Jaja jako wyzwanie dla rządu wszechmogącego

Doceniasz tę treść?

Za każdym razem, gdy w gospodarce pojawi się problem, w kolejce ustawi się grupa stratnych, którzy będą żądać interwencji. A za pokrycie kosztów nadryzykantów zapłacimy na koniec my wszyscy – pisze w najnowszym felietonie dla Forum Polskiej Gospodarki Piotr Palutkiewicz.

Tym, co rządzącym spędza sen z powiek, jest inflacja. Pół biedy, gdyby była odosobnionym zjawiskiem. Niestety towarzyszą jej nagłówki prasowe. Rosnące ceny masła, chleba, materiałów budowlanych, no i oczywiście prądu, gazu i benzyny. Na początku roku do nagłówków grozy dołączyły rosnące o prawie 18 proc. ceny biletów kolejowych! Podwyżkę cen uzasadniono inną podwyżką, a mianowicie cen prądu.

W wolnorynkowej gospodarce, poza nagłówkiem prasowym, nic by się nie działo. Ludzie przesiedliby się z pociągu na samochód, choć i tutaj paliwo drogie. Ci, którzy muszą, podróż by odbyli, ograniczając (niestety) inny wydatek. Ceny innych wydatków z czasem by spadły. Ci, którzy nie muszą, z podróży by zrezygnowali. Ceny transportu na skutek niższego popytu z czasem by spadły. Każdy z tych scenariuszy osłabiłby inflację. Żaden w krótkiej perspektywie nie jest przyjemny, ale owocuje nagrodą w nieco dłuższym okresie. Niestety politycy, szczególnie w roku wyborczym, na straty w krótkiej perspektywie nie mogą sobie pozwolić.

I tak ceny biletów kolejowych stały się tematem konferencji prasowych rządu, który – zgodnie ze swoją filozofią – musi być aktywnym graczem na rynku i pokazywać, że wszystko może. Wszystko sprawnie naprawi. By żyło się lepiej. I tak, w ostatnich latach rozwiązywaliśmy problemy: zamkniętych firm z powodu epidemii, zamkniętych firm z powodu zamkniętego obszaru przygranicznego z Białorusią, zamkniętych biznesów z uwagi na wojnę Rosji, rosnące ceny energii elektrycznej, gazu czy paliwa. Wszędzie tutaj politycy pokazali, że potrafią pomóc. Wysokie ceny mieszkań? Proszę bardzo. Projekt już na agendzie. A niskie ceny biletów kolejowych załatwia się od ręki.

Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.

Inne wpisy tego autora

Ze 100 zł brutto podatki zabierają aż 60 zł

– W ostatnim czasie Państwo zaczyna patrzeć na podatki dochodowe mniej chciwym okiem. Udział podatków dochodowych rośnie oczywiście w budżecie, ale proporcjonalnie – spada –