet czy nabojów jest po prostu ograniczona, a trwająca od prawie dwóch lat wojna zmniejszyła możliwości zwiększania dostaw sprzętu i uzbrojenia z krajów zachodnich, jaki i możliwości produkcyjne ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Tak jak już wcześniej mówiłem, wybuch tego konfliktu odwraca uwagę od całego świata od wojny w Ukrainie i prowadzi do zmniejszenia wsparcia i finansowego i militarnego dla Kijowa.

Izrael trwający od 70 lat w podwyższonej gotowości bojowej ma dużo większy potencjał, jeśli chodzi o przemysł zbrojeniowy. W dodatku ten konflikt trwa zaledwie od nieco ponad miesiąca, więc możemy być raczej pewni, że izraelska armia sobie poradzi. Niemniej jednak nie można wykluczyć osłabienia wsparcia dla Ukrainy, co jest w interesie Rosji.

Czyli można założyć, że Rosja będzie co najmniej kibicowała, albo nawet wspierała nowe konflikty na świecie. W tym kontekście zadziwiające są decyzje Republikanów w amerykańskim Kongresie, którzy nie zgadzają się na dalsze militarne i finansowe wspieranie Kijowa.

Aby obejść polityczny opór dotyczący wsparcia Ukrainy, administracja Joe Bidena połączyła w jednej ustawie wsparcie dla Ukrainy i dla Izraela. Kijów miał otrzymać 61,4 mld dol., a Tel Awiw 14,3 mld dol. To był bardzo sprytny pomysł, gdyż temat wsparcia dla Izraela cieszy się poparciem wszystkich amerykańskich partii. Niestety nie udało się go w pełni zrealizować, gdyż Izba Reprezentantów przegłosowała wniosek Republikanów i pomoc miała być skierowana tylko do Izraela. Demokraci, którzy chcą dalej wspierać Ukrainę, zablokowali tę ustawę w Senacie.

Rosja i Putin zyskują na amerykańskim izolacjonizmie, co jest szczególnie ważne, gdyż w przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie w USA. Na razie znane są nazwiska dwóch potencjalnych kandydatów: Donalda Trumpa i Joe Bidena. Powszechnie wiadomo, jaki mają stosunek do wsparcia dla Ukrainy. Decyzja, jaką podejmą Amerykanie w 2024 roku, będzie miała znaczący wpływ na dalsze losy Ukrainy.

Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, że wsparcie finansowe i ewentualnie militarne zostanie tak po prostu obcięte. Oznaczałoby to całkowitą przegraną przez Stany Zjednoczone na bardzo ważnym froncie, jakim jest Wschodnia Europa. Bardziej realny jest scenariusz ograniczenia wsparcia dla Ukrainy, co już się wydarza. Pentagon przyznał, że wyczerpał już 95 proc. przyznanych przez Kongres środków na wsparcie Ukrainy. Wydano już wszystkie pieniądze z programu Ukraine Security Assistance Initiative, w ramach którego Stany Zjednoczone kupowały broń dla ukraińskiej armii. Wojna z Rosją jest zbyt ważnym konfliktem światowym, aby Ameryka się z niego po prostu wycofała.

Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.

Inne wpisy tego autora