Walka o równanie niesłusznie nabytych przy urodzeniu praw i przywilejów toczy się w dzisiejszych czasach w najlepsze. I mimo że na sztandarach tej walki są już wszystkie, nawet najmniejsze nabyte przewinienia, to nikt nie zwraca uwagi na jeden aspekt, który determinuje w sposób niesprawiedliwy życie większości z nas. Bycie ładnym lub brzydkim.
W latach 70. XX wieku rozpoczęto szczegółowe badania na temat tego, jak uroda wpływa na losy człowieka. I okazuje się, że ludzie o atrakcyjnym wyglądzie cieszą się większą akceptacją społeczną. Uznaje się, że ładni mają szczęśliwsze życie, są nadzwyczaj spostrzegawczy, zadowoleni, uprzejmi oraz inteligentni. Naturalnie ładnym łatwiej o związki.
Może w takim razie przywileje w życiu prywatnym zostaną zrekompensowane na wolnym rynku? Niestety, ten również jest bezlitosny. Osobom ładnym łatwiej o pracę. Atrakcyjne kobiety i przystojni mężczyźni są znacznie rzadziej bezrobotni niż osoby, które urodą nie grzeszą. Zarabiają wyraźnie lepiej niż ich koledzy na podobnym stanowisku. Łatwiej im też o awans i podwyżki.
A jeśli brzydki człowiek, rozczarowany swoim życiem osobistym i zawodowym, pójdzie drogą zepsucia, to i tam czeka go dyskryminacja. Wiedząc o tym, że ludzie mają skłonność oceniać innych przez pryzmat urody, badacze przeprowadzili eksperyment, czy ta uroda wpływa na decyzje sędziów i przysięgłych. Okazało się, że za dokonanie tych samych przestępstw, atrakcyjni sprawcy otrzymują wyroki średnio dwukrotnie niższe. Są także dwa razy częściej zwalniani warunkowo niż brzydcy.
Ze świata przestępczego można szukać swoich szans po sąsiedzku. W polityce. Niestety, i tutaj piękni ludzie radzą sobie lepiej. Badania dowodzą, że zarówno atrakcyjni mężczyźni, jak i kobiety są skuteczniejsi. Uroda podnosi poparcie nawet o 20 proc.
Jak sobie z tym radzić?
(…)
Cały felieton dostępny jest TUTAJ.