Zakaz jazdy rowerem po zmroku uchroniłby tysiące Polaków przed hospitalizacją

Doceniasz tę treść?

W najnowszym felietonie dla Obserwatora Gospodarczego Piotr Palutkiewicz pisze: 

W minionym tygodniu na łamach niniejszego portalu pojawił się opis wniosków z pewnego badania. Jak podają jego autorzy, wdrożony w 2010 roku w niemieckim kraju związkowym Badenia-Wirtembergia zakaz sprzedaży alkoholu w nocy miał „przynieść istotne korzyści zdrowotne w wypadku osób młodych”! 

Jak czytamy, zakaz wpłynął na zmniejszenie liczby pobytów w szpitalach i wizyt lekarskich młodych Niemców na skutek nadmiernego spożycia alkoholu. Wprowadzenie prohibicji „średnio obniżyło liczbę hospitalizacji na 100 000 Niemców w wieku od 15 do 24 lat o ok. 9 osób. W wartościach względnych oznaczało to spadek aż o 9 proc. Jeżeli zaś chodzi o liczbę wizyt lekarskich związanych z piciem, na 100 000 młodych mieszkańców kraju związkowego to, ta spadła średnio o 5 osób, czyli aż o ok. 18 proc.” Brawo Niemcy! Rozwiązali problem jednym prostym trikiem.

Innymi słowy, na 100 000 osób, młodzi pod wpływem alkoholu stanowili 100 osób, czyli 1 promil. Przesuwając przecinek, przed zakazem 9990 na 10 000 osób nie było młodymi ludźmi po alkoholu, którzy wymagali hospitalizacji. Po wprowadzeniu zakazu, takich osób było już 9991 na 10 000.

Nie krytykuję oczywiście naukowców za to, że wysnuwają odważne wnioski z marginalnych (acz istotnych statystycznie) liczb. Metodologia im się zgadza. Nie krytykuję dziennikarzy, że tworzą atrakcyjne nagłówki z atrakcyjnie sprzedanych im przez naukowców wniosków z badań. Ja tutaj krytykuję sobie skromnie i ex ante wszelkiej maści aktywistów, działaczy organizacji pozarządowych, lobbystów i na końcu oczywiście polityków, którzy z takich badań oraz z takich nagłówków zrobią sobie temat, by uczynić świat lepszym. Oczywiście, według swojego, wcześniej ustalonego poglądu na sprawę.

Jak działa machina w takim przypadkach? Jest wiecznie niezadowolony Pan Andrzej, mieszkaniec centrum jednego z miast. Pan Andrzej słynie z bezkompromisowego charakteru i lubuje się w porządku na klatce, pod blokiem czy na osiedlu. A pod jego blokiem działa całodobowy. Idąc spać, Pan Andrzej słyszy czasami za oknem awantury o to, czy kupić jedną, czy dwie połówki na szykujący się after. Pan Andrzej chciałby mieszkać w centrum miasta, ale w ciszy. Zagaduje znajomego radnego, ten znajomego dziennikarza, a ten znajome stowarzyszenie miejskie.

Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.

Inne wpisy tego autora

Polska gospodarka nabiera rozpędu

– Polska gospodarka konsekwentnie rośnie od 30 lat. Notujemy każdego roku rekordowe wskaźniki i przyczyn tego zjawiska może być wiele – mówi Piotr Palutkiewicz w

Bo u nas w gminie dobrze jest

Kolejne światowe rankingi dostarczają danych mówiących o niebywałym sukcesie i potencjale do dalszych wzrostów nie tylko całego naszego kraju, ale także naszych największych ośrodków miejskich.