Palutkiewicz: Igra nasza Hrvatska z ekonomią

Doceniasz tę treść?

Decyzja o dołączeniu Chorwacji do strefy euro poprzedzona była kilkoma dyskusjami i… dwiema ekspertyzami. Może i Chorwaci dobrze grają w piłkę, ale igra nasza Hrvatska z ekonomią – pisze w najnowszym felietonie dla Forum Polskiej Gospodarki Piotr Palutkiewicz.

Wraz z Nowym Rokiem mieszkańcy Chorwacji przywitali w swoich portfelach nową walutę – euro. W krajach, które pozostają przy swoich narodowych nominałach, przy każdym rozszerzeniu Eurostrefy na nowo rozgrzewa dyskusja o potencjalnych korzyściach i kosztach dołączenia do Eurolandu. Tak też działo się w Polsce. W minionych miesiącach ponownie debatowano, pisano i analizowano bilans zysków i strat z posiadania euro. Nie debatowano tylko w Chorwacji. Tam decyzja o dołączeniu była poprzedzona kilkoma dyskusjami i… dwiema ekspertyzami. Kraj dołączył do Eurozony w zasadzie bez krytycznej analizy korzyści i kosztów. Może i Chorwaci dobrze grają w piłkę (gratulujemy kolejnego medalu MŚ), ale igra nasza Hrvatska z ekonomią.

Igra, bo nowe badania ex post eksperymentu wspólnowalutowego pojawiają się w innych krajach na bieżąco. W połowie 2022 r. Peter Dreuw z niemieckiego Instytutu Badań Struktur Gospodarczych opublikował badanie na powyższy temat. Wyniki są, delikatnie mówiąc, szorstkie. Strefa euro nie ma prawdziwych zwycięzców. Nawet jeżeli któreś państwo gospodarczo zyskało w początkowej fazie uczestnictwa w Eurozonie, następnie traciło za sprawą kryzysów. Głównymi przegranymi wspólnej waluty są Francja i Włochy. Wzrost PKB per capita tych krajów po pewnym czasie zupełnie oddziela się od trendu wzrostu w gospodarkach z własną walutą. Austria czy Belgia nic nie straciły, nic nie zyskały. Hiszpania i Grecja zyskały znacząco zaraz po przyjęciu euro, by w kolejnych latach na skutek kryzysu stracić więcej, niż wyniosły wcześniejsze korzyści. Każdy powie, że na pewno zyskały Niemcy. Okazuje się, że i tamtejsza gospodarka silnie spowolniła tuż po wprowadzeniu euro w 1999 r. Dopiero kryzys finansowy spowodował, że powróciła na ścieżkę wzrostu.

Cały felieton można przeczytać TUTAJ.

Inne wpisy tego autora

Inflacja jest dobra dla klimatu

Jest jedno miasto, któremu udało się ograniczyć spożycie mięsa i nabiału do minimum, a mieszkańców przekonać do rezygnacji z samochodów. To Pyongyang w Korei Północnej