Gdzie szukać prawdziwego wolnego rynku? W polityce

Doceniasz tę treść?

Nastały tygodnie trudne. Brudne, agresywne, przytłaczające, doprowadzające ludzi do białej gorączki. Tygodnie kampanii wyborczej. A ona rządzi się swoimi prawami. A raczej bezprawiem. Wszystkie chwyty dozwolone. Liczy się tylko i wyłącznie skuteczność. Przy okazji wychodzi na wierzch hipokryzja kandydatów – pisze Piotr Palutkiewicz w felietonie dla Forum Polskiej Gospodarki.

Weźmy na przykład przestrzeń publiczną. Na co dzień politycy, czy to centralni, czy samorządowi, troszczą się o estetykę naszego polskiego krajobrazu. Reklamoza jest zła. Przedsiębiorcy chcący dotrzeć do klientów, muszą ograniczać swoją obecność wizualną w przestrzeni publicznej, zmniejszać szyldy, rezygnować z tablic reklamowych, likwidować banery. Muszą dopasowywać się do ustaw krajobrazowych, ponieważ ich działalność gospodarcza ma szpecić miasto. Działalność polityczna osób, które takie prawo stanowią, już krajobrazu nie szpeci. I tak przy naszych ulicach, na płotach, kładkach, słupach i wszędzie, gdzie się tylko da zawisły plakaty, banery czy billboardy polityków. Te mają nam przestrzeni nie zaśmiecać.

W kampanii wyborczej politycy mogą już zużywać bezsensownie paliwo na wożenie siebie bądź swoich mobilnych banerów po ulicach. W kampanii wyborczej troska o środowisko schodzi na dalszy plan. Zaraz po trosce o swoją pozycję polityczną. W kampanii można drukować miliony ulotek, na których pisze się, że oponent wycina bez sensu lasy na papier i deski. Plastik na banery czy długopisy też nie wlicza się w koszty zmian klimatu. Kampania wyborcza ma nie mieć swojego śladu węglowego. W kampanii można zakłócać ciszę, organizując pikniki i koncerty. Te nie przeszkadzają mieszkańcom. Nie to, co mały ogródek piwny prowadzony przez lokalnego przedsiębiorcę.

Cały felieton dostępny jest TUTAJ.

Inne wpisy tego autora

Ze 100 zł brutto podatki zabierają aż 60 zł

– W ostatnim czasie Państwo zaczyna patrzeć na podatki dochodowe mniej chciwym okiem. Udział podatków dochodowych rośnie oczywiście w budżecie, ale proporcjonalnie – spada –